
Na wstępie muszę wyrzucić mą złość. Jeżeli wierzycie tym śmiesznym zachwytom mediów prawego nurtu; ten śmieszny triumfalizm: - Och! Ach! PiS zwyciężył! Wygraliśmy! Bla, bla, bla...; to jesteście nierozumni, bo Kaczuchy znowu dały du*y i nic nie zwojowali.
Dla mnie osobiście to wsjo tandeta: klęska po klęsce, wprawdzie nie nokaut tylko przegrana na punkty. Trzy miesiące temu nasz reprezentacyjny prezydent Duda mógł zawetować ustawę budżetową i zrobić prawdziwy kocioł – taki, że Ursuli von den Pfitzer wypadłyby wszystkie włosy.
A teraz Prawo i Sprawiedliwość, gdyby na całego poparła, a nawet rozszerzyła strajk rolników i wzbudziła nastroje społeczne, to by nie wygrała 1 puntem, tylko dziesięcioma. I wtedy byłoby ciekawie.
Mówię (na dzisiaj) uczciwie – tego całego POPiSu mam już dosyć. Na szczęście rosną nam wreszcie tak potrzebni młodzi, mądrzy i bojowi chuligani, co lemingów pogonią nawet z jedną ręką przywiązaną na plecach.
Ciągle, co bardzo fajne, pojawia się coraz więcej nowych obserwatorów na blogach. Więc przypomnę, że Małą Sycylią nazywamy Trójmiasto z opłotkami.
Siedząc w środku tego, ze wsparciem mądrych ludzi (i nie tych napływowych zwabionych zapachem szybkiego szmalu), od dziesięcioleci obserwuję, a już po pożegnaniu z morzem obserwuję nawet pod mikroskopem zjawisko, choć właściwie system, gdzie wszystko jest ze sobą splątane, wymieszane i żyje wyłącznie we wzajemnej symbiozie.
Mamy wić tutaj takie zakumplowane grupy (bandy?): władzę lokalną; powiązane z tą władzą firmy – administracyjne i te do obsługi gminy, jak gospodarka odpadami, woda i kanalizacja, czy elektrociepłownie; mamy też, w tej chwili najpotężniejszą w Trójmieście grupę – deweloperów. A także przedsiębiorców, których zależność od lokalnych układów jest wielka. Do tego, żeby obraz tej oplatającej zwykłych mieszkańców pajęczyny, był pełen, obowiązkowo trzeba pokazać w dużej mierze sprywatyzowaną służbę zdrowia; ten cały paskudny, tak, tak – uwierzcie – w całej Polsce tylko taki jest, wymiar sprawiedliwości – sędziowie, prokuratorzy, adwokaci, radcy prawni, notariusze. Kościelna hierarchia to również element tej patologii.
Nie wymieniłem tu wszystkich grup, koterii, kręgów towarzyskich i co ważne – muszę to podkreślić, bo się obrażą i dostanę bańki, środowiska półświatka i tego w pełni przestępczego, w dużym stopniu nawet gangsterskiego sektora.
Stworzono w Trójmieście taki silny system już w momencie transformacji, a nie było to trudne, bo praktycznie od wojny cała ta nadmorska i portowa specyfika, nazywanie Gdyni oknem na świat, w czasach, gdy obywatelowi nie wolno było, jeżeli już posiadał, trzymać paszportu w domu, tylko w przeciągu tygodnia musiał go oddać na komendzie MO, była enklawą, gdzie rządziły służby specjalne. Ludzie z cienia i jak wiemy, bardzo podłego gatunku.
W Gdyni sensacja: - po 26 latach sprawowania władzy, przepadł w wyborach pan – już ex-prezydent miasta – Wojciech Szczurek.
Wreszcie poziom utraty wiarygodności wzrósł na tyle, że mieszkańcy odwrócili się od pana Szczurka.
Krytykowałem jego władzę, szczególnie otaczanie się podejrzanymi osobnikami. Również idiotyczne, megalomańskie pomysły, które kosztowały rodowitych Gdynian miliony złotych, jak własne gdyńskie lotnisko w Babich Dołach (strata 100 mln zł), idiotyczny wiadukt dla rowerów przy trasie Kwiatkowskiego, czy dosłownie wzięta z filmu "Głupi i głupszy", kolejka górska na 40 metrową Kamienną Górę w centrum miasta (jak wszystkie kolejki górskie musi mieć co roku odnawiany certyfikat co kosztuje wiele pieniędzy).
Prezydent Szczurek był zapatrzony w innego błazna – warszawskiego prezydenta Trzaskowskiego i powielał w naszym mjieście każdy jego idiotyzm.
No dobrze... Niech pan Wojciech Szczurek teraz sobie dobrze odpocznie. Mieszkamy niedaleko, w pięknych lasach na wzgórzach, więc może teraz spotkamy się na spacerze.
Bye, bye prezydencie Szczurku! Pa, pa wiceprezydencie Łucyku! Mocno się staraliście. Miasto było ozdobione monstrualnym banerami na ścianach wieżowców; na oko jakieś 10 x 10 metrów. To mniej więcej 20 tyś złotych za sztukę (plus montaż). Pieniądze również z mojej kieszeni – a nikt mnie nie zapytał, czy się zgadzam.
Westchnienie ulgi po odejściu niemalże wiecznych książąt pomorskich i w Gdyni będzie druga tura wyborów.
Mieszkam na lesistych wzgórzach na peryferiach i niewiele wiem, co się dzieje w urzędach i na ulicach śródmieścia. Więc rywale na stanowisko prezydenta miasta w drugiej turze głosowania są mi kompletnie nieznani. Musiałem wykonać parę telefonów, by się co nieco dowiedzieć.
No więc tak – do wyborów wystartuje pan Tadeusz Szemiot (zdobył 25,85 proc.). Pan Tadeusz nie ma jeszcze pięćdziesiątki i całe swoje dorosłe życie poświęcił na bycie działaczem, czy aktywistą, który już od 20 lat reprezentuje w Gdyni Koalicję Obywatelską, a w tych wyborach ma również wsparcie komunistów.
Nie lubię takich ludzi, co nigdy zawodowo nie pracowali, tylko od zawsze działali. Za moich czasów, po maturze, ci absolwenci czwórkowi i piątkowi (wtedy szóstek nie było) szli na uniwersytety, politechniki, akademie, by zdobyć szanowaną profesję. A trójkowi i ci przepchani, ledwo ledwo, szli do urzędów.
Dzisiaj, a wiem to dokładnie, rodzice hodują dzieciaki od przedszkola, by właśnie robili kariery w urzędach, a ci najlepsi nawet w polityce. Więc mamy to, co mamy. I każdy może osądzić.
W gdyńskich urzędach, na samą myśl o wygranej pana Szemiota, padł blady strach i przeżywają bezsenne noce. Tak samo w firmach zależnych od władz miasta.
Bo patrząc co wyrabia Banda 13 grudnia, nasi gdyńscy biedacy zza biurek wiedzą na pewno, że pan Sz. jeśliby został prezydentem, to pierwsze co zrobi, to natychmiast oczyści wszystkie stanowiska, na które będzie miał wpływ. A znajdź dobrą pracę, jeżeli pracowałeś wyłącznie w urzędzie miasta i, uczciwie mówiąc, niewiele się znasz na czymkolwiek.
To horror! Ale się właśnie mobilizują i obiecują, że będą walczyć.
Pani Aleksandra Kosiorek z Gdyńskiego Dialogu (co to jest ???) zdobyła więcej niż pan Szemiot – 34,43 proc.
Wyszukałem w sieci, że pani Aleksandra jest radcą prawnym. Niestety, według mojej prywatnej opinii, fatalnie ulokowała swój zawód, pracując w obszarze trójmiejskiej służby zdrowia, o które mam jak najgorsze zdanie.
To nie takie ważne dla Gdyni, ale co to jest Gdyński Dialog, którego pani radczyni jest reprezentantem?
Poszukałem i na wstępie usłyszałem:
"Gdyński Dialog to inicjatywa społeczna, która jednoczy mieszkańców, społeczników i aktywistów w celu poprawy jakości życia w Gdyni. Członkowie wierzą w skuteczność aktywnej rozmowy i dzielenia się pomysłami dla lepszej przyszłości miasta." [*]
No tak – strona internetowa ugrupowania profesjonalna, a nawet wypasiona. Taka za kilkaset tysięcy. Ze słusznej ciekawości obejrzałem sobie wizerunki członków GD i przyznam, że byłem pozytywnie zaskoczony - to ludzie, może aktywiści, ale nie ci profesjonalni. Szanowne zawody, wyższe wykształcenie, dobra praca i również w większości wyższa średnia klasa (za wyjątkiem paru studentek, widocznie córeczek ukochanych). No – nic dodać, nic ująć.
Gdyby tylko nie wiadomości, którymi to ugrupowanie się nie chwali. Ci, co w Gdyni dużo wiedzą w sprawach zakulisowych mówią – i to wiele źródeł – że ten obywatelski Dialog to inicjatywa pana Żmudy-Trzebiatowskiego. Parę lat temu, wraz z przyjacielem Tomikiem Hutyrą, mieliśmy wątpliwą przyjemność pogadać z tym człowiekiem, jak był ważną osobistością w Urzędzie Miasta. Moja ocena po rozmowie prosta – śliski piskorz, któremu nigdy bym nie ufał. A teraz, niby odsunął się od lokalnej polityki, a tu proszę – wygląda, że tumani przyzwoitych Gdynian (córeczka pana Ż-T, studentka, również kandyduje do władz miasta).
Natomiast kropka nad i została postawiona, jak się rozejrzałem po mieście i z pewnym zdumieniem zobaczyłem, że taki "klasyczny ruch obywatelski" okleił całe miasto banerami za bardzo grube pieniądze. Co? Sami członkowie się na to złożyli? Nie wierzę. Muszą być, tak jestem przekonany, poważni sponsorzy i patroni. Oczywiście natychmiast skojarzył się mi, jak to fajnie Ziemkiewicz nazywa "Kinder niespodzianka Hołownia" A jak on, to i Palikot, Kobosko, generał (!!!) Różański. Fajna ferajna co?
I tak oto, nie pójdę jednak głosować na panią prawnik Kosiorek.
No to dalej w wędrówce po Małej Sycylii?
Sopot – nie ma co mówić. Przecież wszyscy wiedzą, że to miasto Ryżego. Nawet Putin wie, bo Tusk mu zdradził szeptem podczas spaceru na molo.
Więc prezydentką została pani Magdalena Czarzyńska-Jachim, która, tak mi się wydaje, od samego urodzenia jest związana z Urzędem Miasta Sopot. Tak więc szanowna i doświadczona funkcjonariuszka, uprzednio namaszczona nie tylko przez tego zabawnego prezia, Jacka "Kudłatego" Karnowskiego, ALE PRZEZ SAMEGO TUSKA!
Normalka. W tym mieście słynnej Zatoki Świń przecież nie może być inaczej.
No i Gdańsk. Zgadnijcie kto wygrał? I to grubo. Oczywiście – pani Aleksandra Dulkiewicz, której patronem był makabrycznie zamordowany w tajemniczych okolicznościach prezydent miasta Adamowicz. Czy to ku pamięci byłego patrona pani Ola przewodzi marszom, gdzie na krzyżu rozpięta jest raczej nieapetyczna cipka?
Nieważne – pani Dulkiewicz znowu będzie rządzić Gdańskiem i kto wie, co jeszcze nawyczynia.
Gdańscy kumple wyjaśnili mi, jak to zorganizowano, by to wybraniec (przepraszam – wybrańczyni) wygrał.
Sprytne zadbano, by frekwencja Gdańszczan przy urnach była jak najmniejsza. Natomiast urząd pani prezydent, plus liczne współzależne urzędy, a do tego instytucje, firmy i rzesza biznesmenów zależnych od dobrego humoru miasta, to potężna rzesza takich ludzi, co zawsze zagłosują tak, jak się im poleci. Jak to się tutaj mówi – zum Befehl!
Tak to się w tym naszym Trójmieście dzieje. Jestem pewien, że usłyszymy wiele jeszcze bardziej pikantnych opowieści z innych miast, gmin i sejmików.
Cóż można na to powiedzieć? TO POLITYKA PANIE!
[*] https://www.gdynskidialog.pl/aktualnosci/
E tam. Autor podał sam przykład p. Szczurka, który nawet nie wszedł do drugiej tury. Czyli w Tricity coś się jednak dzieje. Ludzie patrzą i kalkulują kogo lepiej obsadzić na stołku burmistrza, czy prezydenta.
Danzig, czyli po polsku Gdańsk ma z górki, bo wpływy budżetowe gigantyczne. Dzięki PiS. Dlatego zwyciężyła p. Dulkiewicz. PiS nie dzieli Polaków na gorszych z PO i lepszych z PiS, Dba o wszystkich. Ba, ma strategiczne działania ponad horyzont czasowy swoich kadencji. Tego najwyraźniej brakuje w anty-pisie, który jest antypolski.
PS. Warto odnotować klęskę lewicy. Niby PSL jakoś przeżył, ale razem z lewicą jest przystawką dla pełomafii. W Suwałkach prezydent kojarzony od lat z lewicą ma drugą turę, którą zapewne wygra, ale ludzie widzą że 64-letni Czesław Renkiewicz może jednak lepiej aby poszedł w końcu na emeryturkę :-)
Cześć
Piszesz: E tam. Autor podał sam przykład p. Szczurka, który nawet nie wszedł do drugiej tury. Co ma piernik do wiatraka? Pan Szczurek nie miał twardych powiązań nie tylko z PISem, ale również z Platformą. Gdyński układ nie zwraca uwagi, czy ktoś musi być taki, albo taki. Lewy, czy prawy. Tu jest bańka i albo to swój, albo wróg.
A jak to wielokrotnie już pisałem, tu kontrolerem nadal są stare bolszewickie służby. Dlaczego Miller startował z Gdyni?
Ciekawie Pan to opisał. Niestety, 'trujmiasto", to podręcznikowy przykład "brudnej wspólnoty" opisanej przez prof. Podgórskiego. Tu pięknym przykładem (piszę o damie!) jest Magdalena Sroka. Tata - milicjant, mama - toże, małżonek - policjant, ona z policji (tej słynnej, wojewódzkiej z Gdańska), teść radny (z PiS-u!), szwagier - ksiądz i to od abp. Głódzia. Przypadkiem, poznała Gowina i .... Dziś Gowin pasie kozy na Plantach, a Mądra Pani przejęła jego fraucymer. I robi to, do czego ją delegowano.
Niestety, Gdańsk czy Kraków, to sprawa beznadziejna. Beznadziejna, bo układy "zabetonowane" i w przenośni, i w realu. Jedyną szansą, byłaby sensowna reforma administracyjna z całkowitą zmianą praktyki funkcjonowania samorządów. Na ludziach trzeba wręcz wymusić zwiększenie partycypacji w życiu gmin, czy miast. Na początek, zachęcałbym do 6- letnich kadencji radnych, ale z wyborami w cyklu dwuletnim, wymieniającymi 1/3 składu rady. Sytuacja, w której ludzie fatygują się dno urn, raz na pięć lat (ostatni nawet na sześć), nie sprzyja identyfikacji rada - mieszkańcy.
Tu nie chodzi o układy, na które nie ma rady, tylko o wpływy budżetowe. Wielkie miasta mają gigantyczne wpływy, bo tam wszelkie instytucje i firmy chcą mieć swoje siedziby. Taka Warszawa wręcz płaci janosikowe, bo zarabia krocie kosztem innych miejscowości w Polsce. A jednak ciągle pełomafiozi płakali, jaki to PiS był zły, bo mieli obniżone, według nich, wpływy budżetowe. Chcieli jeszcze bardziej kroić ludzi, choć dr Kuźmiuk regularnie prezentował na NB ile wzrosły ich budżety przez 8 lat rządów PiS :-)
to podręcznikowy przykład "brudnej wspólnoty" Dokładnie tak. W pełni się zgadzam. Po uchwaleniu struktury samorządów terytorialnych, niemalże wszędzie w Polsce, od małych sołectw po wielkie miasta, takie właśnie "wspólnoty interesu" zaczęły się rozwijać. Teraz ciekaw jestem - gdzie ich nie ma?
Poza wszelkimi wątpliwościami Autor napisał; "całe swoje dorosłe życie poświęcił na bycie działaczem, czy aktywistą, który już od 20 lat reprezentuje w Gdyni Koalicję Obywatelską, a w tych wyborach ma również wsparcie komunistów." - to raz.
https://www.youtube.com/…;
Opinia człowieka nie z mojej bajki, nie z mojej okolicy. Opinia, której nawet rolnicy nie powinni lekceważyć. Kto przypomni, jak ich podzielono? Chyba te kilka dni można było zapamiętać? A kaska, o której pisze obok u2? Proszę od 22;52 do 24;07, nawet do 26 minuty, jeżeli przebłysk rzeczywistości przedostanie się do liberalnej miejskiej świadomości:)) - to dwa.
PiS z samodzielną większością w sejmiku małopolskim - to trzy.
Ludzie morza, otwarcia na świat! Co to za zjawisko do cholery tam panuje!?
Ale zbliżają się wybory do PE które dla Tuska w przypadku przegranej oznaczają koniec. Rudy wie, że aby wygrać musi coś wymyślić, jakąś prowokację jakieś wyjątkowe świństwo i podłość. Uważajcie na niego bo to wyjątkowa kanalia
Mało kto zauważył, że rudy parch coraz częściej się zapomina podczas wypowiedzi. Moim zdaniem, jest to ukrywana przez niego i jego otoczenie postępująca demencja.
Chciałbym ci zwrócić uwagę, że dzisiejsi trzydziestolatkowie, a więc ludzie wychowani, wykształceni i już okrzepli zawodowo, nawet nie muszą wiedzieć, co to jest ta Solidarność, bo za ich życia nigdy jej nie było. Ani z wielkiej, ani z małej litery.
tak może napisać tylko członek Collegium tHumanum.
było pójść dalej, za ich życia nie było Chrztu Polski, Bitwy pod Grunwaldem itd., po co im ta wiedza, no właśnie, typowe.
Jesteś durniejszy niż mi się wydawało.
Fakty historyczne, te dawne, o których piszesz, nie mają mocy robienia pierdolca w głowach ponieważ były dawno i nimi się nie żyje.
Natomiast te wszystkie solidarności, okrągłe stoły, kiszczaki, i inne takie, to są sprawy dla was żywe. Żywe w tym sensie, że was spolaryzowały. Jednakże minęło już tyle lat od nich, że wyrosło nowe pokolenie, dla którego solidarność ma takie konotacje jak bitwa pod Cedynią - trzeba się nauczyć i zdać.
Oznacza to, że to, co dla ciebie jest bardzo ważne, dla "twoich dzieci" nie jest ważne wcale, a ty zamiast wypracować metodę zaszczepienia ważności kolejnemu pokoleniu, wolisz wyzywać od członków czym zajmujesz pozycję starego xuja.
Do czego to prowadzi?
No, no, "inżynierek" z Wrocka chce aby inni robili to co on im każe. Teraz chce aby inni zajmowali się szczepionkami, bo według niego są starymi ch*jami i dlatego powinni robić szczepionki :-) :-) :-)
Również się pytałem Janusza z Gdyni o wyjaśnienie tego fenomenu parę razy. Zrozumiałe są wpływy niemieckie i kaszubskie. Niekoniecznie współgrają z polską racją stanu na Pomorzu. Ponadto w świecie znany jest Bolesław jako Noblista i twórca "S", choć to nieprawda. Nikt za granicą nie ma pojęcia kim tak naprawdę jest Tusk ze swoją ferajną. Sądzą że to liberał - wolnościowiec - demokrata, a PiS to nacjonaliści, czyli naziści, a jest dokładnie odwrotnie. To PiS jest ugrupowaniem liberalnym rynkowo, a konserwatywnym światopoglądowo. Zaś Tusk jest liberalny światopoglądowo, bo wszedł w koalicję z lewicą i z tego co pamiętam nawoływał do legalizacji zabijania nienarodzonych dzieci, a rynkowo to jest typowy aferał, żaden liberał.
Ten fenomen polega na tym, że ludzie morza podróżują. Poruszają się po świecie. I to nie po turystycznych atrakcjach, tylko po zwykłych drogach, ulicach, osiedlach i ruchliwych portach. To buduje pewną perspektywę. kształtuje światopogląd. Niby człowiek staje się światowym, bo widzi i rozumie, lecz także tworzy się coś w sobie, że Gdynia zawsze będzie piękniejsza, swojska niż Rotterdam, czy Singapur.
Mam u góry motto wielkiego pisarza (stawiam ulubiony napój, kto odkryje, kto to napisał): Ludzie dzielą się na żywych, martwych i marynarzy...
Czyli dlatego wygrywa beton ubecki typu członek KC PZPR Liesiu M. w Gdyni, choć pochodzi z Łodzi? Łódź, wbrew nazwie, nie ma dostępu do Morza, więc musi startować z Gdyni? A kiedy są wybory to ludzie Morza podróżują i mogą co najwyżej zagłosować w okręgu warszawskim, w którym również wygrywa beton ubecki typu Czasku-Prasku, który osłania zabójców z SB :-)
Nigdy nikomu źle nie życzyłem i nie będę źle życzył, nawet największemu wrogowi.
To, że Tusk się zapomina, zauważyłem już podczas debaty przed wyborami parlamentarnymi, gdzie wypadł bladziuteńko.
Nie wiem, czy to takie moje odczucie, ale widzę to w każdym jego wystąpieniu.
To już nie jest ten ten sam Tusk i ta sama swoboda wypowiedzi.
To już nie jest ten sam Tusk...
Chłopie, żebyś ty wiedział jaki Tusk był w młodości, gdy jeszcze mieszkał w akademiku. Mam dokumenty prosto z komisariatów, jak byli wzywani.
... Pomorze! Kolebka Solidarności... Ja w tej kolebce wytrzymałem od sierpnia 1980 do początku listopada 1980. Szybko wtedy wróciłem na morze. Byłem w pewnym sensie we władzach i potwornie się zawiodłem. Do aktywności w "S" głównie zgłaszali się karierowicze, którzy zwęszyli nową szansę na sukces. I tak też w kraju się stało. Nazwałem ich Solidaruchami.
Pomorze?
Jedyne miejsce gdzie KO rzadzi samodzielnie
PIS samodzielnie w 4 wojewodztwach
Gdzie ta porazka?
https://pbs.twimg.com/media/GKuLbcKXAAEl910?format=png&name=360x360
"Nie biorę odpowiedzialności za ceny benzyny, bo to nie należy do premiera".
To może być cytat kwartału a nawet roku
https://pbs.twimg.com/media/GKvUn_DWwAEve9H?format=jpg&name=large
Niepojete
W porównaniu z Gdańskiem i Sopotem to prawie święty.
Gdyński Dialog to przede wszystkim widać dużą kasę. Czyli duża inwestycja, która wielokrotnie się zwróci.
Pani Aleksandra Kosiorek?
Wygląda to jak gdyby nowy, współczesny, Nikoś chciał kontrolować miasto w majestacie prawa. Firma ubezpieczeniowa czy sieć sklepów to dobre było kiedyś.