
Druh Baruch (Spinoza) wypowiedział onegdaj takie słowa: zadowolenie z samego siebie jest prawdopodobnie najtrudniej osiągalne. Filozof ów nie przewidział, że za trzy stulecia z okładem pojawi się formacja PO skupiająca myślicieli, dla których samozadowolenie jest naturalnym stanem rzeczy. Sprytny zabieg dostosowania się do otaczającej rzeczywistości wspomniani mędrcy opanowali do perfekcji.
Weźmy takiego Rafała Trzaskowskiego. Polityk ten lansuje się ostatnio jako katolik i zwolennik wartości konserwatywnych, a przywiązanie do prawdy, uczciwości i szacunek dla innych to jego (nowe/kampanijne?) motto życiowe. Zaiste niezwykła to przemiana Rafała „liberalno-tęczowego” w „katolicko-konserwatywnego”. Bardzo to pocieszne, że tej metamorfozy nie zauważył „oświecony” wyborca.
Oczywiście można łatwo udowodnić, że rzeczone twierdzenia stoją w tak wielkiej sprzeczności z faktami, że słowo "zażenowanie" w najsubtelniejszy sposób opisuje stan odbiorcy po zetknięcie się z tymi informacjami. Można przypomnieć Panu Prezydentowi Warszawy jego złośliwość i małostkowość w sprawie nadania stołecznej ulicy imienia Lecha Kaczyńskiego czy spraw związanych z warszawskim pomnikiem smoleńskim. Można również zapytać: co pan rozumie pod pojęciem katolik? Można też przy okazji delikatnie napomknąć o sakramentach świętych etc. Tylko po co. Dla wielu obywateli Polski oświeconej Trzaskowski i jemu podobni są postaciami, z którymi związane są wielkie nadzieje. Na co? Na urząd, oczywiście. Na stolec (nomen omen).
Nachalne promowanie człowieka, którego realne osiągnięcia – delikatnie mówiąc – na kolana nie rzucają, jest przykładem gwałtu na zdrowym rozsądku obywateli.
Dopadła mnie taka refleksja: gdyby w naszym pięknym kraju pozostali tylko zwolennicy KO wraz z innymi mniej lub bardziej ujadającymi przedstawicielami opozycji to wiele spraw natychmiast uległoby rozwiązaniu, a i życie stałoby się prostsze; przekształciłoby się w zwykły film animowany. No bez przesady, film zwykły, ale z niezwykłymi bohaterami. Kto wie, może nawet bohaterami Disneya.
Dziś pierwszy z nich: Pan Myszka Miki. Inaczej nie da się tego opisać. Trzeba więc "narysować".

Wkrótce następna grafika.
Na świecie już nigdzie nie ma tworu pt.Naród/narod...może gdzieś w Ameryce Pd...lasach deszczowych..jakieś plemie...ale to nazwać narodem? Szczep 50 ludzi...ale spełniają
definicję.
Społeczeństwo...w "tymkraju" była szansa na stworzenie społeczeństwa...nawet obywatelskiego...ale Jaruzelski udowodnił,że jednym kopniakiem w ciągu kilku dni...
z 10 milionowego zaczątku...nie zostało nawet funta kłaków.
Tu nigdy nie powstanie Państwo,Naród,Społeczeństwo...zbyt dużo chamstwa,złodziejstwa,zdrady i BEZINTERESOWNEJ NIENAWIŚCI.
Jestem sceptykiem? Nie...od kilkudziesięciu lat jestem socjologiem...i etnografem...;-(
A na czym to dyletanctwo i nieumiejętnść rządzenia Warszawą polega - jakiś przykład? A na czym polega umiejetność rządzenia Polską,samodzielność,mądrość decyzji,prawdomóaność u obecnego prezydenta - jakiś przykład?
w miejsce merytorycznej wypowiedzi oznajmił mi,że bardzo się rozśmieszył. Nie wiem czy ja mam też się śmiać czy płakać...