Oczywiście dla jasności precyzuję to w pierwszych słowach: - nie Donald Trump tylko Fort Trump. Zresztą Amerykanom ta nazwa za bardzo się nie podoba, więc zapewne, aż się czegoś dobrego nie wymyśli (może na przykład Donald Duck, co było by symbolicznym połączeniem Trumpa i Kaczyńskiego), będzie jakieś USPL-19XXI.
Szanowni koledzy ekscytanci, co kochają każdy włos dzielić na cztery, z zapartym tchem czytają, słuchają kolejnych teorii spiskowych, ba, sami je tworzą, są tak zajęci kolejnymi grami, że całkowicie tracą pełen obraz i mimo, że często powołują się na podejście holistyczne, nie dokonują żadnej syntezy, przez co ciągle poruszają się w sferze nieco marginalnych problemów, żeby nie powiedzieć – prowincjonalnych.
Tymczasem zwracałem uwagę i to wielokrotnie, że na końcu (a może na początku) jest geopolityka i działania geostrategiczne.
Jestem wielki naiwniak, bo po dubeltowych wygranych w 2015 spodziewałem się spokoju i harmonii po naszej prawej stronie Polski. Tyle się przecież razem nawalczyliśmy by wygrać. Tacy byliśmy dumni i szczęśliwi... Myślałem sobie – teraz tylko harmonijnie budować i naprawiać. Polepszać co się da. Bo dobro jest jedno i dokładnie określone. Co tu dużo deliberować?
Tak, tak... głupie marzenia... Może gdzieś na świecie byłoby to realne. Ale nie w Polsce.
Wielu bojowych kolegów, prawdziwych wojowników, gdzie niektórzy z nich w czarnych latach komuny płacili za to prześladowaniami i aresztowaniami, dobrych ludzi, nie potrafiło się po piętnastym przestawić z trybu wojny, walki, na tryb pokojowy.
Niemalże natychmiast zaczeli szukać, a potem zwalczać nowego wroga. Opozycja, która natychmiast ogłosiła się totalną, uznana została za cel niegodny wojownika. To łachudry i kompletne nieudaczniki. Musiał być ktoś godniejszy, potężniejszy. A ponieważ walka z władzą została już na polu walki przećwiczona, to naturalnym było podjęcie wojny z nową władzą, z Prawem i Sprawiedliwością, Jarosławem Kaczyńskim i po kolei z jego ludźmi.
Od momentu zdobycia władzy i początku dobrej zmiany Polska stała się areną jeszcze bardziej zdecydowanego działania służb specjalnych wielu mocarstw (i nie tylko), niechętnych dokonywana przeobrażeń, które zostały zadeklarowane.
Właściwie chodziło tylko o jedno – Polska nie może stać sie silna i suwerenna.
Nowością w tych działaniach stało się położenie głównego nacisku na kształtowanie opinii publicznej i postaw obywateli. Do pracy ruszyło parę tysięcy tak zwanych agentów wpływu. Sporą część tych oddziałów stanowili zwykli zdrajcy,ludzie kupieni, ludzie szantażowani, a także ci, którzy ideologicznie byli przeciwni mocnej ojczyźnie.
W czasach poprzedniej władzy środowiska prawicowe i patriotyczne zostały dość dokładnie zinfiltrowane, co jest elementarzem działań służb. Wiadomo więc mniej więcej, na kim ewentualnie można polegać, a kogo należy zdecydowanie niszczyć.
Nawet, jak za czasów Kiszczaka doszło do paru tajemniczych zgonów i dziwnych, śmiertelnych wypadków.
Służby dokładnie wiedziały, że Polaków jest bardzo trudno pokonać w bezpośredniej walce. Niestety, wiedziały aż za dobrze, że spora część polskiego narodu, głównie ta część,która żywo interesuje się polityką jest bardzo podatna na wpływy. Łatwo przyjmuje logiczne teorie spiskowe, szczególnie gdy są one podbudowane tradycyjnymi resentymentami i skrywaną wrogością.
I tu coś, co daje do myślenia. Odwiecznymi wrogami ojczyzny w powszechnym rozumieniu Polaków jest Rosja i Niemcy. Tymczasem na tych kierunkach jest dziwnie cicho.
A ostrza naszych patriotów zostały skierowane na drugorzędnych wrogów, od których doznaliśmy też wiele krzywd, lecz w skali zdecydowanie mniejszej niż od tych dwóch dużych. To oczywiście Ukraina i żydzi.
Przez pryzmat stosunku władz kraju do tych dwóch nacji, prawi bojowcy rozpoczeli atak na PIS i jego ludzi, a wkrótce też na zwolenników i wyborców.
O to właśnie zagranicznym służbom specjalnym i ich agentom wpływu chodziło.
Niech Polacy zaczną sami siebie okładać pałami,niech się kłócą,niech wściekają,niech nienawidzą. Może nawet zaczną do siebie strzelać i podkładać bomby?
Wydawać by się mogło, że domowa wojna propagandowa osiągnęła apogeum w momencie wyborów do parlamentu europejskiego.
A krzyk dziki rozgoryczonej narodowej prawicy poszybował aż do nieba, gdy okazało się, gdy wspierana i lansowana przez nich Konfederacja, czyli towarzystwo panów Michalkiewicza, Brauna, Korwina-Mikke i Liroya, a także dwóch "pryszczatych" – Bosaka i Winnickiego, przerżnęło z kretesem, nie osiągnęło progu wyborczego, choć wieczorny exit poll dawał im upragnione 6%.
Przegrali i już. Normalnie i po ludzku. Choć osobiście wcale nie byłbym zdziwiony, gdyby do tej porażki rękę przyłożyły tajne służby amerykańskie, bo kto chce mieć sojusznika, którego politycy jeżdżą po instrukcje do Moskwy, na wypoczynek na ruski Krym i udzielają wywiadów oficjalnemu organowi spadkobierców NKWD i KGB.
Otóż ja jestem święcie przekonany, że te majowe harce, walki i zaczepki, miały bardzo mało wspólnego z wyborami do parlamentu europejskiego.
Geopolityka jest zawsze na pierwszym miejscu, gdy rozgrywane są przełomowe plany mające zmienić układ sił na świecie.
Już wkrótce, w środę 12 czerwca prezydent Andrzej Duda wraz z małżonką, zaproszeni oficjalnie do USA, spotka się w Białym Domu z prezydentem Donaldem Trumpem. To druga taka wizyta w ciągu paru miesięcy, a jeszcze możemy się spodziewać rewizyty 1 września na Westerplatte,
W komunikacie Biały Dom, jak zwykle lakonicznie napisał:
- Prezydent Trump i prezydent Duda będą omawiali rozwijające się strategiczne partnerstwo oraz szereg spraw interesujących obie strony, w tym obronność, bezpieczeństwo, energię oraz kwestie handlowe
Lecz liczni obserwatorzy sceny politycznej nie mają wątpliwości, że głównym tematem będzie stacjonowanie wojsk amerykańskich w Polsce i wspólne budowanie defensywnej tarczy chroniącej Europę od Zatoki Botnickiej po Morze Czarne.
A to z kolei zmieni rozkład sił na wschodniej europejskiej flance i złamie rosyjską strefę wpływu, którą wg. nich rozciąga się niemalże po Berlin i Wiedeń.
To nie są jakieś hocki – klocki. Jakiś Tusk na białym koniu, wybory w Koninie, czy biedacy z Konfederacji, co nie odrobili politycznego przedszkola i dali się zwieść starym sępom, którzy, kto wie, może właśnie dostali polecenie rozwalania ruchu narodowego w Polsce.
Tak czy inaczej, dla najważniejszych tego świata, wybory do parlamentu Unii Europejskiej były znacznie mniej istotne, niz zbliżające się polsko -amerykańskie rokowania.
Bo to jest własnie coś,co jest światową geopolityką takiej samej skali, jak amerykańska flota w Zatoce Perskiej, czy budowanie chińskich baz na Wyspach Paracelskich i Spratly.
Dlatego też,praktycznie od roku robiono wszystko z wielu stron, by jak tylko się da, zepsuć stosunki Polski z Ameryką. Wielkie siły działały zarówno w Waszyngtonie, jak i w Polsce.
Cel tylko jeden -nie żadna tam konfederacja – nie dopuścić do silnej obecności Amerykanów w Polsce.
Bo jak już to stanie się faktem, to zbudowanie Federacji Trójmorza to będzie bułka z masłem.
A w Moskwie, Berlinie i Paryżu będą płakać i rwać szaty.
A Chiny nabiorą odpowiedniego respektu dla Polski i pewnie pogłębią wieloletnią przyjaźń.
.
...czy biedacy z Konfederacji, co nie odrobili politycznego przedszkola i dali się zwieść starym sępom, którzy, kto wie, może właśnie dostali polecenie rozwalania ruchu narodowego w Polsce. – ...przy użyciu oszczerczej nawały propagandowej w mediach nomen omen „narodowych”.
W tych geopolitycznych ogólnikach zapodziały się gdzieś roszczenia wspierane przez sojusznika, do którego silnej obecności u nas nie chcą dopuścić jedynie agenci przez Moskwę nasłani. Takie to całościowe spojrzenie.
A co do Konfederacji - niezwykle ciekawy przypadek. Co należało sądzić o jej liderach, to dawno wiadomo, ale kto ją popierał z osób, których żadną miarą nie da się posądzić o naiwność! - zaiste, niejedno zadziwienie zaliczyłem. No ale zakarbować sobie trzeba te nazwiska.
Irak, Afryka Północna, ISIS, Ameryka Środkowa, Soros...
Wojny, destabilizacja i grabież całego świata...
Petrodolar oparty o lotniskowce...
Kto jest sojusznikiem USA? Arabia Saudyjska, Katar i Izrael.
To już nie jest to USA, które było wzorem demokracji i jedyną siłą mogącą powstrzymać szaleńczą ekspansywność ZSRR (Z kim graniczy ZSRR? - Z kim chce. A z kim chce? - Z nikim.)
Dlatego w sprawie USPL-19XXI jestem ostrożny, żeby nie powiedzieć - sceptyczny.
Bo może być tak, jak w znanej fraszce Waligórskiego o niedźwiedziu i zającu.
A Konfederację położyli: Korwin, Braun (lubię jego filmy ale wariat to on jest) oraz media a nie żaden Trump
nonparel
Jeśli zaś mówimy o Fort Trump to przyznam, że bardzo dziwi mnie, że niemal bez echa przeszedł wywiad ambasador Mossbacher udzielony Polskiemu Radiu w który otwartym tekstem mówi ona, że nie będzie Fortu Trump w sensie stałej bazy wojsk USA w PL, natomiast nastąpi zwiększenie obecności wojsk amerykańskich ale na dotychczasowej rotacyjnej zasadzie - czyli czegoś podobnego do firm walizkowych, jest interes są, nie ma interesu mogą się szybko spakować i zniknąć.
Termin opublikowania video na YT to 26 kwietnia - równo miesiąc przed wyborami. Sądzę więc, że łączenie Fortu Trump z akcją przeciw Konfederacji to jednak błąd, bo Amerykanie decyzję o braku Fortu Trump musieli podjąć wcześniej, przed wywiadem z p. ambasador.
Link do video: https://www.youtube.com/…
Od 9:50: "Trzecia rzecz, o której argumentowałem, jest wystarczająco otrzeźwiająca dla nas. Amerykanie nie mają dostatecznych sił, żeby być istotnie obecni w Polsce, a mają powiązania globalne wszędzie w różnych miejscach. A po drugie, że geografia teatru wojny na wschodniej flance plus koncepcje operacyjne wojny ...trycznej kompleksu rozpoznawczo-uderzeniowego na dużą ??? powoduje, że trzeba wchodzić w teatr wojny w manewrze i to komplikuje znacząco nasze położenie geopolityczne oraz powiązanie ze światem atlantyckim, ze Stanami Zjednoczonymi. To jest po prostu trudne. Tym bardziej potrzebujemy własnych sił zbrojnych zdolnych autonomicznie do wytrwania i funkcjonowania, wręcz pokonania przeciwnika na ??? autentycznym polu walki, nowoczesnej sieci wywiadowczej z własnym systemem świadomości sytuacyjnej, autonomicznym w dużej mierze. Co nie jest oczywiście proste. Tutaj się pojawiają tysiące wyzwań, ale musimy sobie zdawać sprawę z tego, że połączenie z podstawą operacyjną Atlantyku z Amerykanami może być przerwane przez przeciwnika."
Czy Amerykanie nie mają dostatecznych sił? Może... Lecz coś słyszałem o okrojeniu bazy w Ramstein. No... zobaczymy. Co nie stoi w konflikcie z moim spostrzeżeniem, że powazne gry się toczą.
Ps. O wadze ekspansji Chin na Morze Południowo-chińskie, zwróciłem uwagę jako na najważniejszy punkt zapalny. Tylko Amerykanie mogą tam zainscenizować wojnę proxy, szczując Wietnam i Filipiny na Chińczyków.
You can't erase His love
Nothing can change it
You're not separated.
Ostatnia okazja żeby chociaż wykręcić korki i zgasić światło w Legnicy. Tzn. chciałem powiedzieć w Żaganiu. To się zdarza. Całkiem jak awaria monitorowania przestrzeni powietrznej w XII 2017r.
Dumni dla czystej dumy są tylko popier...ni egomaniacy.
Zobaczymy na jaką nutę będziemy śpiewać po wizycie w USA.
"Orr was crazy and could be grounded. All he had to do was ask; and as soon as he did, he would no longer be crazy and would have to fly more missions. Orr would be crazy to fly more missions and sane if he didn't, but if he was sane, he had to fly them. If he flew them, he was crazy and didn't have to; but if he didn't want to, he was sane and had to."
I po naszemu:
"Orr był wariatem i mógł być zwolniony z lotów. Wystarczyło, żeby o to poprosił, ale gdyby to zrobił, nie byłby wariatem i musiałby latać nadal. Orr byłby wariatem, gdyby chciał dalej latać i byłby normalny, gdyby nie chciał, ale będąc normalny musiałby latać. Skoro latał, był wariatem i mógł nie latać; ale gdyby nie chciał latać, byłby normalny i musiałby latać."
[ Źródło: Joseph Heller "Paragraf 22" Rozdz. 5; tłumaczenie Lech Jęczmyk]
Ktoś zapyta - po cholerę on to tutaj cytuje? Ano po to, że każdy kto chce w pełni całkowicie pojąć wszelkie ruchy w obszarze polityki musi mieć ciągle z tyłu głowy Paragraf 22.
Tak... ten wizerunek tu nie pasuje, choć wzbudził spore zainteresowanie. Zmienię go. Tylko galerię mam na innym komputerze.
Pozdrawiam
https://www.youtube.com/…
13:25 - naszym interesem jest obecność Białorusi w NATO mówi Dr Targalski
17:00 i 18:30 też warto zwrócić uwagę, w kontekście nacisków na Polskę i rozmów ponad naszymi głowami.