Wolna Polska w Powstaniu Warszawskim

POWSTANIE WARSZAWSKIE. ROZTERKI I ROZMOWY DO OSTATNICH CHWILI. Wahanie, wątpliwości, brak rozpoznania ostatnie dni lipca 1944 r. W Komendzie Głównej AK były czasem gorących dyskusji, odpraw i narad, choć zasadnicze pytanie nie brzmiało „czy?", tylko „kiedy?". Tak wyglądała sytuacja na kilka dni przed wybuchem Powstania Warszawskiego. Czy właściwie wybrano moment rozpoczęcia walk? A w ostatniej fazie przygotowań można było zrobić coś więcej, by zwiększyć szanse na powodzenie zrywu?

Jak oceniacie ten zryw? Czy dokonali dobrego wyboru w wieku zaledwie nastu lat? Walczyli o wolność dzisiejszej Polski, Nie jeden żyjący powstaniec mówi dziś ,,że bez wahania drugi raz stanął by do walki". 

Dziękujmy Bogu że nie żyjemy w tamtych czasach i że to właśnie IM zawdzięczamy że my dziś nie musimy dokonywać takiego wyboru. Jedyne co możemy zrobić, to pamiętać o Ich bohaterstwie i przelanej krwi. Ja nie oceniam. Nie mam prawa.

Komenda Główna AK faktyczny spór o powstanie warszawskie rozpoczęła na długo przed jego wybuchem....Gen. Tadeusz Bór-Komorowski podjął wstępną decyzję o podjęciu działań zbrojnych w Warszawie 21 lipca 1944 roku. !!I od tego dnia doszło do całej serii odpraw, na których debatowano o szansach walki z niemieckim garnizonem Warszawy. 

Ok 200 tys. cywilnych ofiar, zagłada miasta, arogancja dowódców. O tym się nie mówi dziś głośno. Czy to był właściwy moment na rozpoczęcia walki, czy można było coś zrobić by zwiększyć szanse na zwycięstwo?Można się spierać czy Powstanie było potrzebne, czy musiało do niego dojść. Oczywiście, nie było innego wyjścia! Racja. Ale na pytanie o sens powstania i jego skutki prawie nikt nie umie odpowiedzieć jednoznacznie…Czy myślano wtedy o tysiącach młodych ludzi? Stan powstańczych wojsk wynosił od 25 tys. do 28 tys. osób. Pomimo dużych strat w szeregi powstańcze nieustająco wstępowali nowi ochotnicy. Są informacje o 48 183 osobach, które zostały zidentyfikowane jako żołnierze powstania. Nie wszyscy walczyli jednak równocześnie. Oprócz mężczyzn w powstaniu uczestniczyły także kobiety, które stanowiły 14 proc. żołnierzy.

25 lipca gen. „Bór” podjął ostateczną decyzję o rozpoczęciu walk w Warszawie i wysłał depeszę do Londynu z prośbą o przysłanie brygady spadochronowej i bombardowanie przez lotnictwo alianckie wyznaczonych obiektów niemieckich....W ocenie wielu oficerów Komendy Głównej AK m.in ppłk. dypl. Jerzego Kirchmayera czy płk. dypl. Jana Rzepeckiego. był to najlepszy moment pod względem taktycznym do opanowania Warszawy przez oddziały AK. Co więcej, podobnie sądzili też Niemcy, którzy spodziewali się zbrojnego wystąpienia w mieście, lecz nie znali jego terminu. Już w środę 26 lipca w zachowaniu Niemców nastąpił wyraźny zwrot. Do Warszawy wróciła i wznowiła urzędowanie część administracji.Na słupach i murach pojawiły się plakaty gubernatora Fischera ogłaszające, że Warszawa będzie broniona i nakazujące powrót do pracy. Ulice znowu zaczęła patrolować policja niemiecka. Przeprowadzono znowu aresztowania, zlikwidowano też kilka konspiracyjnych magazynów broni. Również w wojsku sytuacja została opanowana. Dowódca 9 Armii gen. Nikolaus von Vormann w rozkazie z 25 lipca nakazywał: 

„Wszystkie wojska, które będą wyładowane w Warszawie. Mają maszerować we wzorowym porządku na wschód przez miasto, wykorzystując możliwie główne jego ulice. Przez taką postawę należy wykazać ludności, że wbrew różnym plotkom, chcemy bronić miasta wszelkimi środkami”. 

Pod koniec lipca 1944 r Warszawa znalazła się na beczce prochu. 27 lipca pojawił się niemiecki komunikat o tym, że potrzeba 100 tys. ludzi do kopania rowów. Plan zgromadzenia tak dużej liczby ludzi, głównie mężczyzn, w jednym miejscu wzbudził zaniepokojenie.Ale to nie wszystko: pojawiły się plotki, plakaty, ulotki, o ucieczce Komendy Głównej Armii Krajowej. Z kolei 29 lipca wieczorem z Moskwy nadana została audycja radiowa w języku polskim.Wtedy padły słowa: Nie ma wątpliwości, że Warszawa już słyszy salwy dział uczestniczących w bitwie, która przyniesie jej wyzwolenie. Polacy, czas wyzwolenia jest bliski, do broni! Dziś często mówi się, że była to prowokacja...
Ale to, że coś się działo, widać było gołym okiem. Niemcy wydawali się znikać z miasta. Komendant Okręgu Warszawskiego AK, płk Antoni Chruściel ,,Monter", później formalnie dowódca powstania, stan pogotowia zarządził już pod koniec lipca. 

Jednocześnie w tym samym czasie Armia Ludowa i członkowie PPR naradzali się, co zrobią, kiedy Armia Czerwona dotrze już do Warszawy:  jak zajmą ratusz, jak ogłoszą powołanie rady narodowej....                                                                Wybuch powstania zaskoczył Warszawiaków, lecz jednocześnie wzbudził w nich radość i nadzieję. Szalony entuzjazm i duch bojowy powstańców był prawie bez porównania.

29 LIPIEC, 3 DNI DO ROZPOCZĘCIA POWSTANIA. 

Depesza Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego do dowódcy Armii Krajowej gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego z dnia 29 lipca 1944 r. Naczelny Wódz przestrzegał po raz kolejny przed wybuchem walk zbrojnych w Kraju:

„Walka z Niemcami musi być kontynuowana w formie ,,Burzy". Natomiast w obecnych warunkach jestem bezwzględnie przeciwny powszechnemu powstaniu, którego sens historyczny musiałby z konieczności wyrazić się w zmianie jednej okupacji na drugą.Wasza ocena sytuacji niemieckiej musi być bardzo trzeźwa i realna. Omyłka pod tym względem kosztowałaby bardzo wiele”.W dalszej części depeszy informował o wstrząsie moralnym, jakim dla żołnierzy II Korpusu była wiadomość o podróży premiera Stanisława Mikołajczyka do Moskwy, której celu, wobec sowieckich faktów dokonanych, gen. Sosnkowski nie znał i nie rozumiał, a przed a przed poznaniem jej wyników nie widział „żadnej możliwości nawet rozważania sprawy powstania”.Tymczasem 29 lipca 1944 r rozprężenie w niemieckim aparacie cywilnym i wojskowym zostało całkowicie opanowane. Wojsko niemieckie minowało mosty: Poniatowskiego i Kierbedzia oraz umacniało mostowe przyczółki. Po ulicach zaczęły krążyć coraz liczniejsze patrole policji i wojska. 29 lipca 1944 r podczas odprawy Komendy Głównej Armii Krajowej zdecydowano, że powstanie rozpocznie się o godz. 17.00, natomiast decyzja o dacie dziennej zostanie podana w dzień poprzedzający rozpoczęcie walki.

Magdalena Grzebałkowska w książce „Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia” relacjonuje:

Doradcy „Bora” przekonują go, że stolica zaraz opustoszeje, a powstanie potrwa krótko i zakończy się pewnym zwycięstwem. Tymczasem Hitler nie zamierza tak łatwo poddać się Rosjanom. Ogłasza Warszawę miastem fortecą i śle na wschód kilka tysięcy wagonów sprzętu i amunicji. Wysyła też swoje jednostki, w tym elitarną dywizję „Hermann Göring”...Między 29 a 31 lipca przerzucono przez Warszawę elitarną Dywizję Spadochronowo-Pancerną „Hermann Göring”. Niemieccy saperzy zaminowali mosty Poniatowskiego i Kierbedzia oraz wzmocnili ich obsadę. Jednocześnie nasiliły się sowieckie naloty na miasto. Bomby spadły między innymi na Pragę, Wolę, Brudno i Okęcie. W sztabie Okręgu AK Warszawa-miasto tak podsumowano te chwile: 

„Zarządzenia takie jak ewakuacja, odwrót wojsk nieprzyjaciela, który niejednokrotnie odbywa się w chaosie budzą entuzjazm Polaków, a zwłaszcza oddziałów AK i stwarzają w zasadzie dobre warunki do działań powstańczych. Z drugiej strony świadomość, że posiadamy mało broni lekkiej, a zupełnie ciężkiej, budzi w niektórych kołach obawę co do losu powstania. W każdym razie panuje ogólny nastrój, że opanowanie Warszawy przez bolszewików jest kwestią kilku dni”.

Tu dobrze widać rozterki, jakie mieli oficerowie Komendy Głównej AK. Oficerem, który wyrażał najmniej wątpliwości co do podjęcia walki, a nawet wyraźnie do niej namawiał, był dowódca okręgu warszawskiego, płk dypl. Antoni Chruściel ,,Monter"  Pułkownik wydawało się nie zauważał opanowania paniki wśród Niemców i pojawienia się w rejonie stolicy 2 niemieckich dywizji pancernych „Herman Göring” i SS „Wiking”. Tłumaczył: „Niemcy nie wytrzymają naszych uderzeń ze wszystkich stron jednocześnie, żołnierz niemiecki jest zniechęcony klęskami i odwrotem i zniechęcony do dalszego prowadzenia wojny, bić się nie będzie”. 

Na odprawach „Monter” podkreślał, że posiadanymi siłami może „działać zaczepnie” przez trzy, cztery dni, do czasu przybycia polskiej brygady spadochronowej z Wielkiej Brytanii i zrzutów alianckich lub wcześniejszego wkroczenia Armii Czerwonej. 

Natomiast gen Kazimierz Sosnkowski podkreślał, ,,aby zryw miał jakiekolwiek szanse powodzenia Armia Krajowa musi zostać najpierw dozbrojona, zaś moment rozpoczęcia walk trzeba starannie wybrać, ponieważ w innym wypadku, próba powstania przerodzić się musi w rzeź masową ludności polskiej, zaś morze krwi przelanej nie da bynajmniej spełnienia polskich celów wojny" .

Takie rozterki były obce Stanisławowi Mikołajczykowi, dla którego wizja wybuchu powstania była kartą przetargową, służącą do wywierania – w jego mniemaniu – skutecznego nacisku na Stalina. Stawiał „sprawę powstania jako element w rozgrywce polsko-rosyjskiej”. Mikołajczyk, kierując się doraźnymi kalkulacjami politycznymi, robił właściwie wszystko, aby doprowadzić do wzniecenia powstania. Zupełnie nie zwracał przy tym uwagi na aspekty militarne i nieuniknione ofiary.  

Nie można zaprzeczyć faktowi, że Powstanie tak naprawdę ułatwiło Stalinowi zainstalowanie komunizmu w Polsce. Czy w takim razie nie należy stwierdzić, że to właśnie na rękach Mikołajczyka znajduje się krew nawet dwustu tysięcy ofiar Powstania Warszawskiego?

Dziś wiemy że alianci się na nas poprostu wypięli...Natomiast w obrona mógłaby się utrzymać przez 14 dni. Na sugestie o niedostatecznym uzbrojeniu oddziałów AK, ,, Monter" odpowiadał, że brak broni zastąpi „furia odwetu” atakujących…Po południu 27 lipca na warszawskich ulicach rozklejono podpisane przez gubernatora Fischera plakaty z wezwaniem, by nst dnia o godzinie 8.00 stawiło się na sześciu wyznaczonych placach 100 tys. warszawiaków do kopania rowów przeciwczołgowych. Okazało się, że Fischer wydał swe rozporządzenie bez wiedzy dowództwa 9 Armii, a nawet służb bezpieczeństwa, które zgodnie stwierdziły, iż może to sprowokować AK do zbrojnego wystąpienia. Nie mylili się. 

O godzinie 19.00 płk. Chruściel przekazał podległym sobie dowódcom pocztą alarmową następujący rozkaz: „Alarm! Wobec dzisiejszych zarządzeń niemieckich nadanych przez megafony zarządzam, co następuje: 

1. Zgrupować się na stanowiskach wyczekiwania i czekać na ogłoszenie godziny ,,W". 

2. Wkroczyć czynnie przed zarządzeniem godziny ,,W" tylko w wypadkach szczególnie usprawiedliwionych, a głównie w rejonach zbiórek. 

Zgodnie z tym rozkazem, jeżeli wcześniej nie zostanie ogłoszona godzina „W”, po 48 godz zmobilizowane oddziały mają automatycznie przystąpić do walki, co przypada w nocy z 29 na 30 lipca. 28 lipca płk Chruściel wydał kolejny rozkaz, w którym zaznaczył, że jeśli „Niemcy nie zastosują represji za niezgłaszanie się ludności do robót, to należy złagodzić stopień pogotowia do początkowych”. Odezwa Fischera została zbojkotowana przez warszawiaków, a Niemcy nie wyciągnęli z tego żadnych konsekwencji, co jeszcze bardziej podgrzało atmosferę w mieście. Pojawiły się nawet pogłoski, że AK porozumiało się z Wehrmachtem, który jakoby miał oddać Warszawę Polakom przed wkroczeniem Sowietów. Oliwy do ognia dolewała też sowiecka radiostacja „Kościuszko”, która 30 lipca parokrotnie nadała odezwę do mieszkańców stolicy, by rozpoczęli powstanie. 31 lipca rano w czasie zwyczajowego spotkania dowództwa odbyło się głosowanie. Wówczas wygrali przeciwnicy wybuchu powstania. Powtarzali, że bez wejścia Sowietów i ich wsparcia ogniowego, nie ma szans na zwycięstwo. O godz 18 w lokalu przy ul. Pańskiej spotkali się: gen. Tadeusz Bór-Komorowski, gen. Leopold Okulicki „Niedźwiadek”, gen. Tadeusz Pełczyński, płk Chruściel "Monter", a także delegat rządu na kraj, Jan Stanisław Jankowski.

W czasie tego spotkania ,,Monter" twierdził, że udało mu się rowerem przedostać na drugą stronę Wisły i że widział tam sowieckie czołgi. Zapada decyzja: powstanie ma wybuchnąć 1 sierpnia o godzinie 17. Kiedy ,,Monter" wyszedł już, by przygotować rozkaz, na Pańską dotarł płk Kazimierz Iranek-Osmecki „Heller”, szef wywiadu i kontrwywiadu.

Powiedział, że to niemożliwe, żeby "Monter" po drugiej stronie Wisły widział sowieckie czołgi. Jednak gen. Bór-Komorowski zdecydował, że nie wstrzyma tego, co się zaczęło.....                                                                                                        Tego samego dnia premier Stanisław Mikołajczyk był w Moskwie i rozmawiał z szefem dyplomacji Wiaczesławem Mołotowem. Relacje z tego spotkania mówiły jednoznacznie: na pomoc Rosjan nie ma co liczyć. Dowodem niech będzie fakt, że Mołotow powitał Mikołajczyka słowami: Po co pan tu przyjechał? Niech pan gada z tymi z Lublina.  3 sierpnia, gdy powstanie już trwało, Mikołajczyk spotkał się ze Stalinem, który wyraźnie dał mu do zrozumienia: Sowieci nic nie zrobią.                                   
Poranna odprawa Komendy Głównej AK w poniedziałek 31 sierpnia miała dramatyczny przebieg. Leopold Okulicki, Jan Rzepecki i Józef Szostak naciskali na komendanta głównego, by jak najszybciej określił termin rozpoczęcia powstania wobec wiadomości o postępach wojsk sowieckich pod Warszawą.Sprzeciwili się temu m.in. Kazimierz Iranek-Osmecki i Kazimierz Pluta-Czachowski. Wobec podziału zdań w swoim sztabie, gen. Komorowski zarządził głosowanie. Wygrali przeciwnicy przyspieszenia wybuchu powstania, a „Bór” oświadczył, iż przed 2 sierpnia decyzja o rozpoczęciu walk nie zostanie podjęta.
 
Powstańcy wciąż wierzyli że za Wisłą czekają z pomocą walczącej Warszawie wojska radzieckie. Gdzieś czytałam wspomnienie jednego powstańca że nawet ktoś z jego kolegów wybrał się na rowerze sprawdzić czy tak jest rzeczywiście. Niestety za Wisłą nikogo ani niczego nie zauważył. Niektórzy zaczynali mieć złe przeczucia...które jak czas pokazał były słuszne...O jacy byli naiwni...To bardzo drogo ich kosztowało niestety...

Po południu, ok godziny 16.30 do mieszkania, w którym przebywali generałowie Komorowski, Okulicki i Pełczyński zgłosił się płk Chruściel i zameldował, że pancerne jednostki Sowietów prowadzą już walkę pod Wawrem, a „Pojedyncze czołgi Armii Czerwonej posunęły się jeszcze dalej w kierunku na Radzymin”. 

Ponadto przypomniał, że w wyniku ogłoszonej cztery dni temu mobilizacji, nie uda się już przed Niemcami ukryć swych sił. Pułkownik zaznaczył przy tym, że zdarzyły się już wypadki walki pojedynczych plutonów z nieprzyjacielem. Po dłuższej dyskusji, gen. Komorowski zdecydował się na rozpoczęcie walki. Na spotkanie zaproszono znajdującego się w pobliżu wicepremiera Jankowskiego, który po krótkiej rozmowie zgodził się, aby następnego dnia, o godzinie 17.00 oddziały AK ruszyły do boju o Warszawę. Na rutynowej popołudniowej odprawie, płk Iranek-Osmecki zszokowany zmianą postanowienia  komendanta głównego, ripostował, że decyzja o wybuchu powstania 1 sierpnia nie jest uzasadniona. 

W odpowiedzi, jak podkreślają świadkowie, załamany „Bór” powtarzał tylko: Nic się już nie da zrobić”.....Czy naprawdę „nic nie dało się już zrobić”? Czy można było walki nie podejmować, aby ocalić stolicę Polski? Czy ci młodzi ludzie podjęli by walkę gdyby znali jej wynik i swoje losy po klęsce powstania? Jedno można stwierdzić na pewno, to fakt, że powstanie było przeogromnym dramatem cywilów  i niewiarygodnym bohaterstwem powstańców w walce od początku skazanej na klęskę.

Z jednej strony, nie sposób nie wspomnieć o euforii, jaka zapanowała na stołecznych ulicach 1 sierpnia 1944 r. „Ludność stolicy zespoliła się z wojskiem w walce i nawet nieuzbrojeni, porwani entuzjazmem młodzieży, budują barykady przeciw czołgom wroga”, raportował Bór-Komorowski. Z drugiej – radość szybko przerodziła się w rozgoryczenie, gdy walki zaczęły się przedłużać, przynosząc coraz więcej ofiar cywilnych.

Morale cywilów słabło w miarę kurczenia się zapasów żywności, wody i leków. Okupacyjna rzeczywistość nie była łatwa. Czym bowiem były kłopoty z zaopatrzeniem i kartkami z wcześniejszych lat przy obecnym nieustannym głodzie i pragnieniu?

Oczywiście pierwsze dni sierpnia to okres żywiołowego wsparcia powstania. Mieszkańcy sami organizowali się w drużyny. Młodzi i starzy, mężczyźni i kobiety – wszyscy z równym zapałem garnęli się do budowy barykad. Chętnie też udzielali się w szpitalach i kuchniach polowych. Do czasu.....

Kolejne dni i noce spędzone w ciemnych piwnicach doprowadzały mieszkańców do obłędu. Temperatura w dzień 30 st. W nocy bardzo zimno. O jedzeniu się nie mówiło. Stłoczone po piwnicach, bez jedzenia i picia, setki tysięcy osób musiały dodatkowo mierzyć się z bestialstwem pacyfikujących stolicę oddziałów.

O ile powstańcy mogli liczyć, że w wypadku pojmania będą traktowani jako jeńcy wojenni, o tyle ludność cywilna rzadko doświadczała łaski okupanta. Na wieść o wybuchu powstania Himmler zezwolił swoim żołnierzom zabijać, kogo zechcą, według własnego uznania. 
                                                                                                                                                                            
O ile łatwiej byłoby komunistom zniszczyć i złamać Polaków, gdyby Powstanie Warszawskie nie wybuchło. To było ziarno dzisiejszej wolności, ale także ziarno siły, która była potrzebna przez lata komunistycznego zniewolenia. 

Na dnie powstańczych popiołów pozostał ,,gwiaździsty dyjament." I odrodzili się z powstańców Żołnierze Wyklęci i kontynuowali walkę już z innym okupantem..
Polska Armia Podziemna zaangażowała się w walki jeszcze przed Powstaniem Warszawskim. W lipcu w ramach akcji ,,Burza" zajęła Lwów i Wilno, ale błyskawicznie te miasta przejęła Armia Czerwona, a AK owcy zostali aresztowani. Czy wtedy dowódcom Powstania nie powinna się zapalić lampka ostrzegawcza? 

Lwów i Wilno znajdowały się na terenie, które Stalin uważał za swoje i wszyscy o tym wiedzieli. Można było przewidzieć reakcję Rosjan na poczynania AK w tych miastach i wobec AK i w Polsce w ogóle.                                                                 Łatwo jest oceniać powstanie znając jego finał. Jednak musimy pamiętać, że zadaniem powstańców było utrzymać stolicę Polski przez tydzień. Za cel stawiali sobie utrzymywanie stolicy pod kontrolą do momentu, kiedy będzie do niej wchodziła Armia Czerwona. ( O słodka naiwności i propaganda)

Ta jednak się zatrzymała, a powstańcy wytrzymali nie jeden tydzień, ale 63 dni !! Możliwe że misja Mikołajczyka do Moskwy i informacja która doszła do Mołotowa że w Warszawie wkrótce wybuchnie powstanie, spowodowało zatrzymanie ataku Armii Czerwonej na Warszawę...Może Stalin wtedy myślał ,,Ja wam jeszcze pokażę i zacierał ręce..."
                                                                                                                                                                         
Walka prowadzona przez powstańców z okupantem była nierówna. Walczyli z regularnym wojskiem niemieckim, wspieranym przez lotnictwo, artylerię, oraz oddziały pancerne. Polacy czekali na wsparcie Sowietów. Stalin nie udzielił jednak wsparcia walczącej Warszawie, czekał, aż miasto całkowicie się wykrwawi. 

Można śmiało powiedzieć, że powstaniem warszawskim, Stalin zrealizował bardzo ważny cel, pozbył się przywódców i działaczy Armii Krajowej i bez przeszkód wkroczyć do Polski.                                                                                                                                                                           
Żołnierze AK z klęski powstania nie stanowili już siły zdolnej do jakichkolwiek działań wrogich wobec Armii Czerwonej. Stanowisko Stalina wobec powstania była od samego początku jasne. Uważał on wybuch powstania nie za cel wojskowy, ale za cel polityczny,  wymierzony przeciwko polityce Związku Radzieckiego.Dramatem walczących AK owców było uzbrojenie mniej niż skąpe, uzupełniane produkcja własną, zdobyczami na wrogu i zrzutami. Czynną pomoc nieśli piloci polscy i alianccy oraz żołnierze armii Berlinga. 

Od 5 sierpnia Niemcy zaczęli wypierać powstańców z zajętych przez nich dzielnic, mordowali AK owców i bezbronną ludność cywilną, którą często wykorzystywano jako ,,żywą'' tarczę przed ostrzałem oddziałów AK.
Nie ulega wątpliwości, że Powstanie zakończyło się militarną i polityczną klęską. Przyszło za nią zapłacić ogromną cenę. Ale też nie ulega wątpliwości, że była to klęska z gatunku tych, które okazują się zasiewem dla przyszłych pokoleń.

SIŁY POLSKIE w WARSZAWIE 
Stan liczebny okręgu warszawskiego Armii Krajowej wynosił na koniec lipca 1944 ok 50 000 żołnierzy. Faktycznie w powstaniu wzięło udział ok 28 000 żołnierzy. O godzinie, ,,W" czyli godzinie wybuchu powstania 1 sierpnia 1944. uzbrojonych było zaledwie ok 3500 powstańców. 

Powstańcy nie posiadali broni przeciwlotniczej i artylerii oraz prawie zupełnie, broni przeciwpancernej. Ogólny stan broni i amunicji pozwalał na prowadzenie normalnych działań bojowych przez okres trzech dni. Na czele sil się polskich stal Komendant Główny AK  gen dyw. Tadeusz Bór Komorowski

SIŁY NIEMIECKIE w WARSZAWIE
W chwili wybuchu powstania Niemcy posiadali ok 15000 -16000 żołnierzy. Przewyższali powstańców uzbrojeniem. W dużej mierze byli to żołnierze zdemoralizowani o niskiej wartości bojowej. Brakowało im spójnego dowodznia. 4 sierpnia Niemcy zorganizowali specjalne siły przeznaczone do zwalczania powstania w sile ok 25 tys pod dowództwem SS-Obergruppenfuhrera von dem Bacha uzbrojone w lotnictwo, broń pancerną i artylerie.                                                                                                                                              
W skład korpusu von dem Bacha wchodził m.in Pułk SS „Dirlewanger” składający się w 90% z przestępców kryminalnych i dezerterów z innych armii oraz Brygada SS-RONA

29 Dywizja Grenadierów SS zajmował się przede wszystkim rabunkami i gwałtami i mordowaniem ludności cywilnej (patrz: Rzeź Ochoty). Celem Niemców było zniszczyć opór powstańców i zrównać Warszawę z ziemia. 

WARSZAWSKIE DZIECI PO 63 DNIACH WALK SKŁADAJĄ BROŃ...                                                                                                                                                                       
                                                                                                         
Rozmowy o kapitulacji rozpoczęły się 30 września 1944 r. Po 63 dniach heroicznego boju prowadzonego przez powstańców z wojskami niemieckimi, nocy z 2 na 3 października w Ożarowie przedstawiciele Komendy Głównej AK podpisali układ o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie. 

W zamian za kapitulację Niemcy obiecali Powstańcom prawa kombatanckie i gwarantowali humanitarne traktowanie ludności cywilnej....Nie dotrzymali słowa. Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące. 

Jego militarnym celem było wyzwolenie stolicy spod niezwykle brutalnej niemieckiej okupacji, pod którą znajdowała się od września 1939 r. Po raz drugi w tej wojnie musiała Warszawa ulec przewadze wroga.                                                            
Na początku i na końcu wojny stolica Polski walczyła sama. Ale warunki walki w 1939 r były całkiem inne niż w roku 1944. Pięć lat temu Niemcy stały u szczytu swej potęgi. W 1944 r  Niemcy chyliły się ku upadkowi i upadek Warszawy był prawdopodobnie ostatnim zwycięstwem Niemców nad Polakami. 

Warszawa była jednym z miast w Europie, które najdotkliwiej ucierpiały w czasie II Wojny Światowej. Miała zostać starta z powierzchni ziemi.
                                                                                                                                                                                       
W pierwszych dniach po wybuchu Powstania Heinrich Himmler, najbliższy współpracownik Hitlera i jeden z największych zbrodniarzy wojennych, wydał rozkaz: 

„Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy.

To miasto ma całkowicie zniknąć z powierzchni ziemi i służyć jedynie jako punkt przeładunkowy dla transportu Wehrmachtu. Nie powinien pozostać kamień na kamieniu. Wszystkie budynki należy zburzyć aż do fundamentów”.  Łączne straty ludności Warszawy w latach 1939-1944 wyniosły około 850 tysięcy osób, w tym ok. 170 tysięcy zginęło w czasie powstania. Pozostałe ofiary były wynikiem systematycznego i bezwzględnego procesu eksterminacji mieszkańców Warszawy trwającego przez cały okres okupacji hitlerowskiej. 

Dla porównania łączne straty Francji w II wojnie światowej (wojsko i ludność cywilna) wyniosły ok. 810.000 osób a Wielkiej Brytanii ok. 388.000 osób. Łączne straty Polski w II wojnie światowej (wojsko i ludność cywilna) wyniosły 6.850.000 osób.

Godzina „W” 17.00, pierwszy dzień sierpnia, jak co roku w Warszawie wyją syreny. Mija kolejna rocznica Powstania Warszawskiego. Przechodnie i samochody zatrzymują się, oddając hołd poległym powstańcom i niezliczonej rzeszy pomordowanych cywilów. 

Powstanie warszawskie to symbol niezłomnego ducha walki, oporu, męstwa i poświęcenia. To także symbol naszych skomplikowanych dziejów i tragizmu historii. Co roku jesteśmy świadkami uroczystości w stolicy, a także coraz częściej w innych miastach.

Na pytanie, czy do powstania musiało dojść, każdy odpowie bez mrugnięcia okiem: Oczywiście, że musiało, nie było innego wyjścia! To prawda, z którą nie można polemizować. Ale na zadane pytanie o sens powstania i jego skutki prawie nikt nie odpowie jednoznacznie… 

Przyczyny wybuchu Powstania Warszawskiego i 2 miesiące zaciętych walk są ogólnie znane. Jednak nadal trwają spory historyków, polityków i zwykłych Polaków o zasadność jego rozpoczęcia w kontekście ogromu strat ludzkich i praktycznie unicestwienia miasta i jego wielowiekowego dziedzictwa kulturowego.

Weteranom Powstania Warszawskiego zadano kiedyś pytanie. Czy gdyby Pan/ pani miałaby jeszcze raz wziąć udział w powstaniu, znając jego skutki i wynik, czy poszedł by pan/ pani z takim samym entuzjazmem?

Odpowiedź była jedna i bez wachania. TAK. ZA KAŻDY KAMIEŃ TWÓJ STOLICO DAMY KREW...

https://www.facebook.com/share...



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Kazimierz Koziorowski

31-07-2024 [12:48] - Kazimierz Kozio... | Link:

Czy ktokolwiek artykułuje dylemat że bitwa pod Termopilami 2.5tys. lat temu była bezsensowna bo Grecy nie mieli najmniejszych szans przeciw Persom? Podobnie Żydzi przeciw Rzymianom podczas obrony Gamali w 68 r.ne i Masady w 73 r.ne? Takich heroicznych „termopili” są dziesiątki, które wszędzie są powodem do dumy i chwały, a polskie termopile bywają dyskredytowane jako conajmniej kontrowersyjne.
 
Jedyne czego winne są powstańcom warszawskim obecne pokolenia to czci za ofiarę krwi w imię, jak wierzyli powstańcy, słusznej sprawy. Opinie fotelowych kontestatorów, którzy nie doświadczyli rodzinnych tragedii czasu powstania, są etycznie słabe.
Mamy wiele materiałów zródłowych, które zostawili uczestnicy tych strasznych czasów, którzy też wypowiadali się przeciw walce skazanej na niepowodzenie, a mimo tego podjęli straceńcze decyzje. Ich świadectwa powinny owocować nauką dla potomnych i przestrogą aby ofiara krwi nie poszła na marne, żeby nie doszło do kolejnej jeszcze straszniejszej powtórki z historii.
„Przez dwieście lat niewoli ciągoty powstańcze zaszczepiali Polakom ich wrogowie, ciągnący korzyści z nieudanych zrywów, których głównym efektem było wyniszczenie najbardziej ideowych i patriotycznych jednostek narodu” pisał w 1943 r. w artykule „Ekonomia krwi” Adam Doboszynski, ofiara stalinowskiej zbrodni sądowej w r. 1949.

Obrazek użytkownika Marek Michalski

31-07-2024 [13:48] - Marek Michalski | Link:

Adam Doboszyński miał rację Pana zdaniem czy Pan ją ma? Był zawczasu krytykiem zrywów powstańczych w czasie II wojny światowej i krytykował doprowadzenie do Powstania Warszawskiego. Co było nieetycznego w jego ocenie rzeczywistości politycznej i militarnej a etycznego w wymordowaniu elit Polski?

Obrazek użytkownika Marek Michalski

31-07-2024 [13:36] - Marek Michalski | Link:

''Na pytanie, czy do powstania musiało dojść, każdy odpowie bez mrugnięcia okiem: Oczywiście, że musiało, nie było innego wyjścia! To prawda, z którą nie można polemizować. Ale na zadane pytanie o sens powstania i jego skutki prawie nikt nie odpowie jednoznacznie… "
To bardzo szkodliwy rodzaj propagandy. Twierdzenie "musiało, bo nie było wyjścia" to żadna argumentacja, a tak niezmiennie powtarzana dla przykrycia smutnej prawdy. Z faktami rzeczywiście nie można polemizować. Nawet z przedstawionych wyżej faktów wynika, że nie było uzasadnienia politycznego, a nawet gdyby było, to brak uzbrojenia i rzetelnego przygotowania oraz straty w ludności cywilnej i materialne uniemożliwiały podjęcie decyzji niezależnie czy o powstaniu przeciw Niemcom, czy sowieckiej Rosji.

Obrazek użytkownika Alina@Warszawa

31-07-2024 [13:49] - Alina@Warszawa | Link:

Największy błąd logiczny jaki popełnia wielu polega na tym, że stawia alternatywę: przeciw Niemcom, czy sowieckiej Rosji? 
Tu nie ma żadnego wyboru - to byli (i niestety wciąż są) śmiertelnie groźni wrogowie! Jesteśmy my po jednej stronie i oni po przeciwnej! 
Czas Powstania Warszawskiego okazał się tragiczny dla najmłodszego pokolenia Polaków, szczególnie warszawiaków. 
Dzisiejszy czas jest równie tragiczny, bo za polskimi nazwami, nazwiskami, telewizjami, kryją się obcy agenci, których głównym celem jest ogłupianie Polaków, okradanie i bezkarne niszczenie. 

Obrazek użytkownika Tezeusz

31-07-2024 [14:05] - Tezeusz | Link:

Wybrali niemca to mają.

Obrazek użytkownika Marek Michalski

31-07-2024 [21:18] - Marek Michalski | Link:

@Alina Do dzisiaj, a od września 1939r. stawiana jest teza jednego wroga. Dzisiaj w Związku Zdradzieckim jesteśmy pod niemieckim nadzorem a NATO łączą od 1997r. więzy partnerskie z Rosją.

Obrazek użytkownika Tezeusz

31-07-2024 [20:08] - Tezeusz | Link:

To już 80 lat, ale pamiętać trzeba. 
Jesteśmy to winni tym, którzy wtedy walczyli, bo walczyli za Polskę.

Pamiętaj! 

Dziś nie stawiają już pod ścianę
i ,,Hände hoh" nikt nie wrzeszczy.
Nie wiozą z łapanek gdzieś, w nieznane,
jak ścierwo - wagonem bydlęcym. 

Przed niebem z samolotów
trzeba się było kryć w piwnicach,
gdzie prawem bomb i kulomiotów
śmierć panowała na ulicach. 

A Oni szli, nie bacząc na kule,
co im gwizdały śmiertelne piosenki,
ze stenem w ręku i o dumnym czole,
bronić godności warszawskiej Syrenki. 

Takich niewielu, jak innych, tysiące.
Garść rzucająca o ścianę grochem.
Symbol niezłomny Polski Walczącej,
co solą byli i tej Ziemi prochem. 

Warszawskie wspomnij Termopile
i pochyl głowę, kolejny raz jeszcze.
Może to mało - a może tak wiele,
że w Polsce nie pisze: ,, Nur für Deutsche"!!! 

W. Dereń