Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Syndrom sekatora
Wysłane przez izabela w 11-01-2012 [12:34]
Chyba wszyscy znają klasyczną pozycję z dziedziny psychologii społecznej, książkę Roberta Cialdini’ego pod tytułem „Wywieranie wpływu na ludzi”. Czytałam ją po raz pierwszy wiele lat temu z uczuciem prawdziwego zażenowania. Jak każdy czytelnik rozpoznawałam w tej książce siebie w roli ofiary. Cialdini obnaża wszelkie słabości ludzi zbyt mało asertywnych ( czasami zbyt dobrze wychowanych), którzy są idealną ofiarą wszelkich naciągaczy.
Jak pisze Cialdini podstawą sukcesów w marketingu i oszustwie ( często różnica jest niewielka) są głęboko wdrukowane w każdego z nas zasady życia społecznego takie jak zasada wzajemności, zasada ustępstw czy uleganie autorytetom. Zasada wzajemności jest wykorzystywana na przykład przez kwestorów Hare Kriszna, którzy na wszystkich lotniskach świata działają według tego samego schematu- wręczają ci kwiat, a potem żądają datku. Rzadko kto potrafi schować śmiejąc się ręce do kieszeni, albo rzucić przyjęty odruchowo kwiat na ziemię.
Z zasady ustępstw korzysta znajomy, który prosi cię podczas spotkania o wysoką pożyczkę, a potem ty odmówiwszy, z ulgą płacisz za jego obiad, choć go wcale nie zapraszałeś.
Uleganie autorytetom prowadzi do syndromu zwanego przez Cialdini’ego kapitanozą.
Otóż podczas symulowanych w celu tego badania lotów, bardzo niewielki odsetek badanych reagował na ewidentny błąd dowódcy, błąd- który podczas rzeczywistego lotu doprowadziłby do katastrofy.
O bezrefleksyjnym uleganiu autorytetom świadczą też wyniki klasycznego doświadczenia Milligrama, w którym badani pod wpływem rzekomego naukowca, bez wahania razili bliźniego wysokim napięciem.
Po lekturze Cialdini’ego zaczęłam odważniej bronić się przed atakami akolitów Owsiaka oraz kwestorów różnych stowarzyszeń i fundacji, których jedynym prawdziwym celem jest pomaganie samemu sobie. Co więcej - sama nauczyłam się manipulować ( w dobrej sprawie) ludźmi i wcale się tego nie wstydzę.
Otóż mój stary pies, mieszaniec malamuta, podobnie jak ponad 20% psów tej rasy, ma kłopoty z defekacją spowodowane zanikiem mięsni odbytu. ( przepraszam za te szczegóły). Związane jest to z niewłaściwym dla tej rasy odżywianiem i zbyt małą ilością ruchu.
( Kochani –uwierzcie – nie należy trzymać w mieście dużych psów, szczególnie tych, które wymagają ruchu!!)
Od lat borykamy się z chorobą. Simby- był dwa razy operowany , ale bez rezultatu. Wreszcie uczciwy specjalista powiedział, żebyśmy przestali ładować pieniądze w kolejne operacje, bo nic one nie zmienią.
Pomimo, że zawsze sprzątamy po psie, jesteśmy przedmiotem wściekłych ataków przechodniów, którzy z daleka nie widzą, że wysiłki psa nie zawsze przynoszą rezultat.
Pewien pan przez tydzień bezskutecznie chodził za mną z teleobiektywem chcąc udokumentować przestępstwo polegające na pozostawieniu nie sprzątniętych odchodów.
Zaproponowałam mu, żeby zgłosił powiększenie odbytu psa do World Press Photo, zapewniając, że otrzyma I nagrodę. To był błąd w sztuce. Skończyło się awanturą z udziałem policji.
Wreszcie zniecierpliwiony moimi kłopotami syn, który ma wrodzony talent negocjacyjny, a poza tym studiuje psychologię społeczną, podsunął mi dwa modele zachowań, gwarantujące sukces, jakim jest święty spokój.
Jeżeli zbliża się do mnie przejęta swą rolą (regulatora życia społecznego) kobieta, zaczynam bardzo brutalnie krzyczeć na psa. Na ogół oburzona dama występuje w obronie biednego zwierzątka (ważącego 50 kilo) zapominając, że miała zamiar zwymyślać mnie za nieestetyczny widok, albo za rzekome pozostawienie odchodów. Wtedy udając zażenowanie milknę, a ona usatysfakcjonowana odchodzi.
Jeżeli zbliża się mężczyzna o mentalności ormowca, najgorsi są starsi- z młodymi idzie się jakoś dogadać- prowadzę rozmowę w ściśle określonym kierunku.
„ Wie pan ten pies jest chory”- tu zawieszam głos- .... „miał poważne kłopoty z prostatą”
- pan trochę blednie-
„został nawet wykastrowany..... i..... niech pan sobie wyobrazi... nie pomogło”.
W tym momencie pan jest ugotowany.
„Biedny piesek”- wykrzykuje i zapomina z jakim zamiarem podszedł.
Dzięki strategii mego syna, Simba ma na skwerku coraz więcej sojuszników.
Aż trudno uwierzyć jak wiele można osiągnąć przez proste techniki manipulacyjne.
Pewien sąsiad codziennie rozgrzewał o 5 rano pod samym moim oknem stary samochód. Nie pomagały prośby ani groźby. Kiedyś w moim pokoju nocował syn. Wychylił się przez okno i powiedział ciepłym głosem: „Andrzejku, ukręcaj się tym swoim kaszlakiem, bo nie dajesz mi spać”. Sąsiad pospiesznie odjechał i nigdy już nie zatrzymał się pod moim oknem.
„Skąd wiesz, że on ma na imię Andrzej?” zapytałam zdumiona. „Dla mnie każdy z nich nazywa się Andrzej, ważny jest efekt”- oparł syn.
Syn dokonał również nieprawdopodobnej sztuki odebrania moich zaległych honorariów od właściciela zbankrutowanego studia nagrań. Zadzwonił do zupełnie nieznanego mu faceta i powiedział: „Panie Adasiu, rozczarował mnie pan, ale pomyślimy razem co z tym zrobić”. Pojechał na rozmowę i dostał moje pieniądze. Inni tłumacze i lektorzy podobno nigdy swoich nie odzyskali. Dodam, że syn nie jest żadnym osiłkiem i nie trenuje sztuk walki.
„Jeżeli chcesz się dogadać- musisz znaleźć się po tej samej stronie co rozmówca. Musisz mówić do niego zrozumiałym dla niego językiem, nie dystansując się. Pozwól mu również zidentyfikować się z tobą. Natomiast jeżeli chcesz kogoś spławić - daj mu temat zastępczy do myślenia.”- pouczał mnie smarkacz ex cathedra .
Czy jest coś złego w umiejętności dogadania się zamiast urządzania bezskutecznych awantur.? Czy jest coś złego w zapewnieniu sobie spokoju dzięki umiejętności skłonienia kogoś do stereotypowej reakcji?
Znajomość sztuki manipulacji jest przede wszystkim potrzebna, żeby się przed manipulacją bronić. Większość spętana stereotypami i nawykami kindersztuby reaguje jednak na próbę manipulacji ucieczką. Wiele razy widziałam starsze osoby, które zmykają przed kwestorem Owsiaka machając rozpaczliwie rękami i starając się na niego nawet nie patrzeć. Nie potrafią powiedzieć: ”nie”.
Nie potrafimy również spokojnie reagować na manipulację polityczną i medialną. Wolimy jej nie dostrzegać, albo z góry zakładając, że wszyscy chcą nas oszukać nie podejmujemy próby dogadania się.
W rezultacie zamiast powiedzieć :”nie” hodujemy w sobie uprzedzenia i fobie. Jedni są antyniemieccy inni antyrosyjscy, jedni antyklerykalni inni anty lewicowi. Jedni nienawidzą ojca Rydzyka, choć go nigdy nie widzieli i nie słyszeli inni tworzą listy agentów, nie odpuszczając nikomu. Zamiast kluczy szukamy wytrychów do spraw politycznych i społecznych i w rezultacie zamiast o realia bez przerwy kłócimy się o symbole.
W wielu ważnych sprawach zachowujemy się jak ten zajączek, który chciał pożyczyć od lisicy sekator. Przez całą drogę przepowiadał sobie jaka ta lisica jest podła i że na pewno go oszuka więc gdy lisica otworzyła drzwi wykrzyknął: „ten sekator to sobie... wsadź”.
Komentarze
11-01-2012 [13:27] - zdzichu z Polski (niezweryfikowany) | Link: a'propos sztuki manipulacji
Zazwyczaj ulega się jej gdy zastosowana zostanie przez osoby posługujące się podobnym kodem. Na przykład trudno wyobrazić sobie by te z żon dyplomatów, które fascynowały się malarstwem Odilona były jednocześnie zachwycone zdrowymi poglądami Hitlera na sztukę .
11-01-2012 [17:00] - izabela | Link: @zdzichu z Polski
Zgadzam się, że ważny jest ten sam kod.A z tym Hitlerem to chyba Pan żartuje ?
11-01-2012 [17:14] - zdzichu z Polski (niezweryfikowany) | Link: chyba Pan żartuje ?
Ironizuję.
11-01-2012 [14:12] - sigma | Link: Syn jest genialny!
Czy możesz go spytac w takim razie, co nalezy zrobic, jak smarkata sierotka Marysia z ta puszką od Owsiaka stoi przed Tobą? Przecież nie zacznę nieszczęsnej tłumaczyć, że cały interes, w który ją wkręcono jest lipą i oszustwem na korzysć owsika.
Czy mam się do niej ciepło zwrócić: Mariolko, kochanie, czy mogłabyś sie przenieść z ta puszką gdzieś z dala od wrót kościoła, bo trza znać proporcyą, Mocium Panno?
11-01-2012 [17:02] - izabela | Link: @ sigma
Zapytam choć nie każda jego rada nadaje się do publikacji:):)
11-01-2012 [23:29] - Teresa Bochwic | Link: Owsiak
Ja robię taką minę, że sierotka Marysia a serduszkami blednie i podchodzi coraz wolniej, wolniej... a w końcu w nogi. Ostatnimi czasy z przyjemnością robię z siebie starą wariatkę, od której lepiej trzymać się z daleka. Moje życie na ulicy i w komunikacji miejskiej stało się o wiele prostsze. Kiedyś wyszczerzyłam porządnie zęby do takich dwóch niebezpiecznych kolesi. Uciekali z wrzaskiem.
12-01-2012 [07:48] - izabela | Link: @Teresa Bochwic
Właśnie o to chodzi. Stara wariatka. To jest to! Córka ( młoda ) powiedziała ( wynikła domowa dyskusja o manipulacji), że kiwa do sierotki Marysi jednym paluszkiem mówiąc "ni, ni ni" i działa. Chodzi o to żeby nie wdawać się w zasadnicze dyskusje na ulicy. Kiedyś uprzejmy kwestor Owsiaka powiedział mi: "a na alkohol to pani ma" Dzieci orzekły, ze to moja wina, bo źle się ubieram. Ja twierdzę, że się nie przebieram, ale to inna historia.
12-01-2012 [12:48] - sigma | Link: izabela, czw., 12/01/2012 - 07:48
Wariant córki. co to kiwa do sierotki Marysi jednym paluszkiem mówiąc "ni, ni ni" - wydaje mi się optymalny;)) Skuteczny, energooszczędny (co w dzisiejszych czasach, a i w pewnym wieku nie jest człowiekowi obojętne, a i element rozrywkowy posiada ;) Wielkie dzięki, przy najbliższej okazji zastosuję i napiszę, jak podziałało.
12-01-2012 [12:54] - sigma | Link: Teresa Bochwic, śr., 11/01/2012 - 23:29
Jak będę kiedyś buchać energią, to zastosuję ten wariant;))
12-01-2012 [12:59] - sigma | Link: izabela, śr., 11/01/2012 - 17:02
Nadaje się, nadaje - pomyśl tylko o tych setkach, a niewykluczone, że tysiącach osób, które potem tę radę zastosują, jak podejdzie do nich jakiś zakichany harekrisznowiec czy inny naciągacz;)) Serce rośnie na samą myśl!
w końcu wszyscy są oblatani z tych technik manipulacji, tylko nie my, tzw. cisi obywatele. To trzeba nadrobić! To jest właściwie praca u podstaw;))
12-01-2012 [08:41] - stanczykblazen (niezweryfikowany) | Link: Do sigma
Można również powiedzieć ;"Sama chętnie bym wzięła , bo brak mi na leki''
12-01-2012 [12:50] - sigma | Link: stanczykblazen (nv), czw., 12/01/2012 - 08:41
Ale w tym momencie wdaję się z sierotką w dyskusję, a w dodatku mogę się narazić na uwagę, że na alkohol to mam, ana biedne dzieci nie;))
11-01-2012 [15:18] - mamafawora (niezweryfikowany) | Link: Główny problem prawej strony
"zamiast o realia bez przerwy kłócimy się o symbole"
I jeszcze szukamy, czy czasem w jakiejś sprawie się nie różnimy.
A jeśli tak, to mowy nie ma, żeby coś razem...
"W rezultacie zamiast powiedzieć :”nie” hodujemy w sobie uprzedzenia i fobie."
Łatwo manipulantom podrzucić jakąś nieistotną kontrowersję, cokolwiek, i już nas mają z głowy - szarpiemy się sami, choć to nie ma nic do rzeczy, nad którą razem moglibyśmy pracować.
11-01-2012 [16:58] - izabela | Link: @mamafawora
Właśnie o to mi chodziło. Pozdrawiam.
11-01-2012 [17:22] - szara_komórka (niezweryfikowany) | Link: Pani Izabelo
Pani to musi być "Niespotykanie spokojny człowiek", rozumiem - kobieta. Ale co ma zrobić normalny mężczyzna, gdy go świerzbi ręka, żeby delikwentowi dać po prostu "w mordę". Przecież przez całe życie nie może się wstrzymywać, to niezdrowe zarówno dla niego jak i dla nieobitego delikwenta. Gdzie te czasy, kiedy po obiciu sobie facjat jeden i drugi dalej wyjaśniali sobie sporne kwestie ale już w wyszynku. Proste zasady, proste rozwiązania. Po coś w końcu sporządzono kodeks honorowy. Teraz byle łachudra zasłaniając się przepisami może postawić cię przed ślepym trybunałem. A na koniec i nie całkiem poważnie. Od dzisiaj będę podejrzewał, że to syn podrzuca Pani tematy. (Mam dorosłą córkę, która ukończyła kierunek pokrewny socjologii i nie jestem w stanie się zdecydować czy to dobrze czy nie).
11-01-2012 [21:53] - izabela | Link: @szara_ komórka
Czasami syn podrzuca- czasami ja mu podrzucam. Współpracujemy. Też nie wiem czy to dobrze. Ale syn pracuje w firmie gdzie wykorzystuje swoje talenty organizacyjne i zdolności negocjacyjne. Pozdrawiam.
11-01-2012 [23:08] - Irvandir (niezweryfikowany) | Link: Z manipulacją jak z młotkiem
...sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła, zależy do czego ją użyjemy. Polecam manipulowanie zwłaszcza rodzicom zbuntowanych nastolatków, tych, co to "na złość mojej mamie odmrożę sobie uszy". Każdy ulega manipulacjom i to nieprawda, że należy się przed nimi bronić za wszelką cenę. W pewnym sensie manipuluje nami nawet kawałek czekolady powodując (uwalnianie serotoniny), że mamy natychmiast ochotę na drugi. Ważne tylko, abyśmy byli tych manipulacji świadomi i sami wybierali czy mamy ochotę im ulec. Dlatego chwała Pani za to, że szerzy Pani wiedzę o Cialdinim. Psychologowie często jednak nie doceniają udziału i siły języka w procesie manipulacji (akurat Pani syna to nie dotyczy). Najłatwiej manipulować przez narzucenie swojej narracji. Bardzo trudno jest nauczyć ludzi, że ten sam fakt może być opisywany na wiele różnych sposobów, zresztą język naszego społeczeństwa coraz bardziej ubożeje. Powody, dla których tak wielu ludzi pozwala sobie narzucać cudzy styl narracji są złożone. No i potem mamy Tuska.
12-01-2012 [07:55] - izabela | Link: @Irvandir
Trafił pan w sedno. Mój błąd ( tak twierdzi syn) polegał na tym, że wdawałam się w dyskusje rezerwując sobie pozycję z góry, czego ludzie nie cierpią. Ku memu zdumieniu wolą usłyszeć dość wulgarne słowa od swojaka, który się nie wywyższa, niż uprzejmą uwagę od jakiejś paniusi. To chyba nic złego, że dla efektu dostosujemy swoją narracje do odbiorcy.
11-01-2012 [23:32] - Paulina (niezweryfikowany) | Link: Dzięki za kolejne cudo
Pani Izabelo, ukłony i podziękowania za kolejny wpis. Dzięki Pani patrzę szerzej i myślę jeszcze intensywniej, choć czasem pragnęłabym móc przestać, choć na chwilę. Pozdrowienia dla Syna. Świetnie jest móc wyobrażać sobie Wasze rozmowy. Pozdrawiam serdecznie o chylę czoła dla geniuszu. Poprawy Psu życzę!
12-01-2012 [07:59] - izabela | Link: @Paulina
Psu się już raczej nie poprawi, ale liczymy na to, że się nie pogorszy. Trzeba cierpliwie z nim chodzić . Dlatego tak męczące są reakcje ludzi, którzy nie mogąc poprawić swego życia czy polityki odreagowują prześladując psy., a raczej ich właścicieli. Problem psich kup stał się problemem narodowym. I to w kraju gdzie ludzie umierają nie doczekawszy niezbędnej operacji. Pozdrawiam.
12-01-2012 [10:25] - ALMA (niezweryfikowany) | Link: Podziwiam Panią
Pani Izo, podziwiam Panią i zawsze szukam nowego tekstu. Paru osobom już przekazałam i mam nadzieję, że z czasem zrozumieją w jaki sposób dają sobą kręcić. Mój znajomy łyżew, po porannym spacerze czekał na swoją panią kupującą świeże bułeczki na śniadanie w nagrodę dostawał swoją kajzerkę i niósł do domu, gdzie konsumował. Jego Pani indagowana przez ciekawskich, odpowiadała ze stoickim spokojem, że on niesie bułeczkę swojemu panu na śniadanie...Jeśli kłopoty Simby są autentyczne, to powiem, że moja jamniczka od dość dawna dostaje przy naszym śniadaniu kawałeczek zwykłej grahamki z masłem, od tamtej pory nie wiemy co to są kłopoty... Są też tabletki z krowiego żwacza poprawiające perystaltykę jelit. Dieta nie wyleczy, ale może poprawić komfort życia. Weterynarza trzeba mieć uczciwego...Kiedyś siedziałam samotnie z chorą suczą w poczekalni b.renomowanej lecznicy i miałam nieprzyjemność słyszeć rozmowę weterynarzy. Zanim weszłam do gabinetu odczekałam dłuższą chwilę i trzasnęłam drzwiami wejściowymi, udając wejście. Bałam się ujawnić, że słyszałam ich rozmowę, bo suczka była leciwa i chciałam ją ratować! A przecież słyszałam jak wzajemnie podpowiadali sobie sposoby drenowania kieszeni właścicieli...
12-01-2012 [12:28] - izabela | Link: @ALMA
Niestety autentyczne. Dziękuję za wskazówki. Zaraz zastosuję. Pozdrawiam.