Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Każdy zbój ma swój strój.
Wysłane przez izabela w 20-02-2012 [00:38]
Niezwykle bawi mnie mit Leopolda Tyrmanda – bohatera walki z komunizmem przy użyciu pasiastych bikiniarskich skarpetek i butów na słoninie. Również mit literata, który postawił się Gomułce za co został skazany na głód i odmowę paszportu.
Tyrmand pochodził z zasymilowanej rodziny żydowskiej. Jego dziadek był członkiem zarządu synagogi Nożyków. Brat jego ojca Jerzy Tyrmand był przyjacielem Oskara Langego, którego rola w Polsce została chyba wystarczająco wyjaśniona.
Natychmiast po wkroczeniu do Polski sowietów Tyrmand dobrowolnie wyjechał z Warszawy do Wilna. Tak jak Jerzy Putrament, Teodor Bujnicki, Henryk Dembiński i Tymoteusz Karpowicz opowiedział się po stronie okupanta. Został nie tylko współredaktorem „Prawdy Komsomolskiej” ale także naczelnym redaktorem „ Prawdy Pionierskiej” przeznaczonej do indoktrynowania najmłodszych. W „Prawdzie Komsomolskiej” prowadził stałą rubrykę pod tytułem „Na kanwie dnia”.
Podobno został aresztowany przez NKWD, podobno dzięki Niemcom uciekł z transportu. Podobno dobrowolnie zgłosił się na roboty do Niemiec gdzie podobno udając Francuza przetrwał wojnę.
Zostawmy to czego nie możemy sprawdzić.
Po wojnie Tyrmand był korespondentem Polpressu w Norwegii, a w czasie słynnego kongresu intelektualistów we Wrocławiu przeprowadził wywiad z Pablem Picasso. Trudno twierdzić, że był bardzo prześladowany przez komunistyczne władze. Oczywiście z tymi władzami droczył się nieustannie, jak wszyscy jego koledzy po piórze. Należało to do dobrego tonu.
Tyrmand był duszą i typowym przedstawicielem towarzystwa wzajemnej adoracji, w którym brylowały różne reżimki i ogólnie rzecz biorąc fejginięta. Przedmiotem jego licznych podbojów erotycznych też były córy komunistycznego establishmentu.
Trudno traktować niezgodę na brak papieru toaletowego i szarzyznę codziennego życia jako niezgodę na komunistyczny system zbrodni. Trudno wymagać aby nad odmową Tyrmandowi druku czy paszportu roztkliwiali się ludzie, których rodziny zginęły z rąk sowieckich katów, albo spędziły młodość w więzieniu. Jak moja cioteczna siostra, która trafiła do więzienia w Fordonie w wieku 16 lat i wyszła po 10 latach, tylko dlatego, że zaczęła się polityczna odwilż.
Tyrmand miał ogromna wadę, która w ostatecznym rachunku okazała się zaletą. Nie miał cienia lojalności w stosunku do swoich kolegów po piórze, kochanek i ich rodzin. Opisywał swoje środowisko z okrutnym chłodem entomologa obserwującego motyla wijącego się na szpilce, czy modliszkę pożerającą partnera. Siebie też nie oszczędzał. Brawurowo opisany fingering, którego obiektem (?) bywała regularnie pewna dama, pozostająca z nim w bardzo oficjalnych stosunkach ( nawet nie mówili sobie po imieniu) jest świadomą manifestacją straceńczej szczerości. Jego szczerości i ostrego pióra bardziej się bali przyjaciele niż wrogowie.
Bardzo ciekawe, że opisując z ekshibicjonistyczną szczerością swoje życie w powojennej Warszawie nie zechciał opisać spraw wileńskich, choćby szczegółów współpracy z sowieckim okupantem. Jego wkład w walkę z sowieckim totalitaryzmem można by wtedy porównać z wkładem Wata, który również niejedno miał za uszami, zanim został antykomunistą.
Do historii przeszły jednak przede wszystkim pasiaste skarpetki Tyrmanda.
Komentarze
20-02-2012 [01:03] - leda (niezweryfikowany) | Link: kazdy zboj ma swoj stroj
akurat o dobre imie L.Tyrmanda bede walczyc.Zapomniala Pani o jednym waznym fakcie czyli o Jego chrzecie w KK. Jak znajde czas to poszukam zrodel informacji o Jego "okresie wilenskim",bo wlasnie ten okres z jego zyciorysu zostal solidnie oszkalowany przez bohaterow takich ksiazek jak "Kryptonim liryka" czy "Oblawa" Joanny Siedleckiej.Czyli "zrobili mu gebe" bowiem tymi "bohaterami" byli TW srodowisk literackich. Ilu pisarzy tego okresu tak pieknie pisze o Polakach jak On,kochajac ich razem z ich wadami. leda
P.S. jezeli Putrament pochodzi z tzw. dobrej rodziny o czym Pani pisze to tym wieksza hanba i wstyd tak upasc jak on.
20-02-2012 [01:26] - izabela | Link: @leda
Ja bardzo lubię twórczość Tyrmanda i uważam, że opisał swoje środowisko z niezwykłą przenikliwością dając dowód ogromnego talentu. Natomiast jestem przeciwna mitologizacji jego postaci- jak każdej mitologizacji. Pozdrawiam.
20-02-2012 [11:19] - antoni (niezweryfikowany) | Link: Ciekawych rzeczy się dowiaduję Pani Izabello.
Ciekawe jak łatwo akceptujemy niektóre mity a jak bardzo sprzeciwiamy się innym. Nie mam powodu by lubić lub nie Tyrmanda. Pewnie ma talent , ale mnie jakoś nie pociąga ta jego twórczość.Dla mnie to "maglowa literatura" Bardziej bliski jako mit, [bo przecież też go nie znałem jako człowieka jest mi Herbert], który swoim rzuca trochę swiatła na sprawy tych wielkich utalentowanych mitów
Wydaje mi sie że talent bywa przepustka do...piekła a ja bardziej cenię włóczęgę po polach lasach i... ruinach pełnych mitów. Talent może jest jest czymś za co można lubiec , ale nie pokochać.
Pozdrawiam serdecznie
*****
Herbert Zbigniew
Co myśli Pan Cogito o piekle
Najniższy krąg piekła. Wbrew powszechnej opinii nie zamieszkują go ani
despoci, ani matkobójcy, ani także ci, którzy chodzą za ciałem innych.
Jest to azyl artystów pełen luster, instrumentów i obrazów. Na pierwszy rzut
oka najbardziej komfortowy dział infernalny, bez smoły, ognia i tortur
fizycznych.
Cały rok odbywają się tutaj konkursy, festiwale i koncerty. Nie ma pełni
sezonu. Pełnia jest permanentna i niemal absolutna. Co kwartał powstają
nowe kierunki i nic, jak się zdaje, nie jest w stanie zahamować
triumfalnego pochodu awangardy.
Belzebub kocha sztukę. Chełpi się, że jego chóry, jego poeci i jego
malarze przewyższają już prawie niebieskich. Kto ma lepszą sztukę, ma
lepszy rząd - to jasne. Niedługo będą się mogli zmierzyć na Festiwalu Dwu
Światów. I wtedy zobaczymy, co zostanie z Dantego, Fra Angelico i Bacha.
Belzebub popiera sztukę. Zapewnia swym artystom spokój, dobre
wyżywienie i absolutną izolację od piekielnego życia.
20-02-2012 [23:32] - izabela | Link: @antoni
Serdecznie pozdrawiam
20-02-2012 [01:05] - warszawiak (niezweryfikowany) | Link: obietnica
Witam Pani Izo ! Lubię czytać pani blog , ciekawe spostrzeżenia. Obiecała Pani napisać artykuł o Filipie Adwencie, ale jak do tej pory pozostało to tylko obietnicą. Proszę o spełnienie obietnicy !!!. Pozdrawiam z dyżuru nocnego w szpitalu.
20-02-2012 [01:23] - izabela | Link: @Warszawiak
Ja też pozdrawiam. Wyjęłam tekst o panu Adwencie. Postaram się umieścić go jak najszybciej. Problem polega na tym, że nie chciałabym czegoś przekręcić i muszę sprawdzić różne informacje.
Pozdrawiam.
20-02-2012 [04:31] - possom (niezweryfikowany) | Link: Otoz to
ostatnimi czasy zbyt wiele osob z automatu po smierci wstepuje do"grona aniolkow".
20-02-2012 [06:58] - ASPAL (niezweryfikowany) | Link: O zafascynowaniu Tyrmanda
O zafascynowaniu Tyrmanda komunizmem wspominał Bohdan Urbankowski w swojej"Czerwonej mszy".Pokolenie "młodych i pryszczatych"- wielu było takich:Hłasko,Polański,Wojciech Frykowski(postać niezwykle barwna i w sumie tragiczna).Bardziej pasowali do paryskiej cyganerii niż do siermiężnych ulic Warszawy.A "Zły", mimo swoich wad,nadal jest jedną z moich ulubionych lektur.Niech żyją kolorowe skarpetki!
20-02-2012 [07:39] - izabela | Link: @ASPAL
To nie jest fascynacja komunizmem ani pokąsanie przez Hegla ( na to Tyrmand był zbyt inteligentny) lecz konkretne działanie na rzecz imperium zła, któremu nie był wierny, tak jak niczemu nie był wierny. Ta "małowierność" dla mnie była zaletą, bo przyniosła wnikliwy opis jego środowiska. Zabawne, że Putrament miał za złe swoim kolegom po piórze zdradę komunizmu, natomiast nie wstydził się tego, że zdradził swoją kresową rodzinę. "Zły" był moją nie powiem, że ulubioną, ale lekturą w czasach gdy wyszedł, czyli w drobnym dzieciństwie, a jeżeli chodzi o skarpetki to jak w tytule.
20-02-2012 [13:06] - ASPAL (niezweryfikowany) | Link: Fakt,słowo "zafascynowanie"
Fakt,słowo "zafascynowanie" niezbyt trafnie zostało użyte.Bardziej pasowało by "zaciekawienie"...Pozdrawiam.
20-02-2012 [09:59] - joawa (niezweryfikowany) | Link: Życie towarzyskie i uczuciowe...
...chyba była to jego przełomowa i najważniejsza książka. Podobno odmowa druku zaskoczyła go i wtedy zdecydował się na emigrację. Wnioski:
1.Skoro tak znakomicie opisał środowisko ówczesnego "salonu"- to musiał w nim aktywnie przebywać.
2. Odmowa druku go zaskoczyła. Dlaczego? Przecież wiedział gdzie żyje.
3. Mógł wyemigrować, czyli dostał paszport, co dla wielu było nieosiągalne.
Moim zdaniem ŻYCIE TOWARZYSKIE I UCZUCIOWE to książka rewelacyjna i niewiele się postarzała . Warto sięgnąć mimo idiotycznego wątku romansowego.
20-02-2012 [11:11] - izabela | Link: @joawa
Ja też tak uważam.
20-02-2012 [13:26] - Wertyn (niezweryfikowany) | Link: Tyrmand nie taki znowu "zbój"
P. Izabelo jak wiemy nie tylko "żółte skarpetki" ale przede wszystkim miłość do jazzu. Wiemy, że przyjaźnił się nie tylko z Oskarem Lange, ale przede wszystkim ze Stefanem Kisielewskim (który był posłem na sejm w tamtych czasach, a jest uważany za tego dobrego). I najważniejsze, że przymierając głodem nie chciał pisać do np.Tygodnika Powszechnego nawet pod przybranym nazwiskiem jak to czyniło wielu, a z radością byłby przyjęty w poczet autorytetów. Poza Polską też nie czuł się dobrze. W Polsce pozostało więcej "zbójów" i dlatego dajmy spokój
śp. Termandowi."Zostawmy to czego nie możemy sprawdzić".
20-02-2012 [23:31] - izabela | Link: @Wertyn
Dla mnie Tyrmand to bardzo barwna i ciekawa postać. Ale miałam sporo do czynienia z tym środowiskiem i mam alergię na męczenników niewydanej książki i nie otrzymanego paszportu. Może spróbuję to szerzej opisać.
20-02-2012 [19:21] - Sceptyk (niezweryfikowany) | Link: drobna uwaga
Pani Izabelo - warto poprawić nazwisko pierwszego sekretarza.
20-02-2012 [23:26] - izabela | Link: @Sceptyk
Już drugi raz to samo. Może zgłoszę się di psychoanalityka. Dziękuję.
20-02-2012 [23:47] - Sceptyk (niezweryfikowany) | Link: o tak!
Koniecznie - bo Pani chce wyprzeć ze świadomości tow. Wiesława, nieugiętego bojownika o świetlaną przyszłość klasy robotniczej i pomyślność narodu... czy jakoś tak to szło...
22-02-2012 [22:03] - Gość (niezweryfikowany) | Link: Kilory
To prawda, Tyrmand nie byl nieskazitelny. Ale trzeba docenic to ze nie splanil sie jak wielu i nie przyjal jalmuzny od komuchow zeby pisac pod dyktando. Wspaniale moim zdaniem opisal klimat czasow w Dzienniku 1954. Ksiazka ta jest jak najbardzej aktualna w dzisiejszych czasach. Byla pisana do szuflady i nie miala ujrzec swiatla dziennego. "Filip" to prawdopodobnie wyssana z palca historia ale swietnie napisana. W Stanach "zablysnal" na krotko piszac dla prestizowego "New Yorker". Pozniej zostal redaktorem naczelnym "The Chronicles of Culture" w Rockford, Illnois. Co by nie powiedziec, byl to interesujacy facet.