Jak wiadomo, na temat Donalda Tuska są dwie szkoły, jedna mówi, że to geniusz manipulacji i socjotechniki, mentalnie drugi Hitler, ten jeszcze sprzed etapu Dachau, geniusz, Mojżesz ( na korzyść tej wersji przemawia to, ze jednak łatwej psychologicznie przyjąć przegrane z kimś takim, niż pierdołą i słupem) , oraz druga, że to kompletne zero, miernota, która została wybrana w castingu na odegranie roli, jaką właśnie odgrywa, sympatycznego słupa, na którego pracują zjednoczone siły mediów, służb, elit, celebrytów, finansjery, masonerii, Komisji Trójstronnej, Brukseli, wywiadów państw ościennych i kogo tam jeszcze, chórem wołąjących, „Tusku, musisz”, a jak nie mogą wołać, bo nie wypada, to pokazują na palcach, z mrugnięciem.
Powiem krótko, skłaniałem się zawsze ku tej drugiej opcji i nic tu się nie zmieniło, wszystko wskazuje na to, że istotnie rządzi nami słup, kompetne zero , poza niewątpliwymi zdolnościami medialnymi. Facet, który nic nie wie, poza piłką na niczym sie nie zna i nie chce się niczego nauczyć, ani dowiedzieć, bo po co. No, żywcem postać z Kabaretu Moralnego Niepokoju, wszyscy myslą, że to żart, a to jest właśnie smutna prawda o Premierze RP.
On taki właśnie jest, jeśli ktoś ma jakieś dowody, lub choćby przesłanki, że jest inaczej, będę wdzięczny za ich podanie, na pewno rozważę i odszczekam, jeśli będą przekonywujące. Jestem człowiekiem bardzo upartym i niechętnie zmieniam zdanie, ale czasem to się zdarza. Więc zapraszam. Ale po ostatnich zeznaniach w prokuraturze Donalda Tuska, widać, że jawnie kłamie, a jeśli nie kłamie, to daje dowód kompetnej abnegacji i absolutnej niekompetencji i nieznajomości swoich obowiązków, jako premiera, oraz w ogóle, jako Polaka. Nie wiadomo, co lepsze, niech sobie Tusk sam wybierze, co mu bardziej pasuje. Zdrajca, czy imbecyl.
Tylko, pliiiz, proszę nie wstawiać mi tu historyjek o PPP, czyli o tym, że dzielny Premier Tusk jest członkiem podziemnych struktur Polskiego Państwa Podziemnego, do czego ostatnio doszła sekta FYMa. Znaczy Tusk z Kaczyńskim, oficjalnie w śmiertelnym zwarciu, a naprawdę złączeni konspiracją w PPP, a największym wrogiem jest rezydent GRU na Polskę „Maciorewicz”. I Sasin. I Binienda z Pania Mertą. No, więc za takie sugestie dziekuję, wyrzucę i psami poszczuję.
Jak już o FYMie wspomniałem, nietrudno zauważyć, że bardzo się powstrzymywałem i to od miesięcy, by nie zabierać głosu w tej coraz dziwniejszej i coraz bardziej emocjonalnej wojnie między ZP, a sektą FYMa. Wiele razy obie strony mnie zaczepiały , na zasadzie, no, Siłółf, powiedz coś! Jeśli zabierałem głos, to raczej koncylicyjnie, wskazując, że być może jest wersja wydarzeń, która godzi obie narracje i tłumaczy wszystkie nieścisłości i znaki zapytania. I nadal myślę, że widzimy cienie na ścianie w jaskini, a gdzieś istnieje brakujący klocek układanki, który kliknie i wszystko się ułoży w jedną spójną całość. FYM od początku stawiał bardzo wiele bardzo ciekawych pytań , zasadnych, bo gołym okiem widać było, że to wszystko, te wszystkie oficjalne historyjki i wrzuty, w sposób jaskrawy, a wrecz ostentacyjny nie trzyma sie kupy, natomiast odpowiedzi, jakie sobie sam udzielał były coraz dziwniejsze i coraz bardziej zapętlone, sprzeczne i fantastyczne, a w końcu stało sie coś dziwnego, facet tak się wgryzł w temat, że jakby sie przegryzł na drugą stronę, poszybował w kosmos i wylądował na czerwonej stronie Księżyca, albo jeszcze dalej. A z nim jego grupa, w miarę upływu czasu malejąca, za to coraz bardziej nabierająca cech fanatycznej sekty z całym bagażem , jaki ma każda sekta, to znaczy własnym dialektem, sposobem porozumiewania sie wpół słowa, kodem , wrogością do zewnętrznych wrogów i ślepą wiarą w Wodza.
I gdy Wódz najwyraźniej zwariował, wyprodukował dwa teksty po prostu chore, bez żadnej, nawet wewnętrznej, chorej logiki, po prostu najpierw ogłosili, że to nie FYM, że ktoś się włamał, że chce go skompromitować, przytaczając argumenty leksykalne, że prawdziwy FYM pisał inaczej, co na pierwszy rzut oka widać, po czym, jak się okazało, że FYM to jak najbardziej FYM, ci , co go znają osobiście potwierdzili, że tak, to on, i on potwierdził, że tak, to on, częściowo przyznano, że istotnie, to on, to znaczy nie wszyscy tak przyznali, ale większość, za to zaczęto podejrzewać, że jest P. Przywara szantażowany i zastraszany i dlatego udaje szaleńca. Nie wiem, nie chcę się wypowiadać, nie siedząc w głowie Przywary. Generalnie, już czytając najnowsze teksty Przywary, mogę powiedzieć, że nie wygląda to najlepiej, jasne jest, że teoria maskirowki, jako istotny element w wyjaśnianiu tajemnicy zamachu smoleńskiego skończyła się. FYM skupił wokół siebie i wyprowadził na manowce, gdzieś w chaszcze, czy na Księżyc, całą grupę „śledczych” blogerów, niczym za pomoca czarodziejskiego fletu. Gdzie ich wyprowadził, tam i zostali rozglądając się w lekkiej konfuzji i zawstydzeniu, co dalej i jak wyjść z tego z twarzą.
Ciekawe, że jakoś doskonale sie godzi na Nowym Ekranie wersja FYMa w sposób doskonały i całkowity sprzeczna z wersją Łazarza, czyli KATem, w skrócie mówiąc. Bohaterski konspirator ze struktur państwa podziemnego Tusk z Tuskiem spiskującym z Putinem przeciwko Prezydentowi Rzeczypospolitej. Zapewne łączy ich wspólny wróg rezydent GRU „Maciorewicz”, jak chyba go nazywa FYM. I Ściosobączek, mityczna postać, rezydująca w postaci woskowej, ponakłuwanej szpilkami figurki w redakcji NE. Może to troska o klikalność, a może coś innego, kiedyś się dowiemy. Zapewne.
P.S. Zachęcam do czytania felietonów w Gazecie Polskiej Codziennie i Freepl.info
http://naszeblogi.pl/blo…
http://niepoprawni.pl/bl…
http://freepl.info/seawolf
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8134
Między innymi jednego takiego marka tomasza...pamiętasz, co ci mówiłem?
A co do wpisu, to oczywiście masz rację.
Ale popieram w całej rozciągłości, zwłaszcza w temacie premiera! Co do FYMa, to upieram się, ze to projekt badawczy wrednego cynika z wsiowej szkółki.
Poza tym jak zwykle świetny tekst, obśmiałam sie jak norka.
Pozdr