Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Był sobie skwerek

Izabela Brodacka Falzmann, 29.06.2012
Na rogu Wspólnej i Poznańskiej w Warszawie był sobie skwerek. Rosły na nim drzewa owocowe. Skwerek ten sąsiaduje bezpośrednio z terenem, na którym mieścił się kiedyś słynny ogród pomologiczny. Wielu rdzennych warszawiaków przyjeżdżało w kwietniu podziwiać  kwitnące na skwerku drzewa. Wyglądało to tak, jakby na ziemię spadł z nieba biało różowy obłok.
Pierwszy wyłom zrobili kombatanci z ugrupowania Zaremba - Piorun. Postawili na skwerku pomnik poświęcony ich poległym w tym miejscu, w czasie Powstania Warszawskiego kolegom. Pomnik wygląda jak szafa- na szczęście niewysoka. Kojarzy się z blokami w stylu późnego Gierka.

Ze względu na szlachetne intencje starszych panów, którzy osobiście pomnik ufundowali nikt nie ośmielił się pisnąć słowa na temat estetyki tej budowli. Niestety pomnik służył pieskom i „lokalsom” w wiadomym celu. Kombatanci robili awantury wybiórczo, co świadczy o ich zdrowym rozsądku i poczuciu rzeczywistości. Pijaków i większe psy typu amstaf omijali z daleka, natomiast z lubością atakowali starszawe właścicielki jamniczków i pekińczyków.

Wreszcie ogrodzili pomnik solidnym płotem i żywopłotem czym zlikwidowali raz na zawsze problem bezczeszczenia pamięci narodowej. Uważam to za postępowanie wzorcowe.

W następnej kolejności wkroczył Urząd Miasta i Gminy Śródmieście. Za ogromną sumę (dokładnie nie pamiętam, ale to można sprawdzić) sporządzono projekt rewitalizacji skweru. Co gorsza zrealizowano ten projekt. Wycięto owocowe drzewa i założono skalny ogródek.
Na rumowisku skalnym, wyglądającym jak wysypisko z budowy, oprócz dwóch świerczków posadzono rodzime warszawskie gatunki- kosodrzewinę, tuje i egzotyczne, ozdobne krzewy. Jak łatwo się domyślić przetrwały dwa rachityczne świerki, jakiś krzak i chwasty.
Staruszki z jamniczkami i pekińczykami bezskutecznie próbowały bronić ścinanych drzew.

Wreszcie wkroczył OBOP, którego budynek przylega do skwerku. Ekipa budowlana ogrodziła teren taśmami i zaczęła wkopywać solidne słupy. Ochroniarze przepędzali właściciel psów i matki z dziećmi twierdząc, że teren należy do ośrodka.
Kombatanci zapewnili nas jednak, że teren jest publiczny. Nie dostaliby przecież zgody na pomnik na terenie prywatnym.

Właściciele psów wspierani przez matki z dziećmi wypowiedzieli uzurpatorom bezwzględną wojnę. Taśmy nie zdążyły zagrzać miejsca, były przecinane, a słupy wywracane. Przyznam się, że idąc na spacer z psem miałam w rękawie nożyczki do przecinania taśm. Domownicy zaczęli nazywać mnie nożycorękim.

Najmłodsza córka nauczyła młodego wówczas Simbę przecinania taśm jednym kłapnięciem szczęki. W tej dziedzinie był wyjątkowo utalentowany- w ciągu tygodnia zjadł jej toczek jeździecki, bat i płetwy. Pies biegał luźno i zanim ochroniarz zdołał się zorientować taśma leżała na ziemi.

Wiedząc, że nieuchronna jest interwencja sił porządkowych, ruszyłam leniwą część ciała, odżałowałam 8 złotych i 56 groszy i za tę kwotę wydobyłam z wydziału geodezji stosowne zaświadczenie. Teren należał bezspornie do miasta.

Gdy rozwścieczeni ochroniarze wezwali wreszcie policję mieliśmy chwilę tryumfu. Przyjechał naczelny inżynier z firmy budującej ogrodzenie. Miałam przygotowany wypis geodezyjny  i zaświadczenie z urzędu. Inżynier oświadczył, że firma została wprowadzona w błąd przez właścicieli budynku i kazał robotnikom się zwijać. Błyskawicznie zabrali slupy i zniknęli.

Wcale nie wstydzę się tej drole de guerre. Wręcz przeciwnie - stoczyłam potem kilka podobnych. W sprawie ścięcia zdrowej topoli na podwórku - poległam. Bezczelny chłopak ścinający na polecenie gminy topolę kawałkami od góry,  był zbyt wysoko, żeby bać się psa.
Za chwilę jednak musiał zrejterować, gdy usiłował ściąć krzaki forsycji.  Był nisko, a Simba rwał się do psiego dzieła. Gmina odstąpiła od wycięcia krzaków. Przewodniczący gminy napisał do mnie list z przeprosinami zatytułowany: „Droga Pani Izabelo”.
Znaczy, że uważa mnie za groźną wariatkę i niech tak zostanie.
W sprawie zabytkowej kostki na Poznańskiej też odniosłyśmy z córką sukces.

Zawłaszczanie przestrzeni publicznej jest w Warszawie nagminnym procederem. Instytucje, firmy i wspólnoty mieszkaniowe grodzą przejścia i skwerki między blokami. Nikomu nie chce się sprawdzać jaki jest naprawdę status prawny terenu. Nikogo to nie obchodzi.
Znaczenie tego ludzie zrozumieją gdy nie będą mogli wejść do lasu ani wykapać się w jeziorze bo wszędzie będą tabliczki z napisem prive.

  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 4363
Domyślny avatar

Daf

29.06.2012 13:28

Bardzo piekny wpis ! A ten skwerek pamietam, przechodzilam tam przed laty, jak mieszkalam w Warszawie. Na tym skwerku stala laweczka, kolo ktorej lezaly czasem puste butelki. Bardzo mi sie Pani aktywnosc w dazeniu do celu podoba. Przyklad dla wielu Polakow, ktorzy potrafia tylko narzekac i krytykowac. Ja tez zawsze walczylam o swoje, w sposob uczciwy, dzieki temu osiagnelam w zyciu wiecej,niz przypuszczalam. Dla mnie wazne sa osiagniecia intelektualne, za ktorymi ida tez i materialne. Serdecznie Pania pozdrawiam z daleka i czekam na Pani wpisy !
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

30.06.2012 00:01

Dodane przez Daf w odpowiedzi na Skwerek

Teraz na skwerku jest więcej ławeczek i buteleczek albo puszeczek. Jest tez fontanna. Serdecznie pozdrawiam.
Domyślny avatar

Alina

29.06.2012 17:07

Czytam Pani wpisy z ogromną przyjemnoscią.Zawsze coś z nich mam dla siebie, choćby chwilę refleksji. Poprzez ten blog stała sie Pani dla mnie i moich znajomych kimś bliskim w tym sensie ,ze mamy ochotę pania spotykać na tym blogu, czytać, posłuchać.Kogoś kogo sie lubi i zawsze jest się ciekawym co ma do powiedzenia.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

29.06.2012 23:53

Dodane przez Alina w odpowiedzi na Podziękowania

Bardzo mi miło. Serdecznie pozdrawiam.
Marcin Gugulski

Marcin Gugulski

29.06.2012 17:17

Tak było. Wszystko to prawda.
Zabrakło mi tu jedynie (wiem, że to nie na temat, ale niezbędne dla zrozumienia śródmiejskiego kolorytu) wzmianki o zaludniających ten skwerek w dzień i w nocy damach, którym zawdzięcza od swojskie miano Pigalaka o i snującym się i tu i tam Marku Nowakowskim. Co widywałem na własne oczy
były (do 2007 roku) sąsiad z Poznańskiej (róg Wspólnej)
Domyślny avatar

Ziutka

29.06.2012 18:09

Dodane przez Marcin Gugulski w odpowiedzi na Okiem byłego sąsiada

Tu i ówdzie snuł się jeszcze Jerzy Pilch, którego tez widywałam - parkując auto przy Pozańskiej , spiesząc się na redakcyjne kolegium pewnej miłej redakcji...To było gdzieś ok. 2001 r. Pozdrawiam, poza tym, że chyba udało mi się zalogować
Marcin Gugulski

Marcin Gugulski

29.06.2012 19:22

Dodane przez Ziutka w odpowiedzi na Skwerek...

A pan fryzjer? Pan fryzjer z vis a vis to pies?
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

29.06.2012 23:43

Dodane przez Ziutka w odpowiedzi na Skwerek...

Ja też pozdrawiam. Za Pilichem swoją droga nie przepadam i chyba bym go nie poznała. W przeciwieństwie do Marka Nowakowskiego.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

29.06.2012 23:18

Dodane przez Marcin Gugulski w odpowiedzi na Okiem byłego sąsiada

Jak miło spotkać tu sąsiada. Damy pracują nadal. Niektóre jak podejrzewam osiągnęły wiek emerytalny według nowej ustawy. A o Poznańskiej pisał również Białoszewski.
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,668,084
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności