W rozmowie z przyjazną mi osobą ze Śląska uświadomiłem sobie że, dziś chyba najważniejszym tam problemem nie jest ani Ruch Autonomii Śląska, ani mniejszość niemiecka. Najważniejszym problemem, tak jak i w pozostałej części Polski, jest powszechna apatia, która na Śląsku ma inne uwarunkowania i daje inny obraz końcowy.
Aby ją wyjaśnić musimy najpierw odwołać się do ujęcia ogólnopaństwowego i odpowiedzieć na pytanie, skąd się wzięły: ogólna apatia, ogólne zniechęcenie, a nawet odmowa uczestnictwa w życiu społecznym i politycznym? Na socjologiczne badania w tej dziedzinie nie trafiłem. Przyczyn więc jest wiele, ale trzy najważniejsze to: stojąca na niskim poziomie walka polityczna PO z PiS-em, źle rozumiany wolny rynek i egoizm, który szczególnie zagnieździł się w młodym pokoleniu. Walka PO z PiS-em, tak czy siak, odbyć się musiała, ale niski poziom podtrzymuje selekcję negatywną i odstręcza ludzi poważnych. Wolny rynek, jak już wielokrotnie pisałem, przeznaczony jest dla mas, naiwniaków lub cwaniaków, którym wydaje się, że mogą coś dla siebie skubnąć. Egoizm (ten szkodliwy) rozumiejąc en bloc dotyczy głownie pokolenia posolidarnościowego. Młodym ludziom, (od trzydziestki licząc, bo najmłodsze jest już inne) wydaje się, że ograniczając swój krąg do własnych zainteresowań i własnej rodziny, pracują na siebie, stają się bardziej wolni i że samodzielnie dadzą sobie radę z wszelkimi przeciwnościami losu, chociaż historia pokazuje zupełnie coś innego. To przeświadczenie wpycha ich na swoiście rozumiany wolny rynek, nakłania do brania dużych, nie do końca, przemyślanych pożyczek, i wmanewrowuje w spiralę niekończących długów. W ten sposób wszyscy stają się współczesnymi niewolnikami.
Ten sam model obowiązuje również na Śląsku, ale jest kilka różnic. Pierwsza, może najważniejsza, polega na tym, że dla ludności miejscowej, Polska zazwyczaj ogranicza się do granic Śląska. Trudno jednak się temu dziwić, ponieważ Śląsk poza granicami Polski był ponad 600 lat i tak był tam rozumiany. Rozumienie polskości jest znacznie lepsza w części katowickiej niż opolskiej. Drugim czynnikiem jest społeczna solidarność kulturowa Ślązaków. Tamtejsza społeczność, po wojnie zwana autochtoniczną, zachowała swoje stare tradycyjne wartości, głównie ludowe, oraz kulturowe światełka ostrzegawcze, które ostrzegają przed zagrożeniami. Chłopski charakter kultury czyni ją silną i odporną na przeciwności losu (kultury ludowej w Polsce się nie docenia i dlatego kultura narodowa słabnie). Kolejnym jest „europejskość”, którą raczej wykorzystuję się do manifestowania swojej odrębności kulturowej, rozumianej bardzo różnie. Jest jeszcze kilka mniejszych uwarunkowań: 1. skłonności do gloryfikowania kultury, a zwłaszcza cywilizacji niemieckiej i traktowanie jej jako punktu odniesienia, 2. większe otwarcie na argumenty niemieckie, niż polskie, 3. przerażenie, że po raz pierwszy w swojej historii, na własnej ziemi, Ślązacy znaleźli się w mniejszości, 4. swoista megalomania obronna (podobna do litewskiej), która nie bierze pod uwagę prawd historycznych (np. Śląsk dał Polsce wszystko, Polska Śląskowi nic, Piłsudski był przeciwny Śląskowi, a powstania śląskie wywołali wyłącznie Ślązacy, manifestowanie krzywdy śląskiej, itd.). Powyżej wymienione cechy bardziej zauważalne są na Opolszczyźnie, niż w województwie śląskim. Śląsk zielony jest bardziej proniemiecki, Śląsk czarny – prośląski, choć po wybraniu Morawieckiego posłem, słychać tam dobre głosy, że „Polska wróciła wreszcie na Śląsk”. Reasumując, skład tamtejszych czynników kulturowych musi dawać inne przełożenie inne opcje i inne kierunki przemian, niż w pozostałej części Polski.
Nie możemy zapominać, że współczesna odporność immunologiczna Polaków zatraciła swoją moc oraz swój krytyczny wymiar. I to Ślązacy zauważają. „Europejskość” na Śląsku używana jest jako czynnik jednoczący; w pozostałej części Polski ma ona cechy zacietrzewienia i stała się narzędziem do obrony tego, co było, albo w sposób bezkrytyczny - dobrobytu. Tak rozumiane europejskości nie będą przystawać do siebie raczej nigdy i zawsze pomogą bardziej w oddzielaniu tych dwu części od siebie. W Warszawie zupełnie pomija się znamienny fakt, że Wrocław szykowany jest na stolicę przyszłego zjednoczonego niemieckiego Śląska. Media na ten temat milczą zupełnie, a to zaledwie czubek góry lodowej w tych sprawach. I trzeba pamiętać, że stosunek Polski do Niemiec, na Śląsku jest odbierany, jako papierek lakmusowy. Na Śląsku patriotyzm, ze względu na swoją historię, ma inne parametry, niż w pozostałych dzielnicach Polski.
Szanse PiS na Śląsku
Na Opolszczyźnie, gdzie tamtejsza ludność zachowała tradycje rolnicze i związane z tym uwarunkowania, opcja PiS-owska nie ma szans na wygranie – z wielu powodów: 1. zastana Polska w 1945 r. była komunistyczna i taką tam ją zaakceptowano, 2. przez cały okres PRL na Śląsku Opolskim walczono z Kościołem katolickim, a w początkowej fazie preferencje mieli członkowie Komunistycznej Partii Niemiec; akceptacja tego stanu rzeczy powodowała dezorientacje i wymagała wysiłku moralnego ze strony śląskiej, 3. Pod koniec okresu komunistycznego (przed powstaniem mniejszości niemieckiej) Niemcy rozbudzały nadzieje m.in. poprzez dosyłanie paczek wartości renty za udział w II wojnie, a także poprzez rozdawanie na granicy 100 marek gratis i głoszenie propagandy porównawczej, 4. w III RP mniejszość niemiecka zaczęła spinać wcześniej rozbudzone nadzieje i roztaczać wizje wielkich Niemiec, 5. tradycyjnej niemieckiej antypolskiej propagandy (np., że rząd PiS chce wyprowadzić Polskę z Europy i wszyscy stracą możliwość przyjazdu na Śląsk, że granica zostanie zamknięta, że co polskie, to gorsze itd.), 6. wykorzystywanie przez Niemcy śląskiego mitu obronnego (np. to wszystko, co na Wschodzie, wymaga cywilizowania), 7. zmiana ustroju państwa wiąże się z utratą dawnych przywilejów i stanowisk, które zajmowali dawni działacze śląscy.
W ostatnim czasie, coś jednak drgnęło. Wprawdzie na Opolszczyźnie nadal większy posłuch ma propaganda niemiecka, niż jakiekolwiek polskie oddziaływanie i antypolskie nastroje miejscami raczej narastają, to jednak coraz częściej powracający z Niemiec mieszkańcy Śląska Opolskiego, nie tracąc obywatelstwa niemieckiego, zaczynają już dostrzegać korzyści wynikające z mieszkania w Polsce. W województwie śląskim (dawne Katowickie) jest inaczej, bo tamtejsi Ślązacy znają Polskę dłużej, przeżyli burzliwy okres zderzenia międzywojennego, są ludnością miejską i rozumują w nieco inny sposób. Tam mniejszość niemiecka nie znalazła poklasku, ale zainstalował się Ruch Autonomii Śląska, który odwołuje się nie do poczucia niemieckości na Śląsku, lecz do odrębności śląskiej i przedwojennej autonomii. Wielkie nadzieje w tej części rozbudziło wybranie Mateusza Morawieckiego na posła. Cechą charakterystyczną tej części Śląska jest to, że ci sami mogą należeć do PiS, jak i do PO. Jedną wspólną cechą obu części Śląska jest to, że Śląsk poza Polską był około 600 lat, i to trzeba wziąć pod uwagę.
Problem zasadniczy
Najważniejszym jednak czynnikiem są stosunki społeczne ludności napływowej z miejscową – wewnątrz samego Śląska (część katowicka i opolska), które w dzisiejszych czasach osiągnęły swoisty martwy punkt. Powojenni działacze Związku Polaków w Niemczech byli bardzo otwarci na współpracę z inteligencją ludności napływowej, która podjęła badania śląskoznawcze i zaczęła wgłębiać się w specyfikę tego regionu. Doskonale wiedzieli oni, że Ślązacy tylko w Polsce mogą być nadal Ślązakami i Polakami jednocześnie, że Polska daje im tożsamość, szanse na wykształcenie, kulturowy rozwój i pozbycie się hitlerowskiego cienia. Zarysowała się dobra współpraca obydwu stron.
Ale już ich synowie zaczęli zazdrośnie strzec dorobku swoich ojców, najpierw z obawy przed przejęciem go przez Warszawę, możliwość skwitowania trzech powstań śląskich jako chłopskich oraz utratę swojej śląskiej tożsamości w Polsce, która dała im znakomity paszport obywatelski. Nie odwrócili opcji, lecz odwrócili tendencje. Przerażała ich, jak już wspomniałem, także wizja mniejszości na własnej ziemi (śląskie – ok. 2,5 mln, opolskie, ok. 1,2) która została oceniona z punktu widzenia niemieckiego, jako zagrożenie. Potem, w III RP sytuacja zaczęła się zmieniać, do głosu dochodziły nieporozumienia kulturowe, podjudzania z zewnątrz i zaczęły wkradać się albo zniechęcenie, albo zła wola, która dziś ma różne oblicza w województwie opolskim i śląskim. Ciekawość Śląska wśród ludności napływowej została albo zablokowana, albo wynaturzona. Wśród niej wielu wykazuje ciekawość Śląska, ale można też spotkać się z kompletną dezorientacją – np. z przekonaniem o istnieniu polskich obozów koncentracyjnych, z proniemiecką opcją, czy identyfikacją z separatyzmem śląskim, który można wyjaśnić choćby tym, że „jak Śląsk będzie w Niemczech, to będę lepiej zarabiać”. I takie przekonanie, niestety, spotyka się w gronie absolwentów Uniwersytetu Śląskiego.
Morawiecki posłem
Sytuacja zaczęła nabierać innych barw od czasu wybrania Mateusza Morawieckiego na posła w województwie śląskim. Głosy mówiące, że „nareszcie Polska wróciła na Śląsk” mają uzasadnienie ponieważ dotąd wojewodowie i poszczególne polskie rządy bardziej interesowali się mniejszością niemiecką lub RAS-iem, niż Ślązakami polskimi, którzy muszą dostać wsparcie dla kultywowania dorobku swoich przodków i ich tradycji, przywracając im honor i pamięć. I to jest jedna strona medalu. Druga jest bardziej skomplikowana, bo trudno powiedzieć, czy istnieje już akceptacja strony śląskiej dla tego kulturowego zastrzyku, jaki niesie z sobą ludność napływowa? Nie tylko dlatego, iż wzmacnia słowiańskość tej ziemi, ale dlatego, że wielu z nich wnosi z sobą pierwiastek, zupełnie tam pomijany i niedostrzegany – a więc tę niezależność kulturową, która ukształtowała się na kresach, a która bardziej pomaga być wolnym człowiekiem i zachować szeroką ponad śląską perspektywę.
Śląsk wymaga więc nie tylko inwestycji przemysłowych, ale w równym stopniu wzmocnienia prac nad wzajemnym zrozumieniem: śląskości i polskości. I piłeczka leży po stronie polskiej, to ona bowiem musi wesprzeć wysiłek Ślązaków na długiej drodze do Polski i wyjaśnić na czym ta polskość polega – nie poprzez nazwy ulic, ale znajomość obu historii. Powszechna apatia jest tu najgorszym doradcą i zatracaniem wspólnych możliwości, bo ani polska droga do Polski, ani śląska droga do Polski nie zakończyły się. Długość tej drogi będzie zależała od polskich rządów w Warszawie.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8493
Górny Śląsk dotyczy całości. Dalej jest to problem semantyczny, bo Śląsk Opolski jest częścią Górnego Śląska i jest używany dość powszechnie, natomiast nazwa "Śląsk Katowicki" raczej się nie używa.
Z Breslau, Breslaw, jak chcieli niektórzy, (połączeniem Breslau z Bracławiem) to jest osobna sprawa i wsączana od wielu lat. Podobnie jest z herbami wojewódzkimi, powiatowymi. Na ziemiach zachodnich, jako całości, biały orzeł zniknął, a pojawił się czarny i czerwony. Proszę sprawdzić. Nie wiem, czy w Polsce ktokolwiek kontroluje, co się na jej terenie dzieje? W stosownym czasie napiszę artykuł na ten temat.
No tak, ale, jak by nie patrzył, to nasz problem to jest. Polakom do głowy nie przychodzi, że ziemie odzyskane mogą stracić. A właściwie tam mieszkającym już jest obojętne, bo na razie mają dobrze, ale w końcu ktoś na kogoś musi robić. Tak jest ustawiona nasza cywilizacja. Potem będzie tylko kwik.
Czy Pan naprawdę tak myśli? Proszę porównać herb Goerlitz i chyba (już w tej chwili nie pamiętam, pisałem kiedyś duży art. na ten temat) województwa dolnośląskiego. Jest niemal identyczny. Na tablicach rejestracyjnych Frankfurt/Oder i woj. lubuskie maja tę sama literkę "F". Ale to oczywiście przypadek. Brakło liter w polskim alfabecie. Takich faktów jest więcej. Może w Krzyżowej też odbyło pojednanie?
Zrównać dwugłowego orła Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego z orłem Piastów dolnośląskich... Zostawiam to bez komentarza.
Pozdrawiam
Mieszka Pan zapewne na Śląsku Opolskim i poruszył Pan kolejny mit, którym część ludności posługuje się dla pielęgnowania swojej krzywdy. Twarda prawda jest taka, że stanowisko odpowiada wykształceniu. Nikt Ślązaków nie uważa za ociężałych umysłowo. Czy kardynał Hlond, bp Gawlina, a, Panie niech Pan się podniesie z kolan i nie opowiada cierpiętniczych bajek. Z tą łopatą, to kolejny mit. Na Śląsku panował model: zawodówka i do roboty. Ten model "łopaty" został przeniesiony z czasów niemieckich, gdy panowała bieda i dyskryminacja. Mieszkałem wystarczającą ilość czasu na Śląsku, aby poznać Ślązaków - różnych. Nie jest też prawdą, że Polacy Śląska nie lubią. Dużo Ślązaków mieszka poza Śląskiem i nie czują się dyskryminowani. Pojęcie "apatia" użyte w tekście nie dotyczy Ślązaków, lecz ogólnego stanu nastrojów w Polsce.
Kursy po II wojnie, owszem, kończyli, ale tylko partyjni i komuniści, bo musieli zastąpić tych, którzy byli przygotowani na normalnych studiach. Proszę nie łączyć ich z Polakami, którzy nie mieli z nimi nic wspólnego i siedzieli w więzieniach lub dawali głowę. To krzywdzące.
Proszę Pana, nie wie Pan ile litrów piwa wypiłem na takich dyskusjach. Na początku było trochę dyskusji, trochę śmiechu, a na końcu powszechna zgoda i jeszcze więcej śmiechu.
Pozdrawiam
Czy panu wiadomo ,ze 70% "slaska Katowickiego" nigdy historycznie,etnicznie,kulturowo nigdy nie mialo nic wspolnego ze "slaskoscia" ? Byle woj. Czestochowskie Zaglebie Slasko-Dabrowskie oraz Bielsko-Bialskie ( Beskidy i Podbeskidzie) tworza owe 70 %..Gorale Beskidzcy i Malopolanie..a pan tu o "slazakach"..
Zla narracja i polityka jest prowadzona na tych terenach przez panstwo Polskie..Problem " odrebnosci" od Polskosci zniknie natychmiast jak sie okroi administracyjnie wspomniane anty-Polskie enklawy i przywroci etniczno-kulturowe granice a i Polskosc natychmiast powroci..Kiedy tworzono nowy podzial administracyjny Polski Komunisci w zmowie z Niemcami wytyczyli nowe granice "slaska" w interesie Germani.. najwyzszy czas aby przywrocic stare a problemy natychmiast znikna..
Oczywiście, w okresie zaborów Katowice należały do Prus, Sosnowiec był pod zaborem rosyjskim. W okresie II wojny Sosnowiec został włączony do Niemiec. I to jest wystarczająca różnica. Ale w tych dywagacjach nie można zapominać, że Powstańcy Śląscy z pierwszego powstania schronienie uzyskali właśnie w Sosnowcu. A więc do czegoś się jednak przydał.
Sluszne spostrzezenie !! Sadze,ze naplywowych "goroli" jest wiecej na "slasku Katowickim" niz autochtonow.
przynajmniej tak mowia dane statystyczne..(Latwiej spotkac "slazoka" w Reichu niz na "slasku" :-)).....)...Empirycznosc faktow, psuje Ryszardowi wlasna konkluzje oparta o zaslyszana opinie..i jak tu zyc ?
Widzę, że nie bardzo Pan się orientuje w śląskich podziałach. Śląsk Opolski ma charakter rolniczy, katowicki - przemysłowy. Po plebiscycie na część polską, nie pamiętam, przeniosło się ok. 200 ludzi, którzy czuli się Polakami, na niemiecką (opolską) ok. 100 tys. tych, którzy czuli się Niemcami. To już są różnice kolosalne. Ponadto na samym Śląsku jest bardzo dużo odmian językowych, bywa, że nawet poszczególne wsie różnią się wymową itd.
Co do procentów... Gdybym nie znał specyfiki, nie zabierałbym się do pisania artykułu. A te zmiany, które Pan sugeruje, to czysta fantazja. Nie ma takich recept, które za pstryknięciem palców odmieniałyby sytuację. Chociażby ze względu na podziały i specyfikę Śląska.
Narracja była zła, ale z wyborem Morawieckiego, to widać się już zmienia i miejmy nadzieję, że się zmieni na lepszą.
Pan nie rozumie SLASKA a zdawanie sie na czyjes niemiarodajne opinie a pozniej w oparciu o nie formulowanie konkluzji..( co pan tutaj robi) nie wyczerpuje podstawowych kryteriow konstruktywnego krytycyzmu czy opisu zjawiska..
I na tym poprzestanmy ,bo nie mam zamiary brnac dalej w absurdy typu " Katowicka Slaskosc przemyslowa"..Pzdr..
Tu rzeczowo. Śląsk ma to do siebie, że prawdy o nim są podzielone wg opcji politycznych, wg miejsca zamieszkania, wykształcenia, stopnia identyfikacji, zdolności percepcyjnych, przeżyć indywidualnych, a nawet kwalifikacji zawodowych. A może inaczej, cokolwiek by nie napisać o Śląsku, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie krytykował coś i zarzucał nieznajomość. No, taka to specyfika. Ale niech mi Pan wierzy, jestem przyjacielem Śląska.
" Katowicka Slaskosc przemyslowa".- a to już sam Pan sobie wymyślił. Nieładnie. Czegoś takiego nie napisałem.
I tu Pana zaskoczę... Mam nadzieję, że w tym roku ukaże się moja książka, która potraktuje Śląsk całościowo: od powstania państwa polskiego do czasów obecnych. Pozdrawiam
Zważywszy na to, że większość herbowych ze wschodu defekować chodziła za stodołę, w czasach gdy na zachód od Wisły, włościanie mieli wychodki to wizje Pana Surmacza o edukowaniu Ślązaków między bajki należy wsadzić.
Oj, Panie, Panie... A radziłem Panu, przestań Pan pić.
Moim zdaniem wyodrebnienie Slaska z Rzeczpospolitej jako calosci rozpoczelo sie
po najazdach mongolskich w XIII wieku kiedy te ziemie te zostaly praktycznie wyludnione,
a ponownie zaludnienie nastapilo dzieki naplywowi osadnikow z Europy zachodniej,
glownie z krajow niemieckich. Nic wiec dziwnego, ze wraz z niemieckimi osadnikami
przyszla rowniez niemiecka kultura i niemieckie tradycje. Te dwa czynniki: kultura
i tradycja spowodowala do dzis obserwowana " innosc " Slazakow jesli jeszcze
na G. Slasku jacy zostali ( to ci prawdziwi ), pozostali to zintegrowani naplywowi po 1945 roku
Polacy. Potomkowie tych ktorych rodzice lub dziadkowje po 1945 przybyli na Slask, przejeli
czesto gware i tradycje od Slazakow. Z biegem czasu Slazacy ( ci z G. Slaska ) czujac
sie obco starali sie wyjechac do Niemiec z ktorymi czuli sie bardziej zwiazani niz z Polska.
Co do reszty Slaska to sprawa jest wiadoma, zamieszkujaca te ziemie ludnosc po prostu
wysiedlono. ( wielu z nich zwazalo sie za wypedzonych )
p.s.
Udalo mi sie poznac kilku Lwowiakow, ktorz przestali rozmawiac, a zaczeli godac.
Wygladalo to naprawde bardzo komicznie.
Dla Pana Blogera historia zaczęła się dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym, czego daje dowody praktycznie w każdym swoim wpisie.
Prezentuje wręcz zerową wiedzę, zmieszaną z pogardą, na temat przyczyn odmienności kulturowej całego pasa północno/zachodniego - od Warmii, przez Pomorze, Wielkopolskę do Śląska - od kanonu kresowego.
Dyskusja z nim to tak jakby gadać o partyzantce z gościem który ma pretensje dlaczego w Poznaniu nie było tak rozwiniętej konspiracji jak w Warszawie.
Rozmowa z Panem Surmaczem jest rozmową z gościem, który nie ma pojęcia o Akcji Tannenberg i wywózkach w pierwszych miesiącach wojny, nie mającym pojęcia ze cały pas o którym pisałem był praktycznie obozem pracy o ciut zmniejszonym rygorze niż w typowych zamkniętych.
Oczywiście, pełna zgoda.
Ale tu mały passus: ludność wysiedlona była ludnością niemiecką, chociaż mogła się identyfikować ze Śląskiem. Po zakończeniu największej zbrodniczej wojny w dziejach polityka widziała to inaczej, niż kultura. Wojny nie wywołali przecież Polacy. Trzeba też zauważyć, że na Śląsku wiedziano kto jest Ślązakiem, a więc miejscowym Słowianinem, a kto Niemcem. I co więcej, to była dla nich ważna informacja.
https://wiadomosci.onet…
"Enkawudziści w lutym 1945 r. utworzyli dwa podobozy oznaczone numerami 22 (na terenie obozu macierzystego) i 78 (w obrębie Birkenau). Pierwszy z tych obozów, przeznaczony dla jeńców niemieckich, przystosowano do maksymalnie 1,5 tys. osadzonych, których systematycznie wywożono do Związku Radzieckiego lub innych obozów w Polsce.
W drugim przetrzymywano Ślązaków i opolan, deportowanych później do kopalń w Zagłębiu Donieckim. Wśród nich było dużo osób narodowości polskiej."
Prezydent nie wspomniał o początku tej nowej okupacji w swoim przemówieniu - kolejna półprawda, a wie, bo o obozach NKWD udało mu się powiedzieć w wywiadzie po obraźliwym wystąpieniu rosyjskiego ambasadora - kto mu dał mikrofon? Dalej tabu jest dla PAD prawdziwy charakter sowieckiego wyzwolenia, bo otwiera karty historii o stalinowskiej żydokomunie - głównym realizatorze tej okupacji. KPP już nie było jeśli nie ukryła się w Berezie.
Być PAD zostawił sobie argumenty na przyszłość? Po co KPP, skoro mieliśmy cały Związek Sowiecki?