26 stycznia 2021 roku zmarł w szpitalu w Plymouth nasz rodak Sławomir. Szpital wystąpił do sądu o zgodę na odłączenie aparatury podtrzymującej jego życie, na co zgodziły się mieszkające w Anglii żona i dzieci mężczyzny. Przeciwne temu były matka i siostra, a także mieszkające w Anglii druga siostra chorego i jego siostrzenica. 15 grudnia brytyjski Sąd Opiekuńczy orzekł, że podtrzymywanie życia chorego jest sprzeczne z jego interesem. Sąd nie zgodził się też na przetransportowanie pacjenta do Polski, argumentując, że wiązałoby się to z dużym ryzykiem śmierci w trakcie transportu co rzekomo uwłaczałoby jego godności. Natomiast, nie wiedzieć czemu, śmierć z głodu i pragnienia lekarze i sąd uznali za godny człowieka finał jego życia.
To jedna z wielu podobnych spraw. Uszkodzenia mózgu w wyniku zatrzymania krążenia doznała w 1990 roku amerykanka Terri Schiavo. Po piętnastu latach jej mąż Michael podjął decyzję o zaprzestaniu utrzymywana jej przy życiu. 18 marca 2005 roku na podstawie wyroku sądowego przerwano sztuczne jej odżywianie, co doprowadziło 31 marca (po trzynastu dobach męczarni ) do jej zgonu.
Michael Schiavo utrzymywał, że żona wyraziła pragnienie, aby w razie jakiejś nieuleczalnej choroby nie utrzymywać jej przy życiu. Natomiast rodzice Terri Schiavo, Bob i Mary Schindlerowie uważali, że Michael Schiavo chciał doprowadzić do śmierci żony, aby wziąć ślub z kochanką i przejąć spadek. Ofiarowywali pełną opiekę nad chorą. Pełną opiekę chciało jej zapewnić również kilka niezależnych ośrodków medycznych, jednak lekarze i sąd byli nieprzejednani. Konsekwentnie doprowadzili do wykonania wyroku śmierci przez zagłodzenie.
Podobnie wyglądała sprawa Alfiego Evansa. Lekarze przekonani o nieuleczalności jego choroby postanowili odłączyć go od aparatury podtrzymującej życie. Rodzice rozpaczliwie próbowali ratować życie dziecka. Sprawę skierowano do Wydziału Rodzinnego Wysokiego Trybunału (Family Division of the High Court). Szpital Bambino Gesu w Rzymie związany z Watykanem zgodził się na leczenie Alfiego lecz pomimo to 20 lutego 2018 po zapoznaniu się z opinią pracowników szpitala sędzia Anthony Hayden nakazał odłączyć chłopca od respiratora. Rodzice zwrócili się do Sądu Apelacyjnego, który podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji a Sąd Najwyższy nie zgodził się na ponowną apelację. Europejski Trybunał Praw Człowieka nie doparzył się w uśmierceniu Alfiego naruszenia praw człowieka.
Nie pomogła interwencja Papieża Franciszka ani przyznanie Alfiemu włoskiego obywatelstwa. Sędziowie podtrzymali decyzję zakazującą zabrania chłopca za granicę. Odłączono respirator i 28kwietnia 2018 roku Alfie Evans zmarł.
Najbardziej zdumiewająca jest zaciekłość lekarzy i sądów w uśmiercaniu ludzi, którzy ich zdaniem nie zasługują na życie. Dotyczy to zarówno naszego rodaka jak Terri, Alfiego i wielu innych.
Wyobraźmy sobie, że Idziemy z chorym psem do weterynarza a on stwierdzając autorytatywnie, że zwierzęcia nie da się wyleczyć zatrzymuje je siłą w klinice i zamierza zabić. Co gorsza weterynarz informuje nas, że skazuje naszego psa na okrutną śmierć z głodu i pragnienia. Taka sytuacja wydaje się nam nie do pomyślenia i faktycznie nie mogłaby się zdarzyć. Policja dopomogłaby nam w odzyskaniu zwierzęcia a poza tym wszystkie organizacje ochrony zwierząt solidarnie by go broniły i potępiały weterynarza. Dlaczego zatem jesteśmy skłonni uważać, że zabranie naszego rodaka z kliniki która skazała go na śmierć z głodu i pragnienia mogło w ogóle być przedmiotem dyskusji? Rozumiem, że lekarze nie chcieli albo nie umieli leczyć chorego. Jakim prawem jednak odmawiali wypuszczenia go ze szpitala aby dopilnować wykonania na nim wyroku śmierci ?
Lekarze którzy składali przysięgę Hipokratesa powinni podlegać tym samym prawom co wszyscy. Nieudzielenie pomocy człowiekowi którego życie jest zagrożone, na przykład ofierze wypadku jest karane przez prawo. Tym bardziej byłby ukarany ktoś kto nie tylko nie udzielił pomocy ofierze wypadku lecz przeszkadzał innym w udzieleniu tej pomocy, na przykład atakując personel karetki. Nikt nie ma chyba również wątpliwości, że jeżeli jakiś weterynarz nie chciałby albo nie umiał wyleczyć naszego psa czy kota zabralibyśmy bez przeszkód zwierzę do innego lekarza albo do domu .
Sprawa psa wydaje się prostsza gdyż zwierzę jest naszą własnością. Zastanówmy się więc czyją własnością był nasz rodak uwięziony w brytyjskim szpitalu. Nie był przecież własnością brytyjskiego sądu, ani brytyjskiego rządu ani z całą pewnością szpitala. Miał prawo decydować sam o swoim losie a jeżeli nie był w stanie zakomunikować swojej decyzji należała ona do najbliższej rodziny. Zdania rodziny były podzielone a szpital gorliwie założył, że pacjent faktycznie nie życzył sobie tak zwanej uporczywej terapii. W takich przypadkach należy jednak zachować ostrożność gdyż nie można wykluczyć złej woli rodziny albo po prostu gry interesów. Jednak lekarze brytyjscy postanowili zgładzić chorego jak to się zwykle mówi dla jego własnego dobra. Przejawem wyjątkowej hipokryzji i cynizmu było w tej sytuacji stwierdzenie, że transport chorego do Polski nie jest możliwy gdyż zagrażałby jego życiu.
Jeżeli wchodzi się w buty doktora Mengele trzeba trzymać się swojej roli. To hitlerowcy, faszyści, naziści czyli po prostu Niemcy próbowali wprowadzić cywilizację śmierci jako nowy wspaniały świat. Niemieccy mordercy ustanowili nawet prawa, na konieczność respektowania których powoływali się oskarżeni o ludobójstwo hitlerowcy podczas procesu w Norymberdze.
Cywilizacja śmierci sprowadza się do tego, że społeczne problemy zamierza się rozwiązywać przez prawnie usankcjonowane wykluczenie ze wspólnoty ludzkiej jakiejś grupy ludzi. Dla hitlerowców takimi wykluczonymi byli Żydzi, dla komunistów arystokracja i burżuazja, dla współczesnego lewactwa wykluczone prawnie ze wspólnoty ludzkiej mają być nienarodzone dzieci. Zbrodnia instytucjonalna, a nie indywidualna to najistotniejsza cecha cywilizacji śmierci.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7765
Byliśmy w Alpach, kilka osób z uczelni krakowskich...calem jaskinie...jakieś dostępne bardziej lub "dziewicze".
Dwóch kumpli znalazło dziurę...plecaki zostawili przed wejściem [na szczęście] i włażą...haki,liny stanowiska i jak pech to pech,latarki zostały w plecakach...
No to co...my krakusy...jazda do dna...i nagle pecha ciąg dalszy...hak w ścianie źle wbity....poleciał...potem ten na linie zerwał resztę i zawisł....głową na dół.... i NIE WIE
CZY MA STO METRÓW,CZY 20 CM DO DNA....wisi i wrzeszczy,drugi kumpel ubezpiecza lina pod udem,na barku i w lewej ręce...70 kilo wisi na jego lewej ręce...
Wrzeszczą obaj! Nie wiadomo ile czasu upłynęło przechodzili obok inni ludzie...zobaczyli plecaki,wsadzili głowę do dziury i usłyszeli krzyki....mieli latarki i sprzęt.
Akcja ratunkowa...najpierw wyciągaja tego,który wisiał głową na dół,potem tego,który zabezpieczał...telefon...ratownicy...i szpital...Szwajcaria.
Resume....ten,który wisiał głową w na dół mial ok.2 metrów do dna....ten który zabezpieczał ...pozrywane więzadła,mięsnie i stawy....
Pierwszy....rano obudzil sie SIWY jak stuletni dziadek....drugi dostał udaru mózgu i został warzywem....ten siwy po dwu dniach..wylew krwi do mózgu i umarł.
Pochowany w kraju...byliśmy na pogrzebie...czasy były...środkowy Gierek....tego warzywo...żona chciała [-----] ale rodzice postawili veto...
W stanie wegetatywnym przeżył (?) 14 lat...
Kto mial rację Kreon czy Antygona? :-))
Kłaniam
Mnie przypomniała ona historię zakonników (chyba jezuici) w Japonii w bodajże XVII wieku. Po okresie tolerancji nastąpiły prześladowania katolickich misjonarzy w tym kraju. Kilkunastu zakonników Japończycy chcieli zmusić do wyrzeczenia się wiary. Poddali ich straszliwej toruturze podobnej do tej opisanej przez Ciebie - polegała ona na powieszeniu czlowieka głową w dół w studni, przy czym oprawcy nacinali delikatnie małzowinę uszną powodując, kropla po kropli, powolny i niezasklepiający się upływ krwi. To powodowało nieopisany ból głowy i powolną śmierć. Kilku spośród zakonników poddało się od razu, jeden wytrzymał kilka godzin i dał znak, że też się poddaje. Ale - co zdumiewające co do ich wiary - kilkunastu z nich wytrzymało do samej śmierci i nie wyrzekli się wiary umierając jako męczennicy.
To wejście w nazistowskie buty jest jeszcze głębsze.
Mamy bowiem powtórkę nie tylko bunkra głodowego z Auschwitz, ale również odkurzenie idei mordowania ludzi niepełnosprawnych, tyle że zamiast Aktion T4 nazywa się to aborcją eugeniczną. Ciekawe, że nawet nasze aborcjonistki wybrały sobie symbol Hitlerjugend jako swoje logo, więc co najmniej podświadomie ktoś tam czuje nawiązanie do tych klimatów.
Natomiast "twórcze rozwinięcie" to mordowanie ludzi starych, bo tego w III Rzeszy zdaje się nie lansowano.
Nie wszyscy wiedzą, że również pod sposobem pozyskiwania linii komórkowych do produkcji/testowania tzw. "szczepionek" śmiało mógłby się podpisać dr Mengele - po z góry zaplanowanym cesarskim cięciu i na żywca bez znieczulenia.
Oficjalnej rehabilitacji nazizmu pewnie nie będzie, ale wygląda na to, że właśnie dokonuje się coś w rodzaju jego syntezy z komunizmem, w tym w twardym maoistowskim wydaniu. Nawet kolejną "rasę panów" zaczyna być już widać...
Podobne logo wybrane zostało dla Szturmowców Szarych Szeregów i dla Pana Andrzeja Dudy p.o. Prezydenta RP gdy będąc pacholęciem paradował w mundurku harcerskim.
Twórcy symbolu Hitlerjugend dumni mogą być.
Idą tokiem myśli Pani Blogerki dziecko malujące tęczę powinno zostać postawione w kącie, a rodzice wezwani na opier..l, gdy zabraknie jakiegoś kolorku na rysunku.
Pan się myli, kibuce doskonale spełniają swoją rolę.
"Soros" jest wygodnym hasłem - niesłusznie! Facet ma żonę, rodzinę. Jest multum fundacji we wszystkich rodzinnych permutacjach. Pieniądze wpadają w karuzelę fundacji. Clinton poszedł tą samą drogą (ma "cudowną" córeczkę). Wraz z genialnym Sorosem i jego familią pomogli Haiti po pamiętnym trzęsieniu ziemi. Trwałym owocem pomocy pozostanie JEDEN budynek! Jeden miliard zebranych dolarów rozmył się na karuzeli fundacji, organizowanych "koncertów", szkoleń, wyjazdów wolontariuszy, refundacji aborcji dla rodzi które straciły wszystko w trzęsieniu. Soros jet wysoko płatnym "słupem" do wynajęcia.
Etyka lekarska zinstytucjonalizowana została by nie było miejsca na wstecznictwo.