Zgodnie z obowiązującą w logice regułą odpowiedzialności za głoszone poglądy, ciężar dowodu spoczywa na osobie, która wygłasza daną tezę (łac. Ei incumbit probatio qui dicit, non qui negat). Często zdarza się, że dyskutanci próbują przerzucić onus probandi na swojego przeciwnika i w ten sposób uchylić się od konieczności udowodnienia postulowanych przekonań. Ten nieuczciwy chwyt erystyczny, a jednocześnie rodzaj niemerytorycznej argumentacji, nazywamy argumentum ad ignorantiam.
Wikipedia
Jednym z głównych fundamentów, na których została zbudowana „maskirowka”, jest wnioskowanie:
- jeżeli nie ma dowodu na to, że dokument/dane/informacje nie zostały sfałszowane, to należy je odrzucić ponieważ „służby sowieckie” to zrobiły, albo miały taką możliwość.
Taki rodzaj wnioskowania odwołujący się do przekonania o wszechmocy wszelkich służb, ich nieograniczonych możliwościach, absolutnej władzy nad szarym człowiekiem, przy jednoczesnej nieznajomości ich metod, najczęściej skutkuje złamaniem reguł przejętych od Rzymian:
Affirmanti incubit probatio, non neganti. - Ciężar dowodu spoczywa na twierdzącym, a nie na przeczącym.
Pominięcie tej zasady prowadzi do elementarnych błędów logicznych. Nie może istnieć 100% dowód na to, że czegoś nie można sfałszować, tak jak nigdy nie będziemy w stanie udowodnić, że nie zrobili tego np. Marsjanie. Możemy jedynie udowodnić, że coś zostało sfałszowane.
Argumenta non numeranda, sed ponderanda sunt. - Dowodów nie należy liczyć, lecz ważyć.
Dowód fałszerstwa musi dotyczyć każdego dokumentu/danych/informacji z osobna, nie można go automatycznie rozciągać na cały zbiór. W związku z tym waga dowodu będzie ściśle związana z wagą dokumentu/danych/informacji. Oczywiste jest sprzężenie zwrotne: waga dowodu musi być adekwatna do wagi dokumentu.
Facta non praesumuntur, sed probantur. - Okoliczności faktycznych nie domniemywa się, lecz udowadnia.
Domniemanie fałszerstwa ze strony „służb sowieckich” stało się podstawowym założeniem, na którym oparto „hipotezę 2M”. Ponieważ tego domniemania nie da się sfalsyfikować, hipoteza przestaje być weryfikowalna, czyli przestaje być hipotezą. Jest to konstrukcja z serii „co by było, gdyby...”, inaczej mówiąc literatura S-F. Mamy jednak do czynienia z katastrofą jako realnym zdarzeniem, więc próba wyciągnięcia końcowych wniosków jedynie w oparciu o nieweryfikowalną konstrukcję myślową, nawet spójną, jest absurdem.
Nihil probat, qui nimium probat. - Nie udowadnia niczego, kto dowodzi zbyt wiele.
Autorzy konstrukcji myślowej 2M usiłując dowieść na tysiące sposobów „maskirowkę” na lotnisku Siewiernyj, stracili z oczu nadrzędny cel, jakim powinna być odpowiedź na pytanie co stało się z polską delegacją.
Zasada Ei incumbit probatio qui dicit, non qui negat jest tak elementarna, że dyskusja z kimś, kto jej nie uznaje (faktycznie, a nie w sferze werbalnej), zawsze będzie tylko stratą czasu.*
*Odnosi się to również do dyskusji pod tym wpisem.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11172
To nagminne łamanie dobrych zasad jest widoczne nie tylko w dyskusjach o katastrofie smoleńskiej, ale w całej polskiej blogosferze, która staje się w ten sposób mało przyjazna, a w wielu miejscach wręcz agresywna. Jednocześnie staje się przez to bardzo podatna na wszelkiego rodzaju manipulacje.
PS.
Przez podlinkowaną notkę nie potrafię przebrnąć.
Na tą zasadę powołałem się w szczególności i jej złamanie powinno skutkować zkończeniem wymiany zdań.
Natomiast stosowanie zasad logiki w sterowanych "dyskusjach" przed rokiem 1989 to paradoks sam w sobie.
Pozdrawiam