Bohaterowie Rzeczypospolitej. Krystyna Wańkowicz

WSTĘP

W cyklu " Bohaterowie Rzeczypospolitej" przypomnę po raz kolejny sylwetkę tej  co się szwabskim kulom nie kłaniała" Krystynie Wańkowicz - łączniczce Batalionu "Parasol". W obecnej dobie wielu kobiet w Polsce wulgarnych i tęczowych co myślą tylko o skrobankach, a nie znają kompletnie historii Polski - warto przypomnieć o tych Paniach patriotkach co oddały swoje młode życie Polsce. Będąc wzorem do naśladowania.

Powstańcze dziewczyny. Ileż to już książek o nich napisano ileż nakręcono filmów. Bohaterskie sanitariuszki, łączniczki. Walczyły dzielnie i ginęły na barykadach Warszawy. Po wielu z tych bohaterskich dziewczynach nie pozostało wspomnienie, wiele ich grobów także nigdy nie odnaleziono.

KRYSTYNA WAŃKOWICZ ROCZNICA URODZIN 9 października 1919 urodziła się Krystyna Wańkowicz „Anna”, „Hanna”, starsza  córka pisarza Melchiora Wańkowicza, sanitariuszka w  batalionie ,,Parasol" AK, łączniczka Stanisława Leopolda „Rafał” dowódcy kompanii w tym batalionie oraz Janusza Brochwicza-Lewińskiego „Gryfa” ️

Młodsza o 2 lata siostra Krystyny, Marta, odziedziczyła po ojcu talent literacki, natomiast Krysia wolała raczej skupić się na nauce. Podobno była bardzo zdyscyplinowaną dziewczynką, typowym „kujonem”. 

W gimnazjum zdobywanie wiedzy i dobre stopnie były dla niej priorytetem. Dojrzałość emocjonalną i gorzką samoświadomość uzyskała dopiero podczas okupacji niemieckiej, jak zresztą wielu innych młodych ludzi, zmuszonych szybko dorosnąć w tamtych okrutnych czasach.

Uparta, zamknięta w sobie, choć z drugiej strony gadatliwa i dociekliwa Krysia uwielbiała jeździć z siostrą na wakacje do Jodańc na Litwie Kowieńskiej, gdzie poznała życie na wsi, które ją zafascynowało do tego stopnia, iż po ukończeniu szkoły pojechała tam na praktykę. 

Miała dużo planów na przyszłość związanych z życiem na wsi, co najbliżsi przyjmowali z dużym dystansem i lekkimi obawami. 

W Jodańcach Krysia poznała Tadeusza Kognowickiego, późniejszego komendanta harcerstwa na Litwie, który w listopadzie 1939 r. zorganizował m.in. razem z japońskim konsulem Chiune Sugiharą tajny kanał przerzutu listów i przesyłek rządu na uchodźctwie na Litwę i w odwrotną stronę, co umożliwiło ucieczkę wielu tysięcy Żydów i Polaków na Zachód. 

Krysia przeżywała  swoją pierwszą miłość i fascynację osobą Tadeusza i bardzo ją zasmuciła wieść o tym, iż po zajęciu Litwy przez wojska ZSRR Kognowicki zniknął, o czym pisała w liście do siostry w 1941 r.:

,,O Tadziku nic nie wiadomo poza dwiema alternatywami: rozstrzelany albo wywieziony w głąb Rosji. Koledzy Tadzika, którzy z nim razem siedzieli, opowiadali, że w nocy wywołano go z celi. 

Był w koszuli tylko, więc chciał wrócić po kurtkę; powiedziano, aby się nie fatygował, bo i tak mu nie będzie potrzebna. Od tej pory nikt go nie widział.’’ (fragment książki Barbary Wachowicz, ,,Bohaterki powstańczej Warszawy", Warszawa 2014, s. 196.).

Niestety, ta pierwsza informacja okazała się prawdziwa Tadeusz Kognowicki został rozstrzelany 26 czerwca 1941 r. przez NKWD.

W ARMII KRAJOWEJ 

Krystyna Wańkowiczówna, najstarsza córka znanego pisarza Melchiora Wańkowicza, spędziła całą okupację niemiecką z matką w rodzinnym domu przy ulicy Dziennikarskiej 3 na warszawskim Żoliborzu. 

Ojciec i młodsza siostra Marta szczęśliwie opuścili Polskę. Na zemstę ze strony hitlerowców mogła ich narazić popularna książka ,,Na tropach smętka", w której Wańkowicz opisał rodzinne przygody kajakarskie na Mazurach, podkreślając jednocześnie polskość tych ziem.

Przytulny „Domeczek”, rozsławiony w opowieści ,,Ziele na kraterze", służył nie tylko Krysi i Pani Zofii, ale dawał schronienie ukrywającym się członkom podziemia i stanowił miejsce prac konspiracyjnych. Obie panie były zaangażowane w działalność Armii Krajowej . 

W ,,Zielu na kraterze" Wańkowicz pisze: „1 sierpnia Domeczek obudził się napęczniały ludźmi z AK i AL, leżącymi pokotem. Mama od rana wychodziła do swej roboty. 

Była zastępczynią kierowniczki PRŻ (Pomoc Rannemu Żołnierzowi) i łączniczką AK do Czerwonego Krzyża, Krystynę też Rafał wysłał jak zwykle z rozkazami.  Wyszły w pelerynach deszczowych, bo padał silny deszcz. 

,,Do widzenia, Mamuśku!…" Matka patrzyła za jej rozwiewającą się peleryną, dopóki rower nie znikł na zakręcie”.

Krysia zdążyła jeszcze wrócić na obiad. Gdy wyszła, Żoliborz zaczął rozbrzmiewać kanonadą. 

Przekradła się na Marymont, do swego oddziału. 2 sierpnia większość powstańców wycofywała się z Żoliborza do Puszczy Kampinoskiej. „Parasol” miał jednak pozostać na Woli, więc Krysia z „Rafałem” i innymi AK-owcami dotarli wieczorem do „Domeczku”, by po noclegu dołączyć do głównych sił batalionu. 

Gosposia Wańkowiczów, Marta opowiadała: „Panienka ubrała się w granatową spódniczkę, w szarą bluzeczkę, z koszuli pana, w grube pończochy pod kolana i w buty narciarskie. Nie wzięła pierścionka, tylko złoty krzyżyk na łańcuszku.

Taka była wesoła! Przy furtce wołała: ,,Dziękujemy Marcie za kwaterę, pyszna była kwatera!”.

3 sierpnia oddział „Gryfa” zajął kwatery w willi przy ulicy Wolskiej 40, nazywanej pałacykiem Michla (Michlera). To właśnie tam Józef Szczepański „Ziutek” stworzył popularną piosenkę „Pałacyk Michla, Żytnia, Wola, bronią jej chłopcy od Parasola…” 

Rozentuzjazmowani młodzi powstańcy śpiewali ją przy Wolskiej po raz pierwszy. Wśród nich była „Anna”, która zgłosiła się do służby w pierwszej linii i przeistoczyła w prawdziwego żołnierza: spódniczkę i bluzeczkę zamieniła na „panterkę” zdobyczny mundur. 

Krysia brała udział w dramatycznej, bohaterskiej obronie pałacyku Michla. Pod naporem dwudniowych niemieckich ataków „Parasol” musiał opuścić zajmowane pozycje. 

O świcie 6 sierpnia, na rozkaz „Gryfa”, AK-owcy rozpoczęli wymarsz na teren pobliskiego cmentarza. Na własną prośbę przyłączyła się do 14 osobowej grupy dowodzonej przez Janusza Brochwicza-Lewińskiego ,,Gryfa", która osłaniała wycofujące się z Woli oddziały. 

Walczyli 6 sierpnia 1944 r przy zbiegu Żytniej i Młynarskiej. Ok. godz. 10 tej wycofali się Żytnią na cmentarz kalwiński. Tam, po odprawie, z grupą kolegów, przeszli przez dziurę w cmentarnym murze i ruszyli ścieżką wzdłuż płotu, gdzie zostali ostrzelani przez moździerze i granatniki.

Gdy opadł kurz i nastała chwila przerwy w walce, „Gryf”, „Rafał” i łączniczka „Zofia” podczołgali się do ciał leżących na ul. Żytniej, przy murze cmentarza ewangelicko-reformowanego. 

Szukali też rannych. Natknęli się na martwe ciało Krystyny Wańkowicz. Miała dużą ranę szyi. Jej oczy były półprzymknięte, a z otwartych ust spływała strużka krwi. „Gryf” przykrył ciało swoją panterką i z pomocą kolegów, ściągnął je na teren cmentarza. 

Krystyna Wańkowicz, ,,Anna" w chwili śmierci 6 sierpnia 1944 miała 25 lat.
.

WSPOMNIENIA O ŚMIERCI KRYSTYNY.

Janusz Brochwicz-Lewiński „Gryf” (późniejszy generał) tak opisał jej śmierć w wywiadzie dla Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego:

,,Niestety, obserwator niemieckiej baterii moździerzy ciężkich zauważył gdzieś z ukrycia, może siedział na drzewie albo wysoko gdzieś, tych moich 7 ludzi, którzy siedzieli pod murem cmentarnym od wewnętrznej strony. 

Salwa z moździerza upadła w środek i zabiła mi tych siedmiu ludzi. Zginęła tam Krystyna Wańkowiczówna, „Anna”. 

To mnie bardzo uderzyło, śmierć moich ludzi i śmierć jej tak samo, tak że to ciężko przeżyłem i zawsze pamiętam o tym. Był straszny widok, jej poszarpane zwłoki, więc zdjąłem z siebie panterkę i przykryłem.

Później pochowaliśmy ich. Niestety, to ciało było w jakimś późniejszym okresie wyjęte z tego miejsca, gdzie było pochowane, z tego dołu. Owinięte było jakimś kocem. 

Pani Wańkowiczowa i Melchior Wańkowicz skontaktowali się ze mną, jak byłem w Anglii. Musiałem plany rysować i dać im informację, bo byłem naocznym świadkiem śmierci ich córki. 

Niestety, poszukiwania nie dały rezultatu i do tej pory to ciało nie zostało znalezione. Nie wiem, co się stało, nie mogę na to odpowiedzieć.

W swojej książce „Ziele na kraterze” opisał walki na Żytniej i sylwetkę córki, którą bardzo kochał i cenił ,,Annę” i Powstańców, z którymi poległa.

Akowcy pochowali je w długim, głębokim na ok.40 centymetrów grobie. Jamę przykryli cegłami i ziemią. Z desek i kawałka sznurka zrobili prowizoryczny krzyż. 

Przed śmiercią „Rafał” zdjął z ręki Krystyny zegarek i przekazał go jednej z łączniczek, z zamiarem przekazania go po wojnie rodzinie. Nigdy nie dotarł do Wańkowiczów.

Wiosną i latem 1945 r Zofia Wańkowicz przemierzała rejon cmentarza kalwińskiego w poszukiwaniu ciała córki. Nie znalazła go. Ktoś przeniósł ciało.

Pani Zofia Wańkowiczowa poznała dalsze losy córki dopiero wiosną i latem 1945 r z relacji jej koleżanek i kolegów z oddziału. 

Bliższe szczegóły udało się ustalić Aleksandrze Ziółkowskiej-Boehm, asystentce Wańkowicza i badaczce jego twórczości, która w 2010 r odnalazła Janusza Brochwicz-Lewińskiego „Gryfa” dowódcę „Anny”. 

Wraz z innymi matkami poległych i zaginionych powstańców uczestniczyła w makabrycznych ekshumacjach, odkopując i oglądając setki ciał prowizorycznie pogrzebanych w sierpniu i wrześniu 1944 r

Fragmenty książki ,,Ziele na kraterze" pokazujące poszukiwania przez matkę grobu poległej Krystyny na wiosnę i w lecie 1945 r należą do niezwykle przejmujących:

„W jednej z okolicznych piwnic znalazła na murze napis: „Żołnierze Parasola”. Przechodzący robotnik powiedział, że pochowano tu 7 ciał. Zula mówiła, że słyszała, iż na tej ścieżce pod cmentarzem, którą wycofywał się ubezpieczający oddziałek Krysi, poległo wówczas 7 osób.

Odnaleźli grób zbiorowy i to miejsce w nim, gdzie złożono tych siedmiu.

Skleciła 7 trumien. Zdobyła 2 prześcieradła dla owinięcia ciała Krysi. Poznałaby je. W lutym, kiedy zaczynała kopać, był mróz, jeszcze by widziała resztki rysów. Potem już może tylko plisowaną spódniczkę. Ale wiosną ziemia była podmokła, więc pewnie już tylko warkocze,... panterkę,... krzyżyk od załogi „Śmiałego”.

W grobie było 6 chłopców i dziewczyna. Krysia była jedyną kobietą w oddziale. Więc już kres i pewność.

Nachyliła się nad zetlałymi resztkami. Wie nieomylnie, to nie Krysia. To nie jej układ rąk, to nie Krysia. Zwłoki zidentyfikowano potem jako sanitariuszkę Irenę z grupy „Józka”, też z „Parasola” [„Ziele na kraterze”, s. 422].
.

WSPOMNIENIE ŁĄCZNICZKI AK „LENA"
 
6 sierpnia byłam na cmentarzu kalwińskim z moim punktem sanitarnym pierwszej kompanii „Rafała”. Widziałam, jak grupa ,,Gryfa" przebiegała Żytnią. Wyjrzałam przez furtkę: była cisza, formowali się w dwójki. Widziałam, jak przechodzili przez dziurę w płocie, śpiewali piosenkę „Parasola”: „Pałacyk Michla”. 

Łączniczka „Rafała”, „Anna”, szła z nimi. Widziałam, że czegoś się śmieje. W tym momencie uderzył pocisk. Padło wielu. „Anna” była najbliżej.

Podbiegłam, chwyciłam ją za rękę, zawołałam jej prawdziwym imieniem.
-Krystyno!.. Krystyno!..Nie odezwała się. Nie było pulsu, nie było oddechu. Już nie żyła.". Tak ostatnie chwile Krystyny Wańkowicz zapisała w swej pamięci łączniczka AK ps. „Lena''.
.

MELCHIOR WAŃKOWICZ pisał o córce 

,,Cechowała ją nieustępliwa prawość charakteru, miłość wolności, niezależność myśli i sumienność wobec podjętych obowiązków, a dziewczęca jej postać, jej uśmiech i czar jej osobowości pozostał wspomnieniem w sercach towarzyszy broni i tych wszystkich bliskich, którzy ją kochali"

W 1993 listy ojca i córki zostały wydane w publikacji pt. ,,Melchior i Krystyna Wańkowiczowie: Korespondencja."

****
Melchior Wańkowicz herbu Lis był oficerem polskiej armii, pisarzem, dziennikarzem politycznym i wydawcą. Najbardziej znany jest z relacji dla Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie z czasów II wojny światowej oraz napisania książki o bitwie o Monte Cassino.

Zmarł w Warszawie 10 września 1974 r. Władze zaproponowały jego młodszej  córce, Marcie Erdman, pochowanie ojca na koszt państwa. Ta jednak odmówiła, zgodnie z wolą pisarza, który przed śmiercią powiedział: nie życzę sobie, by oni fotografowali się nad moją trumną.

CZEŚĆ JEJ PAMIĘCI.  ️
https://www.facebook.com/share...



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika EsaurGappa

09-10-2024 [22:02] - EsaurGappa | Link:

Jak zawsze dziękuję ci pracusiu Tezeuszu za... wiesz zresztą za co.

Obrazek użytkownika paparazzi

09-10-2024 [23:13] - paparazzi | Link:

👍

Obrazek użytkownika paparazzi

11-10-2024 [19:21] - paparazzi | Link:

👍