Jeden dzień z życia...

Około 1 umieściłam poprzedni wpis na Niezależnej. O 4 30 wyjechaliśmy ze znajomym nad Jeziorak. O 8 byliśmy na miejscu. Musiałam załatwić wyciąganie na brzeg mojego Zefira.
Znajomy ma  dom w sąsiednim Jerzwałdzie, starą rybaczówkę. O 10 wypłynęliśmy od niego na Jezioro Płaskie ( „odnoga” Jezioraka) na ryby. Żeglować i tak by się nie dało bo była 100% cisza.

Społeczny podział pracy użytecznej realizuje się w naszym przypadku tak, że Witek moczy  (najczęściej bez rezultatu) wędki w wodzie, a ja się gapię. Nie wolno mi się kręcić bo płaskodenna łódka jest chybotliwa.

Tym razem też tak było.
Proszę sobie wyobrazić. Słoneczny dzień bez wiatru. Przy brzegach, na wodzie cieniutka warstewka lodu. Z daleka Jerzwałd wygląda jak na miasteczka na obrazach Van Gogha. ( jest taki obraz – domy pod strzechą w  Cordeville). A brzegi jak na obrazach Riepina.

Jak wiadomo człowiek jest urządzeniem różnicowym- postrzega różnicę nie stan. Umożliwia to pewną taktykę psychologiczną. Mówiąc najprościej- trzeba dać sobie dobrze w kość, a wtedy nawet serdelek z piwem wydaje się królewską ucztą.
Tak też uczyniliśmy. Wytrzymaliśmy na wodzie wystarczająco długo, żeby herbata Saga  stała się dla nas niebiańskim nektarem.

Potem krotka wizyta u znajomych hodujących w okolicy hucuły i tego samego dnia powrót do Warszawy.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Misiak

17-11-2011 [07:59] - Misiak (niezweryfikowany) | Link:

Proszę pisać dalej. Pozdrawiam serdecznie

Obrazek użytkownika dor

17-11-2011 [10:00] - dor (niezweryfikowany) | Link:

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika edek45

17-11-2011 [10:44] - edek45 (niezweryfikowany) | Link:

I tak trzymać Sz.P. Cieszyć się każdym przeżytym dniem i nie zwracać uwagi na chłopców z piaskownicy, którzy budują babki z piasku, a od czasu do czasu piorą się łopatkami i nie zwracają uwagi na to, że tego piasku coraz mniej.

Obrazek użytkownika izabela

17-11-2011 [12:26] - izabela | Link:

Dziękuję za życzliwe zrozumienie!!!

Obrazek użytkownika gość

17-11-2011 [15:29] - gość (niezweryfikowany) | Link:

oj smakuje , smakuje, pozdrawiam serdecznie.

Obrazek użytkownika proxenia

17-11-2011 [18:42] - proxenia (niezweryfikowany) | Link:

Znam Jeziorak. Kajak składak, gotowanie na butli, namiot rozbijany na każdą noc w innym miejscu (indywidualnie, nie hurtowy spływ!). Jeziora jeszcze w miarę niezagracone. Zbieranie w sklepikach czy u sołtysa punktów na odznakę kajakową PTTK (brązową, potem srebrną - taka zabawa, ale dawało to uprawnienia czy zniżki). Ech, "byli" czasy...

Obrazek użytkownika izabela

18-11-2011 [00:34] - izabela | Link:

Nadal można nocować na wyspach i nie ma tłoku. Odznak już chyba nie ma ale sołtysi są. Moja znajoma jest sołtysem w Matytach. W Jerzwałdzie też sołtysem jest kobieta. Bez żadnych parytetów, demokratycznie wybrane. I efekty widać.

Obrazek użytkownika zdzichu z Polski

18-11-2011 [19:32] - zdzichu z Polski (niezweryfikowany) | Link:

W tz. syfie bieliznę wymieniało się raz na tydzień równocześnie z myciem ciała całego, nie zawsze w ciepłej wodzie. Nie żeby w ówczesnych czasach do woja brali samych czyścioszków, nie, ale po codziennych ćwiczeniach na przykoszarowym poligonie w listopadzie - pobór zwany "liściami" - kocur wyglądał jak wycieraczka w dodatku z wierzchu i od spodu. Po paru dniach gdy kompania na szkoleniu unitarnym zaczęła nadmiernie ryjem kłapać do swych kaprali - nota bene tężyzną dość mizernych w stosunku do synów kopalni i gór oraz gości wykarmionych gospodarnymi rękoma matek wielkopolskich / to o mnie / - dowództwo wysłało nas na dodatkowe całodzienne szkolenie w ramach doskonalenia umiejętności strzeleckich, krycia się, przegrupowania itp w tak zwanym OP1 oraz maskach p.gaz. Po czym na koniec ćwiczeń około 0200, już w koszarach ustawiono nas w dwuszeregu i zaprowadzono tak jak staliśmy na stołówkę gdzie pierwszy raz od wielu dni mogliśmy zjeść ciepły posiłek. Prużoną wątrobę wieprzową. Na koniec posiłku szef kompani zakomunikował że specjalnie dla nas zostanie uruchomiona łaźnia i magazyn sortów mundurowych. Najwięksi pyskacze kompanijni z dość - o dziwo - niskimi numerami legitymacji solidarnościowych, chłopaki - niedoszli maturzyści - którzy cuda wianki opowiadali o szturmowaniu kordonów ZOMO samoczwart w każdą miesięcznicę, tupali i śpiewali piosnki w czasie musztry paradnej wieńczącej nocny powrót z stołówki na koszary. Pełny bebech i perspektywa wymiany majtasów zamieniła orły i sokoły w uśmiechnięte stado debili. Wszystko zgadza się z tym co Pani Izabela pisała na temat odczuć swego wysublimowanego smaku który zachwycił się aromatem Sagi.Tylko że sceneria nie przywodziła mi na myśl nic związanego z postekspresjonizmem holenderskim, raczej coś z Durera lub Bruegla

Obrazek użytkownika izabela

19-11-2011 [12:43] - izabela | Link:

A jednak istnieje możliwość porozumienia. Wspomnienia z wojska podobne są do wspomnień z gór. O ile pamiętam lubi Pan Wariacje Goldbergowskie. A malarstwo Bruegla, Boscha? Zostawmy głupią politykę i głupich ludzi, którzy ją głupio uprawiają.