Zakraplacz do auta

Tata Łukaszka wczesnym popołudniem zawiózł swoją rodzinę do centrum miasta. Dziadek Łukaszka bezzwłocznie udał się w kierunku kościoła.
- Przecież byliśmy już rano - zdziwił się tata Łukaszka.
- Rano modliłem się za siebie, a teraz będę za was! - i dziadek Łukaszka oddalił się szybkim krokiem.
Babcia Łukaszka oddaliła się w przeciwnym kierunku niż dziadek, a jej cel też był zupełnie inny. Babcia z notatnikiem w ręku zamierzała odwiedzić kilka okolicznych ulic i sprawdzić, czy pozostały na nich niedobitki punktów drobnego rzemiosła, gdzie można by jeszcze coś naprawić. Mama Łukaszka udała się w kierunku centrum handlowego, gdzie miało odbyć się spotkanie z kreatorką nowoczesnego stylu życia i autorką książki "Jedz, pij, nie myśl". Siostra Łukaszka poszła obejrzeć najgorętszy sklep w mieście - showroom designerski prowadzony przez dwudziestokilkuletnią singielkę, która była na topie celebryckiego rankingu. Łukaszek pomaszerował do najbliższego hot spota, gdzie siadł w kącie zasłaniając twarz i wyjął telefon, na którym miał przygotowane pliki do wysłania.
A tata Łukaszka zaczął spacerować po ulicy i zastanawiał się nad swoją pracą przyglądając się jednocześnie stojącym tam samochodom. I nagle spostrzegł jedną rzecz. Że coraz więcej samochodów jest upstrzonych takimi dziwnymi plamami.
- Gołębie - pomyślał najpierw. Ale te plamy były kolorowe i w takich miejscach, gdzie na pewno żaden gołąb nie dałby rady. Zagadka wyjaśniła się wkrótce, kiedy ujrzał grupę kierowców kręcących się wokół swych pojazdów. Co raz to któryś nachylał się nad swoją maszyną, a kiedy się odsunął, w miejscu pozostawała tajemnicza plama.
- Przepraszam bardzo - tata Łukaszka zaczepił jednego z nich. - Ale... Co panowie robią?
- Jak to co? - pierwszy kierowca wyprostował się i spojrzał na tatę ze zdumieniem. - Co pan, nie widział pan nigdy zakraplacza do auta?
- No nie - przyznał tata Łukaszka.
- No wie pan?! W dwudziestym pierwszym wieku, w mieście, w Europie?! Nie ogląda pan najlepszej telewizji? Nie czyta pan "Wiodącego Tytułu Prasowego"?!
- Coś o tym zakraplaczu słyszałem - tata Łukaszka pominął drażliwy temat telewizji i gazety. - Czy to to?
- Tak! - i kierowca z dumą wskazał swoje auto, całe upstrzone plamami. - Gorąco go panu polecam!
- A jak działa?
Zwabieni rozmową zeszli się i inni właściciele aut.
- Jak to, nie stosować zakraplacza...? Co pan, przesądny? A może pan jest z tej sekty wsteczniaków, którzy wierzą w mechanikę pojazdową?
- Nie, tylko ja nie słyszałem, nie miałem okazji... - tłumaczył się tata Łukaszka. - Jak on działa? Naprawdę jest taki cudowny?
- Cudowny? Proszę pana! - wybuchnęli entuzjazmem kierowcy. - Rewelacyjny! Niezastąpiony!! Fantastyczny w działaniu!!!
- Niech pan sobie wyobrazi, że, dajmy na to, pod maską coś zaczyna stukać - odezwał się do taty drugi kierowca. - Co pan robi?
- No... Muszę się zorientować co to jest, co się stało, jak dam radę to samemu naprawić, a jak nie to podjechać do mechanika...
- No właśnie! A ja, proszę pana, ja kupiłem samochód po to aby jeździć! A nie po to, aby się interesować jego budową albo co gdzie stuka!! - zapalał się coraz bardziej drugi kierowca. - Nie znam się na autach i nie chcę się znać!! Chcę tylko wsiadać i jechać!!
- A ten zakraplacz? - przerwał mu tata Łukaszka.
- Otóż proszę pana, gdy coś stuka pod maską, to otwiera pan maskę, bierze pan ten oto zakraplacz i aplikuje go tam, skąd dochodzą stuki!
- I... to już?
- To już! Natychmiast przestaje stukać!
- Samo się naprawia?! - tata Łukaszka był osłupiały.
- No... Tego nie powiedziałem - drugi kierowca lekko oklapł. - Ale za to przestaje stukać!
- Ale usterka nie jest naprawiona, prawda? - ostrożnie powtórzył pytanie tata Łukaszka.
- A pan, co by chciał, proszę pana?! Co?! - agresywnie doskoczył do niego trzeci kierowca. - Żeby co, wszystko naprawiać jak leci?! Wszystko?!! Pan wie, z ilu części składa się samochód?!! Życia by nie starczyło żeby wszystko naprawić, o pieniądzach nie wspomnę, a przecież trzeba spłacać kredyt na mieszanie, które zaciągnęły dzieci!! Może sam pan jesteś mechanikiem, co?!!!
Tata Łukaszka zapewnił, że mechanikiem nie jest, żadnego nie zna, mechanikami w ogóle się brzydzi, a jego pytania mają charakter czysto informacyjny.
- Aplikuje pan ten oto cudowny zakraplacz - włączył się czwarty kierowca - i od razu robi się lepiej. To co stukało, już nie stuka. Co zgrzytało nie zgrzyta. Co chrzęściło nie chrzęści. Co piszczało nie piszczy. Może pan tym zakryć rdzę, rysy i ubytki lakieru. Pomaga na wszystko. Absolutnie wszystko. Ma tylko jedną wadę - zostawia plamę w miejscu aplikacji. Ale czy to wada? Dzięki temu człowiek wie co zakraplał.
- I wy wszyscy... - tata Łukaszka w błysku zrozumienia spojrzał na szereg upstrzonych plamami aut.
- Wszyscy stosujemy zakraplacz do aut - odparli wszyscy kierowcy jak jeden mąż.
- No dobrze, ale przecież ten zakraplacz tylko udrożnia, maskuje i wycisza! - krzyknął tata Łukaszka. - A usterki pozostają! Przecież wyłapie je każdy diagnosta!
- A niby ja? - zaśmiali się kierowcy.
- Przecież... Trzeba jeździć na przegląd techniczny! Co roku! Nie da się od tego uciec! To obowiązek każdego kierowcy!!
- Owszem, trzeba... Ale... - powiedział cicho pierwszy kierowca. - Wystarczy jeździć do odpowiedniego diagnosty.
- To znaczy?
- To znaczy do tego, u którego zaopatruje się pan w zakraplacz.
- To tego zakraplacza nie można kupić w sklepie? - zdziwił się szczerze tata Łukaszka.
- Oczywiście, że nie! - odezwał się czwarty kierowca. - Znajduje pan sobie dobrego diagnostę... Takiego nowoczesnego, europejskiego, idącego z duchem motoryzacyjnego czasu, a nie tkwiącego w skostniałej epoce hamowni i podnośników... I zaczyna pan u niego kupować zakraplacz... A potem jedzie pan do niego na przegląd. I już. Podpisuje panu badanie bez problemu.
Tata Łukaszka nadal nie był przekonany.
- No dobrze, a jak coś się jednak zepsuje w aucie i będzie wypadek?
- A skąd pan będzie wiedział co się zepsuło i czy aurat z tej przyczyny? - powiedział drugi kierowca. - Przecież winna może być zła droga.
- U nas nie ma złych dróg! - krzyknął na niego trzeci kierowca. - Co, może pan jesteś z lobby drogowego?!
- Czy ktoś mi odpowie... - spróbował jeszcze raz tata Łukaszka.
- A pan co tak pytasz, drążysz, jątrzysz i dzielisz?! - krzyknął trzeci kierowca. - Jesteś pan może z lobby ubezpieczeniowego!?
- To może spytam o jeszcze jedną rzecz... Ile to kosztuje?
Zapadła pełna konsternacji cisza.
- W zasadzie... - bąknął pierwszy kierowca. - To jest za darmo...
- Nie ma "za darmo" - zaprotestował tata Łukaszka.
- No nie ma, to wygląda troszkę inaczej - poprawił pierwszego drugi kierowca. - po prostu nic nie trzeba płacić przy odbiorze. Co więcej, przy przeglądzie technicznym też nie trzeba płacić!
Tacie Łukaszka wydało się to podejrzane więc spytał z głupia frant:
- A kiedy trzeba?
- No... Właśnie nie wiadomo - przyznał czwarty kierowca. - Oni na razie, chodzi mi o diagnostów, zapisują tylko te kwoty. Potem niby jakoś mają je odzyskać...
- Z procentami?
- A pan, co bankier jesteś?! - krzyknął trzeci kierowca, ale nawet inni kierowcy stracili już do niego cierpliwość i powiedzieli mu, żeby się zamknął.
- Nie wiem o tych procentów, będę musiał zerknąć w domu do umowy - odparł ostrożnie czwarty kierowca. - Ale nie to jest ważne...
- Tak! To nieważne! - podłączył się drugi kierowca. - Ważne jest tu i teraz! Ważne jest to, że mamy sprawnie działające auto, którym można jeździć! I nie trzeba nic płacić za remonty! A inni frajerzy niech wywalają ciężką kasę na reperacje! Niech marszczą czoła, niech nasłuchują stuków i zgrzytów, niech tłumaczą rodzinom, że nie da się pojechać, że trzeba znów opłacić mechanika! Frajerzy, po stokroć frajerzy! Muahaha! A my cieszmy się autem, jazdą, pogodą! Jest tak ładnie! Tak słonecznie!
- Cieszmy się! - odparli radośnie pozostali kierowcy i wrócili do gorliwego nakładania plam zakraplacza na swe auta.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Zdenek Wrhawy

13-08-2012 [09:17] - Zdenek Wrhawy (niezweryfikowany) | Link:

Bardzo jestem zainteresowany tym zakraplaczem!

Możesz mi podesłać adres tego mechanika na PW?

Biorę od razu 5 litrow...a potem ide w hurt!

Jak zwykle 10 silnia :-)

pzdr

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen

13-08-2012 [21:36] - Marcin B. Brixen | Link:

Niestety, to tylko fikcja.
Jeszcze.

Obrazek użytkownika powolniak

13-08-2012 [09:31] - powolniak | Link:

dobre.

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen

13-08-2012 [21:32] - Marcin B. Brixen | Link:

Dziękuję.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

13-08-2012 [10:57] - NASZ_HENRY | Link:

musieli wcześniej nieźle zatankować ;-)

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen

13-08-2012 [21:28] - Marcin B. Brixen | Link:

Ależ skąd! Wszystko na trzeźwo i z premedytacją!