Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Pieski świat czy ludzki świat

Izabela Brodacka Falzmann, 14.12.2024

 Za czasów komuny lecznictwo weterynaryjne było na poziomie nieosiągalnym w państwowej służbie zdrowia. Weterynarze okazywali pacjentom więcej empatii i wielkoduszności niż zwykli lekarze. Bardzo lubię zwierzęta, zawsze starałam się im pomóc na własną rękę i za własne pieniądze. Weterynarze wiedząc, że leczę zwierzęta z wypadku lub przybłąkane wielokrotnie nie brali ode mnie z własnej inicjatywy pieniędzy, ofiarowywali leki i starali się o miejsce dla wyleczonego zwierzaka. Aby nie być gołosłowną pozwolę sobie opisać kilka takich przypadków. Pewnego dnia na moich oczach na ulicy wówczas Marchlewskiego (obecnie Jana Pawła II) w Warszawie taksówkarz celowo potrącił a właściwie przejechał ogromnego mieszańca wilczarza. Z najwyższym trudem zniosłam z jezdni zalane krwią ogromne psisko i stałam bezradnie nie wiedząc co zrobić. Zatrzymał się następny taksówkarz i mówiąc, że wstyd mu za kolegę zawiózł mnie ( za darmo) do lecznicy weterynaryjnej SGGW mieszczącej się wówczas przy ulicy Grochowskiej. Okazało się, że pies ma złamaną szyjkę kości udowej i został zakwalifikowany do tak zwanego „ gwoździowania” . Bardzo trudna operacja trwała przeszło 4 godziny, lekarze wzięli jednak opłatę tylko za zszycie łapy czyli najniższą z możliwych. Pies spędził u nas w domu cały miesiąc co było trudne gdyż trzeba było pilnować żeby nie położył się na chorej łapie. Gdyby gwóźdź wypadł operacji nie dałoby się powtórzyć gdyż ułamek kości od strony stawu był zbyt krótki. Wszystko skończyło się dobrze, pies wyzdrowiał i odnalazł się jego prawdziwy właściciel. Co ciekawe po powrocie z lecznicy do domu znalazłam w kieszeni płaszcza sporą sumę pieniędzy, którą wsunęli mi zapewne świadkowie wypadku. Byłam zbyt zszokowana żeby to zarejestrować. Przechodnie pomagali mi zresztą  jak mogli, przynieśli jakieś koce i tektury żeby nie brudzić taksówkarzowi samochodu krwią, a wpychając mi do kieszeni pieniądze praktycznie złożyli się na operację i utrzymanie chorego zwierzaka.

Kiedy indziej znany doktor Marek Salewicz z lecznicy weterynaryjnej przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie nie tylko wyleczył za darmo szczeniaka znalezionego w mroźny dzień w śniegu na Polu Mokotowskim lecz oddał mi swoje własne kartki na mięso żebym mogła go dobrze odżywiać po operacji. Takie dobre uczynki nie tylko się długo pamięta lecz warto je  przypominać. Gdyby nie doktor Salewicz musiałabym w ponurych czasach kartek dobrze karmić psa kosztem dzieci.
Kolejna prawdziwa historia. Pewnego dnia sroki wydziobały oczko dzikiemu kociakowi na daszku nad bramą mojej kamienicy. Sąsiad usiłujący ratować kotka został przez niego pogryziony i spadli razem z drabiny. W lecznicy przy Gagarina zaopiekowano się kotkiem za darmo. Oka nie dało się uratować ale miał dodatkowo składaną złamaną przy upadku łapkę. Został nazwany Cyklopem, wyrósł na pięknego kota i znalazł dobry dom. Nie był to odosobniony przypadek. Lecznica przy Gagarina wyleczyła zabłąkaną fretkę i namówiła na jej adoptowanie mego syna. Fretka podróżowała potem z synem nawet na Kostarykę. Pewna znajoma została również namówiona aby wziąć z lecznicy przy Gagarina bezdomnego ślepego boksera.  

Służba zdrowia pierwsza zeszła na psy. Do szpitala nie sposób się obecnie dostać nawet ze skierowaniem, udając się z pilnym problemem na SOR czeka się na pomoc nawet kilkanaście godzin, na wizytę u specjalisty kilka do kilkunastu miesięcy, podobnie na niezbędną operację. Przez wiele lat za wzór opieki medycznej stawiano właśnie opiekę weterynaryjną. W przekonaniu, że sprawił  to wolny rynek wielu reformatorów postulowało prywatyzację służby zdrowia. Uważali, że płacąc za leczenie – jak u weterynarza- będzie można wymagać właściwego poziomu usług, że wolny rynek wyeliminuje lekarzy gorszych czy niezbyt uczciwych. Za wzór stawiano również usługi stomatologiczne, które sprywatyzowały się praktycznie jeszcze za czasów komuny. W przychodniach państwowych leczyli zęby wyłącznie ludzie bardzo ubodzy albo straceńcy. Uczciwi stomatolodzy pracujący w przychodniach państwowych nie mieli dostępu do dobrych materiałów więc ich usługi z konieczności nie były na wystarczającym poziomie. Niskie zarobki w uspołecznionej służbie zdrowia rekompensowali sobie prywatną praktyką  używając w niej sprowadzane za dewizy materiały i leki.

Obecnie lecznice weterynaryjne też zeszły na psy. Po prostu całkowicie się skomercjalizowały. Jest recepcja , komputery, elegancka poczekalnia i cukierki dla klientów, ale nie ma już tej atmosfery życzliwości dla zwierząt oraz dla ludzi którzy ratują je na własny rachunek. Każdy zwierzak poddawany jest na ogół licznym - potrzebnym lub nie -drogim badaniom, a koszty leczenia są koszmarne. Mojemu psu po wypadku badano poziom cholesterolu i echo serca, a nie rozpoznano zapalenia otrzewnej. Po zainkasowaniu 3000 zł. za całkowicie zbędne moim zdaniem badania weterynarze zaproponowali mi łaskawie, że mogą psa „ dośpić”. Nie podaję nazwy lecznicy bo nie jest to tekst interwencyjny. Dowcipny mechanik samochodowy powiedział, że znalezienie uczciwego weterynarza jest obecnie tak samo trudne jak znalezienie uczciwego mechanika samochodowego. Mam nadzieję, że on sam jest uczciwy.

„Zejść na psy” jest to określenie potoczne, a jak obecnie brzydko mówią dziennikarze i politycy – kolokwialne. Oznacza ono całkowity upadek. Na psy zeszła etyka lekarska nakazująca przede wszystkim nie szkodzić pacjentowi, indywidualną odpowiedzialność zastąpiły procedury. Nie tylko w medycynie. Słynny pilot "Sully" Chesley Sullenberger, który 15 stycznia 2009 roku wylądował na rzece Hudson w Nowym Jorku. ratując wszystkich pasażerów został oskarżony o naruszenie procedur. Uratował tych ludzi po prostu bezprawnie, natomiast gdyby zginęli zgodnie z procedurą wszystko byłoby w porządku. Zastąpienie ducha prawa literą prawa to jak twierdzi Feliks Koneczny kwestia cywilizacyjna. Cała nasz cywilizacja schodzi na psy. A może jest inaczej. Cywilizacja schodzi nie na psy lecz na ludzi. Tak jak na ludzi zeszła weterynaria.
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2130
Ijontichy

Ijontichy

14.12.2024 09:36

Mój pan weterynarz,który miał pod opieką pierwszego psa....17 lat...był młody dopiero po studiach,grzeczny i fajny....no i musiał tego pierwszego odesłac na wieczne łowy.
3 lata ...przerwy...ale córka już skończyła studia i tylko czekała na obronę,więc sie nudzila okropnie! 
-Tato!!! Zrób coś!!! Ja sie wścieknę z nudów!!! 
-Jest w Krakowie nad Wisłą schronisko dla zwierzaków,psy koty jedź i baw się w wolentariat czesanie,drapanie za uchem,smakołyki itd. trzask drzwiami i tyle ją widzialem.
Ale...po jakimś czasie  rozmowy tajne/poufne z żoną i jedziemy do schroniska...ona sobie wybrała pieska,ale inny sobie wybrał nas. Żonie wskoczył na kolana,buzi z języczkiem
i jest nasz! 
Po pewnym czasie [antybiotyki przestały działać] pies zaczął się drapać po uszach...w nocy dawał koncert...no to do doktora! 
Pan zobaczył niebieską książeczkę zdrowia wydana przez schronsko....usmiech i dawaj go na stół! Pierwszy raz widziałem,że się weterynarz przeżegnal..."rany boskie,gdzie go znalazłeś!
Diagnoza: grzybica uszu,zapalenie uszu,i śmietnik w uszach! Jedziemy! 
Czyszczenie,płukanie,czyszczenie mycie zastrzyki jutro do mnie,codziennie przez 11 dni ja zasuwałem po pracy...i znowu płukanie,mycie i zastrzyki...antybiotyk,lek na grzybicę.
Po 11 dniach zaglądanie do uszu,jeszcze jakiś śmiec się znalazł i pan mówi: Za pól roku do kontroli! 
I teraz będzie najważniejsze: 
Ja---no to ile ja jestem winny panu doktorowi? 
Vet.---w sumie 50 PLN...
jA --ZA 11 DNI ZASTRZYKI I LEKI ??? A GDZIE PAŃSKA ROBOTA??? 
VET.PIES ZE SCHRONISKA U MNIE MA LECZENIE DARMOWE,TYLKO ANTYBIOTYK I LEK NA GRZYBCĘ FRANCUSKI W SUMIE 50 PLN.
Da się? Tylko to było dawno...ok.18 lat temu...ale do dziś ze schroniska psy czy koty...mają u tego weterynarza "robotę za darmo"
u2

u2

14.12.2024 10:44

„Zejść na psy”
Parę wieków temu porównanie kogoś do psa było największą obelgą. Teraz zmienił się stosunek ludzi do zwierząt, zwłaszcza tych dających się oswoić.
Tomaszek

Tomaszek

14.12.2024 11:40

Dodane przez u2 w odpowiedzi na „Zejść na psy”

Podobnie jak przyprawienie mordy burej suce , która jest tylko sunią , wierną i dobrą . Ale na szczęście coraz więcej ludzi daje się oswoić .
Kaper

Kaper

14.12.2024 10:48

"Cała nasz cywilizacja schodzi na psy. "
A do jakiej cywilizacji należą Polacy? Tej której już nie ma?
Marek Michalski

Marek Michalski

14.12.2024 19:36

Odnośnie medycyny personalistycznej a nie proceduralnej oraz presji ogromu zmian społecznych i politycznych na kodeks etyki lekarskiej:
Na I zjeździe lekarzy w 1989r. „Wszyscy członkowie Komitetu Roboczego byli zgodni co do tego, że polski KEL ma się opierać na istnieniu obiektywnego dobra i zła…”
Na II zjeździe w 1989r. „Uczestnicy Zjazdu jednoznacznie sprzeciwili się eutanazji, aborcji, instrumentalnemu traktowaniu embrionów ludzkich, podejmowaniu nieuzasadnionego ryzyka w eksperymentach medycznych, nieuzasadnionym ingerencjom genetycznym w rozwój człowieka. Zjazd promował terapię proporcjonalną, dopuszczając odstąpienie od reanimacji w razie ewidentnie nieodwracalnego umierania człowieka. Opowiadał się za medycyną personalistyczną, a nie proceduralną. Promował chrześcijańską postawę lekarza popartą racjonalnymi argumentami.”
https://www.mp.pl/etyka/…
…
...
„Mimo ogromu zmian społecznych i politycznych, takich jak dołączanie Polski do Unii Europejskiej, które wymiernie wpływają na funkcjonowanie lekarzy i lekarzy dentystów w systemie ochrony zdrowia, przez ostanie ponad dwie dekady Kodeks Etyki Lekarskiej nie doczekał się nowelizacji. To dopiero Nadzwyczajny XVI Krajowy Zjazd Lekarzy zwołany w maju 2024 roku uchwalił zmiany, które czynią KEL aktualnym drogowskazem dla lekarzy funkcjonujących we współczesnym świecie medycyny. 
Najważniejsze zmiany wprowadzone do nowego KEL dotyczą mediów społecznościowych…. użycia teleporady oraz narzędzi opartych na technologii sztucznej inteligencji w praktyce lekarza. 
Tegoroczna nowelizacja przyniosła za sobą również wprowadzenie pojęć, które do tej pory nie znalazły się w KEL, to m.in. „terapia daremna”, „aktualna widza medyczna” – pojęcie, które zastąpiło wyrażenie „współczesnej wiedzy medycznej” – czy „pacjent”, które w niektórych artykułów zastąpiło słowo „chory”. W niektórych z artykułów zamiast słowa „powinien”, w nowej wersji kodeksu widnieje wyrażenie „ma obowiązek”, które ma wyrażać w sposób jasny i jednoznaczny powinność lekarza. „
https://nil.org.pl/aktua…
spike

spike

14.12.2024 19:57

Moja sąsiadka miała pięknego psa owczarka, zachorował, chyba na nosówkę (?), praktycznie nieuleczalną, jak stwierdził weterynarz, ale dał psu szansę, warunkiem była częsta wizyta w jego przychodni, chyba 2 x w tygodniu. Zwróciła się do mnie, czy bym woził ją do weterynarza, zgodziłem się. Po tej dość długiej terapii, pies wyzdrowiał :)
Kiedyś wychodzę z domu, sąsiadka z psem na space, ten mnie zobaczył i zaczął się wyrywać w moim kierunku, sąsiadka malutka, drobniutka, nie mogła go utrzymać, więc puściła nie wiedząc co będzie, a pies podleciał do mnie, zaczął się tak wylewnie witać, że ledwo nad nim zapanowałem. Było tak za każdym razem jak się spotykaliśmy.
Dodam, że do weterynarza było koło 20 km, woziłem pieska na swój koszt, może piesek o tym wiedział, stąd ta wdzięczność :)
paparazzi

paparazzi

14.12.2024 20:16

Wspaniały tekst  choć pesymistyczny ale potrzebny do otrzeźwienia.
Mógł bym pisać moje przykłady w USA ale Pani to robi najlepiej. Ta taśma automatycznie przechodzi na inne kraje.
Choć ludzi dobrej woli tu bez liku. Skromnie napisze ja też nim jestem. Pozdrawiam.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

15.12.2024 15:17

@@@ Zmieniłam tytuł bo był błędny. Zaplątałam się w łacinę. Przepraszam. "Mondo cane" był to tytuł bardzo pesymistycznego filmu mówiącego więcej o ludziach niż o zwierzętach. Polecam.
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,667,997
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności