Skumbrie w tomacie, pstrąg

Skumbrie w tomacie, pstrąg

Mój przyjaciel Marek był kilka lat temu świadkiem poważnego karambolu koło Tczewa. Jak to zwykle bywa, zszokowani widzowie zamarli gapiąc się bezmyślnie na uwięzionych we wrakach rannych. Marek zabrał się do ich uwalniania i za chwilę- chcąc nie chcąc- dowodził całą akcją ratunkową gdyż ludzie rzucili mu się do pomocy. Spóźnione (jak zwykle) służby ratownicze też mu się podporządkowały, tytułując go ku jego zdumieniu panem inspektorem.

Jest to znany, choć nie do końca wyjaśniony fenomen psychologiczny. Obecność tłumu działa na jednostkę paraliżująco. Przede wszystkim, dlatego, że zwalnia ją od odpowiedzialności. „Ktoś się tym zajmie”- myśli sobie kierowca mijający rozbity samochód, albo narciarz przejeżdżający obok ofiary wypadku na nartostradzie.

Amerykańscy uczeni wykonali eksperyment opisywany potem wielokrotnie w podręcznikach psychologii i socjologii. Prowadząca zajęcia ze studentami kobieta opuszczała pod jakimś pretekstem salę wykładową, po czym z zaplecza zaczynały docierać do słuchaczy jej rozpaczliwe krzyki. Jeżeli w sali było tylko kilka osób- bez wahania ruszały jej na pomoc. Gdy było ich kilkanaście lub więcej siedziały jak sparaliżowane. Okazało się, że wbrew zdrowemu rozsądkowi i wbrew założeniom eksperymentatorów ( im więcej osób- tym łatwiej, poradzić sobie przecież z napastnikami) duża liczba świadków przeszkadzała, a nie pomagała studentom w podjęciu właściwej decyzji. Jeżeli jednak specjalny animator ruszał na pomoc ofierze pozorowanego ataku- inni ruszali za nim.

Ja też mam podobne obserwacje. Wiele lat temu, na ulicy Marchlewskiego ( obecnie Jana Pawła II) kierowca taksówki celowo przejechał przebiegającego przez jezdnię ogromnego wilczarza. Ranny pies lamentował, ludzie się gapili, a inni kierowcy nawet nie hamowali. Z wielkim trudem zniosłam psa z jezdni i dość bezradnie stałam na chodniku dźwigając krwawiące, ciężkie zwierzę. Nagle wszystko się odmieniło. Zatrzymał się inny taksówkarz. Ludzie przynieśli jakieś koce i tektury. Zawieźliśmy psa do kliniki na Grochowską, gdzie za trwającą 4 godziny, trudną operację młodzi weterynarze policzyli mi jak za szycie łapy. Kiedy po powrocie do domu wrzucałam do pralki pokrwawiony płaszcz znalazłam w kieszeni sumę, która całkowicie pokryła koszty leczenia i utrzymywania zwierzaka przez przeszło miesiąc, aż do momentu odnalezienia właściciela. Nigdy nie dowiedziałam się, kto ją tam umieścił.

Jestem świadoma, że jak mnie pouczył pan Jerzy Wawro, wyciąganie ogólnych wniosków z jednostkowych doświadczeń jest poniżej krytyki. Czego ja kiedyś nie robiłam, żeby się poprawić? Czytałam Popera, Koyrego, Kuhna i Nagel’a a nawet Quine’a i nic mi nie pomogło. Po prostu myślę prymitywnie, jak każda baba z siatą.

Wracając do naszych baranów – eksperymenty amerykańskich uczonych (dobrze, że mogę się nimi zasłonić) pokazują, że choć obecność świadków działa na jednostkę paraliżująco, obecność animatora jest w stanie przerwać jej kataleptyczne zawieszenie i skłonić ją do podjęcia działań. Oczywiście ten kij ma dwa końce-działania te mogą być bezsensowne ( panika tłumu), albo niekorzystne dla jednostki i zbiorowości. Celowo wybrani animatorzy mogą wyprowadzić tłum na manowce, jak ten baran zdrajca z pozłoconymi rogami, etatowo prowadzący zwierzęta na rzeź.

Czy takim baranem był Wałęsa? Tak czy owak nie jest prawdą ( jak twierdzi jeden z komentatorów), że stał się on przypadkowym przywódcą strajku. Wałęsa był przygotowywany do swej roli, szkolony i dotowany przez korowskie, a być może i inne kręgi.( Przedtem korowcy stawiali na Anię Walentynowicz, ale została ona odrzucona ze względu na swoją naiwną uczciwość.)

Chodzi mi jednak o coś poważniejszego niż zachowanie tłumu w szokującej sytuacji.
Chodzi mi o możliwość zorganizowania się społeczeństwa w sytuacji przemocy.

Jak twierdził mój ojciec, więzień karnej kompanii w Oświęcimiu, kilku esesmanów z psami pilnowało w tym obozie tłumu więźniów. Ojca bardzo bolało, że podczas apeli, wszyscy pokornie stali modląc się tylko o to, żeby palec oprawcy wskazał na kogoś innego. A przecież gdyby wszyscy więźniowie ruszyli jednocześnie do ataku, gołymi rękami rozerwaliby esesmanów na strzępy wraz z ich psami i strzelcami na wieżyczkach. Nie było jednak możliwości porozumienia, uruchomienia tłumu, czyli inaczej mówiąc- nałożenia na tłum polaryzacji. Prawdopodobieństwo spontanicznego ataku na esesmanów było zapewne tego samego rzędu jak prawdopodobieństwo, że wystarczająco duża liczba chaotycznie poruszających się cząstek wody w jeziorze jednocześnie uderzy w kamień na dnie, powodując wyrzucenie go na powierzchnię.

Duże zbiorowości ludzkie rządzą się prawami termodynamiki czy wręcz fizyki statystycznej. I tak- I zasada termodynamiki, (czyli niemożliwość perpetum mobile I rodzaju) w życiu społecznym oznacza, że nie istnieje coś takiego jak darmowy lunch. Nie można kreować dóbr z niczego. Za niezrozumienie tej zasady świat płaci obecnie kryzysem. II zasada termodynamiki, (czyli niemożliwość perpetum mobile II rodzaju) w życiu społecznym oznacza, ze nie da się wykorzystać energii chaotycznie poruszających się drobin ludzkich bez różnicy temperatur, czyli bez napięcia społecznego i bez specjalnego urządzenia zwanego silnikiem.
Zauważmy, że gdy społeczeństwo nie jest zadowolone z rządów, powstające lokalnie ogniska oporu, gasną jak pęcherzyki pary w cieczy. Wiadomo, że jeżeli nawet ciecz zostanie doprowadzona do temperatury wrzenia, takie pęcherzyki pojawiają się i gasną bez efektu, w całej jej objętości.
Problem jak przerobić podskakującą na garnku pokrywkę na maszynę parową został rozwiązany przez Thomasa Newcomena i Jamesa Watta.
Problem jak wykorzystać energię różnych spontanicznie powstających ognisk oporu, musi zostać rozwiązany przez nas i to w najbliższym czasie.

Piszę o tym wszystkim, bo gnębi mnie przeświadczenie, że jeżeli tego nie zrobimy, za kilka lat będziemy mówić o rocznicy katastrofy smoleńskiej, albo o najbliższych wyborach jak o kolejnej niewykorzystanej szansie na wyprowadzenie kraju na czyste wody. A nasze dzieci powiedzą nam: „chcieliście Polski – no to ją macie!”.

P.S. Zadzwonił do mnie znajomy z pretensją: „ co ty tak ciągle o tych rybach, to jakaś aberracja, stwierdzam lepkość tematu”. Wyjaśnienie jest proste. Zaczął się sezon i czas zwodować Zefirka. Dodam, że żeglarstwo szuwarowo bagienne to moja późna ( starcza) miłość, natomiast w żeglarstwie morskim najlepiej wychodzi mi parzenie herbaty i kontemplacja. Jako osoba rozsądna staram się nie przekraczać swoich kompetencji.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Dirtyman1960

04-05-2011 [09:27] - Dirtyman1960 (niezweryfikowany) | Link:

Katalizatorem może okazać się każdy czyli nikt. Wspomniana np 'baba z siatą', i tak się pewnie stanie, bo jak powiedział kiedyś mądry ktoś "rozmach daje szansę a wiedza rodzi strach". Wniosek: odrzućmy wiedzę i dajmy się ponieść, nieokiełznany żywioł daje szansę na dobry początek. Tylko kto potem ma go okiełznać? Kto? Kto je rybę nożem? Problem do przemyślenia np na pokładzie. Dlatego życząc stopy wody pod kilem ( kilo wody pod stopą? jako szczur lądowy zawsze się zastanawiam ) pozdrawiam gorąco wdzięczny za kolejne zmuszenie do myślenia.

Obrazek użytkownika Andrzej S.

04-05-2011 [10:41] - Andrzej S. (niezweryfikowany) | Link:

Wałęsa był "katalizatorem" wiele lat przed powstaniem KOR - już w grudniu 1970.
To on skierował uwagę robotników zgromadzonych pod Prezydium MRN na przeciwległy budynek Komendy Miejskiej Milicji Obywatelskiej (przemówił z okna) i zamiast rozmów z lokalną władzą (tak stało się w Gdyni) doprowadził do zadymy z MO i dalszych wydarzeń na ulicach Gdańska. Musimy odpowiedzieć na pytania: zrobił to świadomie czy z głupoty; pod wpływem impulsu wewnętrznego czy zewnętrznego? Publiczna kariera Wałęsy zaczęła się właśnie w tym momencie, a nie w czasie strajku 1980!
Bardzo trudno przewidzieć, co i kto będzie katalizatorem wydarzeń w obecnej sytuacji. Z pewnością w pełni świadome działania prowadzą Jarosław Kaczyński i PiS. Najważniejsze, aby zabezpieczyć się przed kimś w rodzaju Wałęsy, tylko jak to zrobić?

Obrazek użytkownika Bogdanrze

04-05-2011 [16:02] - Bogdanrze (niezweryfikowany) | Link:

Szanowna Pani Izabelo.
Dzieci już nie, ale moje wnuki powiedzą "nie chcieliście Polski, to jej nie mamy"
Jak zwykle dziękuję. Pozdrawiam.
Bogdanrze.

Obrazek użytkownika poruszony

04-05-2011 [21:52] - poruszony (niezweryfikowany) | Link:

...owinela nas absolutnie gdy weszlismy na Lawice Nowofunlandzka. Po trzech tygodniach dramatycznych przygod, przed dziobem Nowa Szkocja. Szlismy z Hamilton na Bermudach do Halifaxu w Kanadzie. Juz trzy miesiace na morzu. Owiany klimatem lektur Borharda pelnilem spontanicznie, poza regularnymi obowiazkami, role "oficera rozrywkowego" dla naszej 10cioosobowej, mlodej zalogi..
W tym wypadku postanowilem upamietnic "gafe" Kolumba, ktora popelnil z okazji odkrycia Ameryki.
Obiecal mianowicie pierwszemu marynarzowi ktory "zaoczy" lad "zlote gory" czyli wysoka nagrode.
Po trzech dniach jakis biedny szczesciarz wrzasnal: ziemia!
"Rzeczywiscie"- stwierdzil Admiral, "ale ja widzialem swiatla juz w nocy..." Biedak nagrody nie ujrzal...Admiral widzial swiatla, albo nie...ale zachowal sie...no.
Wiec zywica pachniala nam Kanada juz od trzech dni bardzo intensywnie...ale mgla.
Wspomagani radionamiarami ktore o tej porze roku i w tym regionie nie gwarantowaly niczego zblizalismy sie do szerokiej, lejkowatej zatoki.
Pod poduszka wiozlem absurdalny fracht otrzymany w prezencie na Bermudach: dwa szampany i wielka bomboniera czekoladek...Siedzielismy wszyscy na pokladzie i wbijalismy oczy w biala sciane przed dziobem...
Oswiadczylem: pierwszy ktory zobaczy lad otrzyma specjalna nagrode.
Mijaly godziny...W pewnym momencie zawiesilem oczy w bialej pustce na wysokosci salingow i przestalem sie "dopatrywac", "przebijac" mgle...
i pojawil sie wlasnie na tej wysokosci zarys wysokiego brzegu wzdluz ktorego plynelismy...
Spojrzalem na zegarek, potem po twarzach- nikt nie widzial, chociaz kazdy patrzyl...czekalem jeszcze pol godziny i nie wytrzymalem :) "Ziemia..."- pokazalem palcem.
Szampana wypilismy rzecz jasna wspolnie, a dziewczyny porobily kazdemu dyplomy ze starych map upamietniajace NASZE odkrycie Ameryki.
PS
pani z siatka na przedzie jest do zniesienia :) tylko gdzie ta Bastylia?
PS2
Hannibal- Bin Laden, Hitler, Stalin...Walesa ;)
oni tworzyli historie, czy Historia ich stworzyla?
Moze nie tyle wazne kto...duzo wazniejsze CO, bo zalezy od nas.
Jacy my, tacy przywodcy- jaki narod- taka wladza- tak z grubsza, bo sie przeciez wszyscy roznimy miedzy soba...
Gdy bedziemy wiedzieli CO, to personalia nie beda mialy takiego znaczenia mysle...Bo do wladzy potrzeba jednak naszego poparcia...Musimy sie poza tym sami zdefiniowac...czy jestesmy podgrupa? jestesmy mniejszoscia? wiekszoscia? CALOSCIA?
A jak?
Narzedzia polityczne juz mamy: mamy prawo do referendum.
I moze troche wiecej konsekwencji...Nie wystarczy powiedziec publicznie: pan sklamal, panie ministrze(slyszymy to juz od lat np. u Olejnik...W Niemczech przed paru tygodniami uwielbiany przez opinie publiczna minister obrony ustapil, chociaz nie chcial i zwlekal, pod naciskiem tej samej opinii, gdy wyszlo na jaw ze przepisal czesciowo prace doktorska...Bylo to krotko przed wyborami w Landach i CDU bronilo w ten sposob "wartosci" pozbywajac sie "klamcy", nawet ministra, z szeregow.
W parlamencie tytulowano go niezmiennie z ironia "doktorze" :)... )
PSIII
Dot. "konwenansow i bontonu"...i "PRZYKLADU z GORY"...
przyznam ze porazil mnie wybuch nieokielznanej radosci "wielkich tego swiata" z okazji zamordowania czlowieka...wlatujac mu helikopterem do sypialni...To po chrzescijansku? Zawodowi mordercy zabili w czasie snu czlowieka, zwloki utopiono w morzu, a nas poinformowano ze to byl ten prawdziwy tym razem Bin Laden. Juz raz zabito go w Tora Bora. Juz nam raz mowiono ze w Iraku sa bronie biochemiczne...I teraz tez mam wierzyc ze bylo tak jak mowia? :) I mam sie cieszyc? To jest sukces? Na to place podatki? Sukces na miare zabojstwa Trockiego...A moze Popieluszki? Nie znam tego czlowieka...znam tylko formulowane wobec niego zarzuty...
Sprawiedliwosc na skroty? To wlasciwie po co nam prawo?
Tu w ogole posluchalbym naszego Glodzia. Czy od swieconej wody szabla nie rdzewieje?
Dla jasnosci: mam problem z zabiciem. Ale jeszcze wiekszy z radoscia z zabicia...
Mam problem rekina nozem...wystarczylo mi patrzec mu uprzejmie prosto w oczy i mozna bylo sie porozumiec. A Lord z dowcipu mial problem bo spogladal z gory :)

Obrazek użytkownika Aina

06-05-2011 [00:02] - Aina (niezweryfikowany) | Link:

Ma Pani super teksty,nawet ignorantow sklaniaja do myslenia. Tak na marginesie - to fajnie ze polityke tlumaczy Pani z polskiego na nasze. Czy pisze Pani jakies ksiazki i jesli tak to gdzie kupic??'

Obrazek użytkownika zdzichu z Polski

06-05-2011 [02:59] - zdzichu z Polski (niezweryfikowany) | Link:

i walonki konweniujące z waciakami, szpileczki pasujące do małej czarnej, Henri Lloyd'y mile podłechtujące armatorskie ambicje, sztyblety z sztylpami łaskoczące arystokratycznym smrodkiem, ortopedy babcin i jezuski wielbicieli braci mniejszych, gumiaki dla tych co 360V w domostwie podłączą i krowę wydoją rencoma własnemi,
himalaje lub dla ambitniejszych karimory, jeszcze nie dostrzegłem na wystawce ale z pewnością na magazynku dobrze podkute oje są też. Dosłownie wyższa forma ustrojowa - każdemu według potrzeb. I co ja biedny leming mam zrobić jeśli nic z asortymentu nie jest mi potrzebne, a pojawia się groźba że ktoś za wszelką cenę będzie chciał mię tymi dobrami uszczęśliwić.

Obrazek użytkownika leszek hapunik

06-05-2011 [08:27] - leszek hapunik (niezweryfikowany) | Link:

tobie niewiele potrzeba.Tanie piwo ,wybiórcza i staruszka w tramwaju , żeby się na niej dowartościować.