Kto będzie budował polskie drogi?

Ceny idą w górę, putinflacja na razie cały czas dwucyfrowa, a nastroje Polaków na minusie - a mimo tego odnotowujemy rekordowo niskie bezrobocie.
Przedsiębiorcy z różnych branż, przede wszystkim budowlanej, zwracają jednak uwagę na inne zjawisko: poważne braki kadrowe. Firmy z tego sektora wskazują na brak rąk do pracy jako na jeden z najpoważniejszych problemów, obok wzrostu cen materiałów. I nie chodzi tu tylko o pracowników fizycznych.
Tymczasem według szacunków Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa tylko w pierwszych tygodniach po wybuchu wojny w Ukrainie z polskich budów ubyło od 90 do 100 tys., czyli 20-30 proc. zatrudnianych tam Ukraińców. Największy problem dotyczy mniejszych firm, będących podwykonawcami generalnych wykonawców.
Choć, wg PZPB, w latach 2021-2022 zapotrzebowanie na pracowników utrzymuje się na poziomie niższym niż w okresie kumulacji robót w sektorze budownictwa, a więc w latach 2007-2008 i 2018-2019, to prawdopodobnie z tego powodu odpływ pracowników z Ukrainy nie jest dla polskich firm budowlanych tak dotkliwy, jak się tego początkowo obawiano. Jednak problem ten istnieje - podkreśla PZPB - i może się nasilać po przyspieszeniu inwestycji infrastrukturalnych około 2024 r.
Kiedy PiS obejmował władzę w 2015 roku, bezrobocie wśród pracowników budowlanych przekraczało 10 proc. Rozwój gospodarczy, nowe inwestycje drogowe i kolejowe, boom w mieszkaniówce - wszystko to spowodowało, że nie tylko zagospodarowano polskich pracowników, ale otworzył się  duży rynek pracy dla pracowników ze Wschodu, przede wszystkim z Ukrainy.
Cofnijmy się o trzydzieści lat. III Rzeczpospolita odziedziczyła po PRL rozbudowany, ale w dużym stopniu archaiczny system kształcenia zawodowego, dostosowany do niewydolnej gospodarki ery centralnego planowania. Niestety, zamiast zreformować go z myślą o rozwoju gospodarki w nowym, wolnorynkowym systemie - po prostu go zdewastowano.
„Robola” przedstawiano jako synonim ograniczonego prymitywa, relikt po czasach komunizmu, nie bacząc na to, że liczne prywatne szkoły wyższe obdarzały tytułem licencjackim rzesze ludzi pozbawionych wiedzy i umiejętności zawodowych.
Jeśli ktoś dziwi się dzisiaj, że przysłowiowy hydraulik czy stolarz zarabia znacznie lepiej, niż niejeden pracownik naukowy - to jednym z powodów jest właśnie brak takich specjalistów na polskim rynku. Stało się tak m.in. z powodu zaniedbania reformy szkół zawodowych i technicznych.
Przez ostatnie lata ręce do pracy zapewniali polskiej branży budowlanej Ukraińcy i Białorusini. Jednak łącznie między 100 a 200 tysięcy tych pierwszych nich wróciło do walczącej ojczyzny, aby iść na front lub opiekować się rodzinami. Nie da się ich szybko zastąpić.
Inną kwestią jest, że brakuje specjalistów różnych szczebli - także tych na kierowniczych stanowiskach. Polska stoi przed zagrożeniem, które jeszcze dekadę temu wydawało się nierealne: będą pieniądze na inwestycje, są plany budowy nowych dróg i modernizacji tras kolejowych, ale nie wiadomo, czy będzie komu budować.
Zaniedbań z minionych lat nie da się prosto i łatwo naprawić. Ale można zapobiegać kryzysom na przyszłość. Kluczem do tego powinno być nowe podejście do szkolnictwa zawodowego i technicznego, co już się dzieje.
W zorganizowanej w tym tygodniu debacie „Priorytety rynku pracy i szkolnictwa zawodowego w branży budowlanej” uczestniczyli szefowie czterech największych firm budowlanych w Polsce, eksperci z Politechniki Krakowskiej i Polskiego Instytutu Ekonomicznego, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk oraz wiceminister edukacji i nauki, a zarazem pełnomocnik rządu ds. kształcenia zawodowego Marzena Machałek.
Jak mówiła wiceminister, od czterech lat działa system zwiększonego finansowania kształcenia uczniów w zawodach, które obecnie są najbardziej potrzebne na rynku pracy. W ramach Zintegrowanej Strategii Umiejętności projektowane są kluczowe kompetencje, dzięki którym młodzi ludzie będą mieli pracę  i możliwości przekwalifikowania.
Ważne, by zmiany prowadzić w dialogu, także w dialogu z branżą budowlaną. Największe firmy, które od lat są obecne na polskim rynku, same podejmują inicjatywy.
Strabag na przykład, wraz z samorządem Rzeszowa, otwiera klasę budowlaną. Ale to tylko kropla w morzu potrzeb.
Jeśli jednak połączyć wiedzę, wizję i projekty przedstawicieli sektora z potencjałem państwa, pojawi się szansa na skuteczne kształcenie kadr. Bo, jak dobrze Szanowni Czytelnicy wiecie, „fizyczny” nie jest ani mniej, ani bardziej ważny od menadżera. Żeby gospodarka miała szansę na rozwój i na konkurencyjność, nie może brakować jednych ani drugich.
 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

28-07-2022 [12:29] - Jabe | Link:

Inflacja jest efektem niszczenia gospodarki (nie tylko polskiej) przez pandemitów.

Obrazek użytkownika Es

28-07-2022 [13:30] - Es | Link:

Nie wiem czy nie jeszcze większym problemem będzie finansowanie i wypłacalność firm budowlanych, które w tak rozdygotanej ekonomii podejmą się tych robót. Opracowanie sensownego planu finansowo kredytowego ociera się o wróżenie z fusów. Może się skończyć tak jak  u Zorby i podwykonawcy pójdą z torbami jak po pamiętnym polskim Euro. Ale większości z nich jedna nauczka rządowych matrixów wystarczy i w efekcie aż tyłu tych fachowców potrzebnych raczej nie będzie. A chyba wierzących w pieniądze z kpo pozostało już niewielu? 

Obrazek użytkownika u2

28-07-2022 [13:33] - u2 | Link:

hydraulik czy stolarz zarabia znacznie lepiej, niż niejeden pracownik naukowy

Śmiem wątpić. Jeśli hydraulik ma swoją firmę i swoich pracowników to nieźle zarabia, ale jego pracownicy niekoniecznie. To samo ze stolarzami. W Suwałkach są stolarze maszynowi zatrudnieni w jednej z największych fabryk tego typu w Europie o nazwie Forte. Są tutaj również niewiele mniejsze zakłady stolarskie Lotus. Pracownicy nie zarabiają kokosów, ale właściciele już tak zarabiają.

Obrazek użytkownika Jabe

28-07-2022 [13:37] - Jabe | Link:

Co Pan powie?

Obrazek użytkownika Darek65

28-07-2022 [14:01] - Darek65 | Link:

"ale w dużym stopniu archaiczny system..." - może i był archaiczny, ale wielu absolwentów owego systemu, po wyjściu ze szkoły, była gotowa do pracy. Dlaczego ? Bo praktyczna nauka zawodu odbywała się w zakładach pracy, pod okiem praktyków, a nie w słabo wyposażonych warsztatach.

"Pracownicy nie zarabiają kokosów" - według mnie, wynika to z dwóch powodów. Pierwszy to taki, że mentalność większości właścicieli jest na poziomie typowego "Janusza". Nachapać się, w ciągu roku postawić dom, wczasy za granicą i super auto. Zapominają, że to pracownicy są min. wartością firmy, według zasady, że firma, to ludzie, a nie szyld. Drugą przyczyną jest fakt, że mamy w Polsce mało wysoce specjalistycznych firm, w których potrzeba wykształconej przez lata załogi, o którą trzeba dbać, a w razie czego trudno ją zastąpić. Produkty tych firm są wysoko zyskowne i to takie firmy ciągną gospodarkę i kształtują politykę płacową.  Wykształcenie pracownika, który składa skomplikowane turbiny lotnicze lub pracuje przy produkcji chipów jest czasochłonne i kosztowne. Poza tym zysk na tych wyrobach jest wysoki. Stolarza maszynowego, z całym szacunkiem, można wykształcić praktycznie w m-c. Stawia się go przy taśmie i klepie cały czas te same elementy według szablonu. Poza tym, łatwiej przenieść produkcję, bo stosunkowo łatwo jest wykształcić nowego stolarza. Produkty tych firm są nisko lub średnio zyskowne, bo konkurencja jest duża, a poza tym cena gotowego wyrobu nie może przekroczyć określonego pułapu, bo się nie sprzeda.
 

Obrazek użytkownika u2

28-07-2022 [15:19] - u2 | Link:

mentalność większości właścicieli jest na poziomie typowego "Janusza"

Wątpliwe w tym akurat przypadku, wtedy właściciele Forte nie osiągnęliby takiego sukcesu. Co prawda mogliby sponsorować np. drużynę piłkarską w Suwałkach, ale i tak eksportują swoje wyroby za granicę i reklama w Polsce im niepotrzebna. Ale to może się zmienić.

https://www.absolvent.pl/praco...

27.04.2016
3.6
Praca przy której trzeba być odpornym
Praca dla: - odpornych na stres - zdeterminowanych - takich, którzy chcą zdobyć doświadczenie - którzy nie muszą zarabiać kokosów - którzy chcą się rozwijać - którzy chcą pracować w normalnych godzinach - którym zależy na atmosferze takiej przyjaznej - którym nie przeszkadza brak szkoleń To tak pokrótce o pracy w tej firmie. Nie polecam ani nie odradzam trzeba samemu spróbować
 

Obrazek użytkownika Pers

28-07-2022 [20:27] - Pers | Link:

//Ceny idą w górę, putinflacja na razie cały czas dwucyfrowa//
Autor ma rację. 
Pan Prezydent Putin (PPP) jest tak potężnym politykiem, że może narzucić światu co chce, nawet inflację.
Zresztą Biden też tak tłumaczy obecną biedę w USA - "putinflacja".

Jest tylko jedna mała różnica...
W strefie euroszajsu "putinflacja" jest koło 8 - 8,5 % a w Polsce drugie tyle.
To może u nas powinna się nazywać "kaczinflacja"?...

Tak tylko się pytam.