Nie jestem prawnikiem. Nie daj Boże! Lecz jestem Dyletantem, czyli kimś, co lubi coś wiedzieć na różne tematy. Próżny nie jestem, więc nigdy nie będę na siebie mówił – człowiek renesansu.
Do tego jestem inżynierem, co narzuca pewną dyscyplinę i sposób myślenia.
Więc słucham i patrzę na tych zajadłych przeciwników reformowania systemu sprawiedliwości, na konieczność czego oni nawet w swojej łaskawości się zgadzają, pod warunkiem, że nie będzie stał za tym Kaczyński, Ziobro i PiS i słyszę praktycznie zawsze jedyne ważne argumenty, które dobitnie pokazują, że prawicy nie chodzi o reformę, tylko o to, że Mściwy Kaczor i Okrutny Ziobro robią w sądownictwie personalną czystkę, pozbywając się największych, najbardziej poważanych autorytetów prawniczych. A przy okazji także ich krewnych i przyjaciół.
A tymczasem – i tu jest krzyk wielki wzmocniony tubami, niemalże trąbami jerychońskimi Gazety Wyborczej, TVN, Polityki, czy tego elitarnego klubu Iustitia – jak to papugi (sorry, to ludność tak ich nazywa od lat) wrzeszczą i powtarzają, że pięć lat minęło, a dobra zmiana (ha, ha, ha) nie skróciła trwania procesów, które potrafią latami się ciągnąć, nie uprościła procedur, nie spowodowała stosowania ze strony sądu uprzejmości i szacunku do klientów, itd., itp.
Faktycznie tak jest, nie da się ukryć, lecz głównie dla tego, że za tymi bolączkami nadal stoją ci sami ludzie w togach i sprawy się ciągną, bo na przykład pan sędzia wybrał się na wyprawę w Himalaje, by wejść na Czomolungmę, albo chociażby Kilimandżaro, a pani sędzia ma akurat okropnego kaca, bo każdy by miał po trzech promilach.
Poza tym dziadek tak robił i ojciec też, to niby dlaczego miałbym być Speedy Gonzales, żeby rodzina się śmiała. O nie! Rodzinne tradycje są najważniejsze.
A to, że jesteśmy gniewni i brutalni, co te ofermy nazywają chamstwem i pogardą, to broniąc powagi świątyni sprawiedliwości i nie bez kozery dano nam, sędziom moc karania srogo, jak ta nerwuska otworzy dziób, albo prostak nie chce zamknąć ryja.
***
No więc myślę sobie tak – te wszystkie zarzuty na dolegliwości dla sądowych klientów, to sprawy proceduralne, a ja bym powiedział techniczne. I to wszystko jest dokładnie opisane – i jak to w sądach – w kodeksach.
Są to kodeksy postępowania. Mamy ich kilka:
- kodeks postępowania karnego;
- kodeks postępowania cywilnego;
- kodeks postępowania administracyjnego;
- kodeks postępowania egzekucyjnego;
***
Toteż jako PT inżynier i ciekawski Dyletant posłuchałem, popatrzyłem, a potem pomyślałem, że aby zatkać słodkie i uśmiechnięte buzie opozycji, pewne sprawy, na które oni jojczą, można by załatwić praktycznie od ręki. Trzeba by tylko szybko i sprawnie z wielką dozą zdrowego rozsądku popracować wyłącznie nad tymi kodeksami postępowania. Na przykład tak:
- Uzupełnienie wszystkich składów sędziowskich w rozprawach dotyczących obywateli (osób fizycznych) o czynnik społeczny. Potocznie – ławników. Na każdym poziomie orzekania.Nie wiem co mają na myśli kukizowcy pod pojęciem "sędzia pokoju", lecz jak mówią znawcy problemu, do tego potrzebna jest nowelizacja Konstytucji. Czyli temat musi poczekać, aż dobra zmiana osiągnie w Sejmie konstytuantę.
- Sądy doraźne, albo 24 godzinne. Czy pracujące za komuny pełną parą Kolegia ds. Wykroczeń były czymś złym? Co się stało z Sądami 24 godzinnym, które bodajże w 2006 roku tenże sam minister Ziobro hucznie wprowadzał w życie?Sprawa jest prosta – ustalenie katalogu wykroczeń i drobnych przestępstw, z uwzględnieniem maksymalnej kwoty szkody (rewaloryzowanej regularnie). Pojmany sprawca doprowadzany jest przez policję prosto na salę sądową, a tam własnie w trybie 24 godzinnym (jak kiedyś Pogotowie Ratunkowe) sprawa jest osądzana, wyrok wykonywany natychmiast zgodnie z procedurą i już.
- Wprowadzenie żelaznej zasady, stosowanej we wielu krajach: sąd daje stronom uczciwy okres na przygotowanie się stronom do rozprawy (można ustawowo określić czas maksymalny w zależności od wagi i komplikacji). Żadne wykręty, wstrzymania, pauzy nie będą tolerowane bez mocnych dowodów na takie działanie. Sąd może wysoko karać, za umyślne zbędne zwłoki. Sąd wyznacza termin rozprawy i sprawa rozpoczęta toczy się dzień po dniu, w dni robocze. Sąd ustala godziny rozpoczęcia procesowania i godzinę zakończenia. Możliwa jest przerwa na posiłek. Sąd ogłasza wyrok, karę i natychmiast uzasadnienie wyroku. Wnioski o powołanie świadków, ekspertów, rzeczoznawców i przedstawianie dowodów rzeczowych należą do stron i musi to być zgłoszone przed rozprawą sądowi (chyba, że ujawnią się nowe fakty)
- Wprowadzenie pozwów zbiorowych, gdy poszkodowana została większa grupa osób. Przedstawiciel poszkodowanych reprezentowałby prawnie wszystkich z grupy i nie byłoby konieczności przesłuchiwania wszystkich po kolei, jeżeli ich zeznania nic nowego do sprawy nie wnoszą. Uniknęło by się takich absurdów, jak odczytywanie przez 3 miesiące identycznych zeznań poszkodowanych (jedynie kwoty były różne) w sprawie Amber Gold.
- E. Należy ustalić rolę, kompetencję i zakres działania czynnika społecznego w procesie, który jest obowiązkowym elementem rozpraw dotyczących bezpośrednio obywateli.
Oczywiście mam na podstawie tego co widziałem na świecie jeszcze sporo innych obserwacji, lecz wymagają one bardziej skomplikowanego procesu ustawowego i legislacyjnego.
Na przykład jestem święcie przekonany, że stanowisko sędziowskie powinno zawsze być zwieńczeniem kariery i powołany na nie prawnik powinien mieć lata praktyki w orzekaniu na salach sądowych. 29 letnia pani sędzia w Gdańsku, to jakiś absurd. Z całym szacunkiem, nawet jeśli się jest geniuszem, to brakuje życiowego doświadczenia.
A już ideałem byłoby to, że każdy przewodniczący konkretnego sądu byłby publicznie wybierany przez lokalną społeczność na ściśle określoną kadencję.
Wydaje mi się też niegłupie, by nieco pomieszać w palestrze. Oczywiście pozostawiamy adwokatów publicznych przydzielanych przez sąd do sprawy. Natomiast ci oskarżeni, których na to stać mogą zatrudnić kancelarię adwokacką, lecz według zasady, że opłata ryczałtowa i wstępna nie jest dowolna i wysoka, natomiast ostateczna wysokość opłaty za usługę, wypłacana jest według starej zasady "no cure, no pay". Czyli dostaniesz mecenasie tym więcej im wyżej uda ci się sprawę wygrać. Zapobiegałoby to długotrwałemu "dojeniu" klienta, bez żadnych końcowych efektów.
Metoda zastosowana w stosunku do sądownictwa przez prawicę – pozbycie się negatywnej grupy, niestety mającej nadrzędny wpływ na cały ustrój i działalność sądów, jest obecnie dominującą metodą w całym postępie na świecie.
Nie ma sensu reperowanie starego. Lepiej zburzyć do fundamentów a na tym postawić nowe. Toteż autentycznie trzeba było zacząć od wymiany kadr zarządzających sadownictwem. W całości to popierałem i popieram. Demokracja czasami musi ustąpić pola sprawiedliwości.
Lecz, jak tu krótko napisałem, można jednocześnie szybko zająć się sądowymi procedurami. Wierzę, że są ludzie od tego.
.
Atak personalny ex cathedra, demonstracja własnej niezachwianej wyższości i bolszewicki sarkazm.
Nowa onuca na portalu?
Radzę uważać, bo my już tu mamy swoich trolli, a oni nie znoszą konkurencji i z powrotem wykopią na ten Sputnik, czy NEon.ru.
Tak, czy inaczej współczuję, bo to klasyczne słowa człowieka przegranego. Nieudacznika po prostu.
a ja z kolei gratuluję niezwykle,jak zwykle merytorycznej odpowiedzi, bez jakichkolwiek aluzji personalnych, no i oczywiście szalennie kulturalnie podanej. Jak to u człowieka wygranego...
Niedawno walczył Pan z kominkiem. Nie nazywam tego precyzyjnie, co Pan robił, bo nie wiem, w każdy razie był temat kominka...
Proszę sobie wyobrazić, że ktoś do Pana przychodzi, dajemy na to tricolour i rozmawiacie o kominkach. Nagle tricolour przekonuje Pana do swoich racji zwrotem "ty mordo zdradziecka, kanalio, na kominkach się nie znasz więc zrobisz, pierwiastku animalny, tak jak to robią ludzie i masz mnie słuchać". Znaczy Pan nie ma nic do gadania tylko do wykonywania, bo kanalia nie jest od zabierania głosu tylko od posłuszeństwa i robienia, co panisko nakaże. Mam nadzieję, że potrafi sobie Pan to wyobrazić i przyznać, że raczej byśmy nie pogadali - może już nigdy (zresztą zaraz się okaże).
I po drugie: w propozycjach PIS jakoś mało miejsca w "reformie" poświęcono temu, co Pan wylicza, natomiast jakby o niebo więcej personaliom. Więc zachodzi podejrzenie, że trzeba przejąć sądownictwo czyli wywalić niepokornych, a zostawić wazeliniarzy z długopisem, by tylko podpisywali, co partia nakaże. A największe moje obawy budzi nie Prezes tylko Minister Sprawiedliwości...
Niby , że PIS po chamsku nikogo się nie pytając robi swoje, bo gardzi resztą? Ciekawa obserwacja. Taka michnikowska.
Nie wiem, czy to nieświadomość, hipokryzja lub zła wola, że tacy oto ludzie, jak nasz kolega powyżej nie zauważa i nie chce przyjąć do wiadomości, że cały organizm, w tym wypadku system sprawiedliwości (trzecia władza), został zatruty globalnie. Tak, jak w chorobach nieleczonych następuje ogólnoustrojowe zatrucie organizmu - taka na przykład sepsa, posocznica, czy gangrena. I wiadomo, że w pierwszym rzucie, natychmiast, albo tak szybko, jak to jest możliwe, trzeba zabójczy proces przerwać, usuwając ogniska zapalne. Na przykład w gangrenie ucinając nogę, czy rękę.
Jak widać taki typ, jak Juszczyszyn, który z takimi cechami osobowościowymi nigdy nie powinien zostać prawnikiem, "zaraził" już sporą część prawników w Olsztynie. Podobną sytuację szerzenia zarazy widzieliśmy w czasie strajku nauczycieli. Tytuł sędziego nie daje automatycznie certyfikatu mądrości i przyzwoitości. Wielu to kujony o bardzo słabym kośćcu moralnym. Gdy zobaczą, że można, bo nikt nie pilnuje, to będą nieuczciwi i zakłamani.
Ps. Artykułu, gdzie wspominałem o kominkach trzykolorowy kolega kompletnie nie zrozumiał, bo tematem był "cug" - wywołany iskrą i ogniem ciąg, który jest niezbędny przy dobrym spalaniu. A to się odnosiło do koniecznosci wywołania entuzjazmu wśród obywateli, który pozwoli na realizację zamierzeń.
Ps. mam sporo winogron. Przydomowych, nie plantację. To na parę gąsiorów i białego i czerwonego wystarcza. Na razie. W przyszłosci spróbuję wydestylować jakiś winiak, albo zrobić grappę. I delektować się przy buchającym płomieniem kominku.
Pozdrawiam
Ja nie pamiętam o cugu w Panskim kominku, bo mnie to zupelnie nie interesuje. Bez obrazy, ale jest mi to obojętne. Podobnie aluzja do entuzjazmu spolecznego, no prosze nie byc tak pysznym i zakładać, ze zapamiętuję Pańskie wypowiedzi. Nie zapamiętuję ponad to, co się samo nie zapamięta, bez mojej woli.
A skoro odwołuje się Pan do choroby organizmu, to zwracam uwagę, ze pacjenta przy leczeniu traktujemy z szacunkiem. Oczywiscie lecząc można skopać bydło, a kobiety zdeflorować pancerną brzozą, ale chyba nie jest Pan za taką opcją, choćby dla dobra swoich dzieci.
Prawda?
Takie czasy... I to powraca.
Ps. Każdy mój, mieszkający poza miastem norweski przyjaciel pędzi moonshine. To ich sport narodowy.
żeby każdy system dobrze działał trzeba go także dobrze zaprojektować. Każdy element układu ma swoje konkretne zadanie - policja węszy i rozkminia, szuka ludzi i zbiera dowody; prokurator ocenia co się nadaje do rozprawy, czyli z czego w działaniu policji da się zmontować rokujący nadzieję proces sądowy. Potrzebny do tego jest jednak również prawnik - koordynator i planista działań całego zespołu. On także dobiera ludzi zewnętrznych - ekspertów, lekarzy sądowych, patomorfologów, czy anatomopatologów, oraz laboratoria kryminalistyczne. Kto tym ma się zajmować? Prokurator? Policja? Zawsze w dobrym systemie musi być moduł nadzorczy całości.
zmontować rokujący nadzieję proces sądowy. – Nadzieję na co? I bez tego prawie zawsze oskarżenie prowadzi do skazania, bo sądy przyklepują, jak leci. Ma być więcej tego samego?
To ani nie dla wszystkich spraw, ani nie dla wszystkich sędziów.
Od siebie dodam, że konieczna byłaby ochrona kontrwywiadowcza zamiast werbowania sędziów śledczych. I szkopuł co z tym ogonem.
Tu pelna zgoda. Wyrok sądowy ma być jak produkt, dobrze zaprojektowany i wykonany przez strony procesu, a rola sędziego to ocena materialu i właśnie wyrok. Wyrok to swoista DTRka, która albo przekazuje niewinnego do eksploatacji w warunkach wolności lub winnego w warunkach więzienia.