W tekście pod tytułem: „ Wystrugani z banana” próbowałam opisać miałkość polskiej klasy politycznej. Skutkiem tego stanu rzeczy jest krótkość ław politycznych wszelkich partii. Aby nie być stronniczą zacznę od PiS. Na kandydata na burmistrza Konstancina w ostatnich wyborach samorządowych PiS zaproponowało Marka Skowrońskiego, który jako były burmistrz Konstancina odegrał niechlubną rolę w aferze Łąk Oborskich .Wprawdzie Skowroński licząc zapewne na krótką pamięć obywateli kraju i wybiórczą pamięć obywateli Konstancina podobno twierdzi, że to on uratował łąki od przejęcia przez grupę inwestorów popieranych przez ówczesne Ministerstwo Skarbu Państwa jednak fakty są niepodważalne. Skowroński wybory przegrał co potwierdza, że ta kandydatura była nietrafiona.
PiS premierem uczynił swego czasu ( w 2005 roku) Kazimierza Marcinkiewicza bardziej zajętego relacjonowaniem swoich kolejnych sukcesów i klęsk miłosnych niż losami kraju. Jego imponująca kariera -od belfra do premiera- została zamieniona na brylowanie w różnych Pudelkach i innych równie opiniotwórczych mediach. Z męża stanu stał się postacią humorystyczną.
W szeregach PiS byli również Radek Sikorski, Michał Kamiński, i wielu innych, którzy zmieniając ugrupowania stali się zaciekłymi wrogami tej partii. Czy wśród wielu światłych ludzi. Których w Polsce nie brakuje nie mogli znaleźć się lepsi kandydaci do sprawowania odpowiedzialnych funkcji w rządzie? A przede wszystkim bardziej lojalni i konsekwentni w swoich poglądach i wyborach. Słuchając pana Kamińskiego ziejącego ogniem jak smok wawelski przeciwko PiS trudno uwierzyć, że był on kiedyś zaufanym członkiem tej partii. Aż się prosi aby trawestując poetę powiedzieć: „o polityku! ty puchu marny! ty wietrzna istoto”.
Według niesprawdzonych pogłosek PiS nie ma właściwie kandydata który mógłby wygrać zbliżające się wybory prezydenckie. Jednym z proponowanych kandydatów tej partii jest podobno nie znany szerokiej publiczności Zbigniew Bogucki, były wojewoda zachodniopomorski. Do Sejmu z listy PiS Bogucki dostał się po raz pierwszy w ostatnich wyborach po dwóch porażkach poniesionych w ubiegłych latach. W ubiegłym roku przegrał również w pierwszej turze wybory na prezydenta Szczecina uzyskując około 27%. Nic nie ujmując panu Boguckiemu ( możliwe, że byłby doskonałym prezydentem kraju) trzeba mieć świadomość, że w wyborach prezydenckich największą rolę odgrywa PR, nawet kiepski. Wygrywają ludzie znani, wielokrotnie pokazywani w mediach. Jak ktoś złośliwie powiedział - główka kapusty na kiju od miotły wielokrotnie pokazywana w telewizji miałaby duże szanse na wygraną prezydenckich wyborów. Podobno PiS wystawiając nieznanych kandydatów chce uniknąć rywalizacji we własnych szeregach. Nazywajmy rzeczy po imieniu- chce uniknąć przepychania się kandydatów na bardzo krótkiej partyjnej ławce. Przepychaliby się zapewne Mateusz Morawiecki, Beata Szydło, oraz bardziej rozpoznawalny od Boguckiego Tobiasz Bocheński. Mateusz Morawiecki był premierem i sygnatariuszem bardzo niepopularnych w społeczeństwie decyzji. Mam na myśli politykę covidową, aprobatę kamieni milowych, wprowadzenie zielonego ładu, czy zadekretowanie ukrainofilii. Nie pamiętam aby Morawiecki zdementował skandaliczne sformułowanie rzecznika MSZ Łukasza Jasiny- „ wszyscy jesteśmy sługami narodu ukraińskiego”. Nie czuję się sługą żadnego narodu (jak zapewne większość społeczeństwa polskiego) i nie życzę sobie aby ktoś w moim imieniu składał takie deklaracje. Beata Szydło nie uczestniczyła w tych wszystkich nietrafnych posunięciach, nie opatrzyła się, nie zużyła jako członek rządu. Jest jednak zapewne zbyt mało przebojowa. W niczym nie przypomina znanych w polityce kobiet. Dla mnie to wielka zaleta ale nie wiem czy podobnie odbiera to opinia publiczna.
Jaki jest Tusk i jego ferajna chyba już każdy widzi. A jeżeli jeszcze nie widzi to wkrótce zobaczy. Przepychanki tych wszystkich hunwejbinów na politycznej ławie są jedyną nadzieją, że ich ławka się wreszcie załamie. Aby skomentować ewentualną rywalizację Tuska z Trzaskowskim powiem za Stalinem. Obaj gorsi a właściwie najgorsi. Przypomnę- Stalin zapytany czy gorsze jest prawicowe czy lewicowe odchylenie w partii odpowiedział krótko i rzeczowo: „ oba gorsze”. W odniesieniu do obu panów T nawet cytowanie Stalina nie wydaje mi się niestosowne. Na siłę do tej ławki chcą się przysiadać Kołodziejczak , którego rolnicy podczas dożynek po prostu wygwizdali, Kosiniak Kamysz który uważa, że każda koalicja musi zawierać PSL, a więc on jest zakładnikiem i zwornikiem koalicji i Hołownia usiłujący zdobyć popularność zamieniając Sejm w prywatny kabaret. Wszyscy jak jeden mąż najgorsi.
Poza tym mam nadzieję, że obywatele naszego kraju wreszcie zauważą, że to wszystko co naobiecywał im Tusk w kampanii wyborczej to tylko pizza wyborcza. Dotychczas używaliśmy terminu kiełbasa wyborcza na określenie obietnic przedwyborczych, których obiecujący nie mają zamiaru spełniać. Ten związek frazeologiczny powstał za czasów realnego socjalizmu gdy przed wyborami rzucano do sklepów kiełbasę zwyczajną aby dobrze nastawić wyborców do głosowania na jedyną przecież listę PZPR. Obecnie bardziej trafne byłoby używanie terminu „ pizza wyborcza” odkąd dopuszczono, że właściciele wrocławskiej Pizzerii Mania Smaku dostarczyli około 300 pizz do lokalu wyborczego we wrocławskiej dzielnicy Jagodno. Lokal wyborczy w Jagodnie był najdłużej otwartym punktem wyborczym- ostatni wyborca opuścił lokal o 2:45 nad ranem. Nie wiem czy ktoś raczył zauważyć, że to wydarzenie, o którym entuzjastycznie rozpisywała się cała prasa i trąbił T ( tak proponuję go nazywać) było podstawą do unieważnienia wyborów. Lokal wyborczy powinien być zamknięty dokładnie o określonej w ordynacji godzinie i w lokalu nie wolno przeprowadzać żadnych akcji propagandowych i reklamowych.
To nie jedyne i nie najważniejsze bezprawne działanie rządzącej koalicji.
I nawet pizza wyborcza nie pomoże gdy ława polityczna jest taka krótka.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 9599
Zgadzam się z Panem. Przez blisko 30 lat połowicznej niepodległości wychowano Julki - młode wrażliwe na krzywdę Murzynów, Indian w rezerwatach, wigilijnych karpi i planktonu istoty które nie rozumieją w jakim świecie żyją.
Diametralnie inaczej donosi Mr. Google. Nie podaję szczegółowego adresu, aby nie nabijać licznika dla nielegalnie przejętego przez pałkownika rympałka PAP-u:
Czy Polacy ufają Mateuszowi Morawieckiemu? Najnowsze ...
Polska Agencja Prasowa SA
https://www.pap.pl
Jun 26, 2024 — Zna go 96,5 proc. respondentów, ale ufa mu 67,6 proc. Najwyższym zaufaniem wśród polityków tego ugrupowania cieszy się Mariusz Błaszczak - ...
PS. Tusk ogłosi swoją diecezję o kandydowaniu w wyborach w grudniu po południu. Teraz trwa zmasowany atak żydo-ubeckich merdiów na żyda Morawieckiego. Dlatego stawiam jednak na Mariusza Błaszczaka. Oczywiście Peace wypuszcza zasłony dymne typu wojewoda Bocheński, czy wojewoda Bogucki. Ten drugi kojarzy się ze znanym gangsterem, więc chyba nie najlepszy wybór, ale lepszą rozpoznawalność dzięki temu ma. Zresztą Kaczyński kojarzy się w USA ze słynnym seryjnym zabójcą Tedem Kaczyńskim aka unabomberem :-) :-) :-)
Dzięki za informację. Zapamiętam.
Co do kandydata na prezydenta takie jest moje zdanie:
Najlepszym rozwiązaniem dla całej Polski oraz nierządzącej jeszcze partii Konfederacja byłoby wystawienie kandydatury G. Brauna na prezydenta Polski z jednoczesnym oświadczeniem, że panowie Bosak i Mentzen zostaną członkami gabinetu prezydenta pełniącymi funkcję wiceprezydentów.
Nie wolno w nadchodzących wyborach zaprzepaścić, stracić takiego człowieka jak G. Braun w roli prezydenta Polski.
Bo wśród wszystkich aktorów, którzy ubiegają się o tę rolę, G. Braun ma jak na razie najlepsze „warunki”, czy to intelektualne, czy fizyczne.
Braun miałby największe szanse, gdyby dogadał się z PiS i do swojego gabinetu dołączył jakiegoś niechanukowego członka(-ów) PiS.
No cóż. Powtórzę - wszystkie partie polityczne w Polsce będące u władzy, mają kadry składające się głównie z karierowiczów, oportunistów, cyników. Ludzi, dla których najważniejsza jest władza i pieniądze, dla których celem nadrzędnym nie jest jakieś tam dobro wspólne, tylko bardzo wymierne korzyści osobiste. Niestety, dodatkowo są to najczęściej ludzie o bardzo niskich kwalifikacjach i umiejętnościach, lub też kwalifikacjach nieadekwatnych do funkcji/stanowisk, które piastują.
Bycie politykiem to w naszym kraju nadal najlepszy sposób na życie. Nie trzeba do tego żadnych umiejętności, nie ponosi się żadnej odpowiedzialności, nie ryzykuje się niczym. Wystarczy jedynie włazić w tyłek silniejszym i niszczyć słabszych, w razie czego przeskoczyć do innej partii - i tak całe życie spędzić na koszt podatników. Bonusem jest możliwość ustawienia także współmałżonków, potomstwa, innych krewnych czy znajomych. Oraz oczywiście udział w ogromnym politycznym przemyśle korupcyjnym, od ustawianych gminnych przetargów, przez rozdawanie posad, po rozdawnictwo państwowych środków swoim na szczeblu centralnym.
Co do wyborów prezydenckich, to nie ma żadnego znaczenia, czy wygra je przedstawiciel Hutu czy przedstawiciel Tutsi - bo innej opcji nie ma. Większość polskiego społeczeństwa wierzy głęboko, że są tylko dwie alternatywy - socjaliści pobożni lub socjaliści bezbożni. Obie opcje jak awers i rewers tej samej monety. Włażący w d..ę Naszemu Najważniejszemu Sojusznikowi i Naszym Pomniejszym Sojusznikom. Wykonujący w podskokach najgłupsze pomysły Brukseli (co prawda jedni udają, że są przeciw, a część Polaków w to wierzy). Gotowi na wszystko, by zasłużyć na pochwalny telefon z ambasady tej lub owej. No i rzecz jasna dojący Polskę i Polaków na wszelkie możliwe legalne i nielegalne sposoby. Mnożący idiotyczne przepisy i niepotrzebne urzędy, w myśl zasady, że w mętnej wodzie najlepiej się łowi, nie tylko ryby.
Jak to zauważył kiedyś bawarski polityk Horst Seehofer - jedną z zalet demokracji jest to, że nikt, kto został wybrany, nie jest głupszy niż ci, co go wybrali. I tak oto obywatele naszego bantustanu toczą od lat wojnę plemienną o utrzymanie wiekopomnego magdalenkowego dziedzictwa towarzysza Kiszczaka i o to, czy Polskę i Polaków doić będą krewni i znajomi polityków PiS czy PO.
No rzeczywiście, warto w tym brać czynny udział.
To są tzw. dorobkiewicze. Polityka to ich sposób na życie. Ale jest jeszcze liczna grupa agenciaków, oni nie chcą ale muszą. Trzeciego rodzaju polityków nie ma.
Lepsi są dorobkiewicze, bo z reguły dają zarobić innym. Agenciaki wykonują rozkazy swoich mocodawców i z reguły robią wszystko aby skłócić środowiska polityczne i osłabić dane państwo. Przykład sędzia WSA Szmydt. Choć nie polityk, ale należacy do nadzwyczajnej kasty, w dodatku wychowanek sędzi Ireny Kamińskiej z NSA, która ukuła ten termin dla publiki. W dodatku sędzia Kamińska, choć już w stanie spoczynku, to dyszy zemstą na Polakach. A prawo powinni stosować sędziowie w miarę bezstronnie. W nadzwyczajnej kaście nie ma bezstronności. Albo jesteś z nimi, albo przeciwko nim.
*** Horst Seehofer - jedną z zalet demokracji jest to, że nikt, kto został wybrany, nie jest głupszy niż ci, co go wybrali ***
Sporna teza. Tacy profesorowie zwykle zajmują się pracą naukową, nie polityczną, czy ideologiczną. Zwykle są dużo mądrzejsi od najmądrzejszych nawet polityków w swoich dziedzinach. A student politologii, który zaliczył 1 rok studiów, jest mądrzejszy od większości posłów, którzy nie znają elementarnych pojęć prawnych np. co to jest zgromadzenie narodowe.
W większości racja choć nie do końca.
Dopiero po wyborach wyszło, że reformatorami w PiS nie były,j jak ja ich nazywam, miernoty z PC, a ludzie z SP.
Wyszło to wszystko zarówno na komisjach śledczych, wywiadach prasowych a nawet w programach publicystycznych w TV Republika.
To tam mogliśmy się dowiedzieć jakie decyzje, niekorzystne dla Polski, podejmował np Morawiecki, jednoosobowo wbrew stanowisku rządu.
To właśnie ludzie z PC byli inicjatorami prawie wszystkich inicjatyw gospodarczych i naprawy państwa poczynając od reformy wymiaru sprawiedliwości.
Kto to blokowało nie muszę pisać. Dlatego dzisiaj niszczeni są przede wszystkim ludzie SP przy cichym przyzwoleniu Kaczyńskiego.
Proszę zauważyć, że są nazywani we wszystkich mediach złodziejami a jednocześnie nie można im udowodnić kradzieży nawet złotówki.
Musimy też zdać sobie sprawę z tego, że każdy dzień rządów Donalda T przybliża nas do utraty niepodległości i nie są to słowa na wyrost.
A co robi PiS? Ma zamiar ich rozliczyć jak wygra wybory a na prezydenta zaproponuje Blaszczaka.
Musimy zdać sobie sprawę, że jak przegramy wybory prezydenckie, to już nie będzie czego zbierać i żadnych wyborów już nie będzie.
Można oczywiście liczyć na cud, podobno się zdarzają.
Czy zauważyliście, ze ci bezkompromisowi głosiciele PIS-owskiej prawdy nawet nie ukrywają swojej niechęci np. do B. Szydło czy P. Jakiego czy innych którzy mogliby rzeczywiście zawalczyć o Polskę. Co ich tak uwiera?
*** profesor Nowal byłby wg Ciebie złym kandydatem? Pisowiec, nie umoczony, same zalety, dlaczego Kaczyński go nie wystawi? ***
Profesor Nowak nazywa się Nowak. To raz. Napisał list otwarty do PJK, aby ustąpił. To dwa. Oglądałem go w klubie Ronina, ale nie mówił konkretnie, taki kolejny Terlikowski. To trzy. Nie nadaje się na prezydenta. To cztery.