67-letnia legniczanka została uznana za winną kradzieży i zjedzenia w hipermarkecie batonika wartego 69 gr. Kobiecie zasądzono karę grzywny w wysokości 20 zł oraz 100 zł na pokrycie kosztów sądowych. Gdy bierzesz coś, za co nie dałeś wymaganego warunkami, umowami, ofertami, ekwiwalentu, to się nazywa... kradzież.
Weźmiesz, a nie dasz wymaganej kasy - zostaniesz ukarany. Sklep weźmie kasę, która od ciebie nie jest wymagana to... nic. Jeśli złapiesz ów sklep za rękę, to w najlepszym przypadku wyrównają to, co chcieli ci ukraść. O żadnych karach nawet nie śmie nikt pomyśleć, bo oni... n i e w i e d z i e l i....
Gdy jakiś sędzia, znany sportowiec, celebryta, potrąci na pasach pieszego, bywa, że ze skutkiem, to żadnej winy w tym nie ma.
Gdy urzędnik złamie prawo, przekroczy prawo, gdy skutkiem takiego złamania prawa jest krzywda ludzi, zamknięcie ich działalności, to urzędnik nie ponosi odpowiedzialności. I słusznie.
Gdy lekarz, zgodnie z procedurami, lekarz? Kłaniaj się. I zapomnij.
Gdy politycy zadłużą ciebie, twoje dzieci i twoje wnuki. To... za nic nie odpowiadają. Z definicji. Możesz wybrać ich kolegów, w tej turze zamiany. Gdy cię zamkną, pozbawią, gdy zniszczą elektrownię albo cały kraj. To... możesz sobie wybierać.
Gdy komendant główny policji przemyci przez granicę wojskową wyrzutnię rakietową. Gdy użyje jej we własnym gabinecie, to... nie dość, że niewinny, to jest poszkodowany.
Gdy ponadnarodowy koncern farmaceutyczny skrzywdzi i okłamie ludzi, to odpowiedzialność tych, którzy to zrobili, zastępuje się jakąś kwotą, którą oni z kasy koncernu przeleje na wskazane konto. Na tej samej zasadzie wyłączeni są z odpowiedzialności wielcy bankierzy, którzy mogą wtrącić całe społeczeństwa w bezrobocie, spowodować utratę przez nie majątków, zniszczyć gospodarkę.
Ci, którzy rządzą mediami lub pracują w mediach nie odpowiadają za kłamstwa, które rozpowszechniają, za ogłupianie ludzi, za rozkład kultury, za degenerację wrażliwości ludzi czy ich charakteru. Są wolni, od wszelkiej odpowiedzialności.
***
Na końcu są zwykli ludzie, którzy odpowiadają za wszystko. Za każdy paragraf. Za każdy batonik. Za każde przekroczenie. Za każdy gest, słowo, nawet myśl. Marciniak miał odpowiadać za niepomyślane wnioski, jakie ktoś mógł sobie wysnuć. bo tak chciała policja myśli, intencji i znaczeń. Wybrał prostytucję wobec tej policji. Policja polska chwali się rosnącą determinacją do ścigania "mowy nienawiści", którą ta wcześniejsza policja będzie dekretować. Sądy lekarskie karzą lekarzy nie za powodowanie szkód u pacjentów, nie - "primum non nocere" już nie obowiązuje, karzą ich właśnie za słowa. Pozbawiają ich pracy, łamią im kariery. Odpowiedzialni jesteśmy za wszystko, a system ustawiony jest tak, że nie sposób, gdzieś czegoś nie złamać, zatem od władzy zależy, kiedy i co, i komu wyciągnie, podnosząc taki czy inny bat.
Na szczęście religie okazały się fałszem, bajkami, opium dla ludu. Jest, to co jest, walka w żerowisku. Nie ma życia po śmierci, to wymysł. Gdyby było bowiem, to wtedy, przed każdym z nas, stawałaby zupełnie nieusuwalna, bezwzględna, doskonale odporna na każde nasze kłamstwo, na każdą manipulację - ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Ale czy wobec tego ostatniego, niemożliwego przecież - zgodnie z opinią ekspertów, mediów, polityków - SĄDU, możemy wykazać się niewinnością?
Otóż - nie, nie możemy. Wszyscy jesteśmy winni, w takim czy innym zakresie. Dlatego wszyscy potrzebujemy obrońcy, usprawiedliwienia, kary ale takiej, która polega na zadośćuczynieniu, na wysiłku, by już teraz czynić dobro nawet za cenę, jaką nam przyjdzie za to zapłacić. Tego Obrońcy i tego SĄDU nie da się oszukać. Taki problem. Ostatecznie rzecz biorąc prawda może być przysłonięta kłamstwem tylko czasowo. Więc koniec końców ów powszechny brak odpowiedzialności tych ponad nami, jawi się jako pochodzący z tego samego źródła, z którego pochodzi kłamstwo. Ze źródła, z którego wydobywa się duszący, czarny dym. Jego smakosze, a w istocie słudzy, zaciągają się nim, inhalują się, by przeniknął do mózgu, by płynął z naczyniami krwionośnymi, by zmienił kolor myśli, emocji, jaźni. Ten dym daje im niezły odlot. Coś za coś. Tak długo, jak się da - myślą inhalujący się, nie wiedząc, że to może być nawet na zawsze.
Bo odpowiedzialność nie jest arbitralnym wyrokiem jakiegoś sądu. Jest normalnym skutkiem, dla którego jest przyczyna. Cała rzeczywistość tak działa. Oderwać nieuchronność skutku od przyczyny może tylko ktoś, kto jedno i drugie tworzy, a więc Bóg. Ale nasi "panowie" myślą, że są jak "bogowie", bo dane im właśnie to, czynienie rzeczy bez skutków dla nich samych. To właśnie jest "władza". Władza nad rzeczywistością. Ale nie oni są twórcami rzeczywistości, stąd ich władza to tylko "władza", to tylko kamień młyński u szyi, to tylko ciężar, od którego będą mieli problem, by się uwolnić, oderwać. Ach... to wszystko - gadanie. Mamy paradę, wojnę, plandemię i wybory. I... nie ****dol, liczy się kasa. Bo kto powiedział, nie można służyć Bogu i mamonie?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1490
E tam. W czasach PRL była bardzo poczytna książka Raymonda Moody`ego pt. Życie po śmierci.
PS. Proszę nie wrzucać wszystkiego i wszystkich do jednego worka. Zasada per analogiam bywa często zwodnicza i nieprawdziwa :-)
Jednocześnie zwykli obywatele kompromitują się jako sądzący i oceniający. Sprawa komendanta policji nie powinna i nie może podlegać ocenie z tym samym domniemaniem jak przestepcy - przemytnika. Takie biadolenie.
Proponowałem ławy przysięgłych, aby obywatele byli zaangażowani w sądzenie. Są jakieś wzory amerykańskie. To jest państwo wielokulturowe tak jak niegdyś my byliśmy. Być może u nas ten system zadziała.