Dziś /17.10/ w Naszychblogach.pl pani Izabela Brodacka-Falzmann opublikowała bardzo miłą notkę "Coryllus i inni" /TUTAJ/. Opisała najpierw kilka koterii w świecie artystycznym, "robiących pod siebie" i zwalczających "obcych". Przeciwstawiła im pisarza i blogera Gabriela Maciejewskiego "Coryllusa", który:
"postanowił udowodnić, że jego twórczość obroni się jakością. I o dziwo to mu się udaje. (...) Przeświadczenie o wszechobecnej niemożności paraliżuje nasze inicjatywy. Natomiast Coryllus nie przyjmuje tego do wiadomości i konsekwentnie buduje od podstaw swoją karierę.".
W pełni podzielam zdanie pani Izabeli. Ja również cenię twórczość Coryllusa, kupiłam i przeczytałam wszystkie jego dotąd wydane książki i uważam, że warto było to zrobić. Wszystko ma jednak swoją cenę. Uniezależnienie się od wydawnictw i publikowanie na własną rękę powoduje, że z przygotowania manuskryptów do druku wypadają trzy ważne etapy - recenzji, redakcji oraz korekty. Jeśli wydawnictwo jest porządne i robi je uczciwie, to bardzo poprawiają one jakość publikacji. Ich brak powoduje, że książka roi się od większych i mniejszych błędów, a czytelnik omijać musi dziury i wyboje. Niezależność kosztuje. Świadczy o tym niedawna historia z Ebenezerem Rojtem.
Coryllus ma wielu wrogów. Pod każdą notką z jego nickiem w tytule pojawiają się dziesiątki jadowitych komentarzy mieszających go z błotem. Czemu tak się dzieje? Po pierwsze wynika to ze strategii marketingowej Coryllusa. Polega ona na wszczynaniu ostrych polemik, a nawet kłótni dosłownie z każdym, kto nawinie się pod rękę, przy czym im bardziej popularna i lubiana jest "ofiara" - tym lepiej. Dzięki tej taktyce Coryllus stał się wprawdzie znany, ale wzbudził wśród wielu żywiołową niechęć. Nie należy też zapominać o zawiści. Blogerzy nie mają na ogól tak wybitnego talentu literackiego jak Coryllus. Jest czego zazdrościć. Dochodzi do tego wszystkiego nieumiejętność prowadzenia dyskusji z komentatorami..
Ta metoda "pyskówek" musiała też w końcu doprowadzić do tego, że ktoś się odwinął i spróbował dać Coryllusowi w ucho. Tym kimś /lub czymś/ był właśnie Ebenezer Rojt. Prowadzi on bloga pod nazwą Kompromitacje /TUTAJ/, w których zamieszcza złośliwe recenzje różnych książek. W październiku 2012 rozpoczął istną krucjatę przeciw "Baśni jak Niedźwiedź II" Coryllusa. Napisał gigantyczną recenzję w sześciu częściach /a zapowiada siódmą/ wytykając autorowi wszelkie pomyłki, literówki, błędnie napisane daty i t.p., oraz drwiąc ze wszystkiego, co choć trochę odbiega od uznanych stereotypów na temat historii. Dzieło Rojta rozsławił bloger Nicktymczasowy w dwóch notkach "Ach, ten Ebenezer Rojt" /TUTAJ/ i "Kim jest Ebenezer Rojt?" /TUTAJ/.
W pierwszej z nich jest przytoczonych kilka odpowiedzi Coryllusa na zarzuty Rojta. Początkowo są one rozsądne:
"Zachowaj na wszelki wypadek linki do tych stron tego Ebenezera, oszczędzimy na redakcji i korekcie. Te barany zrobią to za darmo.
CORYLLUS130513208 | 09.10.2012 14:36
Nie dam złego słowa powiedzieć na Ebenezera. Przyda się na przyszłość. Ja zawszę wolę przyoszczędzić. Chce robić redakcję, niech robi.
CORYLLUS130513208 | 09.10.2012 17:28
".
Potem jednak Coryllus się zirytował i zaczął mówić głupstwa:
"Myślę, że Ebenezer jest wynajęty przez jakieś wydawnictwo, ja się postaram dowiedzieć kto to jest i dlaczego się tak zachowuje, a jak mi się to uda, to marny jego los. Nie ma we mnie ani odrobiny miłosierdzia dla gnid.
CORYLLUS 130513208 | 12.10.2012 13:38
W obu notkach Nickatymczasowego są linki do wszystkich części recenzji Rojta. W drugim z wpisów autor podejrzewa, że Ebenezer Rojt, to grupa czterech ludzi,a R O J T to pierwsze litery ich imion. A kim jest Nicktymczasowy? Unukalhai w komentarzu do pierwszej notki sugeruje, iż jest to bloger Wyrus, adwersarz Coryllusa podczas awantury w portalu Nicek.info /miała ona miejsce miesiąc temu, patrz /TUTAJ/:
"Autor
wyrus, przestań błaznować
UNUKALHAI 15 23883 | 12.10.2012 15:06"
Cała sytuacja jest jak z przysłowia: "Kto mieczem wojuje, od miecza ginie". Warto jednak zauważyć, iż napisanie przez Rojta tak długiej recenzji i tak wielka jego zaciekłość wskazuje na to, że książka Coryllusa zawiera istotnie coś nowego i ważnego. Nikt nie fatygowałby się aż tak bardzo, by zwalczać zwykły stek bzdur. Ten cały Ebenezer Rojt przypomina mi faceta, który idzie na spacer do lasu, zauważa, że jedno z drzew jest krzywe, drugie ma rozwidlony pień, a na trzecim rośnie huba, po czym dochodzi do wniosku, że cały las jest doszczętnie skompromitowany przez te drzewa i nic nie warty.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 23973
Mam nadzieję, że ktoś jednak uszczupli mu trochę kasę, żądając odszkodowania za pomówienia i zniesławianie. Jego ego góruje nad treściami, przynajmniej jeżeli chodzi o wpisy blogerskie, bo reszty nie czytałam. Potrafi tez być wyjątkowo chamski. Nie mogę mu darowac ataku na Żaryna, który miał wg niego specjalnie i celowo, bo to jego plan i zadanie, dezinformowac młodzież w nauce historii, ukrywając przed nia doniosły tekst z 1904 wykryty przez Coryllusa. Osobiście mam z nim bardzo na pieńku, no ale nie ja jedna i nie tylko z nim. Osłupiałam, kiedy zaczął poszukiwać moich książek... na Allegro i triumfalnie obwieścił, że nic nie napisałam ponieważ jest tam tylko jeden egzemplarz broszurki wydanej w PZWL w latach 80. Jeżeli to jest jego metoda poszukiwania źródeł... A wygląda na to, że jest.
Jak Pani sama kiedyś zauważyła, jednak jego krytyki, i również sluszne nieraz uwagi, układają się w niepokojący (mnie przynajmniej) wzór - bezlitosnego niszczenia wszystkiego, co tzw. prawicowe, czytaj niepodległościowe zarówno w dzisiejszej Polsce, jak i u protoplastów. Nie podoba mu się nic i nikt, żadna metoda działania nie zasługuje na pochwałę, smaga dookoła siebie wszystko z tej strony. Robi miny politologa i znawcy, a autorytet podbudowuje i uwiarygodnia swoimi baśniami historycznymi, które mało kto jest w stanie zweryfikowac. Ja osobiście mam wrażenie czegoś nieskończenie ahistorycznego w jego tekstach.
Gabriel Maciejewski
A Rojt, póki nie znamy jego nazwiska jest niestety gnojkiem.
Na podstawie tego, że ukrywa swoją prawdziwą tożsamość.
Myślę, że powinna pani iść do spowiedzi albo pobiegać po parku. To pani dobrze zrobi. Naprawdę. Jak się ma miesięcznik "Na poważnie"? Czy wyszliście już poza kwestie "bić się czy nie bić"? Czy nadal opisujecie Kruszyniany? Powodzenia życzę całej redakcji. Wielu prenumeratorów.