Wszyscy pamiętamy uroczą książeczkę dla dzieci Janusza Korczaka pod tytułem: „Król Maciuś Pierwszy”. Korczak dobrotliwie przekonuje w niej dzieci, że nie wystarczą dobre intencje i chęć dogodzenia wszystkim, że rządzenie państwem jest trudną i odpowiedzialną sztuką, a każdy błąd ma poważne konsekwencje. Donald Tusk przez niektórych uważany za Króla Donalda Pierwszego nie ma raczej dobrych intencji. Jednak w czasie wyścigu obietnic związanym z kampanią wyborczą, chcąc dogodzić wszystkim, zdecydowanie prześciga innych kandydatów w proponowanych głupotach.
Jedną ze stu idiotycznych obietnic Tuska jest obietnica zlikwidowania prac domowych zadawanych dzieciom i młodzieży, które nazwane zostało przez niego reliktem dziewiętnastowiecznego modelu oświaty. Cały system obowiązkowej oświaty powszechnej jest wynalazkiem dziewiętnastego wieku, ale jak na razie nikt nie kwestionuje jego skuteczności i poprawności poza libertarianami czy anarchistami, którzy jak słynny Kononowicz chcieliby żeby nie było niczego. Bezpłatnej oświaty, bezpłatnego lecznictwa, ubezpieczeń społecznych i innych instytucji współczesnego państwa. Z powszechną oświatą jest podobnie jak z demokracją - jest to system pełen wad lecz jak na razie nie wymyślono nic lepszego. Zwolnienie od prac domowych, to znaczy zakaz zadawania prac domowych przez nauczycieli, oznaczałby zwolnienie ucznia z obowiązku samodzielnej pracy. Tymczasem jak wiadomo nie wystarczy zrozumienie jakiegoś tematu czy problemu, które można uzyskać na lekcji, żeby się w tym temacie swobodnie poruszać, żeby zdobytą wiedzą operować. Nie wystarczy na przykład rozumieć zasady algebry żeby nie robić błędów rachunkowych w obliczeniach. Trzeba zdobyte umiejętności wyćwiczyć.
Moim uczniom, którzy zgłaszają podobne jak Tusk idiotyczne postulaty nieodmiennie tłumaczę -- wysłuchaj na przykład zrozumiałego dla ciebie wykładu na temat narciarstwa i zjedź z Kasprowego, albo wysłuchaj wykładu na temat konnej jazdy i wygraj wyścig, albo po zdaniu egzaminu z przepisów drogowych, bez lekcji jazdy, siądź za kółkiem. Bez treningu, bez wyrobienia sobie tego co można nazwać pamięcią mięśniową nie da się uprawiać żadnego sportu, ani prowadzić samochodu, ani wykonywać niezbędnych dla pracy inżyniera obliczeń. Uczniowi który pyta mnie do czego będą mu w życiu potrzebne „tangensy i logarytmy” odpowiadam brutalnie - „zapewniam cię, że jeżeli będziesz sprzedawał buraki na bazarze nie będą ci do niczego potrzebne”. Powinnam chyba dodawać - „ również jeżeli będziesz politykiem a w szczególności europosłem nie będą ci do niczego potrzebne”. Większość uczniów rozumie znaczenie własnej pracy w zdobywaniu wiedzy, domagają się wręcz żeby im coś zadawać do domu, albo proszą o sprawdzenie nie zadanych wypracowań czy rozwiązanych dobrowolnie w domu zadań. Problem pracy samodzielnej ucznia można oczywiście rozwiązywać na różne sposoby. Można wprowadzić - jak we Francji - popołudniowe zajęcia szkolne podczas których uczniowie odrabiają lekcje pod kierunkiem nauczyciela. Można – jak w szkołach brytyjskich - wprowadzić instytucję tutora, który opiekuje się uczniem i pomaga mu w samodzielnej pracy. Prace domowe mogą nie być przymusowe. Ich przydatność dla miejsca na wyższej uczelni, czy dobrego wykształcenia gwarantującego później pracę weryfikuje życie.
Tuskowi sekunduje w idiotycznych pomysłach Hołownia proponujący tęczowe paski na świadectwach co ośmiesza ideę wyróżniającego dobrego ucznia paska białoczerwonego. To tyko zwykła głupota i ukłon w kierunku środowisk LGBT. Naprawdę groźna jest jednak kolejna propozycja Hołowni. Chce on zlikwidować ocenę z zachowania, którą uważa za represyjną i wprowadzić w jej miejsce samoocenę uczniów. Hołownia jest zbyt młody, albo za słabo wykształcony żeby rozumieć, że budzi w ten sposób ducha Makarenki. Samocena uczniów, albo co gorsza ocena ich przez kolektyw były praktykowane w czasach stalinowskich. W mojej szkole podstawowej uczniowie, na których doniósł ktoś z kolektywu czyli gorliwy kolega o zetempowskiej mentalności, musieli składać na apelu samokrytykę przed całą szkołą. Do dziś pamiętam chłopczyka, który stojąc na apelu przed kolegami i nauczycielami nie mógł wydusić ani słowa a potem wypłynęła mu na oczach całej szkoły kałuża moczu z nogawki.
Na drzwiach naszej klasy partyjna wychowawczyni, awansowana z PGR, umieściła specjalną skrzynkę, do której gorliwi wrzucali donosy na kolegów. Potem uczniowie musieli tłumaczyć się przed całą klasą a klasa oceniała ich postawę. To właśnie nazywało się wówczas samooceną albo oceną przez kolektyw. Była to replika podobnych seansów donosicielstwa, które odbywały się w zakładach pracy. Nazywane były potocznie „rozrabianiem kogoś”. Osoba „rozrabiana” , wskazana przez tak zwany kolektyw czyli przez złośliwych, gorliwych albo po prostu głupich kolegów zmuszana była do składania publicznej samokrytyki, do upokarzania się przed dyrekcją i kapusiami uważającymi się za cenzorów moralności. Takie seanse podłości i nienawiści wzorowane były na sowieckiej Rosji gdzie skazani na karę śmierci składali przed partyjnymi kolegami samokrytykę a czasem dziękowali za otrzymany wyrok albo domagali się surowego wyroku również dla kolegów równie niewinnych jak oni. Wyroki były pokłosiem rozgrywek Stalina z kolejnymi ekipami uważanymi przez niego za konkurencję. Natomiast na Uniwersytecie Warszawskim grupa hunwejbinów, wśród których był Leszek Kołakowski, sowieckim wzorem „rozrobiła” profesora Tatarkiewicza.
Młodzi nie pamiętają tych ponurych czasów lecz powinni rozumieć, że ocena ludzi opiera się i powinna opierać na ścisłym podziale na oceniających i ocenianych. Pomieszanie tych grup oznacza zawsze albo stalinizm, albo nepotyzm i łapownictwo. Uczniowie krytykujący swoich kolegów albo podlizują się nauczycielom, łamiąc uczniowską solidarność grupową albo uczestniczą w zbiorowym oszustwie oceniając zaprzyjaźnionych kolegów zbyt wysoko. Zarówno Tuskowi jak Hołowni brakuje wyraźnie wykształcenia i umiejętności logicznego myślenia.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6250
"Zarówno Tuskowi jak Hołowni brakuje wyraźnie wykształcenia i umiejętności logicznego myślenia." - ależ kogo to obchodzi, najważniejsze że wykonują polecenia centrali, liczy się tylko kasa i władza, opowiadanie pierdół o demokracji to naiwność, żeby nie nazwać tego dosadniej....Pisałem już o tym wiele razy, Polska nie ma polskiego rządu od ponad 400stu lat, z małymi wyjątkami, i to jest największy problem Polski!
Hołownia dużo studiował ale żadnych studiów nie skończył. Dlatego śmiało głosi, że katolicy na PiS nie powinni głosować bo jego 3droga bardziej pobożna, bo serwuje langustę na palmie 😉
Odwrotnie, Konon przestrzegał przed tym że nie będzie niczego. Został opacznie zrozumiany przez autorkę.
PS. Nie ma nic za darmo, jeśli konstytucja mówi o dostępie do służby zdrowia niezależnie od statusu pacjenta to państwo musi to finansować, nie pacjent. Nakłady na służbę zdrowia są rekordowe, siegają 6% wydatków budżetowych. Choć z mojego osobistego doświadczenia wiem, że nie tylko polską służbę zdrowia należy omijać szerokim łukiem, a jeśli już korzystać z usług medyków to tylko prywatnie.
PS2. Co do zadań domowych to pamiętam, że zajmowało mi ich odrobienie całe popołudnie. Więcej się nauczyłem samodzielnie niż odrabiając prace domowe. Jeśli rezygnuje się z zadawania zadań domowych to ciężar nauki i wychowania spada na rodziców, którzy zwykle nie mają za dużo czasu, aby zajmować się pociechami. Wtedy dzieci wychowuje ulica. Tusk chwalił się, że jego wychowała właśnie ulica. Widać podobieństwo do dzieciństwa Putina, którego przygarnął wujek z Leningradu, a wychowywał się na ulicy. Jako mały knypek liderował w ulicznym gangu, bo bił się ze wszystkimi.
1. Obniżenie wieku obowiązku szkolnego do 10 lat - z 2-3 klasy żeby się nauczyć podpisywać i liczyć.
Reszta szkolnictwa dobrowolna - jak chcesz zostać jakimś kwalifikowanym pracownikiem - to się musisz uczyć z własnej chęci, wskazane opłaty za naukę. No nieprzesadne ale jednak żeby jakąś symboliczną opłatę płacili.
2. Podniesienie wieku obowiązku szkolnego do 24 lat - i obowiązkowe ukończenie darmowych studiów wyższych, no może bez doktoratu na początek.
A pracowników dla coraz nowoczesniejszej gospodarki będziemy sprowadzać z Azji i Afryki, co juz Tusk chce zrealizować.
W najnowocześniejszej fabryce samochodów niedaleko od mojego miejsca zamieszkania pracują głównie Azjaci , Papuasi , i Afrykanie . Stawiam dolary przeciw orzechom że duża część z nich pięć lat temu nie znała koła . Przy dzisiejszym poziomie zaawansowania produkcji i jej zautomatyzowania umiejętności i myślenie niewskazane . Do ważnych czynników należy tu odporność na monotonię pracy . Np siedem lat codziennie wkładać tę samą szybę i mocować ją do podnośnika . Podnośnik wkłada ktoś inny . Dwa ruchy i trzy śrubki , i tak całe życie . Polacy wymiękają po roku góra dwóch . Po pół roku to nawet pijąc piwo mają motorykę Charlie Chaplina . Byłą jeszcze fabryka części , Tam robota była bardziej urozmaicona , bo ruchy były takie same , tylko co kwartał była rotacja . Raz prasa tłoczyła wklęsłe , raz wypukłe . Tak że o nowoczesnej fabryce czegokolwiek to może ostrożniej .
Choć to nie to samo co wstawianie szybki, to reakcja mózgu jest taka sama. Prawdopodobnie Polacy mają jakiś kod genetyczny nastawiony na rozwój, nowość, postęp, co się naszym wrogom bardzo nie podoba. Im potrzebne są tanie biologiczne roboty.
Ale większości pod warunkiem zapewnienia piwa to pasuje.
To nie o miejsce pracy chodzi tylko o rodzaj życia . Tu trzeba współczucia i wyobraźni żeby tak nie było jak piszesz . Inaczej to trzy zmiany , sobota nadgodziny , niedziela zakupy , pranie , piwko . Hipoteka od młodości do śmierci , samochód na raty , telefon na raty , Wczasy w Tajlandii czy Turcji raz w roku , psieci zamiast dzieci , kreditcheck na każdym kroku . To już się dzieje tu gdzie mieszkam . I nie tylko tu . Welcome to the Future jest za miedzą .
To nieprawda. My, libertarianie, nie chcemy likwidacji wszystkiego, a konkretnie wszystkiego tego, czym dziś zarządza państwo, na przykład edukacji czy szkół, czy jakiegokolwiek modelu edukacyjnego, ale chcielibyśmy, żeby nie było na to monopolu, a więc by tego było więcej, by to konkurowało. Niech sobie będzie ten skostniały dziewiętnastowieczny model oświaty powszechnej, ale niech konkuruje z innymi modelami. Ta Pani wstawka porównująca libertarian do Kononowicza jest intelektualnie nieuczciwa.