Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Skazani (w handlu zagranicznym) na Europę?
Wysłane przez Maciej Pawlak w 13-09-2024 [20:35]
Na kraje unijne przypada aż ok. ¾ naszego eksportu i 54% importu. Czy może zatem dziwić, że w sytuacji, gdy gospodarki krajów UE wciąż w większości pozostają w stagnacji, graniczącej z recesją, polski handel zagraniczny osiąga obecnie gorsze rezultaty niż jeszcze rok temu?
Mówią o tym ostatnio opublikowane wyniki GUS dotyczące jego wyników w styczniu-lipiec br. Otóż wyrażony w złotych w porównaniu z analogicznym okresem 2023 r. nasz eksport spadł o 8,8 %, a import o 7,3 %. Nieco tylko lepiej wypadły dane dotyczące obrotów towarowych handlu zagranicznego wyrażone w dolarach USA i w euro.
Mianowicie eksport wyrażony w dolarach USA wyniósł 218,9 mld USD, a import 214,8 mld USD (spadek odpowiednio w eksporcie o 2,4%, a w imporcie o 0,8%). Dodatnie saldo ukształtowało się tym samym na poziomie 4,1 mld USD. Jednak w analogicznym okresie 2023 r. wyniosło 7,8 mld USD.
Z kolei eksport wyrażony w euro wyniósł 202,4 mld euro, a import 198,6 mld euro (spadł odpowiednio w eksporcie o 2,5%, a w imporcie o 0,9%). W wartościach bezwzględnych dodatnie saldo wyniosło więc 3,8 mld euro, natomiast w styczniu - lipcu 2023 r. - 7,2 mld euro.
Jak dodaje GUS w styczniu - lipcu 2024 r. wśród głównych partnerów handlowych Polski w eksporcie odnotowano spadki w porównaniu do pierwszych 7 miesięcy 2023 r. za wyjątkiem eksportu na Ukrainę, gdzie wystąpił wzrost o 7,0%, oraz – co interesujące - do Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii o 0,3%. W imporcie w porównaniu do stycznia - lipca 2023 roku odnotowano spadki za wyjątkiem Stanów Zjednoczonych gdzie wystąpił wzrost o 7,7%, oraz Norwegii o 6,0%.
W moim wywiadzie dla portalu filarybiznesu.pl z Łukaszem Kozłowskim, głównym ekonomistą Federacji Przedsiębiorców Polskich, ekspert wskazuje, że: - Istnieje szansa na poprawę wyników naszego handlu zagranicznego. Jest to uwarunkowane przede wszystkim polepszeniem koniunktury u naszych głównych partnerów handlowych – krajów unijnych, a zwłaszcza Niemiec. Niestety popyt zewnętrzny na nasze towary i usługi wygląda słabo. Odbudowuje się on w wolniejszym tempie, niż koniunktura gospodarcza na naszym krajowym rynku. Jest to poważny problem. Szczególnie niekorzystna sytuacja panuje w Niemczech, które są przecież naszym najważniejszym partnerem handlowym. I to również rzutuje na wyniki naszego eksportu.
Czy zatem przynajmniej część naszych firm, zwłaszcza eksportujących swoje towary i usługi nie powinna pomyśleć, czy nie warto byłoby zmienić krajów, do których chcą sprzedawać swoje produkty, na te, w których panuje koniunktura?
Pytanie wydaje się retoryczne. To rzecz jasna nie jest proste w ciągu krótkiego czasu zamienić swojego dotychczasowego partnera zagranicznego z UE na innego, zwłaszcza z odleglejszych zakątków świata. Z drugiej strony nie w każdym z nich znajdzie się przecież odpowiedni odbiorca dla produktów sprzedawanych przez polską firmę.
Mój wspomniany rozmówca sugeruje w tym przypadku, by polskie firmy dokonały w tej sytuacji „pewnej dywersyfikacji” naszego eksportu. Chodzi więc o „poszukiwanie rynków, na których jesteśmy w stanie znaleźć więcej zamówień, zbyt na nasze produkty. Wszystko w sytuacji, w której zapotrzebowanie na nie ze strony tradycyjnych, dotychczasowych partnerów, jest mniejsze. Ale stanowi to czynnik, który działa w perspektywie dłuższej niż kilka miesięcy. Jednak może być też jakimś czynnikiem, który potencjalnie pomoże w poprawie wyników w zakresie obrotów naszego handlu zagranicznego”.
„W pierwszych siedmiu miesiącach br. w wymianie towarowej odnotowana została nadwyżka sięgającą 3,8 mld euro” - podsumowuje Krajowa Izba Gospodarcza. „Wyniki z poszczególnymi krajami czy grupami krajów były mocno zróżnicowane. W przypadku Niemiec osiągnęliśmy nadwyżkę na poziomie 15,2 mld euro. Z pozostałymi krajami strefy euro wypracowaliśmy nadwyżkę w kwocie 17,0 mld euro. Z krajami UE pozostającymi poza strefą euro osiągnięta została nadwyżka w wysokości 9,8 mld euro. W przypadku krajów wysokorozwiniętych spoza UE wypracowana nadwyżka wyniosła 1,0 mld euro. Z krajami Europy Środkowej i Wschodniej w wymianie mieliśmy nadwyżkę na poziomie 6,3 mld euro. Deficyt notujemy natomiast w przypadku wymiany z krajami rozwijającymi się – 45,5 mld euro (oczywiście głównie za sprawą deficytu w wymianie z Chinami) - podkreśla KIG.
Komentarze
14-09-2024 [11:22] - Marek Michalski | Link: "Na kraje unijne przypada aż
"Na kraje unijne przypada aż ok. ¾ naszego eksportu i 54% importu."
To oczywista konsekwencja "wejścia do UE". Już w okresie dostosowawczym w latach dziewięćdziesiątych dokonaliśmy samoograniczenia możliwości gospodarczych poprzez uprzywilejowanie gospodarcze UE. Nie było wtedy internetu, a i bez tego kto by o tym pisał pod prąd propagandy.
Z drugiej strony uzależnienie gospodarcze działa w obie strony. Np. jeszcze przed pandemią Polska z Czechami, Słowacją i Węgrami przekroczyła w wymianie gospodarczej z Niemcami poziom Chin. Można przypuścić, że w ramach wojny celnej podyktowanej ideologicznie Niemcy, mimo to, gotowe byłyby do poniesienia strat.
Nie inaczej jest przecież z samobiczowaniem całej Unii ideologią klimatyzmu, które Polsce, z powodu haraczu ETS, przynosi największe straty. Kontekst zaorania Europy jest oczywiści globalny.
14-09-2024 [23:52] - Maverick | Link: Co ci się odmieniło Pwalak?
Co ci się odmieniło Pwalak? Jeszcze niedawno snułeś bajkowe prognozy, coś tutaj nie gra pewnie nie umiesz przewidywać konsekwencji na głupie zachowanie wasalskich kundli podstawionych spóleczenych w Uni. Oni nie są tam aby dbać o wzrosty ale aby ciebie kontrolować.