
Żulik, żul to ruskie słowo. Cwaniak i złodziejaszek. Z zabarwieniem głupiego nieudacznika, ale z ambicjami.
Powiedzenie "mam pomysła" pochodzi od Ferdynanda Kiepskiego, bohatera serialu "Świat według Kiepskich". Tenże Kiepski robi wszystko, żeby nic nie robić. Ale jak od czasu do czasu "ma pomysła" to zawsze wszystko spieprzy. Ale uparcie próbuje nadal.
Najlepszym satyrykiem i prześmiewcą "Ruskiego Ładu" był dla mnie Michaił Bułhakow. Wprawdzie jego epokowe dzieło "Mistrz i Małgorzata" dotyczy lat trzydziestych sojuzu, lecz, gdy nastali tacy carowie jak Breżniew i Putin, widzimy, że nic się nadal tam nie zmieniło. Ta sama dykta i tektura, a satrapa "ma pomysła".
Natomiast w kulturze masowej tworzonej w ZSRR największą krytykę ruskiej mentalności i skuteczności działania, pokazuje kreskówka, niby dla dzieci, a po prawdzie dla wszystkich – "Nu pogodi" [1] To krótkie historyjki o wilku – klasycznym ruskim Putinku, żuliku jak się patrzy, który kipiąc nienawiścią ciągle napada, właściwie to tylko się stara, na niewinnego zajączka. Niestety, nie ważne co wymyśla, zawsze to on – wilk – dostaje po dupie. Lecz się nie poddaje i na koniec wygraża łapą wrzeszcząc – Jeszcze skunksie pogadamy! (właściwie nie skunksie, tylko zającu. Lecz skunks lepiej mi pasuje.)
No więc Wilk Putin dostaje lanie od Zająca Ukraińca. Wymachuje łapą. Rozdzwoniły się telefony do najważniejszych na świecie, z donosem, że Zając U. szykuje paskudną, bardzo brudną sprawę. Wszyscy oczywiście wiedzą, że Zając U. to raczej spokojny i przyzwoity gość, ale warto z ruskim żulem pogadać, by wymacać, co on właśnie knuje, oskarżając Zająca.
A kremlowski żulik ma pomysła. Jakoś nie może zajarzyć, pewnie przez tych szkopów, co lubią tak się do niego przytulać, że reszta tych natowców, którzy nie żartują, tylko czeka by coś odpalić. Wprawdzie są nadzwyczaj spokojni i opanowani (co Wilka Putina wkurza niemiłosiernie) i tylko, a to pokażą mu biceps, a to inną lagę.
Ale żul jak z tym zajączkiem, ciągle próbuje.
Dwukrotnie, jako że byłem z tym związany zawodowo, pisałem felietony o różnych rzeczach, które mają miejsce na dnie mórz i oceanów. Oczywiście, chodzi o wytwory człowieka, tam zatopione, a konkretnie o rurociągi i wszelakie kable – energetyczne i komunikacyjne (ostatnio głównie światłowody). Rury sobie spokojnie na dnie leżą, bo nikt nie będzie zakopywał kilometrów ropociągu, albo gazociągu, który może mieć nawet ponad metr średnicy. Lecz kable zakopuje się. I naprawdę, jak się nie ma planów, to niełatwo je znaleźć.
Tak więc moskiewski żulik kagiebista wymyślił sobie, że on te rury i kable będzie rozwalał. A co! Niby prowokacja, ale już widzi wścieklicę, jaka ogarnie tych złamanych natowskich pedałów. Hehehe.
Tak sobie właśnie wyobrażali internetowi, kanapowi eksperci. - Co?! Kabli nie można znaleźć? Nasi wschodni przyjaciele znajdą wszystko – tak właśnie komentowali. Jak to durnie.
Nawet o takiej prymitywnej sprawie nie pomyśleli, że zachód może tam mieć sforę podwodnych psów stróżujących, które każdą ich łódkę z peryskopem wyślą do komunistycznego nieba.
Tylko wariat, gdy ma coś ważnego i tajnego na polu, lub w lesie, nie stawia wokół płotów z wszelkimi bajerami - kamery, czujniki, pęki drutów typu razor blade i co tam jeszcze potrzeba.
Takim samym musiałby być głupcem, gdyby jakakolwiek krytyczna konstrukcja nie była jeszcze bardziej zabezpieczona.
Ale co tam... Z kanapowymi specjalistami nie ma sensu dyskutować.
Ruska wytwórnia filmów animowanych nakręciła zabawnych historii o Wilku i Zajączku ponad sto. A to pokazuje, że upierdliwego Żula Putina, jeśli go my nie poturbujemy, albo jego kolesie z bandy się nie wściekną, długo będzie "miał pomysła".
Proszę wybaczyć, lecz mimo wszystko, mimo tysięcy nieszczęść i stałego zagrożenia dla świata, wszystko to wygląda teatralnie i komicznie. Jak kolejny odcinek filmu "Naga broń".
Długa na 20 kilometrów kolumna czołgów i wozów pancernych nie może jechać dalej, bo ktoś nie dowiózł paliwa. Samoloty i rakiety ostrzeliwują baterie wyrzutni rakiet HIMARS, które dowcipni Ukraińcy zbudowali z dykty, sklejki i tektury. Latające samolociki na baterie robią bum, bum i zatapiają chlubę Żula Putina, superpancernik, czy też krążownik rakietowy "Moskwa". Czujecie? Moskwę zatopiły te bezczelne zajce. Jaki wilk może to wytrzymać?
Żarty żartami, lecz ta cała wojna jest dziwna. To już seria z agentem 007 jest bardziej logiczna. Czy mamy do czynienia z idiotami, czy jajcarzami?
Milionami tych biedaków w onucach albo klapkach na nogach, którym obiecano płaskie telewizory, lodówki i pralki od Ukraińców, dowodzi minister obrony Federacji Rosyjskiej generał armii Siergiej Szojgu. Nie byle kto – generał armii. Tak??? Ten palant jest działaczem partyjnym i tylko doktorem nauk ekonomicznych. Nigdy nie strzelał ostrymi z kałacha, nie siedział w czołgu i nie latał jakimiś Su, czy Tu.
A żeby było jeszcze piękniej – to nawet nie Rusek. To Tuwiniec. Tak! Czyli w 99% Mongoł.
A spec-bronią Szojgu jest inny nie-rusek. Generał major rosyjskiej policji, Czeczen Ramzan Achmatowicz Kadyrow, bandyta i psychopata (w swoim domu we wsi Centaroj (Chosi-Jurt) urządził sobie w piwnicy katownię).
Aha, jest u Żula jeszcze jeden pojeb – psychopata; podpułkownik Dmitrij Utkin ps. "Wagner" ze swoimi oddziałami bandytów, kryminalistów i zboczeńców.
Jak widać Żulik Putin lubi mieć ciekawych ludzi wokół siebie.
Ukraińcy znają dobrze taki ruski sznyt i się nie pieprzą i walą w nich czym popadnie.
Rezultat: - mieli upaść w ciągu tygodnia, a teraz nie tylko walczą, ale kontratakują i już zabili około 70 tysięcy tych głodnych oszukanych biedaków w onucach. To już 8 miesięcy, gdy ruskie nie mogą posunąć się dalej nawet o kilometr po pierwszym zaskoczeniu.
Natomiast reszta wrogów Żula Putina, głównie ta europejska, natowska i amerykańska, raczej nie może w pełni połapać się, co jest grane. Nie ma reguł, do których są przyzwyczajeni. Ta świnia Wilk i jego pachołki ciągle kłamią, więc jak cokolwiek zrozumieć, Niemiecki cesarz Scholtz I-wszy robi w gacie, bo ruska żulia ma na niego papiery; a francuski szczeniak w panice codziennie i nachalnie wydzwania do Wilka i ze łzami w oczach jęczy w słuchawkę: - No przestań! Błagam...
Tak więc przewiduję, że cała ta impreza Żula – Wilka Putina, co nie może dopaść Zająca, potrwa tak długo... aż mu się znudzi, Albo znudzą się jego kolesie, bo stracić jacht, czy chałupę na Lazurowym Wybrzeżu to raczej smutne i denerwujące. A na dodatek córki wydzwaniają z Paryża i LA, że chłopaki nie chcą dalej je posuwać. Takie kapitalistyczne świnie.
My jeszcze się nie znudziliśmy. Pożyjemy... zobaczymy... A na razie błyskawicznie rozwiązaliśmy nasz krytyczny problem demograficzny, zwiększając liczbę obywateli o jakieś 2 miliony, czyli o 5 procent, co jest nie byle jakim osiągnięciem.
[1] https://youtu.be/jHIT0iwpBW0
Koniec i to świata? Nie, zwykła asertywność.
Zresztą - jak widać, słychać i czuć po dygotach - gdy zwolnimy się z nieodpartej potrzeby posiadania racji zawsze i wszędzie, to jednocześnie nie musimy znajdować swej drogi powonieniem i smakowaniem podłoża językiem, a wystarczy rzut oka z wysoka.
Dopiero co wysmarował pan tekst o tym, a teraz twierdzi " a co mnie to obchodzi" ? Przepraszam .jest was dwóch? Który aktualnie dominuje? To ma swoją nazwę i jest dosyć dobrze zdiagnozowane.
czy to tylko refleksja, że się głupot nawypisywało?
W kwestii formalnej i krótko, bo znów będzie płacz i skarżenie: blog nazywa się Nasze Blogi i jest dla wszystkich zapisanych. Ty piszesz wątki na wspólnym blogu nas wszystkich. Watki są komentowane przez tych, którzy chcą. Jeśli chcesz, by tylko cię chwalić i miziać nawet gdy popełniasz oczywiste błędy, to wpisz taką prośbę na samym początku peanów na swoją cześć. Może ktoś się dostosuje.
Moje komentarze głównie dotyczą wypowiedzi wewnętrznie sprzecznych i mają na celu wzbudzenie myślenia. Ale generują zazwyczaj agresję, co jest pouczające w sensie dojrzałości adwersarza.
Oświadczasz: ... blog nazywa się Nasze Blogi i jest dla wszystkich zapisanych. Ty piszesz wątki na wspólnym blogu nas wszystkich.
Chyba nikt ci nie powiedział, że podobnie jak to było z twą wiedzą elektroniczną i przysłowiową już heterodyną, ty pewnych rzeczy nie rozumiesz do końca i brniesz w bagno fałszywych wniosków.
Otóż Nasze Blogi jest portalem (czasem też nazywanym witryną), który udostępnia pojedynczym ochotnikom miejsce do wypowiadania się w swoich blogach, przestrzeń do prezentowania kolejnych tekstów. Blogerów, jak i komentatorów obowiązuje portalowy regulamin i założyciele kiedyś ograniczyli liczbę blogów do 100 i bardzo ostro reagowali na chamstwo, złośliwość i wszelkie antypolskie teksty. Czasy się zmieniają i teraz jest luźniej.
Tak, czy inaczej drogi chłopcze - ty przychodzisz na MÓJ BLOG i tu zazwyczaj prezentujesz swoją pogardę, chamstwo i fejki. Na wielu innych portalach (np. Salon24) po prostu bym cię wyrzucił - zbanował i zablokował dostęp do pisania złośliwych głupot pod moimi tekstami. Ale tu jesteś zawsze, aby rozwalać dyskusję i zamieniać ją w kłótnię i kabaret.
To nachalne i natarczywe nękanie, to już jest właściwie stalking i molestowanie i gdyby Administracja kierowała się tylko prawną przyzwoitością, to by już dawno ciebie nie było. Przynajmniej na MOIM BLOGU.
Ps. Naucz się czegoś porządnie i nie śmiesz mędrkowaniem.
Mylisz się we wszystkich kwestiach. Więc po kolei.
Blog jest spójną przestrzenią blogera, na której pisze on swoje teksty. Spójność polega na tym, że wszystkie wątki blogu są pod nazwiskiem, czy nickiem, a inni mogą co najwyżej komentować. Oznacza to, że tylko właściciel bloga może założyć wątek u siebie, nie może zakładać swoich wątków u innych, ale może tam komentować. W tym rozumieniu nie masz na NB żadnego swojego bloga, nie masz żadnej przestrzeni na wyłączność, ale masz swoje wątki. A my te wątki komentujemy, bo po to je piszesz.
Dwa. Netykieta. Ilość obraźliwych słów, które napisałeś pod moim adresem jest tak duża, że w zasadzie kwalifikuje się do sądu, ale ja jestem i leniwy, i cierpliwy więc poczekam na Sąd Ostateczny gdzie wrócimy do sprawy pogardy i chamstwa wyrażanymi takimi choćby słowami jak idiota, palant chu*, którymi mnie nazywałeś. Na razie masz chwilę spokoju, ale to stan przejściowy, o co prosimy codziennie zginając kolana.
Nie rozwalam twoich dyskusji tylko przedstawiam ci optykę, która wynika wprost z twoich słów, a która ci umyka przez mylne przekonanie o własnej doskonałości. Przykład z heterodyną (od której się zaczęło) przez ładowanie 100kWh aku w kwadrans jest tak oczywisty, że możesz załatwić rzecz jednym zdaniem... "nie mam racji"
Problem w tym, że nie jesteś w stanie wydusić z siebie jednego zdania o swojej ludzkiej omylności oraz nie jesteś w stanie pozostawić niewygodnej rzeczy bez odpowiedzi. Doprowadza cię to do nierozwiązywalnego dylematu, który łatasz agresją, ponieważ się rozdzierasz.
Przeczytaj powyższe kilka razy i staraj się zrozumieć, co ci chcę powiedzieć. Zauważ, że się da bez epitetów.
Durniowi nie wytłumaczysz. Zawsze ma rację.
Zostałem durniem, bo kolejny raz doprowadziłem - tym razem krótkim wywodem o blogowaniu - do miejsca, w którym każdy widzi, że się mylisz. Nie masz tu, na NB, żadnego bloga, a jedyny twój blog - klub dyletantów - zdechł z głodu na bezludnej wyspie. Masz możliwość tworzenia Naszych Blogów wyłącznie zakładając autorskie wątki, nic więcej.
Jeżeli takie ograniczenie nie zaspokaja twoich ambicji, to wobec zdechu klubu dyletantów, zweryfikuj zdolność zaspokajania ambicji tudzież swoich możliwości w ogóle. Generalnie pokora jest cenną cechą, natomiast agresja - żałosną. Pisząc do mnie epitety stajesz się żałosnym, a epitety zamiast mnie określają ciebie.
I na koniec: nie mam zawsze racji. Mam rację wtedy, gdy mam rację, a nie mam, gdy się mylę.
Proszę przestać być Pytią i końce świata przepowiadać.
A może tak jak św. Archanioł Michał zacząć rozdzielać dusze dobre od dusz złych. To dzisiaj bardzo potrzebne, bo te złe zarażają - są chorobotwórcze.
Pzdr
O właśnie - wypowiedź wewnętrznie sprzeczna, co wytykać uwielbiam pasjami: z jednej strony układna i gładka, a z drugiej zdradza uprawianie zawodu graniczącego z miłością.
Ja bym się przy tym nie śmiał nawet wtedy gdybym osiągał rekordy zainteresowania.
[Pozwolę sobie się zapytać. Czy to - Ely to miasto i civil parish w Wielkiej Brytanii, we wschodniej Anglii, w hrabstwie Cambridgeshire, dystrykcie East Cambridgeshire. czy może miasto w Nevadzie, stolica hrabstwa White Pine. W roku 2000 liczba mieszkańców wynosiła 4 041]
Dodam, że chyba nawzajem za sobą przepadamy.
Ad1. Es ma brzydki zwyczaj do wprowadzania w swoich komentarzach własnej narracji, nie mającej nic wspólnego z moim tekstem. To nie Hyde Park i chciałbym dyskusji blisko tematu, nawet jeśli jak dzisiaj jest to satyra. Es wie, że tu jest klikanie, więc cwanie się podłącza ze swoimi tezami.
Ad2. Może tak być. lecz zapewniam, że ten nieszczęsny chłopak intencje ma całkiem inne.
Ad3. Droga Pani Iza jest purystką i kiedyś rewelacyjną nauczycielką. Zawsze jej się nisko kłaniam. Jednakże pisząc taką satyrę, staram się zachować mowę potoczną danego środowiska. Z wszelkimi błędami i neologizmami. Trochę wiem, jak mówi ulica, jak mówi się pod przysłowiową budką z piwem, czy na kanapach z puszczoną w obieg sziszą.
Zawsze mnie fascynował Charles Bukowski.
"- Była śliczna. Porażająco piękna. Istne wyładowanie elektryczne. Przez chwilę miałem ochotę przeciąć dzielący nas trawnik i dobrać się do niej."
"– Coś z nim jest nie tak. Za kogo on się ma? Nie odzywa się do nikogo. Cały czas trzyma się na osobności. – Poczekajta, aż zaczniemy robić na tych torach. Wtedy go, skurwysyna, dorwiemy."
Serdecznie pozdrawiam
Gdybym dostosował się w komentarzu do poziomu rechotu z wilka, któremu paliwa brakło po drodze na Księżyc, to mieściłbym się w granicach dopuszczalnego udziału w dyskusji. Ale ponieważ z tekstu wyłuskałem jeden z wątków bardziej kłopotliwych, to okazuje się, że mam" zwyczaj wprowadzania własnej narracji". Proszę się przyjrzeć odpowiedziom @jzgd na komentarze nie podzielające jego opinii. Jeśli nie są zgoła jakąś erupcją impertynencji, to mają się nijak do treści komentarza. Tak jakby na ekranie blogera wyświetlało się co innego niż gdiekolwiek indziej.
Kiedyś dosyć znane było- i często również w klubie tanecznym dla żartu nawzajem dokuczaliśmy sobie takim powiedzeniem : w tańcu muzyka mu nie przeszkadza. Tu, parafrazując, można śmiało stwierdzić :muzyka dyskusji panu jzgd nie przeszkadza zupełnie . I tak na klawiaturze zatańczy swoje.
Takiś inteligentny i kulturalny erudyta (zapewne też z należytą kindersztubą) a nie rozumiesz frazy nieproszony gość.
Bezczelnie korzystając z założonej przez portal swobody, wciskasz się na chama na czyjeś terytorium. Ja po prostu ciebie nie lubię. Więc jeżeli masz walory którymi się chwalisz, to nie przychodź na mój blog. Jesteś dla mnie zbyt upierdliwy.
Wiem, że " upierdliwy" jest każdy, kto panu@ jzgd nie przytakuje i nie przysyła komentarzy podziwu i zachwytu. Właśnie bezpardonowo ustawił pan do pionu nawet " uwielbianą" według niedawnych deklaracji @ Ely, bo pozwoliła sobie na drobną uwagę natury ogólnej. Jak pamiętam taka marionetkowa mała wzrostem a wielka swoim ego i pulchna postać rządząca swego czasukrajem w kształcie buta miała to samo. Aż kicała że złości.
PS Dyskusja publiczna ma to do siebie, że biorą czasem w niej udział nie tylko szczęśliwi posiadacze karnetów na miejsca w pierwszych rzędach i ci od zawodowego klaskania. Zamiast odnieść się do krytycznej opinii, pan wygłasza deklaracje kogo nie lubi . Wypisz wymaluj inna groteskowa postać. Tym razem " szef szefów kompanii od "kropkowanych toreb".
Niejaki es znowu majaczy, widać treść wpisów blogera JzG mu nie przeszkadza w tańcu po klawiaturze, nie mówiąc o muzyce :-)
Uwielbiam takich domorosłych filozofów jak ty. Obecne kabarety nie zapewniają dobrej rozrywki, a z ciebie i kilku z was tutaj zawsze mam "bekę".
Treść wpisu blogera poszła się czochrać wraz z kontrą do mojego pierwszego komentarza merytorycznie jak najbardziej związanego z treścią owego wpisu.
Nowomowa, a ja daję rekontrę. I co ? Łyso ? :-)
PS. Zwłaszcza w grze na tzw. Maxy :-)
PS. Zwłaszcza w grze na tzw. Maxy :-)
Ot jak pisałem: myśliciel, filozozof. nic, że takich za wioskowych głupków mają.
Bidula stracił ulubionego speca od "beki", szefa NIE.