Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Jaką wartość ma nauka

Ryszard Surmacz, 21.01.2021

Wielu ludzi, którzy chcą świadomie przeżyć swoje życie, zadaje sobie fundamentalne pytanie: kto dziś ważniejszy jest Bóg, czy nauka? Jeżeli ktoś stwierdzi, że Bóg, to zapewne myśli o swoim, ale zwykle nie zauważa, że dzisiejszy świat jest podzielony na wielu bogów i nic nie wskazuje na żadną zmianę w tym względzie.  Z punktu widzenia nowoczesnego człowieka, to nie Bóg wybiera swoją owczarnię, lecz odwrotnie, to człowiek walczy o swojego boga i stan liczebny wyznawców. Jeżeli natomiast  ktoś inny stwierdzi, że ważniejsza jest nauka, to już nie dzieli jej na części, lecz myśli o powszechnej, stopniuje poziom i wierzy w uczciwość intencji badaczy. Nikt nie kwestionuje, że i Panu Bogu i nauce potrzebne są pieniądze, ale na Pana Boga, licząc historycznie, zapłaciliśmy już tyle, że zaczynamy się zastanawiać, czy jeszcze potrzebuje naszych pieniędzy? Z nauką jest inaczej tu przeciętny wyznawca nie ma żadnego wpływu na jej finansowanie – zadanie przejęło państwo i to ono decyduje o kierunkach badawczych. Jeżeli państwo należy do obywateli, środki publiczne przeznacza na pogłębianie własnego poziomu wykształcenia, spoistości wspólnoty i wzajemnego zrozumienia, czyli na budowanie swojej siły kulturowej i geopolitycznej; jeżeli natomiast jest formą kolonii, to wówczas wszystko się rozmywa: nauka staje się zabawą, a Bóg jedynym ratunkiem.

Problem: Bóg, czy nauka jest problemem odwiecznym – bardziej lub mniej uświadomionym, ale towarzyszy człowiekowi od czasu wyklucia się ludzkiej świadomości. Oczywiście, nauki jeszcze wówczas nie było, ale istniała świadomość odrębnego bytu, potrzeby zdobywania żywności, a także z czasem pojawiły się potrzeby: lepszego i łatwiejszego życia. Tak powstawała przyszła nauka. Kto był bogatszy i silniejszy mógł pozwolić sobie (siłą lub cwaniactwem) na własne „badania”, kto słabszy, ulegał silniejszemu i jego „cywilizacji”. Potem bywało różnie, ale generalna zasada do dziś pozostała niezmienna. Wyrazem tego jest choćby skłonność człowieka do podboju i grabieży majątku bogatszego lub wyhamowania możliwej ekspansji lepszego od siebie. Każda przewaga prowadziła do agresji, każdy wyścig zbrojeń prędzej czy później do wojny, a każda naiwność ludzka lub niemoc do ofiar.

Tak więc rachunek jest prosty: nikt nie widział Boga, ale wiara w niego otwiera człowiekowi horyzont „pionowy”, w którym punktem odniesienia są najwyżej cenione ideały: dobra i człowieczeństwa. Nauka jest dywagacją opartą na założeniach, na pieniądzu i sile „cywilizacji”. Jej punktem odniesienia może być dobro człowieka, ale nie musi, bo wielokrotnie została ona skompromitowana – jej horyzont z natury ma charakter „poziomy”. Tak więc w życiu człowieka ważne są punkty odniesienia. Jeżeli dobierze je właściwie, ma szansę przeżyć życie w zgodzie ze sobą, chyba, że zburzą mu je inni. Budowanie królestwa bożego na ziemi było eksperymentem naukowym, a każdy eksperyment naukowy jest próbą wyrwania tajemnicy Bogu. Najważniejsze jest jednak to, aby nie przesadzić z niczym i szanować normy, które wypracowało dwutysiącletnie ludzkiego doświadczenia. W nim jest Bóg i nauka oraz człowiek ze swoim przekleństwem braku odpowiedzi na pytanie: kim jestem? Jeżeli natomiast tak skonfigurowany osobnik straci swoją przynależność kulturową lub narodową, automatycznie staje się obywatelem znikąd, a jego terytorium zamieszkania zostaje otwarte, jak kiedyś stepowe kresy wschodnie.
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 14791
jazgdyni

jazgdyni

21.01.2021 16:38

Witaj Ryszardzie
 
Bardzo wydaje mi się, że przywołany przez Ciebie problem w konfiguracji albo/albo może już w niedalekiej przyszłości zanikać i zmieniać się w wyraźne rozważania Bóg i nauka. Już parę książek autorów o światowym autorytecie przeczytałem i lektura dla mnie była więcej niż optymistyczna. Wygrywa pogląd, że coś nie może powstać z niczego.
Oczywiście, gdy na świecie wygra lewactwo, to uczciwe rozważania o Bogu mogą być problematyczne.
Serdeczności
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

21.01.2021 17:16

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Witaj Ryszardzie

@ jazgdyni
Witaj!
Takie ksiażki będa powstawać, tak, jak powstawały przez niemal cały czas istnienia naszej cywilizacji, ale obawiam się, że połaczenie tych dwóch dziedzin, to jak łaczenie życia z życiem pozagrobowym. To dwie tak odrębne obszary, że nie maja szans na spotkanie się. Człowiek musi brnać swoja droga, ale gdy na niej zapomni o Bogu, jego życie staje się przekleństwem. Może w niego nie wierzyć, ale gdy sprzeniewierzy się jego prawom, zginie. I to jest fizyka. 
Pozdrawiam
jazgdyni

jazgdyni

22.01.2021 04:37

Dodane przez Ryszard Surmacz w odpowiedzi na @ jazgdyni

@Ryszard Surmacz
"To dwie tak odrębne obszary, że nie maja szans na spotkanie się."
Jak chcesz, postaram się przekonać Ciebie, że się mylisz.
Powinieneś zacząć od  książki, właściwie eseju, czy filozoficznego wywodu Anthony'ego Flew "Bóg Nie Istnieje". W tytule =Nie= jest przekreślone.
Anthony Flew, rocznik 1923, zm. 2010, był na świcie uważany za najwybitniejszego filozofa naszych czasów. Profesor w Cabridge, Prezydent paru instytutów. Konserwatysta i libertarianin. Czyli podobnie jak ja. Niestety "zwariował". Najlepszym filozofem był jako wojujący ateista, jednak stał się solą w oku lewactwa, gdy przeszedł na jasną stronę mocy i udowodnił, że wobec nauki i klasycznej logiki, sens ma jedynie deizm. Bóg - Kreator i Primus Motor, zgodnie z wykładnią Arystotelesa ( Jest to żywy byt, wieczny i najdoskonalszy. Arystoteles nazywa go niepoddanym ruchowi Bogiem-Umysłem, uznając go za transcendentną substancję, będącą czystym aktem bez żadnej możności i bez materialnej zasady. Jest on czystą myślą, zajmującą się w najwyższym stopniu tym, co boskie ) MUSI istnieć, by coś zaistniało i się działo. Jak Człowiek i Wszechświat.
Do takich samych wniosków dochodzi coraz więcej naukowców i myślicieli. Nawet pod koniec życia Stephen Hawking zaczął wątpić, czy wszystko co sam wymyślił i co uzyskało światową akceptację, to nie banialuki naukowe. Warto przeczytać Johna C. Lennoxa "Bóg i Stephen King".
Od czasu powstania fizyki kwantowej, komputerów i matematyki chaosu, co załamało Einsteina, nauka w kontrze do deizmu, bo wystarczało newtonowskie spojrzenie na Wszechświat i Naturę jako mechanizm zegarowy, ma coraz mniej sensu. Natomiast zaczyna przeważać, co do istoty istnienia, to co najprostsze wg. reguły Ockhama - stworzenie. kreacja.
To temat na bardzo obszerną, lecz chyba na fundamentalną dyskusję. Na przykład na tydzień w klasztorze w Tyńcu, lub w podobnej samotni.
Serdeczności
jazgdyni

jazgdyni

22.01.2021 05:32

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na @Ryszard Surmacz

@Ryszard Surmacz
Po namyśle, doszedłem do wniosku, że obie książki, które wymieniłem, musisz przeczytać. Napisałem tylko, kim był Anthony Flew. Uzupełnię więc, kim jest autor drugiego eseju " Bóg i Stephen Hawking"  John C. Lennox. To matematyk i filozof nauki. Rocznik 1943. Obecnie emerytowany profesor Oxfordu. A także laureat nagrody Humboldta ( tejże samej nagrody laureatem jest nasz niedoceniony geniusz, fizyk z "pogranicza kwantów" prof. dr hab. Grzegorz Karczewski).
We wstępie Lennox pisze:
"...Ludzie oczywiście chcą usłyszeć, co w kwestii Boga mają do powiedzenia przedstawiciele nauk przyrodniczych. Wcale to nie dziwi, ponieważ nauka w naszym dzisiejszym, wyrafinowanym świecie cieszy się autorytetem intelektualnym i kulturowym. Wynika to po części z tego, że z niebywałym powodzeniem udaje jej się tworzyć wynalazki techniczne, z dobrodziejstwa których wszyscy korzystamy, a po części z tego, że potrafi nas inspirować, pomagając głębiej wejrzeć w cuda Wszechświata [...] Z tego powodu wiele osób, coraz bardziej świadomych tego, że korzyści materialne, które daje nauka, nie zaspokajają najgłębszych potrzeb naszego człowieczeństwa, zwraca się do naukowców, by dowiedzieć się od nich, czy mają coś do powiedzenia w kwestii ważkich pytań dotyczących naszej egzystencji. Dlaczego istniejemy? Po co żyjemy? Dokąd zmierzamy? Czy ten Wszechświat to wszystko, co istnieje, czy też jest jeszcze coś poza nim? [...] ...byłoby czymś bardzo naiwnym przedstawiać całą dyskusję o Bogu jako nieuchronny konflikt między wiarą i nauką. Przedstawienie relacji miedzy nauką a wiarą w kategoriach konfliktu już dawno utraciło rację bytu. [...] To prawda, mamy w naszej debacie do czynienia z rzeczywistym konfliktem, ale nie jest to konflikt nauki z religią. To opozycja między teizmem i ateizmem, naukowcy zaś znajdują się po obu stronach barykady."
Gorąco polecam
Ps. Mam całą półkę tej fascynującej walki teizmu z ateizmem. Zaczynałem od Dawkinsa.
Imć Waszeć

Dark Regis

22.01.2021 09:40

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na @Ryszard Surmacz

@jazgdyni Jedna tylko uwaga. Nie ma żadnej barykady. Jest tylko pole steków bzdur z jednej strony, tworzone zwykle przez ludzi, którym wydaje się, że już wszystko w życiu zrozumieli i świat pojęli samym tylko swoim natężeniem główkowania, myślenia po jakiejś fasolce z puszki (stąd wielość "koncepcji" i zażarta walka o dominację najmojszości), zaś z drugiej mamy szafy pełne przemyśleń, zawierające głównie opisy zniechęcenia próbami zrozumienia i wytłumaczenia niekonsystencji. Bowiem nauka z tej drugiej strony nie zajmuje się tematem z założenia - naukowcy jako ludzie się tym zajmują. A więc rozziew powodowany jest przyjęciem kompletnie różnych języków opisu świata, systemów kodowania, symboliki, zasad translacji, z których pierwszy język nie ma żadnej formalnej struktury, a za parser służy często jakiś nawiedzony guru z rzadką brodą, szaman z pustyni co pier...li węże (np. Wezyr, Ajatollah, pustelnik albo piekielnik,...) albo taki gościu z USA co napisał Trzeci Testament po pierwszych dwóch, Starym i Nowym. Zaś cechą drugiego języka o bardzo klarownej strukturze, jest naciąganie formy do wyjaśniania spraw nie mieszczących się w ramach uznawanego paradygmatu, spoza świata modeli naukowych oraz metod wnioskowania. Wystarczy porównać różne odmiany protestantyzmu z katolicyzmem albo z prawosławiem i wychodzą te wszystkie szwy i łaty pojęciowe. Klasycznym już exemplum stało się lansowanie bajki o płaskiej i młodej Ziemi, która to opowiastka jest rzeczywiście zawarta i opisana ze szczegółami w żydowskich książkach. Mówiąc o akcie Stworzenia nie można się zasłaniać tylko tekstem Genesis, bo to nie jest cała "spisana prawda". Odnosząc się do Orygenesa i jego historii, do tłumaczenia ST (Septuaginty), zwróciłem uwagę na ten motyw i swoiste celowe "zacieranie śladów", które potem skutkuje w liczeniu jakichś dziwnych zaklęć numerologicznych, dodawań, mnożeń, szeregów liczbowych i pierwiastków kwadratowych przez jakichś rosyjskich żydów i nieżydów, którzy próbują w ten sposób wykukać boski kod z eklektycznego dzieła, przeredagowanego dziesiątki razy i nawet przetłumaczonego na inny język z jeszcze innego języka. Kuriozum. Kiedyś wspominałem o wykładzie, bądź co bądź fachowca w tej dziedzinie, rabina Chabad Lubawicz, który wyjaśniał zawiłości kontaktu Człowieka z Bogiem. Jeśli znajdę ten film, to go zalinkuję, bo najwyraźniej nikomu nie chciało się go uczciwie przesłuchać.
jazgdyni

jazgdyni

22.01.2021 14:01

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na @jazgdyni

@Imć Waszeć
Przedstawiacie Waszeci aktualną patologię, która się chowa pod parasolem pod nazwą nauka. Nauka jest dzisiaj taka, jaka jest, chociaż ja będę się starał przekonać, że właśnie coś piardnęło i powoli zaczynamy powracać do zasad jakie obowiązywały Galileusza, Kopernika, Keplera, Newtona, czy Maxwella. Współcześni naukowcy, choć jest to czysta uzurpacja, bo moralnie na to określenie nie zasługują, nie dość, że popadli w konsumpcjonizm (polowanie na granty), to jeszcze gorzej - stali się przedmiotem, produktem, towarem, który każdy może kupić. I wcale się nie martwią, że koledzy, ba - cały świat nauki może ich uznać za idiotę.
Ustalmy sobie na wstępnie żelazne zasady uprawiania nauki i bycia naukowcem:
- Nauka i jej uczestnicy bezwzględnie stara się dotrzeć do prawdy.
- Naukowiec wprost domaga się, by każda nowa teoria, teza, każde nowe odkrycie, czy rozwiązanie zadania (albo równania) podlegało weryfikacji i falsyfikacji.
- Moralność i etyka musi być obowiązkowym elementem uprawiania nauki. To, że moralność i etyka jest nieodłącznie w nauce, nie oznacza relacji odwrotnej, czyli, że moralność i etyka poddają się naukowemu badaniu. Tu ciekawostka: to ograniczenie pochodzi od Alberta Einsteina. W 1930 roku, w Berlinie brał udział w debacie i powiedział: "...nasze ludzkie poczucie piękna i instynkt religijny wspomagają władzę rozumu w jego dążeniu do największych osiągnięć. mamy rację mówiąc o moralnych podstawach nauki, nie można jednak odwrócić tego twierdzenia i mówić o naukowych podstawach moralności."
- Rzetelny naukowiec zawsze rozważa aspekt matematyczny swojej pracy, czy swoich teorii. Tak już jest - Natura to Matematyka. Co więcej - nasza percepcja, czyli praca mózgu, to również czysta matematyka. I to jaka! Czysta dynamika nieliniowa i zasady złożoności. Szanowny Imć Waszeć wie o czym mowa.
Ps. Powołuje się Pan na starożytne zapisy. Czy wyeliminowane są błędy odczytu i translacyjne? Bo ja tam widzę sporo fantazji. Po prostu jest inny aparat pojęciowy.
Imć Waszeć

Dark Regis

22.01.2021 15:24

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na @Imć Waszeć

No właśnie. Z tym, że - drogi @jazgdyni - ja bym nie nazywał większości współczesnych magistrów, doktorów i profesorów naukowcami. To są albo prości rzemieślnicy stosujący elementy nauki w swojej codziennej praktyce, czasem bezmózgie zombie podążające za swoim guru profesorem, których przyciągnęła wizja miłego i bezwysiłkowego spędzania czasu z elitą, albo karierowicze, którzy z nauki robią chleb, jak zwykli urzędnicy na urzędach. W PRL do głosu w nauce masowo doszła frakcja społeczeństwa, która już przed wojną miała wyjątkowo klarowny pogląd na naukę - "nie po to się Jaś tyle lat uczył, żeby teraz miał pracować". Ale to szczegół i nie dotyczy większości świata. Wreszcie czwarta frakcja to typowe zakapiory, którzy nie mogą znieść, że ktoś inny ma inne od nich zdanie w danym przedmiocie. Wśród autokratów zawsze buszowało wojsko i były oczywiście tajne przez poufne granty. Nauka zachodnia też wiele lat funkcjonowała w oparciu o miłych z pozoru zakapiorów, którzy ściągali do siebie frajerów z prowincji świata, żeby ich u siebie wydrenować z pomysłów i na koniec wypluć. Naukowców z otwartymi głowami spotkałem w życiu tylko kilku, a i to stan wyniesienia ponad tłuszczę nie trwał u nich dłużej niż 10 lat. Jak to mówią każdego można kupić albo wytresować. Na UW żartowaliśmy sobie z takich efemeryd, że pojechał wykładać do USA, ale zaraz wróci, bo nie ma za dużo nowego do powiedzenia. To były czasy, gdy otwierał się na świat moskiewski system nauki z tonami praktycznych metod i książek z obliczeniami wagi ciężkiej. To było kompletne novum dla zachodu. Warto prześledzić w tym zakresie dokonania rosyjskich matematyków.
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

22.01.2021 21:43

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na No właśnie. Z tym, że - drogi

@ Imć Waszeć
Waszmość, podzielam Twoja opinię, lecz ujałbym to trochę inaczej. Człowiek nie ma szans przeniknać do istoty Boga. Tak jest, Bóg i człoweiek, to zupełnie dwie różne kategorie. Człowiek oczywiście powinien opisywać, musi dażyć do boskiego ideału, ale nie jest w stanie pokonać granicy życia i śmierci, poza która się On chowa. Dażenie do ideału, to dażenie do człowieczeństwa, odejście od niego to droga do animalizacji. Pozdrawiam
Domyślny avatar

megalampus

24.01.2021 13:47

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na @jazgdyni

re:: Imc part 1
Jak zwykle w punkt drogi Imc-iu !!I
Z ludzka Hybryda jak on ,nie ma sensu prowadzic polemik..To tak, jak belkoczacy,pijany goral noca ,trzymajacy sie plotu aby nie upasc ,prowadzacy z tym plotem rozmowe..:-)0
Samo dążenie do prawdy nie wystarcza już uczonemu jako regulator moralnego postępowania. Trzeba opracować teorię moralności uprawiania nauki i wychowywać według niej naukowców Co więcej, zastępowanie dobra moralnego kwalifikacją naukowości lub podejściem naukowym stanowi pewną i smiertelna chorobę naszych czasów !..
Rozwój nauki i techniki wyprzedził w znacznym stopniu rozwój potrzebnej człowiekowi duchowości, tak że często staje się karykaturą samego siebie. Spoleczeństwo zaś zbyt często i natarczywie pyta o to, jak nauka może uczynić nas silniejszymi i bogatymi, a za rzadko i bez przekonania, jak nauka moglaby uczynić nas mądrymi i dobrymi..
Prawda powinna być respektowana dla niej samej, a nie w wyniku kalkulacji utylitarnych. Kalkulacje te bowiem wcale nie muszą przemawiać na rzecz prawdy, przynajmniej w perspektywie doraźnej. Jeśli więc dla poszanowania prawdy będziemy szukać motywacji aksjologicznej w płynacym z niej pożytku, jeśli od pożytku uzależnimy status prawdy w życiu prywatnym czy publicznym, wynik będzie zmienny jako funkcja okoliczności oraz rachunku bezpośrednich zysków i strat..
nNe zawsze chodzi o świadome wyparcie się etosu prawdy. Dochowanie wierności prawdzie – twierdzi – nie jest łatwe „wbrew wywodzącemu się ze starożytności stereotypowi, wedle którego prawda jest piekna i przez sama swoją atrakcyjność zwycięża, wystarczy tylko ulec jej wpływowi. Tymczasem prawda nader często jest nieatrakcyjna właśnie, ponieważ wymaga zastrzeżeń, ograniczeń, rozróżnień pojęciowych, umiarkowania. Ona przeważnie ‘leży pośrodku’, gdy tymczasem podniecające intelektualnie są właśnie skrajności..
Opisując zjawisko dysonansu poznawczego, gdy prawda jest niezgodna z interesami czy pragnieniami podmiotu: „prawda przegrywa w dysonansie poznawczym niekoniecznie w wyniku świadomej nierzetelności lub wskutek prymitywizmu myślowego. Prawdziwym winowajcą okazuje się najczęściej brak czujności wobec własnej motywacji bowiem od pokusy zdeformowanego widzenia rzeczywistości nikt nie jest wolny..
Uczony odpowiada nie tylko za prawdę, lecz także za skutki stosowania rezultatów nauki, oczywiście w takich granicach, w jakich to od niego zależy. Nauka winna się rozwijać na korzyść całej osobowości człowieka, a nie jego kosztem. A tymczasem nawet wybór tematyki i środków badawczych może dziś mieć negatywną kwalifikację moralną ..
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

22.01.2021 21:36

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na @Ryszard Surmacz

@ jazgdyni
Janusz, bardzo dziekuję Ci za poświęcenie mi tyle uwagi, ale to wszystko, co napisałeś ujałem w ostatnim akapicie mojego wpisu (tak mi się przynajmniej wydaje). Nie musisz mnie do niczego przekonywać.
W swoim życiu miałem różne fazy. Kiedyś, jako dorosły i świadomy człowiek trafiłem na grupę bardzo zdolnych i interesujacych się wszystkim pijaków (mogę tak pisać, bo to byli moi kumple). Trwało to kilka lat. Koniec był tragiczny, bo z bogactwa tematów i rozmów, pozostała tylko wóda. Mnie udało się wyjść cało. Potem trafiłem na kilku nawiedzonych, tematem ich życia był Bóg i poszukiwanie z nim kontaktu. Kontakt nie trwał długo. Nia dało się. Nie wiem, co się z nimi dzieje. Znajomi powiadali, że mam pecha, bo trafiam na samych czubków. Potem wszedłem w dziennikarstwo i reportaż; tu spektrum było szerokie: od ćpunów przez mniejszości narodowe, po wyznawców pogaństwa (Wrocław) i kosmitów (np. "Antrovis"). No itd. 
Ale po co o tym piszę? Dlatego, że spodobała mi sie Twoja odpowiedź dana Imciowi. Wymieniłeś w niej kilka punktów. Do obowiazku poszukowania prawdy dodałbym obowiazek podawania punktu odniesienia, obowiazek deklaracji kulturowej i narodowej - nie z jakichś pobudek rasistowskich, lecz dla porzadku. Gdy czytam musze wiedzieć, jakiego wyznania jest piszacy, jaka reprezentuje kulturę, bo te szczegóły maja wpływ na postrzeganie i interpretację. Czytanie dzieł bez tych informacji wprowadza po prostu zamęt. Zdałem sobie z tego sprawę kiedyś, gdy robiłem wywiad z kilkoma poliglotami. Każdy z nich podkreślał doniosłość swoich korzeni i ważność swojego języka macierzystego. Powiadali, że bez dobrej  znajomości swojej kultury, nie potrafiliby zrozumieć i poznać inne. Zreszta, nie przyszło mi to trudno, bo rodzice pochodza z Kresów. Z innej beczki... Kiedyś córka, gdy kończyła liceum, przyszła do mnie i powiada, że chce studiować w Indiach? Zbaraniałem. Odpowiedzia było moje pytanie o jej samopoczucie. Potem, zaczałem drażyć, skad u niej te Indie. I dowiedziałem się, że tam studiowanie jest calkowicie wolne od nacisków politycznych. Student wyznacza lekturę, która chce przeczytać i jeżeli nie ma tłumaczenia, tłumacze szybko ten problem rozwiaża. 
I teraz wniosek - jeszcze długo w naszej cywilizacji nie doczekamy się takiej wolności nauki, jaka jest w Indiach; jeszcze długo bedzie płynęła Wisła, Ren i Tamiza, zanim Europejczyk będzie mógł uprawiać prawdziwa naukę. Ale można temu zaradzić. Odwołać się do starej tradycji klasztorów, ale pytanie, czy dziś znajda się ludzie, którzy dadza sie zamknać w klatce i strona po stronie dochodzić do nowych wniosków, łaczac to, co stare z nowym? Ilu jest w stanie odciać się od kasy, kobiet i władzy? A ilu bedzie chciało taki klasztor zrównać z ziemia? W naszej rzeczywistości wydawało się, że IPN-owi pozwola na większa swobodę? Nie dali mu żadnych szans.
Janusz, serdecznie Cię pozdrawiam
Imć Waszeć

Dark Regis

21.01.2021 20:00

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Witaj Ryszardzie

No to co jest w końcu ważniejsze? To znaczy kto prawdziwiej odpowiada na pytania o złożoność i niesamowitość istniejącego świata, bajkopisarze opisujący morze w niebie (skąd wziął się niby mityczny Potop) podpartym kolumnami i rozpościerającym się nad płaską Ziemią, czy raczej naukowcy-badacze? "nikt nie widział Boga, ale wiara w niego otwiera człowiekowi horyzont „pionowy”" - Skoro nikt nie widział, to skąd wiara w to, że napisał znaną książkę? Ponadto z czym konkretnie mamy tu do czynienia pod zarzutem "braku wiary w Boga", czy aby nie z odrzucaniem wiary w książkę i jej pochodzenie? Skoro tak, to wcale nie wierzymy w Boga, tylko w książkę. Warto popatrzeć jakie spustoszenie intelektualne i morderczą agresję wywołuje takie stawianie wiary u islamistów (czyżby Wszechwiedzący nie przewidział konsekwencji literalnego odczytywania skryptów i manipulacji ludźmi za ich pomocą?). PS: BTW "Septuaginta została przyjęta z entuzjazmem w diasporze żydowskiej, z czasem jednak została odrzucona przez rabinów. Talmud powstanie Septuaginty porównuje do dnia, w którym wzniesiono złotego cielca. Powodem było to, że Septuagintą posługiwali się chrześcijanie". I to tyle w temacie "starszych braci" i "dni judaizmu w kościele".
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

21.01.2021 21:04

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na No to co jest w końcu

@ Imć Waszeć
Witam!!
Dla matematyka, to rzeczywiście problem. Tego nie da się wyliczyć, ani zmierzyć. Ale tak, jak napisałem w tekście, Bóg jest idea. I ta idea daje człowiekowi szansę bycia lepszym. Nauka w opisie Boga staje się bezsilna. Po prostu nie ma narzedzi. Rzecz  jednak w tym, że jesteśmy już na takim etapie rozwoju swojej cywilizacji, że nauka stał się jej koniem pociagowym. Ale mimo to, bez odwołania się do Boga, ta sama nauka poprowadzi człowieka do własnej zagłdy. Przykłady, zwłaszcza dziś widać, jak na dłoni.  Bóg, jako punkt odniesienia jest nauce tak samo potrzebny, jak człowiekowi. Naukowiec bez Boga może stać sie zbrodniarzem, a człowiek zwierzęciem.  I to jest ten paradoks.
Bóg nie napisał Biblii, lecz została spisana przez Ewangelistów. Biblia uczy tak samo, jak podręcznik, jest opisem nie tylko Boga, ale przede wszystkim człowieka. Jeżeli bedziemy ja rozpatrywali w kategoriach ksiażki, to takiej w dziejach naszej cywilizacji nie napisła jeszcze nikt. I nie napisze. Każda cywilizacja ma swoja Biblię. Na temat Septuaginy, byłem kiedyś słuchaczem goracej dyskusji na jej temat. Niewiele ma tu do rzeczy. 
Pozdrawiam
Imć Waszeć

Dark Regis

21.01.2021 21:27

Dodane przez Ryszard Surmacz w odpowiedzi na @ Imć Waszeć

Ale ja nie mówię o Ewangelistach, tylko o kilkudziesięciu książkach Starego Testamentu, który odczytuje się obecnie niemal w każdym kościele w Polsce niczym "słowo Boże". Wskazuję też na źródło chaosu pojęciowego, którym jest Septuaginta. Zna Pan historię Orygenesa? Polecam zamiast bajki o Samsonie z oślą szczęką, bo to pokazuje jak Kościół był psuty już u zarania. Właśnie z tamtego okresu wywodzi się wspomniane tu niedawno przez kogoś słowo "Magisterium". Ja zacząłem drążyć temat po tym, gdy w filmie bodaj Przybyła dowiedziałem się o historii włączenia do modlitwy zwrotu "zrodzony a nie stworzony". Fascynująca historia, która nie ma nic wspólnego z istotą Boga, a jedynie z przerostem ego i maniackim uporem protoplastów naszego kościoła, które prowadziło najczęściej do rzezi w "obronie Boga". To nie ma nic wspólnego ze źródłem wiary.
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

21.01.2021 21:44

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Ale ja nie mówię o

@ Imć Waszeć
A, dla mnie to sa księgi (70), nie ksiażki. A to ciakawe: "zrodzony a nie stworzony", nigdy nie wchodzilem głebiej.  Przerost ego przekładał się na pieniadze i władzę. Stad tyle "wniosków racjonalizatorskich". Dla ludzi najgorsza jest nadgorliwość.  Poza tym, wszystko zgadza się.
Imć Waszeć

Dark Regis

21.01.2021 22:11

Dodane przez Ryszard Surmacz w odpowiedzi na @ Imć Waszeć

Tak, mówimy o herezji ariańskiej (nauki Ariusza) w Aleksandrii w czasach, gdy żył Orygenes, którego najpierw nauczał i wspierał biskup Aleksandrii Demetriusz, a potem zwalczał: 1) Orygenes: https://pl.wikipedia.org… (185–254 n.e.) 2) Arianizm: https://pl.wikipedia.org… (ok. 256–336 n.e.) 3) Septuaginta: https://pl.wikipedia.org… (pomiędzy 250 a 150 rokiem p.n.e. w Aleksandrii) 4) "List Arysteasza czyli legenda o powstaniu Septuaginty": http://cejsh.icm.edu.pl/… 5) "Księga Rodzaju w Septuagincie": http://apcz.umk.pl/czaso…
Roz Sądek

Roz Sądek

22.01.2021 00:14

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na No to co jest w końcu

@Imć Waszeć
Dopóki nie przeczyta Pan choć 0,001 promila literatury faktu z Państwowej Publicznej Biblioteki Sałtykowa-Szczedrina, albo Bibliothèque nationale de France w temacie Boga i religii, to nie powinien Pan nawet wzmiankować w tym temacie. Nie po to tysiące marksistów  robiło doktoraty i profesury, nie po to Gagarin poleciał w kosmos, by dziś w w 21 roku 21 wieku jakiś bloger ich kompromitował miałkimi wrzutkami.
Imć Waszeć

Dark Regis

22.01.2021 09:10

Dodane przez Roz Sądek w odpowiedzi na @Imć Waszeć

Pan zdaje się przeczytał i skutecznie stosuje, więc nie mam zamiaru odbierać pańskiego chleba.
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

21.01.2021 18:58

Religia każe wierzyć, nauka każe wątpić ☺
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

21.01.2021 21:08

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Religia każe wierzyć, nauka

@ Nasz Henry
"Religia każe wierzyć, nauka każe wątpić ☺". A Bóg na to wszystko patrzy z góry i ma niezła zabawę.
Jabe

Jabe

21.01.2021 19:05

nie ma żadnego wpływu na jej finansowanie – zadanie przejęło państwo i to ono decyduje o kierunkach badawczych. – Bóg tak chce, czy wolno to zmienić?
Jeżeli państwo należy do obywateli, środki publiczne przeznacza na pogłębianie własnego poziomu wykształcenia – Nie jest to aby naiwne? A jeśli nawet nie, obywatele poprzez państwo kolektywnie przeznaczają pieniądze na podniesienie własnego poziomu. Kolektywnie!
sake3

sake2020

21.01.2021 20:35

Nie sądzę,że nauka to przyczyna i wynikposzukiwań lepszego i łatwiejszego życia.Wiąże Pan naukę z bogactwem,siłą,cwaniactwem,sklonnościami do grabieży i podbojów,agresją i wojnami.Tylko tak negatywnie upatruje Pan ,,wartość''i znaczenie nauki?To czymże dzisiaj bylibyśmy,na jakim etapie rozwoju?Dlaczego w rozważaniach o wierze i nauce nie uwzględnia Pan człowieka,jego zdolności,talentów w róznych dziedzinach,zainteresowań i predyspozycji? Po co by Bóg im je dawał?Tyle,że od człowieka zależy w jaki sposób te przymioty wykorzysta.
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

21.01.2021 21:32

Dodane przez sake3 w odpowiedzi na Nie sądzę,że nauka to

@ sake3
O nauce tak napisałem: "Jej punktem odniesienia może być dobro człowieka, ale nie musi, bo wielokrotnie została ona skompromitowana – jej horyzont z natury ma charakter <poziomy>". Kiedyś nauka była misja, dziś, jak wiele innych zawodów,  straciła ja. Nie mitologizujmy jej, bo wszystkie najważniejsze odkrycia kiedyś trafiały najpierw do papieża, a dziś trafiaja do wojska. Nie mniej bez nauki, oczywiście, nie wyobrażamy sobie życia. Wszystko wymaga jednak gruntownej reformy i moralnego sita. 
Człowiek jest podmiotem tego artykułu.
sake3

sake2020

21.01.2021 21:57

Dodane przez Ryszard Surmacz w odpowiedzi na @ sake3

Nauka to nie tylko odkrycia,bo odkryć to można było Amerykę i inne lądy czy morza.Nauka jest wynikiem ciężkiej pracy wynalazcy,myśliciela,pasjonata.Czy sądzi Pan ,że byłoby dobrze gdyby owoce nauki w tylu dziedzinach i tak już rozwiniętej trafiały dzisiaj najpierw do papieża?
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

22.01.2021 21:52

Dodane przez sake3 w odpowiedzi na Nauka to nie tylko odkrycia

@ sake3
Proszę Pani, z papieżem, to przeszłość. Kopernik swoje dzieło "O obrotach..." przesłał najpierw papieżowi, bo w tamtym czasie był on najważniejszy na ziemi. Ale nie miał pewności, czy nie zostanie spalony na stosie. Nauka, jak wszystko, musi być powiazana z moralnościa, z uczciwościa, a nie jak dzisiaj z kasa, grantami i sterowaniem możnych tego świata. Naukowiec musi być człowiekiem uczciwym, a jego wykształcenie musi mieć wszechstronne. Praca jeszcze o niczym nie świadczy. Istotna jest prawda i dochodzenie do niej w sposób uczciwy.
EsaurGappa

EsaurGappa

23.01.2021 00:27

Dodane przez Ryszard Surmacz w odpowiedzi na @ sake3

Niestety ciemność wszystko obraca w narzędzie zbrodni,nauka nie służy prawdzie została już tylko kolejną muzą fałszywej sztuki.

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Wszyscy 3
  • Wszyscy 4
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
Ryszard Surmacz
Nazwa bloga:
blog Ryszarda Surmacza
Zawód:
ciekawy wszystkiego
Miasto:
Lublin/ziemie zachodnie

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 357
Liczba wyświetleń: 1,704,817
Liczba komentarzy: 4,664

Ostatnie wpisy blogera

  • Dziewiąta rocznica śmierci prof. Anny Pawełczyńskiej
  • Admin
  • ​Do Admina

Moje ostatnie komentarze

  • @jazgdyni Miałem kolegę, który podczas burzy i sztucznych ogni zamykał się z psem w szafie. Raz przydarzyło mu się przysnąć i żona wpadła w panikę. Zadzwoniła na policję, a ten zaspany wyłazi z psem…
  • @ Jan W PRL bano się wyśmiania. Dziś do wyśmiania jest tyle tematów (np. ufo, reinkarnacja, astrologia itd), że nie ma się czym przejmować, chyba, że wypowiada się bzdury. Na poprawianiu konstruktora…
  • @Autorka W jednej ze swoich książek wydanej w 2006 r. zamieściłem następująca sentencję: Polska to taki kraj, w którym Bóg rozdaje talenty, a obca przemoc odbiera za nie życie. Tym wszystkim…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Inżynier czy humanista?
  • Disco polo czy reformy
  • O Śląskiej duszy

Ostatnio komentowane

  • Teresa Bochwic, Miło mi, dziękuję za uznanie.
  • Bogdan Lipowicz Skaut, ..." Koordynację tej racji stanu prowadziły urzędy państwowe umieszczone w polskiej stolicy...". Tamta stolica zniknęła, na jej gruzach "sowieckie" zrobiły urzędy "państwowe" z ducha sowieckie,…
  • u2, Ciekawy jest artykuł o prof. Pawełczyńskiej w Wiki. Trudno mi się z cytowanym fragmentem nie zgodzić. Hasła liberalizmu zostały wykorzystane przez komuszków do utrzymania władzy. Co prawda plan…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności