
Kiedyś, już dobre parę lat temu, by podnieść sobie poziom adrenaliny i zbudować odpowiedni poziom wściekłości, gdy rano poruszałem się samochodem, włączałem sobie radio TOK FM. Wówczas za każdym razem utwierdzałem się w przekonaniu, że idioci na prawdę istnieją
Nie słucham już wcale tego radia, bo ileż można wtrzymać z towarzystwem ze szpitala psychiatrycznego.
Toteż sam tego nie słyszałem, tylko dowiedziałem się o tym od Ziemkiewicza. Publicysta torturował się przez godzinę słuchając jakiejś potężnie zakręconej kobiety, która bardzo emocjonalnie i z największym przekonaniem oznajmiała, że ta cała wojna na Ukrainie to mały pikuś. Bo wojna prawdziwa, wielka i najważniejsza, która już się toczy, to wojna o GENDER! Wojna o wytłumaczenie tym wszystkim głupcom i prymitywom, że NOWY CZŁOWIEK, swobodnie sobie wybierający, czy w konkretnym dniu ma kutasa, czy macicę, to najważniejszy problem ludzkości. Podział tylko na kobietę i mężczyznę jest zły. Rodzinę należy zlikwidować. Dzieci nie należą do rodziców, tylko do całej wspólnoty. I tak dalej, ble, ble, ble, aż głowa boli.
Czy to nie jest jakoś przerażające, że stale istnieją między nami i to z pierwszeństwem do mikrofonu i kamery, a na dodatek, o zgrozo, z tytułami doktorskimi, czy nawet profesorskimi, takie Środy, czy Spurki?
Wyobraźmy sobie piękne pomieszczenie z bogatym wyposażeniem. Powiedzmy salon. I przez 70 lat nie wietrzymy tam, nie otwieramy okien, czy drzwi. Chyba nie trzeba tłumaczyć, że w końcu nie będzie tam czym oddychać. Zaduch i smród będzie nie do wytrzymania. Zalęgnie się trująca pleśń. A różne paskudne robale typu karaluch, czy roztocza będą tam miały swój raj.
Tą metaforą staram się pokazać, czym stała się cywilizacja białego człowieka, ten wymarzony przez nas w czasach bolszewickiej okupacji Zachód.
On właśnie przez 70 lat gnuśnego rozwoju, który doprowadził zgodnie z zasadą entropii do rozkładu i zniszczenia podstawowych zasad i praw współżycia w społeczeństwie; i gdzie nagle zaczęła się najbardziej rozpychać i przejmować władzę frakcja idiotów, zdegenerowanych dobrobytem prymitywów, którzy zachorowali na socjalizm, komunizm, czy faszyzm.
I co ciekawe i jednocześnie najgłupsze – to już nie człowiek i jego wolność i dobrobyt są najważniejsze, tylko Planeta, Przyroda, czy Natura. Idealnie by było wówczas, gdyby człowiek nie istniał. Gdyż jest największym istniejącym szkodnikiem.
Czyli, co tam jakaś wojna rusko – białoruska, kogo obchodzi Putin; prawdziwa wojna to walka GENDER, ZIELONY ŁAD i wybić co do nogi cały ten ciemnogród.
TEORIA WIELKIEGO RESETU
Darzę głębokim szacunkiem George Friedmana, wedłg mnie najwybitniejszego politologa i futurologa naszych czasów; założyciela i szefa słynnego amerykańskiego think tanku, Stratfor. Utrwaliłem tę swoją postawę, gdy ten naukowiec mający Ph.D. z nauk politycznych, na wiele lat przed zdarzeniem, precyzyjnie przewidział pucz Erdogana, władzę autorytarną i wzrost potęgi Turcji, awansującej do pozycji międzynarodowego gracza. Wiedziałem też, że na jego 10 prognoz geopolitycznych, aż 7 dokładnie się sprawdziło.
Już dziesięć lat temu Friedman prognozował, że w okolicach lat 2020 – 2022, nastąpi upadek Rosji i powolne więdnięcie potęgi Niemiec. A także, co jest dla nas optymistyczne, rozkwit Polski, jej siły i roli w naszym obszarze Europy, co daje wpływ na całą europejską politykę i gospodarkę.
Jeszcze trochę i będziemy widzieć, czy i tym razem George Friedman się nie pomylił.
Pojęcie "Teoria Wielkiego Resetu" powszechnie przypisuje się profesorowi Klausowi Schwabowi, twórcy i prezesowi Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, gdy na początku roku 2020, tuż po wybuchu pandemii COVID-19 oznajmił i ujął to w książce, że już jest koniec – nigdy już nie będzie tak jak było.
Miał tutaj rację. Lecz kompletnie mylił się co do prognoz i swoich lewackich wizji nowego bolszewickiego, światowego ładu.
Generalnie w jego ( i całego lewactwa) Wielkim Resecie ma chodzić o zmianę kapitalizmu i światowego ładu gospodarczo-politycznego w ten sposób, by było to na rękę lewicowym i finansowym elitom.
Wiem, że ci uczniowie Marksa i Spinelliego jeszcze ciągle mają nadzieję (co potwierdziła ta biedna istota w radiu TOK FM), iż nic nie stoi im na przeszkodzie, by osiągnąć wymyślone przez siebie cele resetu. Nigdy nie byli jednak uczciwą potęgą intelektualną, z właściwym pragmatyzmem i zdrowym rozsądkiem mądrego człowieka, więc jeszcze pewien czas będą wierzyć w swoje idee, nie widząc, że to iluzja. Saharyjska fatamorgana na horyzoncie. Jak to jest zawsze z kolejnymi -izmami.
A myślący prosty człowiek powinien na zawsze zakodować sobie w głowie, że gdy obiecuje mu się rozkosze raju, ale... w przyszłości, gdy tylko się podda i przystąpi do tych co zawsze wiedzą lepiej, to jest bezczelnie oszukiwany.
Nawet Bóg Ojciec, jak to podaje Biblia, gdy usunął z miejsca narodzenia Adama i Ewę, nie obiecywał im kolejnego raju. A najmądrzejsi przywódcy i myśliciele otwarcie mówili, jak Churchill w 1940 roku: - „nie ma nic do zaoferowania, tylko krew, trud, łzy i pot” (I have nothing to offer but blood, toil, tears and sweat).
Bo życie zawsze takie jest.
Myślę, że Bóg Ojciec postanowił ponownie pokrzyżować plany złoczyńcom. Przypomnę Sodomę i Gomorę.
Zapewne zaraz usłyszę: - Co ten wariat wygaduje?! Może faktycznie nim jestem starając się patrzeć nieco poza horyzont dzisiejszych zdarzeń, ale ja widzę Palec Boży, w tych bezdyskusyjnych dramatach, a dziejowy splot pandemii COVID-19 i szalonego bandyty Putina, obroni ludzkość Ziemi przed straszniejszym scenariuszem, jaki zaplanowała już dawno bolszewia i jakim miał być Wielki Reset a'la miliardowa plutokracja z Klausem Schwabem, ich symbolicznym ideologiem.
Przekonany jestem, że raczej prędzej, niż później te dwa potwory w tym samym czasie nawiedzające ludność całego świata – COVID-19 i zbrodniarz Putin, swoim morderczym działaniem zmarginalizują dominujące do tego momentu dewastujące agendy światowego lewactwa, jak gender, LGBT, walka z religiami i wiarą, oszustwo CO2, obarczanie działalności człowieka za ocieplenie klimatu, dekarbonizację, Fit for 55 i cały powiązany stek niebezpiecznych bzdur mających z nas ponownie, po tysiącleciu, uczynić bezwolnymi niewolnikami – bez tradycyjnych wartości, zasad, praw i bez naturalnej hierarchii wartości.
Niemalże jestem pewien, że wobec tej wojny, którą na Ukrainie spowodował kolejny ruski szaleniec, i zapewne dzielna Ukraina ulegnie militarnie światowej potędze zła, to jednak tych parę dni wystarczy, by otępiali, zindoktrynowani ludzie, a szczególnie ci u władzy się ocknęli i odzyskali swój zdrowy rozsądek.
Wielki Reset będzie. Lecz to my go z Bożą pomocą ukradliśmy i dokonamy go według naszego projektu, kultury, w oparciu jak to jest w naszym wypadku od roku 966, na chrześcijańskich kanonach wiary, greckiej filozofii i rzymskim prawie.
Kłamstwami, fałszem, pomówieniami i pogardą usiłowano uczynić nas podludźmi, albo kimś drugiej kategorii. Dzisiaj nie dotyczy to wyłącznie Polaków, lub nieco szerzej Słowian. To się już tak rozszerzyło, że mówi się o "odwróconym rasizmie". Za wszystko złe na świecie winien jest biały człowiek. I to on powinien odpowiadać i płacić za wszystko.
Niby ukryty, lecz chyba wszyscy już znamy prawdę, że ta kolejna "postępowa rewolucja", w rzeczywistości ma nas cofnąć co najmniej do czasów feudalnych: - wąska kasta arystokracji, teraz finansowej i jak zwykle biedny lud pracujący na nich. Należy zapomnieć o dobrobycie, awansie, czy klasie średniej. To jest niepotrzebne i są tylko z tym kłopoty. Nie ma ich z biednym człowiekiem, dla którego liczy się tylko micha i tania rozrywka. Jakieś ambicje naukowo się wypleni.
Niestety dla lewactwa i dobrze dla nas, historia postanowiła skręcić na rondzie i już nie zmierzać ulicą wiodącą na niezabezpieczone urwisko.
Po odcinku kocich łbów, pojedziemy wreszcie szeroką i gładką aleją.
.
Nic nowego pod Słońcem, tezy w Manifestu komunistycznego z 1848 roku. :-)
No dobra, dajmy już koniec tym ciekawym życiorysom.
Ja z innej bańki.
Miałem niemalże nerwicę starając się nauczyć się tego nowego języka matematyki. I dlaczego Imci, zajmujecie się tym, czy w linijce zmieści się więcej zer, czy jedynek.
Kompleksy się uspokoiły, gdy obejrzałem załączony podkast. Polecam obejrzenie.
https://youtu.be/3gXNIK3WSRQ
Abstrahując od tego, że ja w swoim artykule proponuję zupełnie inną hipotezę, może związaną z logiką, lecz na pewno nie ze współczesną matematyką, postaram się wytłumaczyć w czym jest problem, gdy naukę matematyki zakończyło się 50 lat temu.
Pisze Pan: Dziś na światowych uczelniach tej wiedzy wymaga się od szeregowego studenta, natychmiast. Chyba właśnie w tym zdaniu leży dla mnie sedno problemu pełnego zrozumienia. Ja to zdanie rozumiem, albo tylko mniemam, że oznacza ono, iż elementarz nowoczesnej matematyki jest obecnie już nauczany na poziomie szkoły średniej.
Tymczasem ja swobodnie jestem w stanie operować w tej dziedzinie, matematyką z początku lat 70-tych. Nikt wówczas (oprócz oczywiście ścisłych studiów matematycznych) nie mówił o jakichś grupach, czy pierścieniach. Dopiero na studiach poznaliśmy liczby zespolone i do dziesięciu cyfr arabskich dodaliśmy i lub j - pierwiastek z -1. W użyciu były wielomiany, wektory, macierze, tensory, całki i różniczki. No i oczywiście przeróżne zbiory. Pomijam geometrię. Bardziej nas interesował rachunek prawdopodobieństwa niż teoria liczb. Aha, szybko też nami zawładnęła algebra Boole'a (plus oczywiście te różne systemy przechodzenia od jednej podstawy do innej, jak szestnastkowy, czy BCD).
Lecz to co przywołałem Pańskim zdaniem, oznacza, że teraz jest już kompletnie inny słownik matematyczny, ba - inny alfabet i inne symbole i definicje. Proszę uwierzyć, że uczciwe, z pełnym zrozumieniem, nauczenie się tego, jest mniej więcej na poziomie nauczenia się języka chińskiego (pisanie i czytanie). W mojej wczesnej młodości uczyliśmy się (obowiązkowo) cyrylicy i mimo, że też pół wieku tego nie używam, to pozostało w moim zasobie pojęciowym.
Żeby zyskać silną wolę powrotu i nadrobienia materiału do przyzwoitego zrozumienia nowoczesnej matematyki, trzeba mieć dosyć precyzyjny, hierarchiczny program nauki i przyzwoity elementarz. Niestety najważniejsze - trzeba na to mieć dużo czasu. A przy dzisiejszej biegunce to trudna sprawa.
Na Politechnice mieliśmy matematykę na dwóch pierwszych latach (świetna prof. Sankiewicz). Wielomiany, to były jedne z moich ulubionych analiz. Lecz my dużo tego prezentowaliśmy graficznie. Lubiłem też rachunek macierzy. Choć nie wychodziliśmy poza dwuwymiarowe. Trochę dobrej matematyki było też w fizyce ciała stałego, a w szczególności w tych wszystkich fenomenach (efektach) w półprzewodnikach. Strasznie mnie korci nie tylko przypomnienie, ale też zobaczenie, jak to teraz jest opisywane i klasyfikowane.
Dzięki za te wskazówki do "łopatologii". Potrzebuję tego ze względu na nową terminologię. Bo musi być tak na końcu, bym mógł to wszystko sobie wyobrazić.
No to mogą się obudzić z ręką w nocniku. Aby nie zauważyli, że świat już nie jest taki sam jak przed obecną inwazją Rosji na Ukrainę ?