Przejrzysta piłka

- Po pięciu latach rządów nowe władze doszły do wniosku, że jednak jest źle - powiedział tata Łukaszka do swojego syna.
- Po pierwsze, nasza władza nie są władzą od pięciu lat - mama Łukaszka poczuła się w obowiązku sprostować. - A po drugie jest dobrze!
- Kupimy kiełbasy na kolację?! - ucieszył się Łukaszek.
- Nie - odparła krótko mama.
- Ale czemu?
- Bo jest dobrze - zauważył ironicznie tata Łukaszka. - Mówiliśmy o piłce nożnej.
- Faceci! - westchnęła gorzko siostra Łukaszka. - W głowach mają tylko...
- ...świństwa - wbiła jej się w słowo babcia Łukaszka.
- No właśnie nie! - dokończyła zawiedziona siostra. - Nic tylko ta piłka i piłka!
- A propos "piłka" - tata Łukaszka złożył gazetę. - Dziś ma być w telewizji mecz!
- Znowu!! - siostra Łukaszka wbiła sobie śliczne piąstki w śliczne oczy. - A ja zaprosiłam dzisiaj mojego chłopaka! Znowu nic niw wyjdzie, bo będzie chciał oglądać to durne...
- Dzisiejszy mecz jest bardzo ważny - rzekł z namaszczeniem dziadek Łukaszka.
- A co, Karosław-Jaczyński będzie stał na bramce? - zakpiła mama Łukaszka.
Dziadek zignorował tą zaczepkę i ciągnął dalej:
- Otóż nowe władze... To znaczy, te wybrane pięć lat temu... Zauważyły wreszcie, że z polską piłką nożna jest coś nie tak. Jak to jest, że mamy wielce utalentowanych nastolatków, którzy potrafią wygrać z prawie każdym, a potem zamiast się rozwijać grają coraz gorzej? Że polska liga jest tak kiepska, że żadna drużyna nie trzyma poziomu i wyniki są praktycznie losowe? Więc... Od tego meczu wprowadzają nowe reguły!
- Skrócą je do kwadransa? - spytała z nadzieją siostra Łukaszka i została wyrzucona za drzwi.
- Właściwie to nie wiadomo - przyznał Łukaszek. - Wiadomo tylko jedną rzecz: od dziś w Polsce ma by przejrzysta piłka!
Wieczorem zabrzmiał dzwonek u drzwi, to przyszedł chłopak siostry. Siostra powitała go buziakiem. ale on zaraz uciekł oczami w bok i zaczął coś o meczu.
- Mecz, mecz... - westchnęła siostra Łukaszka z niechęcią. - Ale po meczu idziemy do mojego pokoju! Żebyś mi nie uciekał od razu!
Przed telewizorem zasiadła czwórka panów: Łukaszek, jego tata, jego dziadek i chłopak siostry. Stół był zastawiony przekąskami i napojami. Panie w tym czasie oddawały się innym zajęciom. Babcia Łukaszka szykowała już szmatę i odkurzacz (sprzątnie po napojach i przekąskach). Mama Łukaszka siadła do komputera (wreszcie mogła zajrzeć na forum "Wiodącego Tytułu Prasowego"). Siostra Łukaszka zaś krążyła nerwowo po korytarzu.
- Coś jest nie tak, nie zauważyłyście? - zapytała wreszcie mamę i babcię.
- Co niby miałoby być nie tak? - babcia uniosła brwi do góry.
- Zawsze ryczą jak jest mecz. A teraz... cisza.
- Może znowu nie ma meczu bo nie zasunęli dachu? - zastanowiła się babcia.
- Wszystko słyszałam! - do kuchni wpadła mama Łukaszka, która gwałtownie zaczęła udowadniać, że nie można przecież winy za niepowodzenie techniczno-sportowe przenosić na grunt polityki i obciążać nim rządu, skoro przecież i tak cała wina leży po stronie opozycji.
- Ale ta cisza jest faktycznie dziwna... - zastanowiła się babcia.
Mecz jednak trwał. Zaczął się punktualnie i tak jak powinien zacząć się każdy mecz. Z jednym wyjątkiem.
- Ej, przecież zawsze sędzia wnosi piłkę! - zauważył Łukaszek.
Kapitanowie się przywitali, sędzia rzucił monetą i zawodnicy rozstawili się na boisku. Dwóch z nich stanęło w kręgu na środku murawy.
- Gdzie jest ta piłka do cholery? - irytował się dziadek Łukaszka. - Widzicie ją?
- Może grają zieloną? - poddał chłopak siostry.
Arbiter zagwizdał i jeden z piłkarzy wykonał ruch nogą w kierunku do drugiego. Drugi nieśmiało pomachał nogą, po czym klęknął i zaczął macać murawę przed sobą ręką. Wreszcie chyba na coś trafił, bo jego ręka zawisła w powietrzu, a on sam wstał, wziął zamach... Rozległ się gwizdek sędziego, a zawodnik otrzymał żółtą kartkę. Za zagranie ręką. W to miejsce podszedł zawodnik drużyny przeciwnej, wykonał solidny zamach nogą i... Wszyscy zaczęli powoli krążyć po boisku macając przed sobą grunt nogami.
Hiobowscy i chłopak siostry siedzieli w milczeniu i patrzyli co się dzieje. Na stadionie panowała absolutna cisza.
W końcu jeden z nich zaczął się dyskretnie przesuwać bokiem w stronę bramki przeciwników, po czym, kiedy był na granicy pola karnego wykonał solidny zamach nogą. Siatka w bramce wzdęła się niczym żagiel na wietrze, a sędzia odgwizdał gol.
- Co za akcja! - zachwycał się komentator. - Rajd przez pół boiska!
- Czy ktoś mi wyjaśni o co tu chodzi? - powiedział tata Łukaszka.
- Ależ to bardzo proste - odezwał się głos z tyłu. Za nimi stała siostra Łukaszka, a przez uchylone drzwi do pokoju zaglądały mama i babcia. - Grają przezroczystą piłką! I dlatego jej nie widać!
- Nie...! - dziadek Łukaszka złapał się za serce.
- Oglądamy - tata Łukaszka twardo próbował kibicować dalej. Ale się nie dało. Nie dość, że oglądanie akcji z przezroczystą piłką było męczące, to jeszcze na ekranie panował taki chaos, że można było dostać oczopląsu. Ze względu na przezroczystą piłkę nie było wiadomo który piłkarz ją posiada i realizator co chwila przełączał obraz na inną kamerę. Co więcej, wkrótce zmieniła się taktyka obu zespołów. Wszystkich dziesięciu graczy z pola stanęło tuż przed linią bramkową swojej bramki. A po boisku uganiali się jedynie bramkarze i wydzierali sobie przezroczystą piłkę z rąk. Wkrótce wypadła im gdzieś i teraz posuwali się powoli na czworaka macając trawę przed sobą.
- Tego nie da się oglądać - zniechęcił się Łukaszek po kwadransie i panowie zgodnie wyłączyli telewizor.
Siostra Łukaszka triumfalnie zaciągnęła chłopaka do swojego pokoju. Ale chłopak zamiast zająć się czymś produktywnych siedział tylko na tapczanie i wzdychał:
- Miał być mecz... Miał być mecz...
- Ale nie ma - siostra Łukaszka stanęła przed nim. - Zamiast mieć mecz miej mnie!
Podciągnęła do góry bluzkę pokazując wymalowany na brzuchu fragment boiska piłkarskiego. Jedna bramka była gdzieś na wysokości mostka, środek wokół pępka, a dolna krawędź chowała się gdzieś za paskiem biodrówek siostry.
- No dalej... - mruknęła kusząco siostra. - Atakuj i strzel mi gola...
Chłopak siostry chciał zyskać na czasie i zadał kilka pytań. Niestety, najpierw zadał a potem pomyślał.
- Jak? I gdzie jest bramka?
No i się dowiedział.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Zdenek Wrhawy

24-10-2012 [17:10] - Zdenek Wrhawy (niezweryfikowany) | Link:

I czym ja teraz doczyszczę ekran?!

Jesteś niesamowity Marcinie Poznaniaku!

A tak na marginesie...gdzie była ta bramka? :-)))

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen

26-10-2012 [19:28] - Marcin B. Brixen | Link:

Jak to gdzie? Na linii końcowej :)