Na początek chciałbym, żebyś obejrzał od 3 minuty 10-20 sekund poniższego filmu z wykonania "The Thrill Is Gone". Oglądając, żebyś zastanowił się nad tym, czy włochaty gitarzysta (inni też) WIE, jaką nutę za chwilę zagrają na gitarze jego palce? LINK
Czy te nuty to on miał i niektórzy inni też zapisane gdzieś wcześniej? Odgrywa je teraz? Czy też spontanicznie, bez uświadamianego sobie planu, bez uświadomionej sobie i dokonanej konkretnej decyzji naciska te właśnie struny i uderza je wydobywając dźwięki? Mówiąc inaczej, skąd bierze konkretna linia melodyczna, którą gra? Zwłaszcza jeśli nie była wcześniej zapisana i wymyślona?
Skąd Zbigniew Herbert czy Halina Poświatowska brali linie swoich wierszy, gdy je pisali? Skąd brał Fryderyk Chopin kolejne dźwięki swoich nokturnów, a Slash, to ten włochaty gitarzysta, swojej improwizacji? Czy możemy "wiedzieć" i urzeczywistniać, np. w sztuce, coś, czego "nie wiemy"? Inaczej. Czy możemy sobie kompletnie nie zdawać sprawy z tego, że coś wiemy i znamy, a jednocześnie znając to i wiedząc o tym?
Wydaje się, że tak. Weźmy przeciętne polskie dziecko w wieku lat 5. Taki młody człowiek doskonale zna gramatykę, jednego z trudniejszych języków na świecie. Trzepie zaimki, zdrobnienia, czasy i deklinacje, jak mistrz świata, nie mając pojęcia, w swoim pojęciu tzn. w swojej świadomości, że ta gramatyka istnieje. Że istnieje zbiór reguł i zasad, którymi się nieustannie i bezbłędnie posługuje w praktyce. On je "zna", mimo, że ich "nie zna". Zatem istnieje taki zasób wiedzy, trudny do sprecyzowania czy nakreślenia granic, do którego ludzie mają dostęp w sposób - poza świadomy. Nie wiemy, że to wiemy. Ale z czasem "dowiadujemy się", że to wiemy, to znaczy przenosimy w sferę werbalizacji, to co wcześniej było poza nią, ale było nam znane i dostępne, tylko nie oglądane świadomością.
Widzę właśnie opakowanie po serku twarogowym. Białe wiaderko, kolorowe etykiety. Dopiero widziałem gołębie, drzewa, chmury. Ty też to widujesz. Ja i ty, widzimy to samo. No nie tą samą chmurę, bo jesteśmy gdzie indziej, ale jednak chmurę. Albo właśnie drzewo. Ale co to są, te wszystkie elementy, co je widzimy? Powiesz obrazy konkretnych rzeczy. Ale skąd się biorą? Powiesz, ze światła, które trafia do naszych oczu. A guzik prawda! Światło trafia do naszych oczu i tworzy odwrócony obraz na siatkówce gałki ocznej. Ale my mamy do dyspozycji wyłącznie impulsy elektryczne nerwu wzrokowego. Jakim cudem z tych impulsów ja i ty, składamy tak samo - "drzewo", "chmurę"? Skąd się bierze obraz "drzewa", wiedza, że to jest właśnie "drzewo"? A nie np. zbiór rozmaitych elementów połączonych z innymi elementami? Czy wiesz, że ludzie mogą naprawdę widzieć za pomocą nerwu smakowego? Literalnie - językiem? To, co widzimy, to jest coś, co powstaje w naszym umyśle, nasz umysł "ma dane" obrazy drzewa, budynku, trawy i jeziora, nad którym można się położyć, wlepić wzrok w chmury, a może nawet dalej. Skądś, nie wiemy skąd, biorą się w naszym umyśle "wzorce" elementów rzeczywistości, które postrzegamy jako formy, kształty, kolory czy konkretne elementy otoczenia. Ty i hinduska dziewczynka postrzegacie drzewo jako drzewo, a nie jako coś innego. Te "wzorce" rzeczywistości mamy "wgrane", "udostępnione" w większości - takie same.
***
AI miała zrobić oszałamiającą karierę. Wszystko się miało zmienić - już za moment, bo przecież rozwój jest tak gwałtowny, a postęp jest tak nieograniczony, bo AI już uzyskała świadomość, bo sama się uczy od siebie, bo już nie ma barier, bo za chwilę...
Minęły miesiące wręcz już lata od inauguracji w świadomości masowej istnienia AI i co? I nic z tych niezwykłych zapowiedzi. Przecież już na wszystkie choroby powinno być lekarstwo. Zagadki zimnej fuzji i ciemnej energii powinny być już rozwiązane. Choćby przyszły wzrost człowieka powinniśmy móc określić po dna dziecka. AI powinna już nam wszystkim zapewnić powódź dobrobytu i wolności albo przeciwnie - zamknąć nas w jednym totalnym więzieniu na zawsze. A tu... nic.
Owszem. W miarę dobrze podpowiada w przypadku dość nieskomplikowanych problemów. Świetnie gra w go i w szachy, ale to już było wcześniej. Produkuje grafikę i muzykę na zawołanie. Teksty bez problemu. Czym jest? Czym są, te systemy określane chyba mylnie jako "sztuczna inteligencja"? Otóż są to maszyny statystyczne. I tyle. Nie ma w tym żadnej inteligencji, żadnej świadomości, żadnego rozumienia czegokolwiek. To maszyny statystyczne, które mają na wejściu podany im zbiór danych, który przetwarzają metodami głównie statystycznymi, w oparciu o zadane "wytyczne" i produkują wynik stanowiący - to ważne - kompilację danych wejściowych.
Czego AI nie ma? Nie ma świadomości. Nie ma wzorców rzeczywistości. Nie ma dostępu do nieograniczonego, mogącego dostarczać stale nowych elementów, zasobu takich wzorców, "pomysłów", "natchnień". AI to maszyna mogąca w niemal nieskończenie szybki sposób mielić podany zasób danych, i... tyle. Co więcej, próby uzyskania od AI czegoś więcej, zaczęły sprawiać, że systemy "sztucznej inteligencji" zaczynają "wariować", mają "halucynacje". Chodzi po prostu o to, że uporczywe mechaniczne przetwarzanie nie oparte o założone algorytmy, ale o statystykę z elementami probablistyki, prowadzą do rezultatów odczytywanych przez ludzi jako nonensowne, czyli zaburzenia obrazu, melodii, tekstu. One się pojawiają, bo maszyna "nie ma pojęcia" ani "co robi", ani "co ma być produktem". To tylko system przetwarzania danych.
Człowiek ma więc dwie cechy, których nie ma AI, ma "wzorce obrazów rzeczywistości", dzięki którym postrzega rzeczywistość w swojej świadomości. Ma także dostęp do nieuświadamianego zasobu - mamy prawo przypuszczać, że będącego źródłem ciągle nowych - natchnień, pomysłów, idei, wiedzy. I te elementy z "przestrzeni stamtąd" człowiek potrafi przenosić do przestrzeni "tutaj", do przestrzeni, w której żyje, do swojego świata.
Ale człowiek ma trzecią cechę, unikalną dla niego, bo mamy znów prawo przypuszczać, że dwie pierwsze są choćby częściowo dostępne innym na przykład zwierzętom. Ich instynkt, to przecież wiedza wiedzy, która nie jest zapisana w ich DNA, a jest im dostępna. Bo przecież zwierzęta mają dostęp do jakichś pierwotnych wzorców etycznych. Ale człowiek ma coś jeszcze, ma zdolność tworzenia nowego. Być może to jest właśnie owa "iskra boża", ta "ta sama" jak u Rzeczywistości pierwotnej, zdolność do stworzenia czegoś, co nie jest jedynie kompilacją tego, co było i co jest, ale jest czymś czego NIE BYŁO. Jest to po prostu zdolność stwarzania. I nie chodzi tu o zwulgaryzowane pomysły z dziedziny czarów lub żądania aby było "ex nihilo". Chodzi o NOWE.
Dajmy AI zbiór wsadowy w postaci dźwięków wydawanych przez najbliższych zwierzęcych kuzynów człowieka, ewolucja jednak miała miejsce, i poczekajmy, kiedy powstanie "Odysea", "Dialogi" Platona i wiersze Goethego. Powinno być raz dwa, bo liczba istnień ludzkich od wyewoluowania pierwszych ludzi jest skończona i z punktu widzenia systemów informatycznych niewielka. To ok tylko 300 tys. lat wstecz. Moc przetwarzania komputerów i ich sieci jest ogromna. Np. taki system Alladin eksploatowany przez firmę "Czarna skała" to 5 000 superkomputerów. Więc, raz jeszcze, jeśli ludzka twórczość nie zawiera w sobie czegoś "boskiego", czegoś "nowego", to z tych pierwotnych dukań człekokształtnych raz dwa za pomocą AI powinniśmy uzyskać coś jak cały dorobek literatury i muzyki. A jednak nie. Literatura i muzyka tworzona przez systemy AI to kompilacje tych już stworzonych przez ludzi.
Wydaje się więc, że człowieczeństwo oznacza wspomniane trzy cechy, posiadanie specyficznych (dla człowieka) obrazów, wzorów istniejącej rzeczywistości, posiadanie nieuświadamianego sobie dostępu do zasobu myśli, idei, wzorców istnienia znajdującego się poza człowiekiem, zdolność do tworzenia nowego, nowości, czegoś co nie wynika po prostu z kompilacji tego, co było. No i mamy jeszcze, tak długo jak pozostajemy ludźmi - poczucie humoru!
Czy naprawdę nie jest uderzające, z jakim zapałem nasi bogowie w osobach ludzi najbogatszych, opętanych chciwością, wpierają ludzkości, że jesteśmy "tylko jednym z gatunków"? Serio nie widzimy tego uporczywego, na granicy manii, "uzwierzęcania" człowieka? Tych poronionych a złowrogich deklaracji biednego profesora historii z "tamtego kraju" (jak to mówi Wojciech Szewko), że człowiek jest po prostu sterowalną maszyną. Czy nie widzimy tej obsesji rzygających władzą i bogactwem właścicieli korporacji informacyjnych, by człowiekiem właśnie sterować, by go kontrolować, by być bogami, sterującymi robotami?
Czy nie uderza nas wszechogarniający uwiąd twórczości, przerażająca nieobecność poczucia humoru? Gdzie są te komedie, z których śmialiśmy się wiele lat temu? Gdzie są te kabarety, przyprawiające o zajady i tarzanie się ze śmiechu, choćby czasem ze strasznych czasem z głupich spraw? Muzyka, kinematografia, nawet poezja schodzi na psy. Z głośników młodzież słucha stękania tak zwanych raperów, o tym, że zaraz komuś przyperdolą. Z ekranów wylewa się siódmy sequel, czwartego prequela siódmej strony komiksu sprzed 70 lat. Ostatnie próby dołożenia humoru do filmów, przyprawiają nie o śmiech, ale o nudę z dodatkiem sporadycznego rechotu. Kabarety? Popłuczyny popłuczyn, tak smutne, że trudne do wytrzymania.
Wbrew pozorom religijność ma się dobrze. Bo religijność to dogmaty. O Matce Ziemi, o świętej demokracji, o grzechu bycia mężczyzną, istnieniu i radości wolnego wyboru jednej z 761 rodzajów płci. To dogmat o konieczności karania uchwalony przez kastratów, feministów, postytutki i niedorozwiniętych, gdy kobieta nie mówi "tak". Ci religijni dogmatycy sterowani miękką ręką bogów, obsiedli sejmy, media, urzędy i szkoły i pierdolą swoje opętańcze kuksańce. A tymczasem Jane Birkin ma długi płaszcz z dwoma rzędami guzików, Serge Gainsbourg ma wyłupiaste oczy i pali papierosa i ona w końcu mówi 3 minuta 50 sekunda -> Co ona mówi? {LINK}
Zarówno warunkiem jak i efektem tego trzeciego wyróżnika człowieczeństwa, a wiec zdolności do TWORZENIA NOWEGO, jest... wolność. Wolność zaczyna się i za podstawę ma wolność słowa. Cechą jej jest to, że nie da się przewidzieć, co w wyniku wolności powstanie. Dlatego automatony, jakimi stali się bogowie, nienawidzą wolności, bo chcą przewidywalności. Bo skręca ich z chciwości by wszystko posiadać, wszystko kontrolować, bo paraliżuje ich wiedza, że umrą. Tylko tak da się wyjaśnić ich niepoczytalność, to że takie poronione idee jak proponowane przez Raya Kurzweila przeniesienie świadomości do komputera w celu życia wiecznego, mogą dostać choćby dolara, a dostają ich miliony.
"Cóż człowiekowi po tym, choćby CAŁY ŚWIAT ZYSKAŁ, a szkodę na swojej duszy poniósł?" - pytał Nauczyciel z Nazaretu? Ale opętani chciwością nie słyszą i nie widzą tego pytania. Ponieważ sami są trawieni przez żądzę większą od nich, mającą ludzi za robotony, to jej służąc, znów nie ważne świadomie czy nie świadomie, bo pokazaliśmy, że nieświadomie można bardzo dobrze służyć temu, czego sobie nie uświadamiamy, robią wszystko by ludzi pozbawić człowieczeństwa. Tylko tak bowiem - myślą - mogą ich skonsumować.
Nie uważają człowieczeństwa za coś wyjątkowego. Nie ma Boga, ani rzeczywistości większej, niż ta poznawana zmysłami. Jesteś tylko robotem-zwierzęciem. Po co ci wolność? Przestań myśleć! Przestań samodzielnie oceniać! Przestań się odzywać!!! Zamknij się! Oni po prostu NIENAWIDZĄ CZŁOWIECZEŃSTWA. Oni są emanacją, tego prądu, zjawiska, wzorca, który nienawidzi człowieczeństwa. Rzucą ci się do gardła, "nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku". Chcą cię sprowadzić do roli AI, automatonu przetwarzającego wrzucany w niego wsad, którego chcą być autorami. Nie dajmy się. Za wszelką cenę nie dajmy się. Ani tym z lewej, ani tym z prawej. Bądźmy ludźmi, bo nie jesteśmy stąd. Róbmy błędy i je potem naprawiajmy. Miejmy odwagę - żyć i być, po swojemu.
-------------------------------------------------
Blog prywatny {TUTAJ}
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6468
Winszuję i dziękuję. Jestem pod wrażeniem Waszej dzisiejszej dyskusji.
tylko że z "tej mąki" zagrychy i popitki nie będzie.
ale jak napisano, "nie samym chlebem żyje człowiek .."
:))))
Co za poczucie humoru! Też jestem pod wrażeniem ;-)
Tylko nie wiem czy Zbyszkowi też się spodobało😉
no to mąkę już mamy, ale jak z niej otrzymać chleb, nie zapominając o popitce :)
Jakby nie patrzeć, my nic nowego nie tworzymy, jedynie co nam zostaje, to inżynieria odwrotna, coś na podobieństwo AI, która operuje w dostępnym zbiorze danych.
Tak mi się przypomniał pewien hinduski geniusz matematyczny, który nie zdobywał swojej wiedzy krok po kroku, ale dostał olśnienia z dnia na dzień, a który zrewolucjonizował naszą naukę, a to nie jeden taki przypadek.
Zatem, gdzie jest ukryta tajemnica, czy ktoś ją nam porcjuje?
"Co warte jest pokazywanie wyższości intelektualnej w akademickich wykładach i dyskusjach a jednocześniei poniża się innego człowieka tak jak pan Drabowicz?"
to jest tylko pokazywanie mniemanej wyższości intelektualnej, której tacy nie posiadają, teraz ładnie się to nazywa "wykształciuch", czyli prostak z dyplomem zdobytym nie wiedzą, a za świniaka, najczęściej z protekcji.
Czuć to od wielu polityków, jak Kosiniak, Miller, Trzaskowski, Kropiwnicki, Budka, Lubnauer, etc. lista o zgrozo b.długa.
Interesuje mnie też kryminalistyka, chodzi techniki śledztw i zastosowania metod naukowych.
Kilka razy spotkałem się z techniką identyfikacji sprawcy, który prawie nie zostawił śladów, a nieświadomie np. zostawił niedopałek, czy ślinę na kubku z którego pił wodę, zostawiając ślad DNA.
Wizerunki przestępców, czy linie papilarne są dość dobrze zgromadzone w bazach danych, znalezienie zarejestrowanego wcześniej delikwenta nie stanowi praktycznie problemu, kwestia sekund.
Teraz spotykam inną metodę identyfikacji sprawcy na podstawie DNA, jeżeli był notowany, problemu nie ma, ale jak jest nieznany to i owszem. Okazuje się, że wprowadzana jest nowa metoda szukania sprawcy, wykorzystująca dane z DNA, np. kolor oczu, włosów, pochodzenie etniczne, a dalej budowanie profilu tzw. wstecznej metody drzewa genealogicznego i porównywanie to z posiadaną bazą danych i wtedy tworzy się portret twarzy, przypomina to portret pamięciowy. jak się okazuje zdaje to egzamin, przestępcy są identyfikowani i trafiają pod sąd.
W kwestii AI, sądzę, bo nie podano, że tu jest włączona AI, która potrafi szybko operować na bazach danych, coś jak na NB bawiliśmy się tworzeniem różnych obrazów.
Jest też kolejna metoda identyfikacji, ale już ofiar, na podstawie szczątków, w tym przypadku czaszki. Powszechnie stosowaną metodę jest modelowanie plastyczne wg pewnych zasad wyglądu twarzy ofiary, ale do tego potrzebny jest artysta rzeźbiarz, są już metody informatyczne takiego modelowania. Czaszka jest skanowana w 3D, potem specjalny program modeluje wygląd ofiary, sądzę, że tu też ma zastosowanie AI, znany rzeźby generowane przez AI, więc jako narzędzie jak się okazuje całkiem dobrze funkcjonuje, ofiary są identyfikowane przez rodzinę, znajomych.
Tak więc jak z każdym narzędziem, może służyć człowiekowi, ale również przeciw niemu, jak np. dzieje się to w Chinach, służy namierzaniu i inwigilowaniu społeczeństwa, jako narzędzie zniewolenia, o zatrzymaniu podejrzanego decyduje tam AI, która potrafi czytać z ruchu warg, gestów etc. wysyłając komunikat służbom.