Olszewski odszedł – Judasze pozostali

Nie żyje Jan Olszewski. Można patetycznie, a przy tym prawdziwie i szczerze wiele o zmarłym napisać, tylko że po tragicznej śmierci Pawła Adamowicza wszystkie wzniosłe słowa zostały mocno zdewaluowane, ponieważ dla celów politycznych cynicznie wyczerpano wszelkie możliwe środki żałobnego wyrazu w celu wywołania u odbiorców pożądanych emocji. I tak zmarły prezydent Gdańska ukazany został po śmierci jako wielki bohater narodowy o niezliczonych zasługach oraz za życia człowiek krystalicznie uczciwy i bez skazy. Tymczasem w osobie Jana Olszewskiego żegnamy naprawdę dobrego, uczciwego, skromnego i niezwykle odważnego człowieka oraz postać niewątpliwie zasłużoną dla Polski i historyczną. Człowieka, który całe swoje życie walczył o wolną suwerenną i niepodległą Polskę. Wbrew propagandzie głoszonej przez uczestników zmowy z Magdalenki i piewców okrągłego stołu to nie Tadeusz Mazowiecki, ale właśnie Jan Olszewski był od czasu zakończenia drugiej wojny światowej pierwszym premierem wolnej Polski powołanym na to stanowisko przez w pełni demokratycznie wyłoniony parlament w wyborach z 27 października 1991 roku.
 
Warto sobie w tym smutnym momencie pewne fakty uświadomić. Fakty, które dobitnie mówią nam o tym jak załganym tworem jest III RP. Otóż we wszystkie krajach, które wychodziły z komunizmu co roku świętuje się rocznicę pierwszych prawdziwie wolnych demokratycznych wyborów. We wszystkich oprócz Polski. W NRD odbyły się one 18 marca 1990 r. Na Węgrzech 24 marca 1990 r., a w Rumunii 20 maja 1990. Czesi i Słowacy obchodzą rocznicę wolnych wyborów, które odbyły się jeszcze w Czechosłowacji w dniach 8-9 czerwca 1990 r. W Bułgarii demokratyczne wybory miały miejsce 10 czerwca 1990 r., a w Albanii 31 marca 1991 r. Dlaczego zatem u nas do historycznego lamusa zepchnięto pierwsze prawdziwie demokratyczne wybory z 27 października 1991 r.? Po pierwsze ich data zadaje kłam tezie michnikowszczyzny, jakoby Polska była liderem demokratycznych przemian w Europie Wschodniej. Magdalenka i okrągły stół, czyli dogadanie się z komunistami zepchnęły Polskę na szary koniec demokratycznych przemian w dawnych demoludach plasując nas nawet za Albanią.
 
Jest jeszcze jeden powód wstydliwej marginalizacji wolnych wyborów z 27 października 1991 roku i próby zastąpienia ich tymi kontraktowymi z 4 czerwca 1989 roku. Otóż komuniści i wytypowani przez nich „konstruktywni opozycjoniści” musieliby przyznać, że przerażeni ujawnieniem komunistycznej agentury już po niecałych sześciu miesiącach obalili pierwszy po drugiej wojnie światowej demokratyczny rząd, na czele którego stał właśnie premier Jan Olszewski. Zrobili to jak zwykle z obleśnymi, obłudnymi gębami pełnymi wzniosłych pompatycznych haseł o zagrożonej demokracji i narastającej mowie nienawiści. Do dziś pamiętam zakłamaną facjatę Kuronia, który zamach stanu na demokratyczny legalny rząd podsumował słowami: „Jakie to szczęście, że myśmy się wszyscy opamiętali. I dodał, że Macierewicz i Olszewski to ludzie chorzy z nienawiści”. Lewacka antypolska narracja totalniaków nie zmieniła się po dzień dzisiejszy. Ci propagandowi prymitywni drwale inaczej rąbać już nie potrafią.   
 
W dniu śmierci Jana Olszewskiego, Donald Tusk napisał na Twitterze: „Smutna wiadomość nadeszła z Warszawy: premier Jan Olszewski nie żyje. Odważny obrońca w procesach politycznych, uczestnik Solidarności, dobry człowiek. Niech spoczywa w pokoju”. Warto pamiętać, że to właśnie Tusk był jednym z najbardziej zaangażowanych politycznych zdrajców uczestniczących w zamachu stanu na demokratyczny rząd kierowany przez tego, jak dzisiaj pisze, dobrego i odważnego człowieka. Ten sam zdrajca i szkodnik Tusk tak jak niemal trzydzieści lat temu, mówi dzisiaj, Panowie policzmy się i robi wszystko by obalić kolejny demokratycznie wybrany rząd zmierzający do odzyskania przez Polskę pełnej suwerenności. To on planuje powrót do polskiej polityki na czele Ruchu 4 Czerwca, czyli znowu chce zakłamywać historię gloryfikując kontraktowe niedemokratyczne wybory z 4 czerwca 1989 roku. Jeżeli już taki ruch powstanie to pamiętajmy, że owszem, nawiązuje on do 4 czerwca, ale tego z 1992 roku, kiedy Tusk wraz z komunistami i ich tajną agenturą wziął czynny udział w obalaniu legalnego demokratycznego polskiego rządu. 
 
Trzeba cały czas przypominać, co mówił do narodu premier Jan Olszewski 4 czerwca 1992 roku czując już, że agentura podejmuje próbę obalenia jego rządu. Doskonale zdając sprawę z powagi sytuacji około godziny 23 w wystąpieniu na antenie obu kanałów TVP powiedział: Uważam, że naród polski powinien mieć poczucie, że wśród tych, którzy nim rządzą nie ma ludzi, którzy pomagali UB i SB utrzymywać Polaków w zniewoleniu. Uważam, że dawni współpracownicy komunistycznej policji politycznej mogą być zagrożeniem dla bezpieczeństwa wolnej Polski.
 
Koło północy premier Olszewski przybył do gmachu parlamentu i przed decydującym i jak się okazało haniebnym głosowaniem wygłosił przemówienie, w którym zadał dramatyczne i ciągle aktualne pytanie, Czyja będzie Polska? Oto poruszający fragment tego wystąpienia: „Jest Polska, była Polska przez czterdzieści parę lat – bo to jednak była Polska – własnością pewnej grupy. Własnością z dzierżawy, może nawet raczej przez kogoś nadanej. Po tym myśmy w imię racji, własnych racji politycznych, zgodzili się na pewien stan przejściowy. Na kompromis, na to, że ta Polska jeszcze przez jakiś czas będzie i nasza, i nie całkiem nasza. I zdawało się, że ten czas się skończył. Skończył się wtedy, powinien się skończyć, kiedy uzyskaliśmy władzę pochodzącą z demokratycznego, prawdziwie demokratycznego wyboru. A dzisiaj widzę, że nie wszystko się skończyło, że jednak wiele jeszcze trwa i że to, czyja będzie Polska, to się dopiero musi rozstrzygnąć. To się będzie rozstrzygało także w jakiejś mierze, w jakiejś cząstce dziś – tutaj, na tej sali. Ja chciałbym stąd wyjść tylko z jednym osiągnięciem. I jak do tej chwili mam przekonanie, że z nim wychodzę. Chciałbym mianowicie, wtedy kiedy ten gmach opuszczę, kiedy skończy się dla mnie ten – nie ukrywam – strasznie dolegliwy czas, kiedy po ulicach mojego miasta mogę się poruszać tylko samochodem albo w towarzystwie torującej mi drogę i chroniącej mnie od kontaktu z ludźmi eskorty, że wtedy, kiedy się to wreszcie skończy – będę mógł wyjść na ulice tego miasta, wyjść i popatrzeć ludziom w oczy. I tego wam – Panie Posłanki i Panowie Posłowie – życzę po tym głosowaniu”.
 
Niedługo minie 27 lat od chwili, kiedy z mównicy sejmowej padły tamte słowa. Wypowiedział je wielki polski patriota, prawdziwy niepodległościowiec i mąż stanu, śp. premier Jan Olszewski, człowiek, który jako pierwszy skierował Polskę na Zachód i do NATO. I jeżeli komuś się wydaje, że przywoływanie tamtych czasów to tylko grzebanie się w zamierzchłej przeszłości ten jest w wielkim błędzie. Upadek tamtego pierwszego demokratycznie wyłonionego rządu odbija nam się czkawką do dziś. Także teraz w roku wyborczym jakże aktualne jest pytanie, Czyja będzie Polska? - zadane przez Jana Olszewskiego. Dzisiejsze polityczne podziały na scenie politycznej są identyczne z tymi, z którymi mieliśmy do czynienia 4 czerwca 1992 roku i nawet aktorzy tego teatru zdrady ciągle wystepują na scenie w tych samych rolach. Jan Olszewski odszedł i w przeciwieństwie do owych aktorów na polityce nie dorobił się majątku. Zostawił po sobie jednak wielki spadek i dlatego jesteśmy mu coś winni. W piątkowy ranek, 5 grudnia 1992 roku do kiosków trafił dziennik „Nowy Świat”, który na pierwszej stronie napisał: „Olszewski odchodzi – agenci pozostają”. Myślę, że i dzisiaj mógłby się ukazać tekst o takim samym tytule. Musimy wypełnić  testament Jana Olszewskiego, którego treść najlepiej streszczają te słowa Mariana Hemara:
 
Dla najemnych Judaszów
Bolszewickiej bestii
Nie będzie wybaczenia
Nie będzie amnestii!!!     

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

20-02-2019 [19:56] - Teresa Bochwic | Link:

Szanowny Panie!
Jako wicenaczelna dziennika "Nowy Świat" zapewniam, że numer gazety z takim tytułem ukazał się 5 czerwca 1992, a nie 5 grudnia; pomyłkę łatwo naprawić. Sama go wydawałam wieczorem 4 czerwca, czekając do drugiej w nocy na kolejne wiadomości. Skasuję ten komentarz, gdy nie będzie już potrzebny

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

20-02-2019 [19:57] - Teresa Bochwic | Link:

Szanowny Panie!
Jako wicenaczelna dziennika "Nowy Świat" zapewniam, że numer gazety z takim tytułem ukazał się 5 czerwca 1992, a nie 5 grudnia; pomyłkę łatwo naprawić. Sama go wydawałam wieczorem 4 czerwca, czekając do drugiej w nocy na kolejne wiadomości. Skasuję ten komentarz, gdy nie będzie już potrzebny