Okazuje się, że może istnieć państwo bez żadnego planu, bez żadnej doktryny państwowej, gospodarczej i wojskowej. Okazuje się, że mogą istnieć partie polityczne, a żaden z ich liderów może nie mieć pojęcia dokąd państwo ma zmierzać. Okazuje się, że mogą istnieć wyborcy, którzy oddają głosy, ale nie wiedzą na kogo głosują. I okazuje się, że to wszystko może funkcjonować do czasu, kiedy ktoś z zewnątrz nie uzna, że tak dalej być nie może i zacznie robić porządek.
I zrobi go, bez najmniejszego problemu i bez żadnej przeszkody, bo wprowadzając swoje prawa i swoje zasady, już tworzy jakiś porządek, na który z utęsknieniem czekają wszyscy (oczywiście, najpierw będzie bałagan, ale potem będzie obcy porządek). Nie będzie oporu, bo nie było wspólnej organizacji i centrum dowodzenia. Nie będzie przywódców, bo państwo nie miało własnej polityki; nikt nie wie jak i czego ma bronić bo nie było doktryny obronnej. Nikt nie wie czego ma uczyć, bo nie istnieje model edukacji narodowej itd.
Miliony ludzi żyje sobie, jak stado baranów zadowolone z pastwiska, które kończy wyjadać i nie bardzo zastanawia się co dalej? Ale, gdy trawy zabraknie lub pasterze prowokowani głodem lub innymi potrzebami, zaczną zabijać trzodę, stado zorientuje się w czym rzecz, zamieni się w wilki i rzuci się nie na pasterzy, lecz na siebie. I tak kończy się bajka o baranach, które zamieniły się w wilki.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5131
Pierwsza Kadrowa też liczyła niewielu Żołnierzy - trwa spór, jedni podają, że 126 inni że 150, spotykałem też większe liczby. W II RP to wystarczyło. Dziś Pierwsza Kadrowa już niewiele znaczy. Chyba, że zajdzie coś tak dramatycznego, że większość zmieni myślenie i wyleczy się ze społecznej demoralizacji. I teraz zdanie prawdziwe: "a najgorsze jest to, że te barany nie mają najmniejszego zamiaru czegokolwiek się nauczyć". Czyli "po równo".
Polska czekająca na powrót Odysa, czyli "naród tym razem nie wybaczy"
http://niepoprawni.pl/bl…
Tragedią naszą jest, że nie mamy aktualnie nikogo oprócz PiS-u - a przydało by się mieć. Choćby po to, żeby PiS miał z kim rywalizować.
W sprawie wojska, polityki zagranicznej, roszczeń żydowskich i ogólnie relacji z USA oraz Izraelem - Polska zachowuje się jak zaprzęg z pijanym woźnicą leżącym w gnojnicach. Daleko tak nie zajedziemy.
Po drugie - wypisane na na początku polecanego przez Pana artykułu dwa motta są ze sobą sprzeczne. Jeżeli narodu polskiego nie będzie, a nie jest to wykluczone, to nie będzie miał kto wybaczać lub nie wybaczać. Po trzecie po co sięgać aż do Odysa, wystarczy Piłsudski. O Odysie już mało kto słyszał, Piłsudski jednak jakoś jeszcze funkcjonuje w świadomości.
W długim poleconym artykule Zybertowicz ma dużo racji, ale nie bierze on pod uwagę, faktu że grzechem pierworodnym PiS-u są jego zupełnie miałkie kadry w terenie. Dziś PiS to J. Kaczyński, gdy jego braknie, też to powtarzam, to cała scena polityczna rozsypie się się, jak domek z kart, a nam pozostanie śmierdzący gnój. Kaczyński o tym doskonale wiedział i przez lata nic nie zrobił, tak, jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, że gdy dojdzie do władzy, to największym jego wrogiem i hamulcowym staną się właśnie ci jego, którym w głowie tylko koryto. Chyba, że nie zakładał dojścia do włazy. Ponadto z desygnowanych na premiera, udana była tylko Szydło. Reszta, to miernoty, które miały tylko słuchać. Nie tędy droga. Zybertowicz siedzi w środku i od środka obserwuje całą scenę polityczną. Na pewno ma więcej informacji strategicznych, ale nie ma perspektywy. Przy tym jest dość zadufany w sobie, a to ogranicza możliwości obserwacji. Jego analizy są dobre i logiczne, ale nasiąknięte zbytnia drobiazgowością. Dokąd nie ureguluje się spraw zasadniczych, nie można przechodzić do szczegółów, bo one są nieprzewidywalne.
Ponadto obecna światowa scena polityczna jest niezwykle wymagająca, to właśnie dziś decyduje się przyszły podział świata. I nasza kadra polityczna (bo nie elity) nie zdaje sobie sprawy, że warunkiem polskiego powodzenia jest spójna świadomość społeczna. Nie ma pracy w tym kierunku. Jest natomiast kierunek na brzuch, nie ma na mózg. To podtrzymywanie chaosu. To Polacy powinni wymusić i wygenerować odpowiedzialnych polityków i na nich zagłosować. Ale jednocześnie rozliczać ich w sposób sprawiedliwy i surowy. A tymczasem lepiej uciekać i mieć wszystko gdzieś, albo włazić w d... i tam siedzieć do następnego politycznego rozdania. Przyszłość Polski, to kwestia jakości elit i ich gotowości do własnej obrony. Dziś jest zaledwie kilka osób, ludzie słuchają ich chętnie, ale tak samo, jak słuchano JPII. Młodzieży w Polsce, która chce budować swoją przyszłość w kraju zabrakło jednego pokolenia. To pokolenie wydobywane jest na Łączce, jedynym ich przekazem jest milczenie. Ci, którzy mogą coś przekazać są sekowani albo przez strach lub lenistwo swoich, albo nienawiść obcych (nie koniecznie obcych etnicznie).
W zalinkowanym tekście uznałam za ciekawe przemyślenia blogera WAWELA , zbieżne z przedstawioną przez Pana powyżej oceną rzeczywistości, z bardziej jednak rozbudowanym omówieniem osób i rzeczy.
Generalnie - zgadzam się w pełni z Pańską oceną. Miewam podobne przemyślenia, jednak z ich wyrażaniem nie potrafię utrafić w odpowiedni moment. Albo na takie treści jest zbyt wcześnie, i cenzura nie puści, albo za późno, bo cóż to za satysfakcja pocieszać płaczki po przegranej bitwie.
Sytuacja jest niesamowicie opresyjna, ale polityk z wizją przynajmniej by podjął próbę wyrąbania się z beznadziejnego położenia. Jak choćby generałowie Anders, Haller, Maczek. Prawdę mówiąc - przestałam liczyć na to, że ktokolwiek w PiS-ie byłby zdolny o tym pomyśleć. Jeśli teraz roztrwonią posiadane atuty - własną planszę, zwycięstwo wyborcze z 2015 roku i poparcie społeczne - to czegóż jeszcze chcieliby dokonać i jakimi środkami....
Link przenosił do b. długiego artykułu. Do komentarzy i WAWELA nie dotarłem. Dziękują za wpisy.