
Na koniec przemowy Tusk, bo jest wrednym psycholem, ponownie powtórzył chamski trik. Kaczyński zazwyczaj jest człowiekiem opanowanym, nieco chłodnym i kontrolującym siebie. Jednakże zespół nadzorczy, nie wiem czy w Berlinie, Gdańsku, lub też w innej szkopskiej Pipidówie, całkiem trafnie wykoncypował, że najsłabszym punktem PJK jest wspomnienie jego śp. brata bliźniaka w sposób urągający. Prezes wtedy wpada w furię.
Zgodnie z radą prowadzących go, parę lat temu Tusk zastosował ten perfidny atak. I oczywiści Kaczyński wściekł się, a wypowiedziane wtedy przez niego słowa są do dzisiaj podstawą paszkwilu, że jest on człowiekiem psychicznie niezrównoważonym.
No więc wczoraj ponownie Tusk powtórzył ten numer. Kaczyński znowu się wściekł i wypalił Tuskowi w twarz, to, co nieformalnie wielu z nas wie, czyli to, że Tusk jest niemieckim agentem.
Wyobraźcie sobie, że ja się z tego cieszę. Mimo, że na portalach tych wszystkich onetów, wp i innych opłacanych z Berlina czy Moskwy portalach te różne sprzedawczyki ryknęły jak ranny bawół i teraz przez długie miesiące będzie dyskusja z tezą, że Kaczyńskiego należy zamknąć do domu wariatów.
Jednakże, Tusk zadając tego kopa w jaja, udowodnił, że on nie potrafi się zmienić. A to dobrze dla nas – w ten sposób możemy przewidzieć jego ruchy.
**********
Ostatnie wydarzenia w Sejmie dostarczyły materiał na co najmniej kilkanaście przewodów doktorskich. I pewnie tak będzie. Większość z 460 wybrańców narodu, posłów Rzeczpospolitej, takich, którzy wybrańcami zostali bo zagłosowało tylko 3500 wyborców, jak posłanka Barbara Okuła z Trzeciej Drogi, aż po wielu takich, na których zagłosowało ponad 100 000 obywateli; pokazało tego dnia, jacy są na prawdę. Oczywiście i u prawaków, jak i lewizny, wielu już dobrze znaliśmy, bo Tusk w dużej mierze oparł się na swoich specyficznych osobnikach ze swego starego stada. Zazwyczaj na ponurych typach i rozhisteryzowanych, zakręconych kobitach (nie kobietach).
Sporo też po wyborach dowiedzieliśmy się o dziennikarzach i publicystach. Wielu z nich wygląda na zdezorientowanych i trudno im się dziwić, bo oni dziennikarze, a zwłaszcza publicyści, muszą być zaniepokojeni o swój los w nowym europejskim układzie, takim, że nawet nie będą się mogli schronić, jak dawniej, w Paryżu, czy radiu Wolna Europa.
Cotygodniowe dyskusje u Rafała Ziemkiewicza, to już niemalże słynna loża sarkastycznych starców z Muppet Show. Karnowscy tylko – ciii, ciii, jak inni dyskutanci mówią ostrzej. Ale to już raczej biznesmeni z mojej gdyńskiej Fratrii Sp. z o.o. Redaktor Gadowski też raczej się ślizga, a kiedyś bojownik Michał Rachoń przerywa swoim gościom w pół słowa, jak najlepszy cenzor z Mysiej za komuny.
Tak, że i w tym dziale też sporo prawdy mogliśmy zobaczyć.
Sporo tego wyjaśniają naukowe badania społeczne. Właśnie dotarłem do najnowszego opisu struktury Polaków, dokonanej przez uczonych Instytutu Psychologii PAN – Polskiej Akademii Nauk.
Pewnie bym o tym nie wiedział, gdyby nie Wielki Polak. Tak, jeszcze powszechnie o nim tak nie mówimy, lecz pewien jestem, że już za kilkanaście lat, to dla całego narodu będzie to, jak mówi Prezes – oczywista oczywistość.
Mówię o profesorze Andrzeju Nowaku, który właśnie wydał VI tom swojej epokowej Historii Polski. W swoim niedawnym wykładzie – jednym z najlepszych: "Źródła zdrady polskości" [ https://youtu.be/fvaYBAoWtJE?si=XZk9mWY93TwveFZo] profesor, jako jeden z argumentów, przywołał wspomniane rezultaty badań IP PAN. Wszyscy inteligentni rodacy, którzy śledzą to, co się dzieje w naszym kraju, pobieżnie orientowali się w takim podziale społeczeństwa, jednakże badania naukowe precyzują, a nie tylko potwierdzają nasze własne obserwacje.
A wygląda to mniej więcej tak:
- 5 milionów Polaków, co stanowi ok. 14% nienawidzi wszystkiego co polskie i wstydzi się Rzeczpospolitej.
- 28% to jak to uczeni nazwali 'wycofani pesymiści'
- Reszta, czyli ok. 58% to my – Polacy patrioci, zawsze stojący za swoją ojczyzną.
Wynikają z tego dwa podstawowe wnioski:
- Polaków, którzy zawsze będą po stronie niepodległej i suwerennej Polski jest dziesięć razy więcej niż potencjalni zdrajcy, kosmopolici i tacy, co za granicą ukrywają swoje pochodzenie.
- 28% tych 'wycofanych pesymistów' – wiecznych marudów, niezadowolonych i nie chcących brać udziału w życiu państwa jest stanowczo za dużo. Oczywiście, część z nich jest właśnie taka, bo ich charakter, czyli powód czysto wewnętrzny, do tego ich skłania. Mimo tego, warto nad nimi pracować, a psychologia zna właściwe terapie, by im ulżyć; wyciągnąć z tego ustawicznego pesymizmu na granicy depresji, czyli ulżyć im, poprawić humor i dobrostan, by zaczęli zauważać optymistyczne strony życia.
Jestem dumny, że prawie sześćdziesiąt procent narodu, jak ich ojcowie i tysiącletni przodkowie nadal są patriotami wiernymi ojczyznie. Wycofany pesymista pewnie powie na to: - Zaledwie połowa nas, to Polacy na których można liczyć. Biedny podzielony naród... Nieprawda – wrogów nie jest wiele.
Niestety – dzisiaj oni mają za sobą całe światowe lewactwo. Na dodatek zatrutych komunizmem miliarderów – nuworyszy; dobrych w biznesie, sprytnych i cwanych, ale głupich i bez zasad i moralności. Takich, jak Bill Gates, jak Soros, jak Klaus Schwab.
Tylko co z tego? Dawid wygrał z Goliatem. A historyczne Termopile uczą nas, co można zdziałać, jeśli jest się gotowym walczyć.
I tu my – polscy patrioci mamy problem. Lata niemieckiej okupacji i wojny, która się na naszym terytorium toczyła, wycieńczyła nas i wyczerpała. W 45tym byliśmy wszyscy zmęczeni walką o przeżycie – siebie samego i swoich bliskich.
Na dodatek niemieccy hitlerowcy rozpoczęli eksterminacje polskich intelektualistów. Od profesorów, księży, po artystów i urzędników. Na prawdę ciężko było po wojnie.
Jakby tego było mało, radość i ulga z rozbicia Niemców była krótka. Szybko przekonaliśmy się, że jak to już dawniej bywało, my – wojenni zwycięzcy zostaliśmy oszukani przez aliantów, w których szeregach w dużym stopniu walczyliśmy i jak stado zwierząt roboczych zostaliśmy sprzedani Stalinowi i bolszewikom. A ci praktycznie, podobnie do Niemców Hitlera, przez dziesięciolecia kontynuowali destrukcję narodu, usiłując z nas zrobić wiernopoddańczych komunistów.
I znowu przez dekady toczyliśmy walki o przeżycie.
To spowodowało, że większość wiernych Rzeczpospolitej, nie miało już dosyć energii na zapał i bohaterstwo. Lecz to wewnątrz nas nadal istniało. Nie poddaliśmy się, tylko czekaliśmy na odpowiedni moment. Zostaliśmy w pewnym sensie uśpieni i zahipnotyzowani sączącą się nieustanną propagandą.
Czy to nie o tym jest bardzo stara legenda o Śpiących Rycerzach pod Giewontem w Tatrach, którzy obudzą się, gdy ojczyzna będzie w pilnej potrzebie, a sygnał do pobudki da dzwon Zygmunt na Wawelu?
Także, czy nie łączy się z tym Matka Boska, która obroniła Częstochowę przed szwedzko – ruskim Potopem?
Widać więc, że od bardzo wiele lat czekamy ma pobudkę. Taką samą, jak już w roku 1920 wykonaliśmy, jednocząc swe siły i pokonując bolszewickie bestie.
**********
Gdy w poniedziałek, 11 listopada, wysłuchałem bardzo dobrego i spokojnego Exposé ustępującego premiera Morawieckiego, w którym m.in. mile mnie zaskoczył planami o erze cyfrowej z robotyzacją, automatami, sztuczną inteligencją, gdy zacznie zmniejszać się ilość miejsc pracy. Już chwilę po tym, już tylko fragmentarycznie, bo nie jestem zawodowym dziennikarzem i swoj poziom wytrzymałości emocjonalnej, jako weredyk mam dosyć niski, pooglądałem sobie to całe badziewie prowadzone przez komika Hołownię, coraz bardziej przypominającego mi Sthura w filmie "Wodzirej".
Oczywiście, w poniedziałkowy wieczór uderzyła mnie fala gorzkiego smaku przegranej. Dość szybko przywołałem greckich filozofów, w tym konkretnym przypadku Zenona z Kition, i zacząłem rozmyślać z całym mądrym stoicyzmem, którego mi często tak brak.
Aż wreszcie urodziła mi się w głowie myśl – myśl w pewnym sensie radosna:
To właściwie dobrze, że PiS i Prezes Kaczyński te wybory przegrali.
Brzmi to nieco dziwnie w ustach prawicowego konserwatysty i zapiekłego patrioty. Lecz dla mnie ma to głęboki sens. Ale warto się nad tym zastanowić.
Gdy PiS z koalicjantami wygrali ponownie wybory, i to jak, byłem zadowolony i pełen optymizmu. Teraz powinno być już lżej i z górki. W najdalej sięgających marzeniach, wyobrażałem sobie nawet, że uda im się sformułować taką siłę w sejmie, że zabiorą się za Konstytucje tzw. Kwaśniewskiego, którą komunistyczni spece od manipulacji tak opracowali, że możliwe są przeróżne interpretacje, a na dodatek jest dziurawa jak szwajcarski ser.
Lecz gdyby tylko władza i my wszyscy wiedzielibyśmy co nas w następnym roku czeka, to już bym raczej nie widział tak świetlanej przyszłości Polski.
Czy to już wtedy na ciele Zjednoczonej Prawicy pokazały się pierwsze plamy pleśni i władza zaczęła gnić?
Okres do pandemii wskazywał, że ZP – Zjednoczona Prawica będzie kontynuować to, co się działo w pierwszej kadencji.
Tylko... umysł ludzki jest taki niewdzięczny, że już po krótkim czasie, każdy otrzymany prezent, który bardzo cieszy, stopniowo staje się czymś oczywistym, nie dającym nawet uczucia wdzięczności. Na przykład te jakże ważne i przełomowe '500+' przeszło do kategorii: - to się nam po prostu należy.
Tak było praktycznie ze wszystkimi programami społecznymi. A także z infrastrukturalnymi. Nowe drogi, przywracanie połączeń komunikacyjnych, odtwarzanie komisariatów policji, to przecież takie obowiązkowe remonty w domu, gdzie po kilku latach to i tamto trzeba naprawić, odnowić, pomalować pokoje, stary telewizor wymienić na nowy, itd.
Te działania już nie wzbudzały pozytywnych emocji. A nawet denerwowały, gdy państwowa telewizja nagle przerywała ulubiony program alarmistycznym obrazem PILNE!, tak, że w pierwszej chwili wystraszony myślałeś: - Jezus, Maryja, co się stało?! - a po chwili widzisz, że to znowu pan minister z wojewodą uroczyście otwierają nowe rondo, albo kolejne 5 km udoskonalonej drogi gminnej. Za którymś razem takiego ataku na emocje, ludzie po prostu – i słusznie – zaczęli się wściekać; i to nie na TVP Info, tylko na władze państwa.
Naród oczekiwał coś innego. I to od 2015 czegoś na prawdę ważnego.
A PiS zamiast biec sprintem, szedł do przodu małymi kroczkami.
Przekonany jestem, że gdybyśmy wygrali, to Zjednoczona Prawica nadal będzie dreptała truchcikiem i nic nie świadczyło, że nagle zmieni bieg i wystrzeli do przodu.
Przecież już od momentu gdy Andrzej Duda został prezydentem, wiedzieliśmy co Polaków boli najbardziej, a co już nawet pokazaliśmy w sierpniu 1980 roku. Czekaliśmy początkowo cierpliwie, a potem z narastającą irytacją, jak PiS – bo też to nam obiecał – nawet nie zaczął, no może odbierając przywileje emerytalne ubekom, rozliczać się z komuną i postkomuną III RP.
Nie zaczął budować nowej Polski. Naszej nowej Rzeczpospolitej.
Tak więc przez swoją pychę, pewną bylejakość i krótkowzroczność, PiS z Prezesem na czele, odsłonił swoją gardę i otrzymał potężny cios w słaby punkt. I wreszcie chyba zrozumieli, że tak dalej nie można. Trzeba inaczej. Trzeba twardo zawalczyć, bo tu chodzi o najważniejsze: o to czy Polska będzie istnieć, czy nie.
Zaprzyjaźniony Libańczyk, chrześcijanin moronita, kiedyś przy rakii, pewnym głosem podsumował: - gdy osioł się uprze i nie chce iść dalej, to najlepiej go kopnąć w dupę. Wtedy żwawo rusza do przodu.
Lepsze czasy dla Polaków
https://legendarz.pl/produkt/lepsze-czasy-jak-zostac-krolem/
już były, ale można o nich jeszcze poczytać🌼
Gdy do ogółu rodaków przebije się w ich świadomości, że PIS to część okrągłostołowej szajki to będzie szansa na zmiany.
Jeżeli to się nie stanie to Polski już nie ma.
Co oczywiście do jazgdyni? Właśnie wyszedłem z drzemki i nie kumam.
Ma on wielką siłę psychiczną ,ale szkoda jego energii, by ze sztuczną inteligencją etatowych kacapo-niemieckich trolli –tych będących na poziomie przygłupów dyskutować ! śmieciu ,zjabe , trójkolorys , wp.zdzichuj - niech jak musi , to lepiej podyskutuje ze mną i na pewno będzie bardziej rzeczowo i konstruktywnie. Poza tym jak się naprawdę podjąć, to jak ma siłę ,niech złoży akces na kandydata Prezydenta miasta Gdynia- przez PiS, LOS , czy Suwerenną Polskę. Tam Pana bardziej widzę na stanowisku Prezydenta jego miasta, niż tracenie i wypalanie sił życiowych i psychicznych na bezprzedmiotowe dyskusje ze szwabskimi trollami, prowokatorami i umysłowymi debilami !
A jak ma na podobnym mu poziomie umysłowym któregoś potomka, to może warto by o tym pomyśleć ,i wesprzeć swą wiedzą ,żeby POpiedojcze nie zdobyły samorządzem polskiej Gdyni ....
Serdecznie pozdrawiam autora!
Jeżeli mnie Pan posądza o narcyzm, to doprawdy gruba pomyłka. Już raczej mi pasuje samiec sigma. A wada moja jest taka głupio - ewangeliczna, że lubię się dzielić tym, co wiem i starać się nie wymądrzać. Ale chyba towarzystwo raczej nie kocha wiedzy.