Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
SYNDROM KALIBABKI
Wysłane przez kokos26 w 15-02-2025 [20:35]
Wystąpienie Tuska w Parlamencie Europejskim z okazji przejęcia przez Polskę prezydencji w UE musiało wywołać zdumienie nawet u tych, którzy znają jego patologiczne skłonności do kłamstw. W skrócie, Tusk zaprezentował się jako ten, który przestrzegał Europę przez niekontrolowaną masową nielegalną migracją, uzależnieniem od rosyjskiego gazu poprzez budowę gazociągu Nord Stream 2 i szaleństwem „Zielonego Ładu”. Wystąpił jako jedyny sprawiedliwy, który alarmował i ostrzegał przed wszystkim tym, co doprowadziło Europę do dzisiejszej wielowymiarowej zapaści. A przecież to on, polityczne dziecko niemieckiej CDU i wierny ordynans kanclerz Angeli Merkel wszystkie te szaleństwa, które doprowadził UE na skraj przepaści wspierał, a kraje, które rzeczywiście sprzeciwiały się tym wszystkim chorym pomysłom straszył jako przewodniczący Rady Europejskiej finansowymi sankcjami. Tuskowi nie drgnęła nawet powieka, kiedy kłamał, choć na kilka dni przed swoim wystąpieniem w PE ogłoszono 18-miesięczny program polskiej prezydencji, w którym jak byk stoi napisane, że poświęci ona uwagę polityce migracyjnej i zielonej transformacji tak, aby przyspieszyć wdrażanie paktu migracyjnego jak i Zielonego Ładu. W przemówieniu Tuska nie zabrakło oczywiście zaklęć i sloganów na temat wartości jakimi są demokracja i praworządność, co na tle tego co dzieje się w Polsce pod rządami jego reżimu zakrawa na wyjątkowo bezczelną kpinę. Tusk od lat postępuje w myśl zasady: „Zanim prawda włoży buty, kłamstwo obiegnie Ziemię”.
Co prawda przemówienie Tuska spotkało się z ostrą krytyką ze strony wielu europosłów, ale znalazł się też jego zażarty obrońca. Tym obrońcą był niemiecki przełożony Tuska z Europejskiej Partii Ludowej (EPL) Manfred Weber, który stwierdził: „Skończył pan z rządami PiS-u, przywrócił pan praworządność w Polsce, odblokował pan 137 miliardów europejskiego finansowania dla Polski. Polska powróciła do stołu decydentów w Europie i na świecie, a Kaczyński może teraz spokojnie przejść na emeryturę polityczną”. O tym miejscu „przy stole decydentów w Europie i świecie” niech świadczy nieobecność Tuska na zaprzysiężeniu Trumpa w Waszyngtonie, Światowym Forum Ekonomicznym w Davos oraz podczas rozmów w Berlinie kanclerza Scholza, prezydentów Bidena i Macrona oraz premiera Starmera, dotyczących pokoju na Ukrainie. Weber chyba nie zauważył, że podczas tych spotkań Tusk nie zaszczekał nawet pod stołem.
To „przywrócenie praworządności” w Polsce pod rządami Tuska, o którym mówił Weber to bezprecedensowy siłowy zamach reżimu na media publiczne, praworządność i Konstytucję RP oraz prześladowania polityków opozycji łącznie z pozbawieniem największej opozycyjnej partii środków finansowych z budżetu na bieżącą działalność. Tusk wdraża właśnie niemiecki plan dla Polski ogłoszony wcześniej przez Klausa Bachmanna. Nie należy się dziwić, że realizacja tego planu tak bardzo przypadła do gustu Niemcowi Weberowi, bo przecież jest to trochę zmodyfikowany i dostosowany do dzisiejszych realiów plan zaprowadzenie demokracji a’ la Adolf Hitler, w której eliminuje się wszelką opozycję, niezależne media i wolność słowa.
Manfred Weber należy do tych niemieckich polityków, którzy chcą cenzury, a nawet zablokowania takich mediów społecznościowych jak platforma X. On również, jak wielu niemieckich polityków i mediów oskarżył Alona Muska o mieszanie się w wewnętrzne sprawy Niemiec, po tym jak Musk wyraził swoje poparcie dla niemieckiej partii AfD. Z mównicy w PE Weber mówił: „Elon Musk musi się uczyć: europejskie zasady nie są ustalane w jego siedzibie ani w Białym Domu, ale w tej Izbie – w Parlamencie Europejskim”. Problem w tym, że Elon Musk jeśli chodzi o włażenie z brudnymi buciorami w wewnętrzne sprawy innych państw musiałby się wiele uczyć od samego Webera. Warto przypomnieć jak w czasach rządów PiS-u ten wredny zakłamany szwab mieszał się bezczelnie w wewnętrzne sprawy Polski i w sam proces wyborczy. Warto przypomnieć choć jeden przykład. W sierpniu 2023 roku w rozmowie z niemiecką telewizją ZDF mówił: „Każda partia musi zaakceptować państwo prawa. To jest zapora przeciw przedstawicielom PiS-u w Polsce, którzy systematycznie atakują państwo prawa i wolne media. W tych trzech zasadach się nie zachwiejemy. Wszyscy inni, którzy tego nie przestrzegają, jak niemiecka AfD, jak Le Pen we Francji albo PiS w Polsce, są naszymi wrogami i będą przez nas zwalczani. Sformułowałem trzy warunki jakiejkolwiek współpracy: za Europą, za Ukrainą, za państwem prawa. W ten sposób budujemy zaporę ogniową przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. Jesteśmy jedyną siłą, która może zastąpić PiS w Polsce i poprowadzić kraj z powrotem do Europy”. Dzisiaj rządzi Tusk więc prawdziwe siłowe ataki na państwo prawa i wolne media w Polsce już Weberowi nie przeszkadzają. Ciekawe co miał na myśli mówiąc „jesteśmy jedyną siłą”? Chodziło mu o „my Niemcy” czy o grupę EPL w PE? W sumie na jedno wychodzi, gdyż Europejska Partia Ludowa od dawna realizuje niemieckie interesy. Po tych wyjątkowo bezczelnych słowach z sierpnia 2023 roku ówczesny premier Mateusz Morawiecki zamieścił na koncie Webera na dawnym Twitterze taki wpis: „Jako premier polskiego rządu, który reprezentuje większość sejmową wybraną w demokratycznych wyborach nie pozwolę, by wybory Polaków były tak szkalowane. Manfred Weber - niemiecki szef partii, do której należy Platforma Obywatelska, wymienił w niedzielę Prawo i Sprawiedliwość wśród ugrupowań, które będą przez nich zwalczane. Nazwał nas swoimi wrogami. To kolejna taka wypowiedź. Dosyć tego".
Weber zupełnie nie ukrywa zależności Tuska od Niemiec. W czerwcu ubiegłego roku publicznie stwierdził: „Chcę szczególnie podkreślić ważny dla naszej grupy sukces Donalda Tuska, wygraliśmy przekonująco z PiS w Polsce".
Szybko zostali sprowadzeni na ziemię wszyscy naiwni i głupcy, którzy liczyli na to, że po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych Tusk w interesie Polski postara się jakoś złagodzić swoją antyamerykańską retorykę i powoli postara się zatrzeć fatalne wrażenie po łgarstwach i obraźliwych słowach, które wygłaszał w stronę obecnego prezydenta USA. Tusk jednak szybko zademonstrował nową rolę jaka powierzyli mu Niemcy. Doradca Trumpa, Elon Musk w sobotę 25 stycznia w czasie oficjalnej inauguracji kampanii wyborczej Alternatywy dla Niemiec (AfD) podczas połączenia online powiedział: „AfD jest największą nadzieją dla Niemiec. Walczcie o wspaniałą przyszłość dla Niemiec. Bardzo ważne jest, aby ludzie w Niemczech byli dumni z bycia Niemcami”. Z kolei odnosząc się do haniebnej przeszłości Niemiec Musk stwierdził, że: „zbyt mocno skupia się na poczuciu winy” - i dodał, że: "należy z tym walczyć”. A tak na słowa Muska zareagował Tusk. Na platformie X napisał: „Słowa, które usłyszeliśmy od głównych aktorów wiecu AfD o 'Wielkich Niemczech' i 'konieczności zapomnienia o niemieckiej winie za zbrodnie nazistowskie', brzmiały aż nazbyt znajomo i złowieszczo. Zwłaszcza na kilka godzin przed rocznicą wyzwolenia Auschwitz”.
Oczywiście można mieć bardzo krytyczne zdanie na temat słów wygłoszonych przez Muska, ale w przypadku Tuska na pewno nie chodziło o „pamięć o niemieckiej winie”, ale raczej o wsparcie przed wyborami dla swojej partii matki jaką od niemal trzech dekad jest dla niego niemiecka CDU. Ważne jest nie tylko co się mówi, ale także kto mówi. Otóż o pamięć o „niemieckiej winie” upomniał się dokładnie ten sam człowiek, który po objęciu władzy stwierdził, że: „w sensie formalnym, prawnym, międzynarodowym kwestia reparacji została zamknięta wiele lat temu”. Oczywiście te słowa to wierutne kłamstwo, bo sprawa reparacji od Niemiec dla Polski nigdy nie została zamknięta. Tusk wygłaszając to kłamstwo doskonale wiedział, że robi to w interesie Niemiec. I właśnie dlatego milczał, kiedy stojący obok niego kanclerz Niemiec Olaf Scholz pozwolił sobie na jawne zakłamywanie historii. Dodajmy, że to rząd Tuska również w interesie Niemiec bardzo szybko zlikwidował działający w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Departament Restytucji Dóbr Kultury, który zajmował się odzyskiwaniem zrabowanych przez Niemców i Rosjan podczas II wojny światowej polskich dzieł sztuki i dóbr kultury. Na oczach Polski i świata ten niemiecki pachołek dokonał politycznego i kulturowego barbarzyństwa. Tak wygląda jego prawdziwa pamięć o niemieckiej winie. Jego wpis na platformie X jest tylko i wyłącznie dowodem na to, że nowym zleconym prze Niemców zadaniem dla Tuska po zmianie lokatora w Białym Domu jest plucie zza węgla i szarpanie za nogawkę Trumpa i przedstawicieli jego administracji. Ma to robić w tak otwarty i bezczelny i gówniarski sposób w jaki Niemcom tego robić nie wypada. To godzi otwarcie w Polską rację stanu, ale akurat takie drobiazgi temu niemieckiemu lokajowi nigdy nie przeszkadzały.
I jeszcze na koniec chciałbym sprobować udzielić odpowiedzi na pytanie, które coraz częściej słyszę. Brzmi ono: Dlaczego reżim Tuska tak powoli traci poparcie pomimo jawnego łamania prawa, Konstytucji RP oraz zdrady interesów narodowych? Wydaje mi się, że mamy tu do czynienia z syndromem Jerzego Kalibabki - „polskiego Casanovy” z Dziwnowa, którego losy przedstawiał popularny w latach 80. ubiegłego wieku serial „Tulipan”. Pomimo, że Kalibabka uwodził, a później oszukiwał, bił i okradał naiwne młode dziewczyny i kobiety, wiele z nich nawet nie zgłaszało zawiadomień o popełnieniu przestępstwa. Powodem był zwykły wstyd, że dały się tak łatwo uwieść i okraść, albo ciągła wiara w to, że akurat je on kochał naprawdę. Warto też pamiętać, że nawet podczas odbywającego się w Nowym Targu procesu Kalibabki tamtejszy sąd przeżywał prawdziwe oblężenie. Na korytarzach koczowały tłumy fanek tego oszusta, bezwzględnego manipulatora i bandyty, które zjechały z całej Polski by dotknąć lub choćby tylko zobaczyć tego „uroczego” przestępcę. Myślę, że w przypadku Tuska i jego szemranej ferajny działa podobny psychologiczny mechanizm. Część ludzi wstydzi się, że go kiedykolwiek popierało, a inni, ci najbardziej głupi i naiwni, ciągle mu wierzą, podziwiają go i jeszcze długo nie będą w stanie spojrzeć prawdzie prosto w oczy. „Efektem Kalibabki” można również wytłumaczyć trwającą latami popularność Jerzego Owsiaka nazywanego „Jurasem” i „Bążur” Trzaskowskiego.
Artykuł ukazał się w tygodniku „Warszawska Gazeta”
Komentarze
16-02-2025 [07:46] - Ijontichy | Link: Nie tak!
Nie tak!
Chiny wypuściły test na "ludziach",sprawdzono go już na myszach i małpach....covid19
I w całej Europie i reszcie "cywilizowanego" świata zrobino sztuczną panikę...przy okazji zarobino miliardy na "szczepionkach" [przekręt tysiąclecia}
I wszędzie ministrami od zdrowia...przypadkowo...byli żydzi i ich wycieraczki...
ZAKAZ WSTĘPU DO LASU I NA CMENTARZE!!!
Maseczki,które OD NICZEGO NIE CHRONIŁY!!!
I to była próba generalna: NA LUDZIACH!!! CO MOŻNA TYM DWUNOGOM WMÓWIĆ I JAK NIMI STEROWAĆ???
MASZ PRZYKŁAD BOLESNY W RUMUNII....I W TYM KRAJU,KTÓRYM RZĄDZĄ DEMILE....DEBILAMI.
I TO DOPIERO POCZĄTEK "REWOLUCJI" ....CZYTAJ "ROK 1984" NAWET TRZY RAZY....DO SKUTKU!!!
16-02-2025 [11:44] - Alina@Warszawa | Link: Och Kokosie!
Och Kokosie!
Świetny tekst i analogie. Niestety nie odważę się przesłać tego swoim znajomym, którzy wciąż kochają Tuska jak kiedyś głupie gąski Kalibabkę.
16-02-2025 [17:11] - sake3 | Link: Ten Kalibabka jako że wiekowy
Ten Kalibabka jako że wiekowy to ma nadal takie wzięcie? Jakoś tak bowiem ucichło o tym Casanovie.
16-02-2025 [17:40] - Alina@Warszawa | Link: Z Wiki: Jerzy Julian
Z Wiki: Jerzy Julian Kalibabka ps. „Tulipan” (ur. 29 marca 1956 w Kamieniu Pomorskim, zm. 13 marca 2019 w Dziwnowie) – polski rybak i przestępca-uwodziciel