Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Pieski świat
Wysłane przez izabela w 08-12-2024 [12:46]
Szykuje się kolejny groźny bubel prawny. Grupa ludzi, którym wydaje się, że występują w obronie zwierząt, złożona z polityków, aktorów, aktywistów różnych organizacji oraz – o zgrozo - podobno prawników skierowała do Sejmu obywatelski projekt ustawy „Stop Łańcuchom”. Jest to grupa samozwańcza, która uzurpuje sobie prawo do decydowania o losie całych populacji, których nie jest właścicielem. Nie ma w tej grupie naukowców, a także przedstawicieli Lasów Państwowych i Polskiego Związku Łowieckiego. Na pozór intencje projektantów ustawy wydają się być bardzo szlachetne - chcą oni raz na zawsze zlikwidować niepożądane ciąże u psów i kotów, topienie lub usypianie szczeniąt i kociąt oraz cierpienia wiejskich psów uwiązanych na zbyt krótkich łańcuchach. Warto jednak zauważyć, że jest to filozofia fizycznej „eliminacji życia niewartego życia” (Vernichtung von lebensunwertem Leben) czyli programu realizowanego w III Rzeszy w latach 1939–1944, który przez współczesne totalitarne lewactwo został obecnie przeredagowany i polukrowany szlachetnymi intencjami. Aby starszy człowiek nie czuł dyskomfortu „życia niewartego życia” należy go poddać eutanazji. Aby nieuleczalnie chore dziecko nie czuło się kiedyś wykluczone i gorsze od rówieśników najlepiej objąć je „protokołem terapii daremnej” i zagłodzić na śmierć. Aby koniki wożące turystów do Morskiego Oka z Tatrach nie przemęczały się należy zastąpić je meleksami wiedząc dobrze, że wszystkie te konie, co do jednego, wylądują w rzeźni. Żaden góral nie będzie przecież utrzymywał niepotrzebnego mu zwierzęcia.
Inicjatorzy ustawy mają na celu zlikwidowanie całej populacji zwierząt nierasowych przez przymusową kastrację wszystkich psów i kotów. Przypomina to jak żywo niemieckie projekty eugeniczne zakładające kastrowanie osób upośledzonych, przenoszących genetyczną chorobę albo tylko nie spełniających standardów nordyckiej rasy. Oczywiście (wbrew aktywistom ochrony zwierząt) nie należy przypisywać zwierzętom praw przysługujących tylko człowiekowi. Ustawy rzekomo chroniące zwierzęta nie powinny jednak pogarszać losu tych zwierząt a przede wszystkim nie powinny być idiotyczne i sprzeczne wewnętrznie. Kastrowanie psów i kotów i tak jest obecnie bardzo popularne i ma pewne racjonalne przesłanki. Nie może być to jednak kastrowanie przymusowe. Konsekwentne stosowanie nieuchwalonej na szczęście jak dotąd ustawy oznaczałoby wytępienie całej populacji psów i kotów uważanych za nie wartościowe, bo nie spełniające wzorca jakiejś rasy, nie posiadające rodowodu czy nie zarejestrowane w Związku Kynologicznym. Stanowi to cyniczne, a przede wszystkim pełne hipokryzji podejście do ochrony psów i kotów oraz do dobrostanu zwierząt, który autorzy definiują w swojej ustawie jako: „zespół warunków bytowania, utrzymania i przetrzymywania zwierząt, uwzględniający ich potrzeby w zakresie zarówno zdrowotnym, biologicznym i somatycznym, jak i w zakresie psychicznym, behawioralnym, społecznym i emocjonalnym, mający na celu osiągnięcie stanu uogólnionego zdrowia zwierzęcia i jego humanitarnego traktowania oraz zapewnienie zwierzęciu możliwości wyrażania naturalnych zachowań”.
Twórcy tej ustawy reprezentują, w swej nieuleczalnej głupocie, być może nawet nieświadomie, interesy skupionych w Związku Kynologicznym hodowców psów rodowodowych i hodowców rasowych kotów. Jak wiadomo ceny rodowodowych psów i kotów są niezwykle wysokie i nie każdego jest stać na ich zakup. Wiele osób woli zresztą z różnych przyczyn hodować zwykłe kundle. Przede wszystkim kundle są zdrowsze od psów rasowych. W hodowli psów rasowych trudno uniknąć chowu wsobnego, czyli krzyżowania egzemplarzy spokrewnionych, co wzmacnia wady genetyczne. Poza tym wzorzec eksterieru rasowego psa wymusza dobór egzemplarzy przeznaczonych do rozpłodu pod kątem pożądanej wizualnie, lecz niekorzystnej medycznie cechy. Na przykład suki zarejestrowanej w 1893 roku w Stanach Zjednoczonych rasy Boston terier nie są na ogół w stanie urodzić swego jedynego szczeniaka siłami natury, rodzą przez cesarskie cięcie, albo giną przy porodzie. Natomiast owczarki niemieckie ( zwane w Polsce alzackimi) były selekcjonowane pod kątem charakterystycznej sylwetki – cechuje ją głębokie kątowanie, czyli ułożenie kończyn tylnych i kości biodrowej w stosunku do linii kręgosłupa. Mówiąc prościej mają wyżej bark niż zad. W rezultacie prawie 100 % populacji owczarków niemieckich cierpi na dysplazję stawu biodrowego. Nie bez przyczyny policyjny zakład tresury psów w Sułkowicach chętniej skupuje mieszańce niż psy rodowodowe gdyż mieszańce są zdrowsze, bardziej wytrzymałe i bardziej inteligentne. Psy rasowe szczególnie dużych ras, są bardziej chorowite i żyją o wiele krócej niż zwykłe kundle. Trzymanie pasa rasowego oznacza dla właściciela duże kłopoty i koszty. Jest to przede wszystkim wysoka cena szczeniąt, większe wydatki na weterynarzy, oraz droga „ zbilansowana” – jak się to pisze w reklamach - karma. Jeżeli ktoś nie ma zamiaru prowadzić hodowli i zarabiać na sprzedaży szczeniąt, a chce mieć tylko przyjaciela albo stróża podwórka inwestowanie w pasa rodowodowego nie ma dla niego żadnego sensu. Ludzkim niezbywalnym prawem jest prawo do wybrania sobie na przyjaciela zwykłego kundla.
Poza tym uszczuplanie puli genetycznej zwierząt jest zawsze poważnym błędem. W 1859 roku pewien Anglik przywiózł do Australii króliki, by móc na nie polować. Sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli, a populacja królików wzrosła z czasem do około 10 miliardów. Zwierzęta zniszczyły środowisko naturalne i doprowadziły do wyginięcia kilku rodzimych gatunków. Dla potrzeb walki z królikami sprowadzono do Australii kaktusy meksykańskie. Obecnie Australia z najwyższym trudem zmaga się z ich plagą,
Przetrzebienie populacji dzikich kotów już zaowocowało w dużych miastach w Polsce plagą szczurów, które jak wiadomo przenoszą liczne choroby zakaźne i pasożytnicze. W Warszawie szczury bezceremonialnie spacerują w samym centrum miasta. Zajęły stworzoną przez człowieka niszę ekologiczną.
Komentarze
07-12-2024 [09:15] - Chatar Leon | Link: Najcudowniejszy jest chyba
Najcudowniejszy jest chyba ten ustawowy fragment definicji dobrostanu: "zapewnienie zwierzęciu możliwości wyrażania naturalnych zachowań” (ma to dotyczyć zwierząt domowych, gdy przecież sam fakt udomowienia zwierząt wiązał się z zaprzeczeniem owych możliwości wyrażania maturalnych zachowań).
W ramach ideologicznego zacierania granic między zwierzęciem a człowiekiem autorzy mogli zresztą napisać o "prawie zwierząt do ekspresji".
Czy pogryzienie przez psa nie jest wyrażaniem przez tego psa zachowań naturalnych?
Czemu zresztą nie rozszerzyć pojęcia "prawa do dobrostanu" na inne organizmy, np. bakterie chorobotwórcze...
07-12-2024 [09:55] - izabela | Link: @ Chatar Leon
@ Chatar Leon
Bardzo trafna uwaga. Niech psy nas gryzą, konie kopią, a bakterie atakują. Groźny jest przede wszystkim przy porażającej głupocie twórców tego projektu zamysł zlikwidowania zwierząt nierasowych. Większość ras powstała przez selekcję i chów wsobny. Psy tych ras są często karykaturą zwierzęcia, żyją krótko i ciężko chorują. Poza tym ten projekt przeczy ideologii ekologicznej nakazującej dbać o zachowanie możliwie najszerszej puli genetycznej.
07-12-2024 [09:50] - u2 | Link: „ Stop Łańcuchom”. Jest to
„ Stop Łańcuchom”. Jest to grupa samozwańcza
Tego nie byłbym taki pewien. Na przykład Niemcy sponsorują aż 37 NGO-sów w Bolanda. Mają niezwykle rozbudowany konsulat we Wrocku. 800 etatów. Nie zajmują się tam wydawaniem wiz. Taki zdradsik dostał niedawno od Niemców 50 tysiaków ojro. Tak za nic, za to że się ładnie uśmiecha :-) :-) :-)
07-12-2024 [10:02] - izabela | Link: @u2
@u2
Od początku transformacji ustrojowej futrowano i forsowano ruchy aktywistów ekologicznych. Wiodącym hasłem było " myśl globalnie- działaj lokalnie" To się tłumaczy " zajmij się prawami planktonu a nie wtrącaj się w interesy starszych i mądrzejszych, a myśleć możesz sobie co chcesz" W podobnych ruchach uczestniczą na ogół dzieciaki i celebryci o umysłowości pantofelka. Wszystkie reżimy totalitarne posługują się jak wiadomo pożytecznymi idiotami.
07-12-2024 [11:36] - Tomaszek | Link: U2
U2
Bo konsulat We Wrocku jest OberNGOsem ueber alles NGOsen . I tego to ja jestem pewny .
07-12-2024 [14:15] - u2 | Link: "OberNGOsem ueber alles
"OberNGOsem ueber alles NGOsen"
Ano, Niemcy mają taką przypadłość językową, że wszystkie wyrazy multiplikują i wychodzą potforki językowe. Ważne są przedrostki typu ober i unter. Na przykład Oberszturmbanfirer to wyżej niż Unterszturmbanfirer :-) :-) :-)
PS. Najdłuższe słowo w Polsce to niby mała mieszkanka Konstatynopolu, czyli słynna Konstantynopolitańczykowianeczka (32 litery), ale powstało raczej dla zabawy niż z potrzeby językowej. Niemcy mają aż 44 litery: Aufmerksamkeitsdefizit-Hyperaktivitätsstörung, choć konkuruje z nim słowo liczące aż 63 litery: Rindfleischetikettierungsüberwachungsaufgabenübertragungsgesetz (o ustawie wiążącej się z przekazaniem obowiązków w zakresie znakowania mięsa wołowego). Zaś na świecie najdłuższym słowem jest nazwa pewnego białka po angielsku: methionylthreonylthreonylglutaminyl ... isoleucine. Nazwa ta odnosi się do chemicznej nazwy oznaczającej włókniste białko mięśni poprzecznie prążkowanych, które wyróżniają kręgowce .... 189 919 liter, a gdyby ktoś zdecydował się je przeczytać, to oszacowano, że zajęłoby mu to ok. 3,5 godziny
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-najdluzsze-slowo-na-swiecie-ma-189-819-liter-a-polskie,nId,5522832
PS2. Najdłuższa nazwa miejscowości w Polsce liczy 40 znaków i 35 liter: Wólka Sokołowska k. Wólki Niedźwiedzkiej :-) :-) :-)
07-12-2024 [10:47] - Ijontichy | Link: Przecież to jest kolejna
Przecież to jest kolejna ściema,zasłona i socjotechnika rodem z paleolitu...aby ZASŁONIĆ RZECZYWISTOŚĆ w tej resztce Polski,która jeszcze nie została sprzedana za grosze Niemcom.
Druga 5 dla zwierząt...
07-12-2024 [10:50] - Jabe | Link: Piątka dla zwierząt wiecznie
Piątka dla zwierząt wiecznie żywa.
07-12-2024 [10:56] - izabela | Link: @ Jabe
@ Jabe
Niestety tak. Różnymi ludźmi kierują dobre intencje ale dobrymi intencjami jest podobno wybrukowane dno piekła.
07-12-2024 [12:26] - Jan1797 | Link: Dzień dobry,
Dzień dobry,
Oczywiście zgadzam się z tezami Pani wpisu. Nikt jednak nigdy nie zapytał, o co chodziło tym optującym za ochrona zwierząt dziko żyjących. Mam świadomość, że Pani i część rozumie to zagadnienie, ale bez dogłębnego przez nas wyjaśnienia rzeczywistość jest zrozumiała raczej enigmatycznie, a dla nieogarniających wcale.
Pisze Pani,
>>Nie ma w tej grupie naukowców, a także przedstawicieli Lasów Państwowych i Polskiego Związku Łowieckiego.«
Ochrona populacji zwierząt żyjących dziko powinna skutkować prawną instytucją nadzoru państwowego nad dobrostanem zwierząt?
Prosty przykład; Polski Związek Wędkarski miał w swoim statucie ochronę wód. Gdy była to organizacja masowa, rzeczywiście spełniała funkcje ochronne, bo łowiący byli nad wodą i masowo zgłaszali problemy populacji i czystości wód. W tym jest zawarte bezpieczeństwo Państwa. Dzisiaj te role ponoć pełnia NGO-sy. Nie ma w tych grupach naukowców, a także przedstawicieli Lasów Państwowych, Polskiego Związku Wędkarskiego i Polskiego Związku Łowieckiego więc podobnie jak to ma miejsce w przypadku psów, tracimy bezpowrotnie szanse zdroworozsądkowego bytowania. Inną sprawą jest czy tak jak to ma miejsce współcześnie, powinien wyglądać Polski Związek Wędkarski? Oczywiście stanowi to osobną sprawę i jest jednym z argumentów za ustawą. Wówczas można przejść do rozwinięcia, np. o jakie aspekty bezpieczeństwa wód chodzi — genetyczne, informacyjne, technologiczne w hodowlach itp.
Gdy pozbawimy się uczestnictwa na kształtem ustawy, to wszystkie zmory opisane przez Panią staną się faktem.
Kluczem jest tutaj integracja tych różnych głosów w skuteczny system, który nie będzie ograniczać się do działań czysto formalnych. Tak mi podpowiedziano. Jestem sceptykiem.
07-12-2024 [12:37] - Alina@Warszawa | Link: Bardzo podobał mi się na
Bardzo podobał mi się na Malcie pomysł takiego małego bloku mieszkalnego dla zwierzaków z ulicy. Otóż widziałam taką wielopoziomową budę, parter z 2-3 "pokojami" dla małych psów, piętro i poddasze (z dachem 4 spadowym jak w polskich budynkach) z kilkoma pokoikami dla kotków, każde z wejściem z innej strony z małego tarasu wokół całości. Każdy kot mógł tam spokojnie wskoczyć. Co ciekawe wszystkie zwierzaki siedziały razem. Okoliczni mieszkańcy dawali im jakieś jedzenie, bo miski też miały. Widać nie chcieli mieć zwierzaków w domu, ale bardzo bardzo blisko obok.
Ludzie tam doskonale wiedzą, że albo są koty, albo natychmiast pojawiają się gryzonie. W znajomym ogrodzie, kiedy nie było kota, natychmiast pojawił się szczur i nornice. Koty natychmiast naprawiły sytuację.
W Warszawie para myszy potrafiła wejść mi do mieszkania po ścianie bloku na 4 piętro i buszować w kuchni w poszukiwaniu miejsca na zimę.
Pomysły polityków są idiotyczne i pani Izabela jak zwykle ma rację.
07-12-2024 [15:09] - izabela | Link: @ Alina 12.37
@ Alina 12.37
Nie miałam okazji rozwinąć problemów Australii lecz to jest pouczające. Ingerencja w istniejący ekosystem narusza jego równowagę i powoduje pojawienie się plagi organizmów które znalazły niszę ekologiczną. Mam filmik pokazujący szczurki ganiające się przy wejściu do metra w Śródmieściu Warszawy. Nawet miłe zwierzaki ale stały się już plagą. Dostają się nawet na wysokie piętra, niszczą odzież i roznoszą choroby. Idea ochrony wszystkich bez wyjątku istot żywych jest szkodliwą utopią. Czy chcemy chronić bakterie chorobotwórcze? Natomiast nie można tworzyć ustaw, które zamiast pomagać zwierzętom szkodzą im.
07-12-2024 [18:46] - Marek Michalski | Link: Nie może mieć własności ktoś,
Nie może mieć własności ktoś, kto sam wolny nie jest, tylko jest własnością państwa.
Proletariusze wszystkich krajów łączą się we wciąganiu do piekielnego kotła tych, co chcą wolność zachować a prawo własności psa egzekwują przy użyciu łańcucha. I jeszcze go tresują zamiast sami podkulać ogon pod siebie.
07-12-2024 [20:06] - juur | Link: "Twórcy tej ustawy
"Twórcy tej ustawy reprezentują, w swej nieuleczalnej głupocie...." nie zgadzam się, że to głupota zwłaszcza, że PIS obecnie też to popiera, tak jak swoją 5. Nie mam wątpliwości, że to nie przejaw głupoty a realizacja planu krok po kroku. Jak widać kolejne uderzenie w rolników jest ważniejsze od wyborów. Po zniszczeniu przemysłu najwyższy priorytet ma zniszczenie rolnictwa czyli prywatnej własności rozproszonej. Wygląda na to, że szalona teza jakoby czerwoni z podstawionymi i wyselekcjonowanymi gumofilcami porozumieli się co likwidacji Polski a co kto z nich zdoła przy tym wyrwać to jego, wydaje się coraz bardziej prawdopodobna. To wyjaśnia, absurdalną likwidacją tysięcy zakładów za przysłowiową czapkę gruszek. Widać jak nad takimi inicjatywami unosi się duch Kiszczaka i jego mocodawców.