Bobry jedne drzewa pościnały, inne „nadgryzione” jeszcze stoją. Natura nie jest pokojowym domem istot żywych. Jest miejscem wojny jednych z drugimi. A jak jest między nami? Między ludźmi?
Bobry jedne drzewa pościnały, inne „nadgryzione” jeszcze stoją. Natura nie jest pokojowym domem istot żywych. Jest miejscem wojny jednych z drugimi. A jak jest między nami? Między ludźmi?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1544
To pewnie nie takie proste, bo czytałem, że większość gatunków na ziemi to gatunki... wymarłe.
Więc może przyroda dąży do rozwoju, a nie równowagi, rozumianej jako zachowanie stanu istniejącego. W ramach tego rozwoju, jedne organizmy i gatunki muszą, musiały, wymrzeć, aby mogły żyć, pojawić się nowe. Nie wiem czy niektórzy z ludzi, nie wpadli na szatański pomysł, że skoro tak, to oni będą "architektami" rozwoju i jednych skażą na wyginięcie, zaś innym - sobie samym, zapewnią rozwój.
Ale rozwój do czegoś musi zmierzać. Ja podzielam dawny pogląd, że zmierza on do swojego źródła i przeznaczenia, czyli do Pana Boga. Ale jak się Go odrzuci, a chce się być architektem rozwoju, to strach pomyśleć, gdzie on może zmierzać.
My ludzie, też, być może tworzymy taką formę istnienia jako ludzie, wszyscy razem. I wtedy, współdziałając, "żyjąc dla siebie", działamy "naturalnie". Bo tworzymy coś więcej niż my sami. Jesteśmy elementem czegoś większego. Robiąc wojny. Niszcząc i krzywdząc innych. Okazując bezpodstawną agresję, tą całość, ten organizm - niszczymy i stawiamy się poza nim. Czasem w nadziei, że to dla naszego dobra. Kiedyś w tym kontekście, pisałem, relacjonując treść książki dr. Jasona Funga w tekście pt "Rak – śmierć i życie" {LINK do tekstu}
Wszystkie poprzednie 15 zebrane są na blogu {TUTAJ}