
Gdy słyszymy 'katedra' to naturalnie domyślamy się, że to chodzi o wzniosły i z zasady piękny obiekt sakralny. Ci, związani z uczelniami wyższymi, mogą też pomyśleć o swoim instytucie naukowym, o swojej 'katedrze', gdzie silny zespół naukowców zajmuje się jakże ważnym tematem, "czy siusiak i wagina decydują o płci".
Katedra – siedziba biskupa, to przekształcona bazylika. Piękne dzieło człowieka, budowane nawet przez kilkaset lat ku chwale Trójcy Świętej. Często miały okrągłe kształty i kopuły. Więc ja sobie skojarzyłem, że gmach Sejmu mogę sobie umownie nazwać na użytek felietonu Polską Narodową Katedrą.
Małolaty poniżej 50-tki, to zapewne nie pamiętają, jak już po transformacji była wielka awantura, o usunięciu z gmachu plenarnego krzyża. Komuch przy krzyżu na widoku tego świętego w Polsce symbolu, czuł się jak w czasie egzorcyzmu – wypędzania demona – albo jak w przysłowiu – boi się jak diabeł święconej wody. Więc jednak jakaś moc w budynku Sejmu jest.
Katedra taka, czy inna wymaga pewnego zachowania. W tym obiekcie wymagane są pewne, co ważne - prastare reguły. Szacunek, pokora, kultura osobista, skromność i poczucie więzi z Panem. To jest normalna postawa każdego spokojnego Polaka, wyznającego, bo tak czuje i tak został wychowany. Niestety, jeżeli taki smyk, czy dziewczynka wyrosła w tak narzucanej przez bolszewików religii ateizmu (tak, tak. Ateizm to religia. Oparta na wiarze "żadnego Boga nie ma". To oznaka najpaskudniejszego grzechu – pychy. Głupoty z - resztą też.), to zachowanie się w miejscu świętym dla częścią narodu jest dla nich enigmą. Co za dziwne rytuały? Nie można tam sobie zjeść czisburgera z McDonalda, albo popijać kawę od Starbaksa?
Ciągnąc takie rozumowanie prawidłowo, dochodzimy do wniosku, że w Sejmie również należy przestrzegać standardów odpowiedniego zachowania. I chamy dobrze wiedzą, lecz z wrodzoną hipokryzją i wrednością, dają temu wyraz jak im czapka leży.
Pamiętacie jaki raban i wycie rozległo się w Sejmie, gdy głodna posłanka Pawłowicz, dyskretnie posilała się kanapką?
Zacząłem pisać po oglądaniu pierwszego po wyborach posiedzenia Sejmu. Jeszcze nie merytorycznego, tylko organizacyjnego. I nie pod kontrolą Prawa i Sprawiedliwości, partii pro-polskiej, która głupio
przegrała przez swój upór i durnotę (temat na osobny felieton), tylko w rękach totalnej opozycji – a stamtąd właśnie jest większość 'chamów w świątyni'.
Dlatego też tamtej nocy tekst miał spory poziom zabarwienia emocjonalnego. Musiałem więc parę razy później wypolerować tekst. I dobrze. Bo właśnie dzisiejszej nocy – z wtorku 14-tego na środę 15- dostałem smakowite danie, jakim była dyskusja między posłami PiS a posłami totalnej opozycji, oraz bezradność i nieporadność nowego marszałka, Szymusia Hołownia (świadomie i z powagą piszę 'Szymuś', bo na pełne, dorosłe :Szymon" długo on jeszcze nie będzie zasługiwał. Ale zobaczymy ...).
I oto właśnie mamy otwartą wojnę. Choć pan Tusk, obiecywał miłość, pojednanie i kulturę. A Sejm, parlament polski, najważniejsza instytucja w kraju, będzie się staczał w niebyt, po fikuśnej spirali.
O co w tym wszystkim chodzi? To wygląda jak nocny koszmar szaleńca, jakiego by nawet Frantz Kafka nie wymyślił. Lecz to tylko pozory, byśmy się pośmiali i powściekali. Prowokują nas. Do czego? I kto prowokuje? Jeżeli myślicie, że autorami projektu "Rozpierducha" jest Tusk, to przeceniacie gościa. To tylko młotek w ręku tych, co nie tylko Polskę, ale całą Europę zamierzają spacyfikować, przeżuć i wypluć.
W tytule napisałem – cyrk w Sejmie. A nie jest tak? Takiego zgromadzenia debilstwa i chamstwa na publicznej scenie nigdy jeszcze nie widzieliśmy. Pieski jeżdżące na rowerkach, skrzeczące papugi, stado błaznów do rozweselania publiczności, prymitywne orangutany. A dla jaj, nowy maestro robi show w stylu na czym zna się najlepiej – telewizji śniadaniowej.
Tu mamy projekt dwupoziomowy – główny – berliński – wdeptać Rzeczpospolitą jak najgłębiej w ziemię; i projekt warszawski – zniszczyć jak się da, wszystkich polskich ważnych ludzi, którzy są przeszkodą, bawiąc się w idiotyzmy patriotyzmu, którego przecież już wkrótce nie będzie na świecie. To tylko hamowało progres, który jest wyłącznie możliwy, jak wszystko będzie trzymane twardą ręką. A resztę weźmie się za twarz. Do tego potrzeba wyłącznie chłopów pańszczyźnianych i nowych niewolników – tym razem białoskórych.
To Berlin zaprojektował kolejne kroki, gdy PiS utraci władzę.
A było blisko, co było widać obserwując dziki wzrok Tuska i jego trzęsące się łapy, bo gdyby Prezes i jego otoczenie nie narobili pogrążających ich błędów, to swobodnie prawica by zwyciężyła. A to oznacza, zgodnie z procedurami Kremla i Berlina – kula w łeb dla Tuska.
Nie będę tutaj tych wszystkich głupich błędów przed wyborami, w trakcie kampanii i w dniu wyborów, wymieniał.
Tylko jeden miał decydujące znaczenie – nasi wrogowie mieli lepszych informatyków i analityków. A tego niestety Jarosław Kaczyński nie rozumie, bo jest z innej ery, a żaden z doradców nie odważył się go ostrzec skutecznie.
Ten pisowski algorytm został zbudowały na błędnym założeniu wejściowym, a to rozwaliło wszystko. Prawdopodobieństwo wygranej, mylnie liczono wynosiło około 90%, a dane wejściowe rzeczywiste dawały prawdopodobieństwo zwycięstwa poniżej 50%.
O co chodzi w tej matematyce algorytmów? Prawica założyła w obliczeniach, że liczba osób głosujących, tak jak było w latach poprzednich, wyniesie coś w obszarze 60 – 65% głosów. A tu masz babo placek! Spece berlińsko – tuskowe opracowali procedurę, którą trudno podciągnąć pod fałszowanie wyborów, a która okazała się dla totalsów zwycięska.
A wszystko dlatego, ze zatrudnieni przez Niemców spece, mimo tego, że to my zawsze mieliśmy lepszych matematyków, w stosowanej w Polsce, jak we wielu innych krajach, metodzie rozliczania wyborów D'Honda, znaleźli takie kombinacje, które mogą dać dużo dodatkowych zysków.
Uruchomiono więc potężną machinę propagandową, a zapewne również korupcyjną (przecież ci młodzi idioci za 100 euro łańcuchem przywiążą się do drzewa na dwa dni, więc czemu, choćby dla jaj nie pogonić Kaczora?). Ten element akcji wyborczej można nazwać 'Turystyką wyborczą'. Kolejna imprezka...
Podejrzewam, że nadal większość obywateli nie wie, że w takiej metodzie D'Honta stosowanej u nas, głos oddany, powiedzmy, w Warszawie, da 1 punkt. A jak się zagłosuje na konkretną osobę na przykład w Pruszkowie, to za ten sam jeden głos można w metodzie D'Honda zdobyć 3 punkty. Więc jazda totalsi do podstawionych autobusów, darmowych taksówek, rowerów i hulajnóg – i dalej na prowincję zdobywać punkty. Jak to widzieliśmy, na rozgrzewkę nawet pizza i kawka, czy Coka była zapewniona.
Przekonany jestem, że nie było wśród tych wyborczych turystów cienia jakiejkolwiek ideologii, czy zdrowego rozsądku. To była kolejna fajna imprezka, omówiona na Tik Toku czy Instagramie.
Wróćmy do Sejmu i tego co się tam teraz dzieje. Widzieliśmy już dawniej zgromadzenia ludzi w pewnym sensie opętanych. Ludzi prymitywnych, agresywnych i niemądrych. To było dawniej. Choć ogarnięcie Niemców przez Hitleryzm, daje nam przykład, że i dzisiaj nie jesteśmy wolni od zbiorowej schizofrenii. A totalne barbarzyństwo armii Putina? To uruchomienie najniższych instynktów prowadzących do mordów, gwałtów i złodziejstwa?
Teraz popatrzmy na mniej liczną grupę. Te dwieście czterdzieści parę posłów, którzy jeszcze do połowy października były najbardziej chamską i wulgarną totalną opozycją, której władza zgromadzona w swoim komitecie wyborczym po ogłoszeniu wstępnych wyników, ze łzami w oczach wspólnie skandowała ich główne hasło - =Je*ać PIS=.
I oto nagle, przy pomocy magicznej pałki Tuska, ci sami ludzie mają się przekształcić w aniołki deklarujące miłość, porządek, sprawiedliwość i pokój. Kto w to uwierzy? Tak więc ubrania wyczyszczone i wyprasowane, krawaty zawiązane; fryzury posłanek ułożone, a makijaż fachowo przez stylistów, pewnie z TVNu, nałożony.
Wytrzymali nie za długo. Po przysiędze, gdzie jedna dziewczyna z warkoczem wprost te słowa wyryczała, zapewne by ją usłyszeli w Moskwie i Berlinie, nagle maski opadły i zobaczyliśmy menażerię, która już od ośmiu lat pokazała nam, kim jest na prawdę. Widać więc wyraźnie, że jak się już chamem jest, to nie da się tego ukryć przez dłuższy czas. Mimo białych koszul i nalepionego serduszka. Jak moja babcia mówiła – cham chamem na wieki wieków amen.
Wielu z nas, tych, co jeszcze nie stracili zdrowego rozsądku i zdolności do samodzielnego myślenia zastanawia się: - Co jest do jasnej cholery? Jak to możliwe, że władzę w kraju zdobywają durne chamy, ludzie absolutnie nie nadający się do panowania i zarządzania państwem? Odpowiedź jest prosta: - nikt u nas nie docenia inżynierii społecznej, tego celowego manipulowania obywatelami, tak, jak nie wyciąga wniosków z dynamicznie zmieniającej się struktury społecznej, w tempie jak nigdy dotąd, napędzanej rewolucją technologiczną, szczególnie tą cyfrową w dziedzinie komunikacji.
I jestem stuprocentowo przekonany, że to nie polscy naukowcy, inżynierowie i programiści opracowują algorytmy scenariuszy działania, tylko potężne lewackie ośrodki wpływu z miliardowymi budżetami. Może ulokowane w Moskwie, albo Berlinie; a może też w Ameryce, czy Chinach.
Prosta sprawa – tylko my, 70-ciolatkowie i starsi, byliśmy świadkami przeobrażeń na świecie od prymitywnego radia, telefonu na korbkę w ilości jednej sztuki na gminę, aż do smartfonu, smart tv i elektrycznych hulajnóg dla każdego chętnego. A reszta? Dla wielu te minione czasy to bajka o żelaznym wilku. Mają gdziś opowieści o wojnie, o Stalinie, Bierucie, czy Gomułce, mają gdzieś jakąś tam Solidarność i tego śmiesznego Wałęsę. A ci, co dzisiaj są już dorośli, a urodzili się już w XXI wieku, kompletnie nie rozumieją Zamachu Smoleńskiego, Osobiście sprawdziłem – tak ważny dla nas serial dokumentalny "Restet", kompletnie nie robił wrażenia nawet na 30-latkach.
Popatrzmy na obecnych 40-latków, tych spopularyzowanych dawniej przez tv i reżysera Jerzego Gruzę, gdzie lat 40 uznano za moment przełomowy w życiu człowieka, bo potem "już się idzie z górki".
Dzisiaj lat 40 mają ci, co urodzili się w roku 1983. Nie znają euforii Solidarności, nie znają stanu wojennego. Co nieco może pamiętają z okrągłego stołu, a w latach 90-tych pozornej wolności uczyli się głównie dbać o siebie i jak należy tak kombinować, by coś mieć i iść do góry. Zachłysnęli się również zachodem, jak wielkie miedzynarodowe korporacje zaczęły otwierać sieci marketów, galerii i magazynów, a z zachodnich złomowisk wielkim strumieniem płynęły auta, których już Niemcy, czy Holendrzy nie chcieli. Gdy PiS objął władzę, to oni mieli 32 lata i często byli to ci, co pracowali na zmywaku w Londynie, czy na kolanach wyrywali szparagi na niemieckich uprawach.
A pokolenie, które urodziło się tuż po starcie nowego millenium, to osobna bajka. Ci młodzi 20-latkowie w stosunku do poprzednich pokoleń oddzieleni są potężnym rowem kulturowym i często trudno nam zrozumieć ich mentalność. I co niestety jest prawdziwe – to my wymrzemy, jak to powiedział któryś z tych lewackich cymbałów – "jak dinozaury". Więzi między-pokoleniowej niestety raczej już nie da się odbudować.
Czy PiS, czy cała Zjednoczona Prawica o tym nie wiedziała? I nawet nie usiłowała cokolwiek zrobić. To my, seniorzy mieliśmy ich poprowadzić do zwycięstwa? My jesteśmy śmiertelni i wymieramy prezesie Kaczyński!
Tyle na razie refleksji po paru dniach Sejmu nowej kadencji. Dzieje się dokładnie tak, jak przewidywaliśmy. Ta "totalna opozycja" to nie tylko anty polskie przymierze, lecz także zjednoczenie chamów, hipokrytów, oszustów i w dużym stopniu debili. Rzeczowy sarkazm i błyskotliwa kpina posłów Ziobro i Czarnka tak ich zaskoczyła, że kompletnie zgłupieli, tak, że aż zabrakło im języka w gębie. Oni nie są błyskotliwi, a właściwie nie potrafią mówić własnym językiem, tylko wokalizują aktualny przekaz z centrali. Może warto by było prześledzić ich szkolne oceny od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Kto z nich był w szkole prymusem? Proszę wskażcie. Chociaż jednego.
W demokracji, słuchając analiz socjologów i psychologów społecznych podobno zawsze tak będzie: - w większości to głupi będą rządzić mądrymi. Widocznie natura tak chciała, parafrazując marszałkinię Kidawę – Błońską.
Zjednoczona Prawica ciągle ma możliwość nie dopuścić tego cyrku pod batutą Herr Tuska i jego berlińskich przełożonych, do objęcia władzy. Trzeba tylko mieć jaja i testosteron wraz z adrenaliną na prawidłowym poziomie.
Fakt, 11:48.
😛
mnie do emerytury brakuje tyle co mlodej lewackiej kurwie do hojnej tuskowej renty vide Krzywonos
Fak, kobicina, czy raczej paniusia, która jest już babcią, wnosi urozmaicenie jak gimbaza na lekcjach podkładająca nauczycielom pierdzace poduszki. Ubaw po pachy, w sam raz dla paniusi sake3 i jej wnusi.
Paniusia sake3 sama opowiada o swoich sprawach rodzinnych, a potem zdziwiona, że ktoś do tego nawiązuje. Paniusia Sake lepiej by ten czas wnukom poświęciła, zamiast sterczeć przed klawiaturą od świtu do nocy. Tak myślę, choć mnie do babci jeszcze daleko.
Paniusiu, co to są seriale? I jak można podręcznik wziąć do łap, skoro my, człekokształtni mamy ręce? Paniusia o tym nie wie?
Co o tym pomyśle myślicie?
Obalymy?
Cześć
Wałęsa od paru lat powinien być pod stałą opieką medyczną. Starcze pieniactwo często przekształca się w agresywną formę paranoi.
😛
Mama jest teraz mężczyzną a tata kobietą, córka synem a syn córką
https://pbs.twimg.com/media/F_NnJnkWYAAttie?format=jpg&name=small