To były inne czasy Cz.1

 

 
Lata 50-te, 60-te, 70-te .............. Stop. Wystarczy.
To moje dzieciństwo i młodość. To wtedy zostałem ukształtowany.
  
30 najważniejszych i najszczęśliwszych lat w życiu każdego.
Tylko, że wówczas było zupełnie inaczej. To były inne czasy. Wtedy, a teraz, to tak, jakby przenieść się z Arktyki na Karaiby,
Moje pokolenie dobrze rozumie, co mam na myśli.
 
 
Ci, którzy urodzili się po roku 1980 nie potrafią sobie tego w pełni wyobrazić, bo do momentu transformacji byli dziećmi, a potem przez całe lata dziewięćdziesiąte, uczyli się wraz ze swoimi rodzicami, oraz rówieśnikami, jak żyć w nagle zupełnie innym świecie, intrygującym i obiecującym, lecz pełnym nowych pułapek. Nie mieli punktu odniesienia i porównania w stosunku do starszych pokoleń. Bo oni tamtych lat nie przeżyli...
 
Czy ktokolwiek z nas, z pokolenia powojennego boomu demograficznego, gdy nasi rodzice musieli odreagować lata okrutnej i przerażającej wojny i z radością nadganiali stracone lata, przypuszczał wówczas, przez te trzydzieści młodych lat, że kiedykolwiek może być inaczej?
Oczywiście, że nie. Większość z nas zachowała zdrowy rozsądek, nie była zmanipulowana i zdobyła odpowiednią wiedzę. Prawdziwą wiedzę, a nie tę sowiecką. A sączono ją wszystkim nieustannie.
 
Czy młodsi wiedzą, co to były kołchoźniki? Wątpię. Większość miast, osiedli, a nawet wiele wsi, było osieciowane kablami, do których były podłączone wielkie metalowe głośniki (szczekaczki lub kołchoźniki), przez które władza, konkretnie – partia – wydział propagandy, nadawała swój program, czy ktoś chciał, czy nie, wyłączyć się nie dawało, zachwalający i uczący, jak piękny jest komunizm, jaki wspaniały raj będzie wkrótce, gdy u boku Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, wytężoną pracą dołożymy starań. Codziennie puszczano wszystkim pieśń - "Dziś lud roboczy wsi i miasta, W jedności swojej stwarza moc, Co się po ziemi wszerz rozrasta, Jak świt, łamiący wieków noc... Bój to będzie ostatni, Krwawy skończy się trud..."
Abyśmy przypadkiem nie zapomnieli.
 
Może, gdybyśmy nie byli Polakami, z naszym bagażem powstań, walki i oporu, z rozbiorami, które jednak nie pozbawiły nas narodowej tożsamości, to ci sowieci nasłani na Polskę uzupełnieni przez ich lokalnych pachołków, coś więcej by zdziałali z naszą świadomością i światopoglądem.
Lecz my zawsze wiedzieliśmy swoje.
Przeszliśmy w tryb, wykształcony już przez stulecie niewoli, w tryb przetrwania.
 
Chcieliśmy żyć normalnie, mieć swoje radości i mieć swoje małe sukcesy.
 
Ponieważ urodziliśmy się już pod sowieckim butem z cuchnącą, owiniętą onucami nogą w środku, to mieliśmy spore trudności z wyobrażeniem sobie jak może być inaczej.
Długie rodzinne opowieści o Złotym Wieku Jagiellonów, o odwadze i poświęceniu powstańców traktowaliśmy w młodych latach, nieco jak legendy i baśnie. Piękne i wzruszające, lecz teraz widzę, że jednak pozostały z nami na całe życie, a po 1989 stanowiły podglebie postaw życiowych i przekonań. Lecz wcześniej tego nie wiedzieliśmy. To była taka sama wiedza, wpajana przez rodzinę, jak należy się zachować, jak mówić, cały ten nasz rycerski szacunek dla kobiet, Naturalny szacunek dla starszych. Jak zachowywać się przy stole. Jak w szkole...
 
Czy dzisiaj ktoś zaobserwuje, że gdy na ulicy ksiądz spieszył do chorego z ostatnim namaszczeniem, to ludzie na jego trasie przyklękali, schylali czoło i odmawiali krótką modlitwę?
Nie pamiętam, by w moim mieście, w ostatnich dziesięcioleciach coś takiego można by zobaczyć. A przecież wtedy, gdy to było coś naturalnego, był komunizm. Był socjalizm. Boga nie ma! A religia to opium dla mas. Lecz nawet najwyżsi komunistyczni "przywódcy" Polacy, po cichu, często w tajemnicy, chrzcili swoje dzieci w kościele. Urządzali huczne przyjęcia z okazji pierwszej komunii. Śluby kościelne brali...
 
O właśnie! To jeden ważny rys czasów mojego dzieciństwa i młodości. Przeważająca większość Polaków żyła w stanie rozdwojenia.
Każdy miał poglądy oficjalne, oraz poglądy prywatne. Poglądy prywatne były demonstrowane głównie w kręgu zaufanego otoczenia. Gdy złe ucho pochwyciło nasze słowa, które nie były zgodne z linią władzy, to w najbardziej łagodnym przypadku można było stracić pracę, a w najgorszym, spędzić wiele lat w ciężkim więzieniu, jednocześnie skazując na ruinę swoją rodzinę.
Trzeba było uważać, co się mówi i do kogo się mówi.
Same archiwa komunistycznych służb bezpieczeństwa dokumentują, że stałych współpracowników, tak zwanych TW (tajny współpracownik) było około 100 000. Jednakże historycy twierdzą, że jest to liczba mocno zaniżona.
Tak więc byliśmy, czujni, ostrożni i skryci.
 
Nieprawdą jest, jak mówią dzisiaj "bohaterowie" tamtych lat, których teraz, gdy już można, namnożyło się tysiące, że istniała powszechna nadzieja na zmianę i upadek komunizmu. Znacznie bardziej wierzyliśmy w III Wojnę Światową i okropnie baliśmy się (słusznie) bomby atomowej.
Osobiście miałem długie etapy koszmarów sennych, w których przykryty białym prześcieradłem czołgałem się do najbliższego schronu, albo nieskutecznie poszukiwałem bliskich.
 
Tych, którzy mimo represji i zagrożeń siepaczy komunizmu, walczyli z otwartą przyłbicą, firmowali opór i sprzeciw wobec narzuconej rzeczywistości była dosłownie garstka. Nie było w Polsce ogólnie znanych dysydentów. Zresztą ci nieliczni, jawnie walczący z komunizmem, nie wrócili do kraju po zakończeniu wojny, lub też przemycili się za żelazną kurtynę.
Tak, przemycili się. Bo legalnie praktycznie można było po świecie podróżować wyłącznie za zgodą państwa, konkretnie służb specjalnych, po uprzednim prześwietleniu chcącego jechać, wraz z jego rodziną, na dwa pokolenia wstecz. Tak, to kim byli i co robili dziadkowie było ważne, czy mogłeś opuścić kraj. Choćby na parę dni...
Normalni obywatele nie mogli trzymać paszportów w domu. Po każdym powrocie z zagranicy miałeś tydzień, by paszport zwrócić w biurze Milicji Obywatelskiej. A jak nie zwracałeś, to przyszli po niego. I po ciebie też.
 
Co tam wyjazdy za granicę; poruszanie się po kraju też było utrudnione.
Istniał tak zwany obowiązek meldunkowy. Każdy Polak, nawet mały osesek, musiał być zameldowany. Co to znaczyło? Państwo musiało dokładnie znać miejsce twojego pobytu. W każdej chwili. Twoje mieszkanie, twój dom, to miejsce stałego pobytu. Lecz gdy wyjechałeś, czy to w celach wypoczynkowych, albo na delegację, lub do sanatorium, to musiałeś wylegitymować się swoim dowodem osobistym, który wtedy nie był plastikową kartą, tylko zieloną paru stronicową książeczką, z wszystkimi twoimi danymi osobowymi, oczywiście z każdym zameldowaniem, oraz z pustymi stronami, gdzie państwowe urzędy mogły umieszczać swoje adnotacje.
I taki hotel, pensjonat, czy sanatorium automatycznie meldowały ciebie na czas pobytu. A gdy wyjechałeś gdzieś do rodziny, lub przyjaciół, czy nawet u obcych wynająłeś pokój, czy całe mieszkanie, to ty miałeś, pod groźbą kary, obowiązek zgłosić władzy swoje aktualne miejsce zamieszkania. Tak zwany pobyt tymczasowy.
Istniał jeszcze jeden sposób kontroli i manipulowania ruchem obywateli. To był nakaz pracy.
Nie za bardzo podobałeś się służbom; z przeróżnych powodów podpadłeś – a to zbyt jesteś religijny i za dużo modlisz się w kościele; kolegujesz się ze złymi ludźmi, którzy już mają kartotekę w Urzędzie Bezpieczeństwa, albo twój ojciec przed wojną był radykalnym wrogiem komunizmu, to gdy na przykład ukończyłeś Uniwersytet Wrocławski, dostawałeś skierowanie do pracy w Mrągowie na Mazurach. Nie było dyskusji.
 
Oczywiście, tak jak dzisiaj, co jest chyba permanentnym elementem życia w społeczeństwie, była korupcja, był nepotyzm, były, oszustwa, kradzieże i morderstwa. Może inaczej były rozłożone akcenty i waga przestępstw była inaczej ustalona.
Korupcja, łapówka z ręki do ręki, była bardzo niebezpieczna i raczej mniej znaczyła, niż tak zwane układy, a konkretnie bardzo cenny element ewentualnego dobrostanu – protekcja. Jeden telefon właściwej, odpowiednio postawionej, nie koniecznie wysoko – na przykład kierowniczki sklepu mięsnego, więcej znaczył, niż parę tysięcy w kopercie pod stołem.
 
Tak się żyło...
 
A mimo tego radowaliśmy się. Bawiliśmy... Więcej niż dzisiaj chodziliśmy do kina i do teatru. Telewizja nastała później. Znamy czasy bez telewizora. Wówczas liczyło się posiadanie dobrego radia. Mówiło się o heterodynie. Nie, nie, to nie było nic związanego z seksem, to była lampa elektroniczna, część radia, która zapewniała lepszy odbiór. A głównym celem posiadania domowego radioodbiornika, było nasłuchiwanie z poza Żelaznej Kurtyny, polskojęzycznych stacji – Radio Wolna Europa i Głos Ameryki. To był rodzinny sekret co drugiej rodziny, gdy wieczorem, przy spuszczonych zasłonach w oknach i zamkniętych drzwiach, kręcąc gałką strojenia, pewnie dzisiaj byśmy powiedzieli – wyszukiwania, delikatnie dostrajaliśmy się do tych zakazanych stacji. Nie było to wcale łatwe, bo władze zagłuszały te stacje, używając potężnych nadajników nadających wyłącznie paskudny łoskot.
My młodzi oczywiście też mieliśmy ukochaną stację. To było Radio Luxemburg. Faktycznie programy nadawane były ze stacji w tym księstwie, ale z przyczyn prawnych, była to pierwsza komercyjna stacja wielkiego monopolisty brytyjskiego BBC. Zresztą oni się z tym specjalnie nie kryli i z wczesnej młodości pamiętam zapowiedzi – Londyn bibisi, dablju dabju łan (London BBC 221). Oczywiście słuchaliśmy muzyki. Muzyki początkowo zwalczanej przez władze, jako imperialistyczny twór potwora (szatan raczej tu nie pasuje), tej samej kategorii, jak bikiniarze,kolorowe skarpetki i fryzura w "kaczy kuper" (a'la Elvis).
To był nasz powiew wolności i podróż do najbliższej galaktyki
Potem ci u góry, konkretnie ich spece od młodzieży,musieli młodym odpuścić i nawet sponsorowali to, co wówczas nazwano big beat.
Miałem to szczęście, że byłem Gdynianinem. Dzisiaj wyraźnie widzę, że to tu narodziła się polska muzyka młodzieżowa. Niebiesko-Czarni, Czerwone Gitary i dziesiątki innych.
Pewnie dlatego, że ojcowie, czy starsi bracia, albo wujkowie pracujący na morzu, przywozili z zachodu single i longpleje Elvisa, Armstronga, a potem Beatlesów, Kingsów, Animalsów, Rolling Stone'sów, Lulu, Troggsów... i co tam jeszcze było aktualnie na topie (Top 20 to ukochana audycja RL).
 
Mieliśmy więc swoje ulubione sprawy. Swoje fascynacje i marzenia. Nie byliśmy ponurzy i zgryźliwi, czy smutni lub przegrani.
Nie... wystarczyła pajda chleba z czymś tam w garści i gnaliśmy kopać piłkę, lub grać w palanta. Albo po prostu tłuc się namiętnie między "wrogimi" ulicami, lub po filmie Krzyżacy walić w zakute łby rycerzy z czarnym krzyżem.
Chyba to zostało najlepiej i najtrafniej uchwycone przez węgierskiego autora Ferenca Molnara w jego wówczas "kultowej" książce "Chłopcy z placu broni".
Tacy właśnie byliśmy. Czy bratanki Węgrzy, czy szczeniaki Polacy.
Teraz już wiem, że niczym nie różniliśmy się od wszystkich młodych na całym świecie. Czy to w Chinach, Brazylii, Syrii lub Nowym Jorku.
Mieliśmy swoje sprawy. Sprawy młodych na całym świecie.
Poszukiwania i odkrywania. Poznawanie życia. Burza hormonów... pierwsze miłości ,,, i takie tam.
 
Starając się żyć normalnie i przyzwoicie, a gdy o tym zapominaliśmy, lub wzięło nas na jakieś wybryki, to klaps matki, lub w poważniejszych sprawach pasek ojca, przypominały nam o właściwej drodze. Nie było (na szczęście) wtedy hodowania z nas stokrotek, co to palcem nie można dotknąć, nie było tolerowania dziecięcych wygłupów i złego zachowania. Kształtowano nas na porządnych ludzi. A co potem wyrastało, to już osobna sprawa. Ale mieliśmy szkołę życia – w domu, szkole i w kościele. I na ulicy...
Ulica to jest termin umowny. Mówiło się: - Idę na dwór. A w Małopolsce: - Idę na pole.
Żadne tam jak dzisiaj kluby, galerie, czy kawiarnie. Jak te młode głupki przesiadujące godzinami w Starbucksach nad kubkiem sojowego latte stukając w klawisze laptopów Apple MacBook (koniecznie – inne marki są obciachem).
I spędzając w gronie kumpli czas na tym "dworze" nikt nie zwracał uwagi w co jesteś ubrany, jaką masz fryzurę, czy ładnie przycięte paznokcie. Gdybyśmy wówczas zobaczyli gnojka z dzisiejszą fryzurką i śladem makijażu, spodniach jak rajstopy i w bucikach na gołe nogi, to miałby natychmiast przerąbane. Nie przeżyłby dnia.
My, od dzieciństwa młodzi buntownicy ( bo byli też nie-buntownicy, dzieciaki trzymane krótko za uzdę przez "starych", albo ci nieśmiali samotnicy, przeciw którym nie mieliśmy żadnej zadry), nienawidziliśmy unifikacji, standardów. Nienawidziliśmy"mundurków".
Oczywiście komuna nas, buntowników i indywidualistów usiłowała ogarnąć. Już niemalże od przedszkola. Były więc "Zuchy". Potem "Harcerze" i wreszcie Związek Socjalistycznej Młodzieży – najlepsza droga do kariery w Partii, a potem, jak cię sprawdzą, że na 100% jesteś swój, to kto wie, jak wysoko.
Niedawno opisałem pewien epizod z dzieciństwa, jak pewnego jesiennego wieczoru (Złota Polska Jesień to zawsze we wspomnieniach najwspanialsza pora roku), zaczailiśmy się i zaatakowaliśmy harcówkę przy szkole, gdzie harcerze w mundurkach mieli to swoje zebranie, czy jak tam to nazywali. Napisałem: - obrzuciliśmy kamieniami. Mój błąd. Rzucanie kamieniami było dla nas poważnym przestępstwem i bardzo niehonorowe. Obrzucało się wroga wyłącznie trawą, wyrwaną z grudką ziemi w korzeniach. Broń skuteczna, ale nie powodująca krzywdy.
Strasznie oburzył się jakiś młody idiota – patriota, jeden z tych śmiesznych ludzików, wściekłych na świat, że ominęły ich przygody i "przyjemności" tragicznych lat 1968, 1970 i 1980 – 1989. O 1956 nie wspominam, bo byłem nic nie rozumiejącym dzieckiem, a inne Radomie znam tylko ze słyszenia.
Więc ten młody idiota-patriota strasznie się oburzył na te moje sponiewieranie harcerzy (chłopcy zielone mundurki, dziewczynki szare (żadne spodnie, nie daj Boże)). Już złapał go na haczyk mit, jakie mozolnie zbudowało komunistyczne ZHP, jakoby było bastionem oporu wobec bolszewizmu. Ha, ha, ha. W harcerstwie, tak jak w ZMS robiło się fantastyczne kariery, jako młody komunistyczny narybek.
I my – chłopcy z ulicy – świetnie to wiedzieliśmy. Sami z siebie. No, może starsi koledzy przekazywali to młodszym.
 
Stale mieliśmy w sobie ten wewnętrzny, boski kompas. Większość Polaków go miała. Za wyjątkiem tych tradycyjnych, nieodwracalnie zarażonych wirusem bolszewizmu, oraz szubrawców – zdrajców, których niestety nasza nieszczęsna Ojczyzna miała w dziejach pod dostatkiem.
A komuna już hodowała następnych. Jak widać – wyhodowała.
Dzisiaj, 75 lat od nastania sowieckiej okupacji mamy tych Polaków-Niepolaków, zawsze gotowych sprzedać Polskę, za łyżkę kawioru albo kęs bratwursta, prawie 5 milionów. Na 38 milionów obywateli to chyba sporo. Czy ja wiem... 13 procent potencjalnych i aktywnych zdrajców.
 
 
 
CDN
 
.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika tricolour

30-10-2019 [14:04] - tricolour | Link:

W kwestii formalnej - heterodyna to generator obcowzbudny, dzięki któremu częstotliwość odbieraną - po zmieszaniu z częstotliwością heterodyny - zamieniamy na pośrednią, która łatwiej wzmocnić z kilku powodów. Więc zasadniczo to nie lampa, a idea.

Obrazek użytkownika jazgdyni

30-10-2019 [18:19] - jazgdyni | Link:

Co ty człowieku pitolisz? Elektronik amator, lub sowiecki, lub wikipedia? Pojęcia nie masz.

Mieszanie, stabilne generowanie lub też zdudnianie, czyli heterodyna nie mogła zaistnieć gdyby nie powstały lampy z wieloma siatkami w naszym polskim przypadku UCH21 (heterodyna+mieszacz) w Pionierze, czy ECH81 w kolejnych radiach. Więc co? Była ta hereodyna w lampie poziomu heksody, czy heptody, czy nie? A może istniała już wówczas heterodyna na tajemniczych scalakach?
Postudiuj chłopie historię elektroniki i radiokomunikacji. Zacznij od lampowej diody.

Obrazek użytkownika tricolour

30-10-2019 [19:04] - tricolour | Link:

Weź się, kolego, nie kompromituj, bo od elektronika wymagamy logicznego myślenia. Chciałeś błysnąć, ale się zesra...

Heterodyna to nie jest lampa. Heterodyna to jest generator (a do czego, to napisałem). Czy ten generator zbudowany jest na lampie, na tranzystorze czy na korbie lub diodzie Gunna, to rzecz wtórna. Wiec nie pajacuj, że heterodyna to lampa, bo to łgarstwo, kompromitacja i śmieszność dla inżyniera elektronika

Zapamiętaj do końca swoich dni: heterodyna to generator.

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-10-2019 [04:11] - jazgdyni | Link:

Chłopie - twoje zrozumienie sensu tekstu jest tragiczne. Po prostu intelektualnie nie ogarniasz i PAJACUJESZ wychwytując według ciebie nieścisłości. Więc po kolei. Bzdurą jest co piszesz, że heterodyna to generator. Bo generator to tylko część układu heterodyny, a wniosek z tego, że jednak nie masz pojęcia, co to jest heterodynowanie. Heterodyna jest układem dokładnie opisanym i składa się z jak najbardziej stabilnego generatora i miksera! Właśnie mikser, po polsku mieszacz, jest decydującym elementem powodującym wymieszanie dwóch sygnałów - przychodzącego ze stacji odbieranej i wytworzonego u nas, w naszym własnym źródle drugiego sygnału - generatorze - tak, że w rezultacie powstaje na wyjściu trzeci sygnał, będący rezultatem fizycznej reakcji pomiędzy dwiema falami o bliskich częstotliwościach. Rozumiesz teraz? Postudiuj jeszcze, co to jest pośrednia częstotliwość.
Ciężko było takie zjawisko uzyskać na prostych lampach typu dioda, czy trioda (ta pozwalała na modulację, ale już nie na mieszanie, czy zdudnianie). I dopiero, gdy zbudowano i rozpowszechniono elektroniczne lampy próżniowe o większej ilości siatek - elektrod można było uzyskać heterodynowanie. Takimi najpopularniejszymi lampami były pentody, czyli lampy, które posiadały trzy siatki.
Warto cię chłopie jeszcze nauczyć, że dzięki heterodynowaniu (właśnie w tylko jednej lampie, np. pentodzie) następowała przemiana, czy inaczej wytworzenie zupełnie nowej częstotliwości, będącej sumą albo różnicą częstotliwości sygnału z odbieranej stacji i naszego własnego generatora. Pojmujesz wreszcie? Generator to nie heterodyna. Jest on tylko częścią heterodyny.
Że też muszę laikowi, może nawet młodemu elektronikowi po Wikipedii tłumaczyć operacje na sygnałach radiowych z zastosowaniem historycznych lamp próżniowych.
A teraz najważniejsze - posiadacze radioodbiorników w tamtych czasach, w 99% nie mieli pojęcia jak co działa. Wiedzieli tylko, że już jest nowa lampa, którą powszechnie nazywano, również jak całe takie radio - heterodyną. Choć będąc twojego rodzaju upierdliwcem, powinno być superheterodyną. Ale to już było za długie.

Więc opuść swój ciasny i złośliwy umysł i jak chcesz uderzyć i wyśmiać, to się tumanie naucz na piątkę. Ja, tak się składa, miałem wykłady i zajęcia w laboratorium z wówczas tylko doktorem Gruszczyńskim, wielokrotnie nagradzanym naukowcem, między innymi autorem książki "Odbiorniki radiowe z przemianą częstotliwości". I konstrukcję i zasady działania odbiorników AM, FM i pozostałych modulacji, również z uwzględnieniem cyfrowych, czy to w komunikacji, czy choćby w radarach, mieliśmy świetnie opanowane. Oczywiście - jak się na studiach nie ślizgałeś.
Więc się dalej nie ośmieszaj publicznie, bo jak piszesz - "to łgarstwo, kompromitacja i śmieszność dla inżyniera elektronika."

Obrazek użytkownika tricolour

31-10-2019 [10:37] - tricolour | Link:

@jazgdyni

Mylisz sie kolego i nie potrafisz przyznać do błędu.
Heterodyna to generator, mikser to mikser, dwie odrebne rzeczy i zasada działania. Fakt, że mozna je zbudować na jednej lampie wielosiatkowej czy tranzystorze dwubramkowym nie ma znaczenia dla idei. Mozna tez zbudować, w zakresie optycznym, na diodzie laserowej (koherencja) i szklanym pryzmacie jako mikserze, bez znaczenia. To tyle, szanowny elektroniku bez odwagi cywilnej. Temat uważam za zamknięty, bo nie ma co bić piany gdy nie odróżniasz lokalnego generatora od mieszacza, czy to w zakresie budowy, czy też funkcji.

Na marginesie dodam, bo dzień mglisty, ze takie besserwisserstwo, doprowadza czasem do katastrof lotniczych i rozpaczliwego poszukiwania winnych wszędzie tylko nie u siebie.

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-10-2019 [14:22] - jazgdyni | Link:

Internet się zawiesił i pożarło duże polubowne wytłumaczenie. Pan nabył wiedzę i ją tutaj stosuje wg. wspóczesnych kanonów i nazewnictwa układów el. Jest więc pan niewinny i ma swoją rację.
Ja natomiast studiując w latach - przełom 60/70 uczyłem się tak, jak wtedy definiowano, a przypadkiem jest to nadal istniejący standard światowy.

"A heterodyne is a circuit that transfers a signal from one carrier wave to another with a different frequency."

Proszę zwrócić uwagę! Heterodyna przenosi sygnał z jednej częstotliwości nośnej (RF) na inną (p.cz). Nie generuje.
Proszę zwrócić uwagę na schemat blokowy, gdzie generacja czestootliwości jest dokonywana w osobnym elemencie heterodyny - Local Oscillator.

http://www.tech-faq.com/heterodyne.html

Obrazek użytkownika Jabe

31-10-2019 [15:31] - Jabe | Link:

W notce napisał Pan, że heterodyna jest lampą. Po co się było upierać, skoro to nie jest tematem?

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-10-2019 [19:10] - jazgdyni | Link:

I nadal to podtrzymuję.
Proszę zobaczyć ten wpis:

""1-10-2019 [10:44] - cyborg59 | Link: Warto wspominać.
Warto wspominać.
Jak nie będziemy PISAĆ jak było - historią zawładną marni wikipedyści. [...] Nie wiem skąd nasz kolega szpec wziął "obcowzbudność" (!) . Generator lokalny heterodyny pracował w tej samej bańce co mieszacz, a wszystko razem w kubku ekranującym. [...]"

Mówiło się - mam heterodynę, gdy się posiadało już radio z pentodą pozwalającą na przemianę częstotliwości.
Czyli rozumie już pan?

Ps. Upieram się zawsze, gdy widzę jakąś sprzeczność wobec znanych mi bez wątpienia faktów.

Obrazek użytkownika tricolour

31-10-2019 [16:58] - tricolour | Link:

@jazgdyni

Bardzo się cieszę, że jesteśmy w stanie tak zakończyć temat.

Mam też prośbę do Pana: w związku z tym, że żywię do Pana sporo sympatii, takiej internetowej sympatii, która nie wynika z realnej znajomości, tylko - w pewnym uproszczeniu - na podobnym sposobie myślenia, proszę o powściągnięcie emocji, szczególnie tych negatywnych. Bo po pierwsze jest to dla mnie bolesne z naturalnych powodów wynikających z czyjejś próby obrażenia mnie (ale to mniejsza sprawa), a po drugie (i to ta ważniejsza rzecz) odziera mnie Pan z tej sympatii do siebie. A że mam podejrzenie, że głównym czynnikiem, który nas dzieli, jest polityka i różne polityczne punkty widzenia, to kłócenie się z powodu polityki jest najgorszym z możliwych wyborów.

I tego chciałbym unikać i stąd moja prośba.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

31-10-2019 [20:29] - Imć Waszeć | Link:

Pozwolę sobie wtrącić co nieco, bo chyba wiem na czym ten problem polega. Pisałem tu o tym kilkakrotnie i wcale nie ma on ścisłego związku z bieżącą polityką "plemion". Przy okazji nie chciałbym rozpoczynać kolejnej jałowej dyskusji na kolejny poboczny temat, więc treści mojego wpisu proszę nie przyjmować literalnie do siebie. Cóż więc to jest? Owo zjawisko warczenia na siebie polskich naukowców i półnaukowców w dyskusjach, "wyjaśnieniach" jakby chciało się interlokutora opluć, w kłótniach o durne przecinki, jest mi dobrze znane od bardzo dawna. Poniżanie, które przy tym odchodzi, jest jeszcze bardziej raniące dumę, rażące i nieestetyczne, niżeli powyżej.

Jest to po prostu wschodni komunistyczny sznyt "uprawiania nauki" wynaleziony w "związku radzieckim" i zawleczony do nas wraz z ichnim wojskiem, którego istotą było traktowanie profesorów jak zwykłych ludzi pracy odwalających normy i pilnujących koryta. W tym systemie pojęć i zachowań nominaci nauki byli po prostu swoistymi kapo w systemie wydawania papierów tylko zaufanym ludziom partii i skąpienia ich krzywym zaplutym padalcom i rewizjonistom. Swoisty szpunt do rury władzy chociażby w powiecie. Kapo to po prostu kapo, ma napie...lać i tyle. Dlatego to zjawisko tak bardzo przypomina kocenie w byle szkółce lub w jakim wojsku. Pochodną tego "obyczaju" jest ogólna niechęć, podejrzliwość i czyhanie na okazje do szmacenia innych. Na zasadzie, skoro ja w drodze na szczyt wziąłem tyle kopów w ... to tera się odegram.

Zupełnie inne podejście prezentowane jest na zachodnich dystyngowanych uczelniach. Np. zwyczaje na brytyjskich uniwersytetach można podejrzeć w serii filmów "Bliżej prawdy". Wspólne obiady, wspólne dyskusje na tematy ogólne, wspólne zajmowanie się kulturą i szeroka pomoc młodym adeptom w osiągnięciu właściwego poziomu intelektualnego i kultury w ogóle. Przede wszystkim wzajemny szacunek bez względu na uprawianą dziedzinę i manierę zadawania "głupich pytań", no i chęć wyjaśniania, a nie gnojenia z marszu. Po prostu arystokracja, a nie wschodnie onucowe szmaciarstwo. Wystarczy tylko porównać reakcje powiedzmy "profesora" Hartmana w rozmowie o początkach Wszechświata z profesorem Meissnerem (film jest w sieci, a ja go kiedyś linkowałem i omawiałem na blogu Janko Walski). Zwracam jeszcze raz uwagę na to, że tam studenci (asystenci) też są zapraszani do stołu profesorskiego, a u nas ich prawa streścić można "wynieś, przynieś, pozamiataj" (albo postaw wódkę;).

Dlatego nic nie stworzymy, nic nie osiągniemy na polu reformowania nauki, a przy tym i w całym szkolnictwie, dopóki nie uda nam się przywrócić elitarności i odpowiedniego poziomu kultury wśród kadry. Właśnie takich zachowań, jak na brytyjskich uniwersytetach. To musi być rzeczywista arystokracja mająca maniery arystokracji, a nie jacyś "traktorzyści" katedr, jak to jest w PRL-u do dziś. Studenci nadal się tego sznytu uczą i wleką to na gumofilcach ze sobą w przyszłość.

Obrazek użytkownika jazgdyni

01-11-2019 [11:35] - jazgdyni | Link:

Witam Imci

Pozwolę sobie dopowiedzieć, że to nie tylko akademicki sznyt onucowy, tylko strategia demontażu struktury społeczeństwa.
Sprawa pierwsza - zniszczyć naturalny międzyludzki szacunek      -     w trakcie realizacji.
Sprawa druga - pozbawić kraj niekwestionowanych elit     -      zrealizowano. Takich elit już nie ma.
Sprawa trzecia - niszczyć naturalne autorytety przynależne do pełnionej funkcji - ksiądz, profesor, lekarz, sędzia, itp     -     zrealizowano.
Sprawa czwarta - nie dopuścić do wyrastania samoistnych autorytetów, przywódców, liderów, itp     -      w trakcie ciągłej realizacji.
Sprawa piąta -deprecjonować, ośmieszać, oskarżać wszelkie istotne organy władzy i urzędy      -      w trakcie ciągłej realizacji
Sprawa szósta - pozbawić naród jakiegokolwiek miarodajnego i godnego zaufania źródła informacji i opinii     -     zrealizowano
Sprawa siódma - doprowadzić do schamienia, zwulgaryzowania, bezmyślności społeczeństwa     -     zrealizowano

Wystarczy?
Bo jest jeszcze 8, 9, 10, ....................a^n

Mamy być motłochem od prezydenta do żula i tyle.

Obrazek użytkownika wielkopolskizdzichu

01-11-2019 [12:57] - wielkopolskizdzichu | Link:

Nieźle Pan Bloger pojechał po PiS. 

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-10-2019 [21:07] - jazgdyni | Link:

Faktycznie, przepraszam. Wprawdzie ostrzegam w "o sobie", że jestem weredykiem, ale na starość ponosi mnie z tymi napadami gniewu. Żona też cierpi ;-).
Proszę jednak docenić, że jak do mnie dotarło, że to pan, to poświęciłem godzinę na grzebanie w literaturze, żeby wyjaśnić, dlaczego jest taka rozbieżność. No i faktycznie odkryłem chyba. I widzi pan, wiedza przyswojona na studiach pół wieku temu, potrafi się wryć silnie w umysł. Chociaż w dobie cyfryzacji, to powinny być ciekawostki historyczne.

Tak, że cieszę się, że temat został dobrze zamknięty.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika tricolour

31-10-2019 [23:04] - tricolour | Link:

@jazgdyni

Dziękuję. Doceniam. Sam też przepraszam, że zepsułem wątek.

Obrazek użytkownika Roz Sądek

31-10-2019 [12:46] - Roz Sądek | Link:

Niepotrzebnie wdaje się Pan w polemikę. "Heterodyna" i jej budowa oraz zastosowanie nie mają tu znaczenie (nota bene racja jest po Pana stronie); zaczepki mają rozmydlić artykuł; taka jest dzisiaj szkoła prowadzenia heh dyskusji. Po przeczytaniu artykułu i paru komentarzy, czytelnik ma wyciągnąć szybki wniosek o niekompetencji autora i, a jakże, niewielkiej wartości tekstu. Osobiście, - jestem chyba nieco starszy od Pana, wszystko się zgadza, chociaż już ten pierwszy odcinek mógłby mieć objętość paru tomów. Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika tricolour

31-10-2019 [14:05] - tricolour | Link:

@rozsadek

Oczywiście nie ma racji co do heterodyny. To, że za pomoca jednej lampy wielosiatkowej (lub jej wspolczesnego odpowiednika) da sie zbudować generator i mieszacz w jednym, to nie ma to znaczenia dla idei. Heterodyna to tylko zewnętrzny generator.

Trudno sie przyznać nawet do drobnego błędu, co? Jutrzejszy dzień rozwiązuje takie problemy. U wszystkich.

Obrazek użytkownika mjk1

30-10-2019 [14:38] - mjk1 | Link:

Dobrze Panu radzę, niech Pan przestanie brać to świństwo, albo zmieni dostawcę (w nowomowie dealera, fonetycznie dilera).

Obrazek użytkownika tricolour

30-10-2019 [14:52] - tricolour | Link:

@mjk

Przepraszam, Pański wpis skierowany jest do kolegi autora, czy do mnie?

Obrazek użytkownika mjk1

30-10-2019 [16:38] - mjk1 | Link:

@tricolour
Oczywiście, że autora. Jeżeli jednak tak bardzo chcesz, żebym się do Twojego komentarza przyp…ł, to skoro prosisz to masz.  Jako jeden z nielicznych tutaj inteligentnych komentatorów, wykorzystałeś bezlitośnie niechlujstwo autora, który heterodynę pomylił z superheterodyną. Proponuję jednak nie rozwijać tego wątku. Ilość pozostałych idiotyzmów nagromadzonych we wpisie autora w zupełności wystarczy na komentarze do końca bieżącego roku.  
 

Obrazek użytkownika tricolour

30-10-2019 [19:06] - tricolour | Link:

@mjk

A dziękuję za wyjaśnienie. Tak myślałem, ale wolałem dopytać...

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-10-2019 [04:13] - jazgdyni | Link:

Komentarz wulgarny i powiedzieć - kretyński, to mało.

Kolejny wyprany mózg.

Obrazek użytkownika jazgdyni

30-10-2019 [18:20] - jazgdyni | Link:

To ja też pozwolę się zapytać - o jakie świństwo chodzi? Zazwyczaj jem, a nie biorę.

Obrazek użytkownika Tomaszek

30-10-2019 [23:50] - Tomaszek | Link:

@jazgdyni
A miała być sentymentalna retrospekcja . Ale nasi panowie pojechali po szczególach i zaczęli pouczać (pewnie nauczyciele , bo oni się na wszystkim"znają"). W szczegóły nie wnikam . Raz już kiedyś chcieli użyć do klimatyzacji turbosprężarki silnika . Jeden z nich to podobno doktor fizyki . Jaja co? Ja ich wtedy nazwałem tres debiles . Czy oni kur...a dzieciństwa i młodości nie mieli ? Najcelniejsze z tego było spostrzeżenie niejakiego Dżabego o obowiązku meldunkowym . Zacząłeś fajno , ale trolle się zesrali i po nastroju . Ale ciągnij dalej , bo jestem trochę młodszy ale generalnje towszystko gra . Sam nie napiszę ale poczytać dobrze . Dzięki z góry .
 

Obrazek użytkownika cyborg59

31-10-2019 [01:59] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link:

Masz rację ! "Miszczowie"
Spece od rozwalania nastroju. W odróżnieniu od superheterodyny - naprawdę obcowzbudni. 

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-10-2019 [04:21] - jazgdyni | Link:

Jeżeli to doktorzy, a może nawet profesorowie, to dokładnie widać, dlaczego polskie uczelnie są w piątej setce na świecie. To naukowe eunuchy. Pierdzą tylko w stołek i wyłącznie kombinują jak zdobyć kasę i pod jaki grant się podczepić. Po prostu, tak po prostu - durnie z tytułami. Z tego m.in. powodu porzuciłem doktorat i poszedłem na morze. Nie dało się znieść chełpliwych i próżnych idiotów, wówczas towarzyszy, ze wsparciem w KW PZPR.
Jak widać po komentarzach, oni nadal istnieją i zasmradzają otoczenie. Eunuchy naukowe...

Obrazek użytkownika Jabe

30-10-2019 [15:26] - Jabe | Link:

Każdy, kto mieszka w Polsce, powinien pamiętać o tym, że jest obowiązek meldunkowy. ― obywatel.gov.pl

Obrazek użytkownika jazgdyni

30-10-2019 [18:23] - jazgdyni | Link:

Oczywiście, że nadal istnieje. lecz tylko na papierze i obiecują, że wkrótce zniosą. Dlatego we wszystkich ważnych pismach proszą o podanie adresu do korespondencji.

Więc kogoś ukarano za niezameldowanie się?

Obrazek użytkownika Jabe

30-10-2019 [18:50] - Jabe | Link:

Zawsze można.

Obrazek użytkownika jazgdyni

30-10-2019 [19:19] - jazgdyni | Link:

Fakt.

Obrazek użytkownika paparazzi

30-10-2019 [17:43] - paparazzi | Link:

Ja pamiętam jak Mama krzyczała na Ojca ze za głośno słucha Wolnej Europy bo za ścianą mieszkał przesiedlony Ukrainiec co może donieść na milicje. Ja wtedy mowie Tato takie same zagłuszenia słyszałem u Dzięgielewskiego. Wszyscy się śmiali. Ale jak Ojciec pisał artykuły do zagranicznych gazet to smutni panowie pukali do drzwi a Tato krzyczał żeby się wynosili bo zadzwoni na milicje.:-) Cenzurowali pocztę. Oczywiście zakończyło to się degradacja stanowiska, bieda i skończone marzenia o Paryżu. Akta IPN. Jeszcze jedno zapomniał Pan o Radio Carolina nadawano ze statku.

Obrazek użytkownika jazgdyni

30-10-2019 [19:22] - jazgdyni | Link:

Radio Carolina na na statku to był kolejny etap, choć właściwie pierwsza całkowita komercjalizacja stacji radiowej.
Oczywiście pamiętam, pamiętam.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika zbieracz śmieci

31-10-2019 [08:48] - zbieracz śmieci | Link:

Radio Carolina to żadna tam komercja ale czystej wody stacja piracka i psuli rynek ku mojej radości .Nadawali z wódy nienależącej do nikogo i jak sobie przypominam abordażem ją zdobyto ale ponownie się pojawiła i znowu abordaż !

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-10-2019 [10:27] - jazgdyni | Link:

Pewnie, że piracka jak najbardziej. Lecz 100% komercja, a na dodatek nigdzie od tego nie płacili podatków. Mogło to bardzo denerwować poborców i celników UK, Belgii i Holandii, czy Danii.
Chocby z wiki:
"Była pierwszą całodobową w pełni komercyjną stacją nadającą w języku angielskim na teren Wielkiej Brytanii wbrew jej prawu lokalnemu, któremu jednak nie podlegała."

.

Obrazek użytkownika zbieracz śmieci

31-10-2019 [23:48] - zbieracz śmieci | Link:

Oni nikomu nic nie płacili nawet wykonawcą ,słuchacze nic im nie płacili więc nie ma mowy o zarabianiu czyli komercji.To byli lewusy którzy nie wiedza co to prawo własności  ale dzięki im poznałem inną muzykę poza beatelspolo czy stonsipolo 

Obrazek użytkownika jazgdyni

01-11-2019 [04:23] - jazgdyni | Link:

Oj - sporo zarabiali. Na reklamach oczywiście.

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-10-2019 [04:25] - jazgdyni | Link:

Czy to nie byli Dzięgielewscy z Orłowa przypadkiem?

Jak kolega jednoznacznie napisał - potrafili komuś zniszczyć życie. I to z jakiego powodu? Zresztą bez powodu też. Po prostu ktoś im się nie podobał.

Fajnie, jak mamy podobne wspomnienia.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika xena2012

30-10-2019 [17:54] - xena2012 | Link:

Pierwsi frustraci w komentarzach już wylali swoje żale.Oni chyba nigdy nie byli mlodzi.

Obrazek użytkownika jazgdyni

30-10-2019 [18:25] - jazgdyni | Link:

To są już zombie. Żywe trupy. Tylko powarkiwać sztucznymi szczękami im  pozostało.

Obrazek użytkownika tricolour

30-10-2019 [19:18] - tricolour | Link:

@jazgdyni

Na sztuczne szczęki jeszcze czas. Na razie jest tylko aparacik, by zombie prosto rosły - trzeba troszkę skorygować naturę od najmłodszych lat. Kolega rozumie, co mam na myśli, szczególnie po lekturze leczenia kolegi oczu...

Obrazek użytkownika U1

30-10-2019 [20:23] - U1 | Link:

Już nie mogą prześladować .Mogą tylko ujadać.Teraz działają w demoralizacji.Nie Lenin i Stalin  tylko Gramsci i Spineli.

Obrazek użytkownika maxilampus

30-10-2019 [23:32] - maxilampus | Link:

Jak to " nie moga przesladowac" ??
Kolega z choinki sie urwal ??  a ta nasza patriotyczna mlodziez bita palami,granatami hukowymi,gazem to kto to robil ..Krasnoludki ?
A strzelanie do Gornikow i obywateli podczas patriotycznych manifestacji z pistoletow gladkolufowych i bicie to byly skrzaty kopalniane ?
A bicie palami,,kopanie z buta ,granaty hukowe,gaz,polewanie zimna woda obywateli swietujacych Swieto Niepodleglosci to kto ..ruskie ?
Prywatni wiezniowe jak Piotr Staruchowicz i inni ,liczne niewyjasnione Morderstwa na Komisariatach Milicji w liczbie 16 osob z Igorem Stachowiakiem, na czele i Dawidem Dziedzicem..
A Iwona Cygan ?? o pobiciach mnie po powrocie do Polski po 35 latach przez Slaskich policyjnych bandytow nie wspomne..
Kolego ,oni dostali tlusta kosc ( podwyzki) od Kaczynskiego to ja narazie obgryzaja..ale nie miej zludzen..czekaja z niecierpliwoscia na lepsze czasy..to ich bandycka natura..
W miedzyczasie zaostrzyli kontrole drogowe..od 1 Listopada..raczki na kierownicy i zadnych "gwaltownych ruchow" bo bedzie to kosztowac kazde 500 ZLP..
Masz byc grzeczny i pokorny jak pan Policjant zatrzyma cie do kontroli..nie musi sie juz legitymowac..Jestecie,mordowani,kopani,bici,ponizani ,pozbawiani ciezko zarobionych pieniedzy,Inwigilowani w Necie,telefonach,skrzynkach mailowych ,zyciu prywatnym a ty tu ze swoim Shangra La..Chlopie przejrzyj na oczy i rozgladnij sie wkolo !!

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-10-2019 [04:29] - jazgdyni | Link:

Podzielam odczucia.

O tym będzie dalej.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-10-2019 [04:27] - jazgdyni | Link:

To co teraz te komunistyczne eunuchy - ujadacze robią dzisiaj, opisałem w dalszych częściach.
Bo tak na prawdę, niewiele się zmieniło. Tylko kły im wyrwano i zabrano TT-ki.

Obrazek użytkownika Tomaszek

31-10-2019 [10:26] - Tomaszek | Link:

Teraz mają Glocki i tasery .

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-10-2019 [06:19] - jazgdyni | Link:

To prawda, nie morderczy rewolucjoniści, pistolety są groźni, tylko podstępni "naukowcy, "myśliciele", "filozofowie", którzy chcą się bawić w Boga i zmieniać świat i ludzi.
Akademicy... Tfu!

Obrazek użytkownika jazgdyni

01-11-2019 [11:11] - jazgdyni | Link:

Strzał w dziesiątkę!
Gratuluję intuicji. Gramsici i Spinelli, ponure typy, będą w części 3.

Obrazek użytkownika zbieracz śmieci

30-10-2019 [23:00] - zbieracz śmieci | Link:

Nikt piękniej nie opisał czasu minionego jak niejaki czarzasty-wojnę wygraliśmy a dalej to kraj pełnej szczęśliwości bo zdobycze wojenne wystarczały na wszystko ...!
Dziś lemingi i trochę starsi płacą po 10 zł za kromkę chleba ze smalcem a łon ze skwarkami i ogórka kiszonego -zachwycając się nowymi smakami . .
Nie mam oliwy z pierwszego tłoczenia ale gliniany garnuszek ze smalcem to i owszem bo lepszego transportera dobrych witamin nie wynależiono

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-10-2019 [04:44] - jazgdyni | Link:

Opisałem cwaniaczka, kumpla onegdaj Adamowicza, który dostał od miasta zgodę i w kilkunastu punktach, w czasie Jarmarku Dominikańskiego, raczył naiwnych kromką chleba ze smalcem za 8 zł.

To jest powszechna manipulacja zachowaniami - o tym bedzie dalej.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika cyborg59

31-10-2019 [02:32] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link:

Smak TAMTYCH czasów.
Smak indywidualny i smak zbiorowy. Dla mnie ? Olimpiada w Melbeurne - pierwsze radio w domu. Potem ....Willis Conover (1920 - 1996) nazywał jazz „muzyką wolności”. Swoje audycje zaczął nadawać w 1955 roku, w czasach gdy w krajach Europy Wschodniej jazz ... BBC i Głos Ameryki a nie Wolna Europa. Radio detektorowe potrafiłem zrobić jak tylko nauczyłem się czytać. Czy szanowni panowie krytykanci potrafią rozszyfrować literki "U", "E", "P" w symbolach lamp ? Ganiałem do "Warsztatu Radjotechnicznego"  by sprawdzić lampy : heterodynę, pośrednią i głośnikową. Pan miał mahoniową skrzynkę z miernikiem lamp. Sprawdzało się : próżnię, emisję, wzmocnienie.
Smak tamtych lat, to też słownictwo, kompletnie różne od wikipedialnych wykwitów. 

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-10-2019 [06:40] - jazgdyni | Link:

Ech Cybie...

Pamiętasz jak w końcu zrobili unifikację podstawek? Do dzisiaj, z przyczyn wyłącznie sentymentalnych mam kolekcję lutownic w domu. A malowałeś igłą lekarską obwody drukowane na miedzi płytki, a potem trawiłeś i wierciłeś otwory 0,5 mm własnoręcznie zrobioną wiertarką napędzaną silnikiem maszyny do szycia Łucznik? A teraz w Hi-End właściwie liczą się tylko dobre triody. A ja jeszcze robiłem końcówki mocy na parowanych BU 52, bo miałem dostęp do charakteroskopu. A układzie push - pull. Opory oczywiście tylko typu AT, a kondensatory to ciężko zdobywane tantale. To były czasy... I to do dzisiaj gdzieś leży w piwnicy. Pewnie dzisiaj pieniądze bym robił. Radiotechniką hobbystycznie mniej się już zajmowałem. Bo to był jeden z moich zawodów. Gdy zawód radiooficera zanikł to nie tylko pierwsze Racale były z syntezą, ale również 2,5 kW nadajniki. A teraz ta cyfryzacja i ucieczka do góry. Przed emeryturą skończyłem na czystym K-band 25 GHz. A to podobno nie koniec. Qbity wkraczają w świat elektroniki. I wszystko już będzie inne. Heterodyna też. WUMLowcy już nic nie ogarną.

Warto powspominać prawda?

.

Obrazek użytkownika cyborg59

31-10-2019 [10:44] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link:

Warto wspominać.
Jak nie będziemy PISAĆ jak było - historią zawładną marni wikipedyści. Tego lata, niespodziewanie odnalazłem 40-sto letni lejek z igły, umyty z drucikiem w środku. Malowałem lakierem bitumicznym z terpentyną. Otwory 0,7 i 1,0. Żarzenie - noga 4 i 5. Pierwsze co zniszczono w ramach transformacji to fabrykę oporników AT i bardziej tajną - tantali. Nie wiem skąd nasz kolega szpec wziął "obcowzbudność" (!) . Generator lokalny heterodyny pracował w tej samej bańce co mieszacz, a wszystko razem w kubku ekranującym. Cała zabawa polega na współbieżności częstotliwości heterodyny z zestrojeniem obwodu wejściowego. W zastosowaniach wojskowych, ten kiedyś wszystkim podglądaczom znany, podwójny,  kondensator powietrzny - miał dodatkowe trymery - a zewnętrzne płytki trzeba było doginać lub odginać, dla uzyskania liniowości. Kolega audiofil wyciągnął ode mnie ostatnie lampy E88CC. Pytanie do "czepiaczy" : dlaczego stosowałem E88CC a nie ECC88 ? Z okien mojego laboratorium widać było ELPO, potem przemianowane na MERATRONIK.

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-10-2019 [14:34] - jazgdyni | Link:

Rany! Ale to siedzi w pamięci - zawsze noga 4 i 5... W audio amp. nieco bawiłem się z podnoszeniem napięcia żarzenia. Te trymerki były obok, takie nieduże, płaskie, ceramiczne. A płytki też doginałem. Natomiast w nadajnikach miałem wielkie ruchome cewki kształtu kula w kuli, do strojenia. Kurcze, o AT i tantalach nie wiedziałem... Komu to przeszkadzało? Pewnie ruskim.

Obrazek użytkownika cyborg59

31-10-2019 [15:24] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link:

Nie chcę straszyć !
Alzheimer podobno polega na tym, że pamiętamy o tych żarzeniach na 4 i 5 o zasilaniu TTL na 7 i 14 , a zapominamy gdzie wczoraj ukryliśmy flaszeczkę. ;-)))

Obrazek użytkownika jazgdyni

01-11-2019 [04:29] - jazgdyni | Link:

Ha, ha, ha!
Już mnie nie wystraszysz, bo borykam się z tym na co dzień. Już wszedłem w erę nieustannych poszukiwań drobiazgów. Ale mam to pod kontrolą.

Ps. Studiuję geriatrię i śledzę postępy. Byłem zszokowany, bo nie wiedziałem, że jak jest prawdziwy Alzheimer, a nie demencja, to rozwija się on błyskawicznie. Rok, dwa i warzywo.

Obrazek użytkownika nonparel

31-10-2019 [18:23] - nonparel | Link:

To Pan? Nie poznałem. Nawet jesteśmy do siebie podobni. Zarówno pod względem wyglądu, jak i wspomnień. Nie zgadzam się tylko co do harcerstwa, może miałem takie szczęście, ale to harcerstwo, jakie znałem było szkołą polskiego patriotyzmu. Potem ktoś to zauważył, komuna wprowadziła swoje porządki a ja po angielsku wyszedłem, zapakowałem mundur i krzyż i wysłałem pod właściwy adres...
Pytanie: czy byliśmy lepsi od dzisiejszej młodzieży? Może i tak - zarówno bieda, jak i nadmierny dobrobyt deprawują. A może po prostu tęsknimy za swoją młodością. Przecież ta fascynacja dziećmi - kwiatami, jak się zastanowić - to też większego sensu nie miała. Tak czy owak mamy szczęście: urodziliśmy się po wojnie i umrzemy prawdopodobnie przed następną wojną. Czego chcieć więcej?

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-10-2019 [21:18] - jazgdyni | Link:

Jestem gotów się zgodzić, że z harcerstwem bywało różnie. Dużym znaczeniem była postawa drużynowego. Ja niestety pamiętam wiele złych sytuacji. Lecz byłem tylko zewnętrznym obserwatorem.

Czy byliśmy lepsi od dzisiejszej młodzieży? Nie sądzę. Lecz na pewno byliśmy inni. I fakt, samo wspominanie lat młodości jest zafałszowane sentymentem i żalem po utracie najlepszych lat..

Jednakże ja tutaj rozważam potężną zmianę oddziaływania i metod wpływu na nasze umysły, postawy i poglądy w tamtym "bolszewickim" okresie i teraz, w "wolnej Polsce".

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Trotelreiner

01-11-2019 [09:06] - Trotelreiner (niezweryfikowany) | Link:

Ta notka i dyskusja pod nią...to żywcem wzięte opowiadanie S.Mrożka....zaczyna się tak:"Siedzieliśmy w okopie i gadaliśmy o dupie Maryny"...etc.etc.
Ale to nic...

Obrazek użytkownika jazgdyni

01-11-2019 [11:09] - jazgdyni | Link:

Ciekawe skojarzenia...
To w związku ze Świętem? Znaczy się... wiadomo...

Ps. A ten komentarz to raczej Gombrowicz?

Obrazek użytkownika xena2012

01-11-2019 [14:50] - xena2012 | Link:

Do jazgdyni...21:18....,,Czy byliśmy lepsi od dzisiejszej młodzieży''? Nie we wszystkim ale w jednym na pewno tak.Wtedy miłość to była miłość,nie tylko seks.Przyjaźń to była przyjaźń i zobowiązywała do pomocy w potrzebie i tajemnicy jesli wymagała.Dzisiaj prawdziwej przyjaźni już nie ma.

Obrazek użytkownika jazgdyni

01-11-2019 [15:53] - jazgdyni | Link:

W pełni się z tym zgadzam. Czy młodzi dzisiaj potrafią być romantyczni?

Obrazek użytkownika zbieracz śmieci

02-11-2019 [10:36] - zbieracz śmieci | Link:

Ręce opadają gdy czyta się ,że ktoś popiera xenę !!!
Czy dziś młodzi potrafią być dziś romantyczni ...-zaprzeczając wychodzisz na jeszcze większego głupka niż pytający 

Obrazek użytkownika zbieracz śmieci

02-11-2019 [10:27] - zbieracz śmieci | Link:

Technologicznie seks to sprawa prosta jak budowa cepa a czy miłość wyklucza sek ???.Co do reszty,majaczysz jak zwykle.

Obrazek użytkownika paparazzi

01-11-2019 [17:11] - paparazzi | Link:

No to na koniec, posłuchajcie tego  z lat naszej młodości. https://www.youtube.com/watch?...
Polecam tez, https://www.youtube.com/watch?...
Zwróćcie państwo uwagę na romantyczna lirykę.