Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Czemu my tacy jesteśmy?

Krzysztof Pasierbiewicz, 02.05.2018




Pisane w Wigilię 3 maja roku 2018
Przedwczoraj napisałem notkę pt. „UWAGA! Tusk może wygrać wybory 2020!” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/862974,uwaga-tusk-moze-wygrac-wybory-prezydenckie-2020, do której blogerka pisząca pod nickiem @E.B. dodała następujący komentarz [01.05.2018 20:45], cytuję:

„Witam, Panie Krzysztofie. Jeśli Tusk wygra, to znaczy, że nie wyciągnęliśmy lekcji z przeszłości. Mnie to przypomina czasy saskie i ścieranie się opcji polskiej z różnymi partiami zagranicy. Skończyło się tragicznie i do dzisiaj za to płacimy haracz polityczny i osobisty. Swoją drogą Polacy mają mało wiary w siebie, w swoje możliwości, zdolności i stąd chyba to czepianie się klamek zagranicy, która ma nas poprowadzić do dobrobytu i pokoju. Skąd brak tej wiary, nie wiem. To jakaś ułomność charakteru, ale ona nas cechuje od dawna. Tusk jest człowiekiem Niemiec i dla nich działa. Polska to nienormalność i trzeba ją umieścić w niemieckim planie Eurazji, gdzie razem z Rosją będą nami rządzić. Jeśli ktoś tego nie widzi, jest ślepy. Jeśli Polacy oślepli, to Tusk wygra. Więc na własne życzenie znów będziemy niewolnikami sąsiadów. Część zabiorą nam Żydzi, a my? Przyszłość jest w naszych rękach. Trzeba to Polakom uświadamiać, żeby historia wieloletnich zaborów nie powtórzyła się.  Zapłacimy my i przyszłe pokolenia…”, koniec cytatu.

Rzeczona blogerka pisze o cechującej nas Polaków od dawna ułomności charakteru, której nie umie określić i nazwać. Ja chyba wiem, co to za wada narodowa, ale również nie potrafię jej jednoznacznie określić, ale coś Państwu opowiem.

Otóż w roku 1967 wyjechałem na saksy do Chicago, gdzie pracowałem kilka miesięcy na czarno, aż pewnego dnia, po powrocie do mojego „bejsmentu” zoczyłem zatknięte w drzwiach wezwanie. Miałem się niezwłocznie stawić w Urzędzie do Spraw Imigracji Departamentu Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych, Dearborn Street 219. Po wejściu do przestronnego holu ujrzałem kłębiący się rój rodaków złapanych na pracy bez zielonej karty. Po przyjrzeniu im się z bliska okropnie się zawstydziłem, bo nie miałem wcześniej bladego pojęcia, że w mojej ojczyźnie żyje taka kategoria ludzi. Koszmarnie ubrani, wystraszeni, czekali w milczeniu patrząc na siebie wilkiem. Oczywiście nikt z tego towarzystwa nie umiał wydukać słowa po angielsku. I to okazało się moim atutem. Bowiem gdy prowadzący sprawę inspektor zapytał, czy potrzebuję tłumacza, a ja płynną angielszczyzną zaprzeczyłem, zdumiony urzędnik podniósł znad papierów głowę i spojrzał na mnie z dającym się wyczuć wyrazem sympatii. Na wstępie oznajmił, że musi wszcząć dochodzenie, bo ktoś na mnie złożył donos. Na rutynowe pytanie o pracę próbowałem jakoś się wyłgać, aż zniecierpliwiony inspektor przeczytał mi z kartki, kiedy przyjechałem do Stanów Zjednoczonych, co tam robiłem i gdzie pracowałem, po czym wygłosił formułkę, że złamałem amerykańskie prawo, więc muszę być deportowany do Polski. Okazało się, że zanim mnie wezwano, zebrano o mnie wszystkie potrzebne informacje via krakowski Konsulat Amerykański. Lecz, gdy się zbierałem do wyjścia, ku mojemu zdumieniu wręczając mi akt deportacji pan inspektor zrobił do mnie oko i dał drugą kartkę, gdzie w kilku punktach było napisane, co i jak trzeba zrobić, by deportacji uniknąć. Wtedy spytałem inspektora, czy może mi powiedzieć, kto mnie zadenuncjował, na co urzędnik zawahał się przez moment, po czym odpowiedział: „Niestety Chris, nie mogę, bo takie mamy procedury. Ale jedno ci powiem. W Stanach Zjednoczonych są wszystkie narodowości świata. Lecz całą robotę w tym ogromnym gmachu robią nam Polacy. Wielokroć się zastanawiałem, dlaczego wy tacy jesteście? Dlaczego wy się tak nienawidzicie? A jak tylko jednemu Polakowi coś się uda, drugi Polak go natychmiast podkopie. Popatrz na Żydów, Włochów, nawet na tych Portorykańczyków i Meksykan! Jak oni się wzajemnie wspierają! Jacy są solidarni! Jak jeden za drugim murem staje! Czemu wy tak nie potraficie?”. A ja, nie wiedząc, co odpowiedzieć myślałem, że się ze wstydu spalę.

Od tamtego czasu minęło pół wieku. Polska wypiękniała i uwolniła się spod sowieckiego buta. Lecz zaryzykuję tezę, że Polacy nic, a nic się nie zmienili.

Dlaczego tak sądzę?

Bo, gdy w czasie panowania Platformy Obywatelskiej, ku naprawie Rzeczpospolitej krytykowałem na blogu partię Donalda Tuska, różowy salon podwawelskiego Krakówka wydał na mnie swoisty wyrok śmierci środowiskowej obkładając mnie klątwą ostracyzmu i zmowy milczenia za to, że podług ich nota bene błędnego założenia stałem się pisowcem.

Ale, jak władzę przejęło Prawo i Sprawiedliwość, a ja ośmieliłem się również ku naprawie rzeczpospolitej kilka razy skrytykować partię Jarosława Kaczyńskiego, to tym razem klątwą ostracyzmu i zmowy milczenie obłożył mnie, że się tak wyrażę „krakowski salon patriotyczno różańcowy” zarzucający mi, że jestem stojącym okrakiem na barykadzie agentem Platformy Obywatelskiej.

W efekcie znienawidzili mnie jedni i drudzy. Za co?  Za odwagę pisania prawdy obiektywnej zgodnej ze stanem faktycznym, na co oni by się nigdy nie zdobyli, gdyż chcą by pisano wyłącznie po linii partii, którą bezkrytycznie wielbią ponad wszystko. A, jak czytam niektóre pełne wyzwisk, pomówień, insynuacji i paskudnych obelg patogennie nienawistne komentarze dodawane do moich notek nie mam cienia wątpliwości, że gdyby, co, do czego przyszło, to także w dzisiejszych czasach bez zmrużenia oka zakablowaliby mnie bądź platformersi, bądź pisowcy, - tak jak to zrobił przed pół wiekiem rzeczony „Polak chicagowski”.

Wspomniana na wstępie blogerka dziwi się, że Polacy są ślepi, skoro nie widzą, co grozi Polsce. A ja znów zaryzykuję tezę, że znam przyczynę tej naszej wrodzonej narodowej ślepoty, jaką jest odbierająca rozum wzajemna nienawiść Polaków do Polaków zrodzona z irracjonalnej zawiści o choćby cząstkę czyjegoś sukcesu.

Więc myślę, że pozostaje nam tylko modlitwa Konrada:
Sen, muzyka, granie, bajka. [...]
spać, bo życie zbyt zawiłe,
trza by mieć ogromną siłę,
siłę jakąś tytaniczną,
żeby być czymś na tej wadze,
gdzie się wszystko niańczy w bladze –
Sen, muzyka, granie, bajka
To już tak po uszy sięga,
Los: fatyga, czas: mitręga...

A co dalej z Polską? Myślę, że nadchodzi czas, kiedy będzie trzeba podziękować jednym i drugim, - i już teraz trzeba się rozglądać za niezależną od zaszłości historycznych zupełnie nową jakością społeczno polityczną.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

Post Scriptum
Już lektura pierwszych komentarzy wystarcza, by każdy rozsądny internauta się zorientował, że notka w samą dziesiątkę trafiona. Przykro tyko, że ta wynaturzona nienawiść zionie z komentarzy tych, którzy się mienią niezłomnymi żołnierzami partii Jarosława Kaczyńskiego, któremu z całego serca współczuję, bo z takimi bojownikami nie da się utrzymać władzy i z każdym takim komentarzem rośnie prawdopodobieństwo, że PiS przegra wybory 2019. A zwolennicy totalnej opozycji milczą i ręce zacierają. Bo niestety, każdy z ośmiu dodanych do tej pory prostackich komentarzy to woda na młyn Grzegorza Schetyny i Katarzyny Lubnauer, którzy zawiążą koalicję wyborczą i znowu wezmą Polskę w swoje złodziejskie łapska i polski chocholi taniec zacznie się od nowa. Mnie zaś przyjdzie tylko zaśpiewać z Czesławem Niemenem, - posłuchajcie Państwo proszę: https://www.youtube.com/…

Post Post Scriptum
Tym, którzy się dziwią, jakim cudem wyjechałem w roku 1967 do USA odpowiadam, że dostałem zaproszenie od mieszkającego w Chicago wuja Stanley’a Nagraby, następnie, jako student pragnący odwiedzić rodzinę w Chicago, stojąc całymi nocami w kolejce pod Biurem Paszportowym na krakowskim Placu Szczepańskim złożyłem wniosek paszportowy. Dwa razy mi odmawiano, ale się odwoływałem i za trzecim razem się udało dostać paszport. Zaś wizę amerykańską dostałem bez trudu, bo wuj Stanley w czasie wizyty w Polsce odwiedził Konsulat Amerykański w Krakowie i jako amerykański kombatant dał wszelkie potrzebne gwarancje potrzebne do uzyskania przeze mnie wizy turystycznej na wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Tyle.
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 9984
Domyślny avatar

zbieracz śmieci

04.05.2018 10:08

Dodane przez Pani Anna w odpowiedzi na Nie jestem córką

Jak to nie odpowiem ale czy na pewno tam był to mocno wątpię bo sam opis wezwania i ta zbiórka w biurze imigracyjnym to czyste łgarstwo bo nikt a tym bardziej Polak dobrowolnie by tam się nie zgłosił bo wiedział ,że to deportacja i to szybka.Do biura imigracyjnego trafiali zawsze tylko ci z łapanki albo z powodu zwykłego zatrzymania na autostradzie przez drogówkę czy jakiejś burdy.Do lat osiemdziesiątych wniosek o wizę to mała książka formatu A-4 i trzeba było wpisać wszystko o sobie i rodzinie do Piasta Kołodzieja a nawet zatajenie przynależności do pzprr,zms służb nic nie dawało bo informacje mieli pełne, wniosek to jedno a rozmowa z konsulem to drugie a ci to specjaliści od przepytywania.
Strona zapraszającą musiała się zobowiązać do zapewnienia pobytu z kosztami ubezpieczenia lekarskiego włącznie.
Komu jak komu ale komuchom nie pozwalali na wjazd i dlatego byłem zaskoczony ,że bandycie Olszowskiemu który jako członek biura politycznego przed stanem wojennym gotów był utopić Polskę we krwi z pomocą sąsiadów i kaców pozwolono na pobyt stały gdy w stanie wojennym jaruzel wywalił go z partii.
To ,że uczyciel pokazuje kawałek jakiegoś dokumentu nie ma żadnego znaczenia bo to spec od takich trików ,począwszy od zdjęć na których niby jest jak i swojego pochodzenia.
Przed 89 rokiem na szkolenia półroczne szeroka falą wyjechali co wążniejsi członkowie zsmp z kwachem na czele bo na nich postawiono a szkolenia odbywali w Fundacji Fulbrichta
[tak się chyba nazywała]
Novalia47

Novalia47

04.05.2018 12:48

Xena2012,która podobno w ogóle nie donosiła w PRL nie wie, że również i niedonoszący do SB czasami dostawali wizy do USA i paszporty na SB: mnóstwo górali wyjeżdżało do kumotrów  i innych krewniaków, tam pracowali, a wróciwszy z workiem dularów urządzali się w Polsce, Wyjeżdżali także inni  z różnych części Polski,choć były to przypadki raczej rzadkie,to chyba jednak częstsze, niż obecnie, bo już wyjazd na saksy do USA przestał się opłacać. PRL-owska władza  dawała te paszporty, bo Polacy przywozili te dulary, które przecież w Polsce wydawali choćby w słynnym Pewexie. A to jako leciwa już kobieta, Xena winna dobrze  pamiętać.
Domyślny avatar

xena2012

04.05.2018 15:23

Dodane przez Novalia47 w odpowiedzi na Xena2012,która podobno w

A w którym to moim komentarzu poruszyłam sprawę wiz do USA i paszportów? Coś mi się wydaje że Novalia jeszcze bardziej leciwa i niedowidzi niż ja i odpowiada na chybił trafil..Dobrze zreszta wiedzieć,że kobieta ma tyle lat na ile sie czuje.

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
Krzysztof Pasierbiewicz
Nazwa bloga:
Echo24
Zawód:
Emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta niezależny, autor, tenisista, narciarz, człowiek wolny
Miasto:
Kraków

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 593
Liczba wyświetleń: 12,555,489
Liczba komentarzy: 30,114

Ostatnie wpisy blogera

  • Niedorżnięta wataha
  • List otwarty do prof. Pawła Śpiewaka
  • A jednak miałem nosa pisząc, że mi nie po drodze z PiS-em

Moje ostatnie komentarze

  • Pamięta Pan jeszcze? - vide: https://raskolnikow2.fil… Serdeczności!
  • @Autor & @ALL   ---   W wolnej chwili zapraszam do lektury - vide: https://www.salon24.pl/u…
  • Jacy akademicy, takie uniwersytety - czytaj: https://www.salon24.pl/u…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Nieznane oblicze Witolda Gadowskiego
  • Kraków olał post-komuszą subkulturę TVN-u
  • Pytanie prawicowego blogera do posłanki Scheuring-Wielgus

Ostatnio komentowane

  • Alina@Warszawa, Niestety owo PROSTACTWO (skupione wokół Tuska) wróciło do władzy. Że to niewyobrażalne "prostactwo" nie trzeba nikogo przekonywać - kto inny mógłby przyswoić i używać 8* w przestrzeni publicznej do…
  • Beskidzki Góral, Tego platfusa przejrzałem na wylot. Hedonista, wlazłby do doopy, każdemu za kilka kliknięć i marzy o zerżnięciu na boku głupiej dziewoi.
  • keram, Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma !!! Z uporem maniaka  część z nas nie potrafi się zadowolić tym czym dysponujemy , tym co mamy, lecz natychmiast przechodzi do natarcia. …

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności