
Coraz częściej mówi się o listopadowej rekonstrukcji rządu. Otóż myślę, że generalnie rzecz biorąc, poza kilkoma ministrami do odstrzału obecny rząd nie jest zły, o czym świadczą choćby jego zaskakująco dobre wyniki gospodarcze. Natomiast uważam, że absolutnie konieczna jest bezzwłoczna odnowa Komitetu Centralnego Prawa I Sprawiedliwości, bo czas bezlitośnie ucieka do przodu, a kluczowe stanowiska w partii wciąż zajmuje na zasadzie wieloletniego zasiedzenia egzotyczny duet, czyli pamiętający jeszcze wczesne zaranie jurajskiej epoki dinozaurów marszałek opałek Terlecki i cichociemny pełnonocnik ds. równego traktowania Lipiński. Ten cudaczny duet weteranów trzyma na krótkiej smyczy partyjny konwent seniorów, albo lepiej radę starców, której składu nie wymieniam, bo miejsca by zbrakło. Warto tylko wspomnieć forowanego przez Ojca Dyrektora szefa samego szefa, wielbionego przez lud smoleński pisowskiego Richelieu'go błogosławionego Antoniego, który moim zdaniem właśnie rozpoczyna autogenny bieg ku władzy.
A teraz do rzeczy.
Jeśli tylko są środki finansowe, zapóźnienia natury technologiczno gospodarczej można nadrobić w ciągu jednej dekady, czego dowodem może być fakt, iż po dwóch latach rządów Prawa i Sprawiedliwości, pod względem konkurencyjności w Europie wyprzedzają nas tylko producenci niemieccy. Znacznie gorzej natomiast przedstawia się sprawa „przestawiania się” władz partii Kaczyńskiego na tak zwane „nowoczesne myślenie”, gdyż zmiany ludzkiej mentalności mają ogromną bezwładność, a co więcej, tempo tych zmian zależy głównie od wieku generacji takim zmianom poddawanych. Opierając się na własnych obserwacjach środowiska akademickiego, w którym przepracowałem prawie czterdzieści lat jestem skłonny zaryzykować tezę, że obecne pokolenie „60 Plus” jest już mentalnie niereformowalne, bądź reformowalne w stopniu poważnie ograniczonym. Bowiem ludzie tej kategorii wiekowej nie są już w stanie dostosować do nienotowanego dotąd przyśpieszenia rozwoju cywilizacji, jakie nastąpiło w ostatnich dwudziestu latach i wciąż następuje. Wiek XXI nie ma precedensu w historii rozwoju cywilizacji, a te nowe warunki pociągają za sobą konieczność zmiany mentalności i przestawienia się na idące z duchem czasu nowoczesne myślenie, kompatybilne z przebiegającym w postępie geometrycznym przyśpieszeniem dokonujących się zmian. I prawda jest taka, iż wielu ukształtowanych mentalnie w czasach głębokiej komuny reprezentantów pokolenia „60 Plus”, nota bene zajmujących większość stanowisk kierowniczo-decyzyjnych w partii rządzącej nie jest w stanie, bądź nie chce nadążyć za rozwojem współczesnego świata.
Najlepszym przykładem mogą być politycy starszej generacji, którzy, nie potrafią korzystać z udogodnień doby Internetu, a ci, którzy próbują, w porównaniu z młodym pokoleniem czynią to niezdarnie i nieudacznie. W efekcie, nad tym, co młodzi ludzie załatwiają kilkunastoma kliknięciami, starsi ślęczą całymi dniami, najczęściej na darmo, gdyż wstydzą się spytać młodszych jak rozwiązać problem. Gorzej, większość polityków starszej generacji nie rozumie potrzeby jeżdżenia po świecie celem podnoszenia kwalifikacji, gdyż tkwią w świętym przekonaniu, że wszędzie już byli i wszystko już wiedzą. Mam na myśli polityków, którzy lato spędzali w kraju w ramach Funduszu Wczasów Pracowniczych, a za granicą nie byli nigdy dalej, niż nad węgierskim Balatonem i bułgarskich Złotych Piaskach, a wspomnienie tamtych wspaniałych lat zupełnie im wystarcza, więc siedzą całymi latami za naszą polską miedzą.
Wiem, że zaraz spadną na mnie gromy, ale ktoś to musi w końcu powiedzieć, że znakomita większość polityków starszej generacji Prawa i Sprawiedliwości od dziesiątków lat niewychylających nosa poza progi swoich biur poselskich nie zdaje sobie sprawy, że się kompletnie oderwała od otaczającego ich świata, że często szacowni partyjni jajogłowi PIS-u nie mają bladego pojęcia, na jakim poziomie „robi się” obecnie światową politykę i jakich w tym celu używa narzędzi. Że wielu pisowskich dygnitarzy nie zdaje sobie kompletnie sprawy, iż jako w ich mniemaniu wysokiej klasy polityczni dostojnicy, w realiach doby Internetu są de facto nieporadni, jak dzieci we mgle.
Niestety stare nawyki, które są drugą naturą człowieka, jeśli w ogóle można, bardzo trudno zreformować. A pisowscy politycy starszej generacji codziennie, od lat chodzą, lub jeżdżą do swych biur poselskich, bądź do Sejmu tą samą trasą, a w ich pracy dla kraju, w tym samym od niepamiętnych czasów rytmie, każdy ich dzień jest niezmiennie taki sam – natomiast świat bezlitośnie ucieka do przodu. Bo nie rzadko jedynym, co ich kręci naprawdę to spotkania towarzyskie w kuluarach sejmowych i bieganie do studiów TVP1, TVP Info, TV Republika i Telewizji TRWAM Ojca Dyrektora, gdzie mogą bezkarnie pleść trzy po trzy, a są rekordziści, którzy potrafią takich medialnych świątyń obskoczyć kilkanaście dziennie. Słowem, życie lżejsze od snu. Ale są także męczennicy, którzy pasjami łażą do TVN24, gdzie zwykle w układzie dwóch lewaków na jednego pisowca na głupków wychodzą, ale jak zauważam to biczowanie z czasem przestało być dla nich torturą stając się narzędziem swoiście masochistycznej ekstazy.
Innym zagadnieniem jest paniczny lęk politycznych oldbojów pisowskich czujących na karku oddech młodych wilków. W efekcie gros owych „polityków trzeciego wieku”, którzy o zgrozo wciąż pełnią większość funkcji kierowniczych w partii, miast najzdolniejszymi ludźmi, otacza się miernotami, a błyskotliwy młody narybek jest z reguły wypychany na margines. Ktoś może zapytać, jak to możliwe? Ano możliwe, między innymi, dlatego, że dożywotni działacze polityczni Prawa i Sprawiedliwości póki, co nie podlegają praktycznie żadnej kontroli, bądź weryfikacji, choć zdarzają się przypadki, że przychodzą do swych biur poselskich li tylko w tym celu, żeby sobie pogadać przez stacjonarny telefon za darmo. Gorzej, jakże często obserwuję, jak ludzie Jarosława Kaczyńskiego zajmujący się polityką wykonują przez całe lata gigantycznie mrówczą pracę kompletnie na darmo, gdyż nikt się nie odważył im tego powiedzieć, a im zbrakło wyobraźni by spostrzec, że to, co robią jest pozbawione sensu, a efekt ich pracy nikomu się na nic nie przyda. Obserwuję, jak się męczą, nierzadko głupków z siebie robiąc jakże błędnie przekonani, że to, co robią jest mądre i dobre dla Polski.
Innym kluczowo ważnym zagadnieniem jest problem zarządzania partią. Niestety, prominenckie stanowiska wszystkich szczebli struktury partyjnej Prawa i Sprawiedliwości są nadal w znakomitej większości przypadków obsadzone przez kompletnie pozbawionych zdolności menadżerskich polityków starszego pokolenia, którzy, co najgorsze, za cholerę młodym i zdolnym miejsca nie ustąpią. Nasuwa się, więc logiczny wniosek, że partią Jarosława Kaczyńskiego powinni zacząć zarządzać ludzie młodsi, których kompletnie już nie obchodzi walka pomiędzy PIS-em i Platformą i chcieliby urządzić Polskę po nowemu. Po pierwsze, dlatego, że z racji wieku młodzi nie są skażeni strusiowato nielotnym myśleniem odziedziczonym po komunie, po drugie, że dojrzewali już w dobie Internetu, który mają we krwi i po trzecie, że w przeciwieństwie do tchórzliwie zachowawczych postaw pokolenia starej generacji, cechują się świeżym spojrzeniem, chęcią podejmowania odważnych decyzji i rozmachem umożliwiającym im swobodne poruszanie się w cyberprzestrzeni XXI wieku – vide pan premier Mateusz Morawiecki.
Ale, powyższy wniosek w żadnym razie nie oznacza, iż kadrę polityków starszej generacji należy dyskryminować, bądź odsuwać od wpływu na sprawy partii i problemy zarządzania państwem. Ani by mi to do głowy nie przyszło. Ludzie ci opanowali ponadczasowe tajniku politycznego warsztatu opartego na wieloletnim doświadczeniu. Niemniej jednak uważam, że ludzie z pokolenia „60 Plus” powinni pełnić role doradcze, a nie wykonawcze, którym z racji anachronicznych przyzwyczajeń nie są w stanie sprostać. Tak. Tak. Jarosław Kaczyński powinie w jeszcze większym niż dotąd stopniu postawić na „pięknych czterdziestoletnich”, których stać na samodzielność, gdyż w przeciwieństwie do skażonego komuną starszego pokolenia potrafią myśleć niezależnie i są wolnymi od postaw zachowawczych odważnymi „decision makers”! A jak im się pozwoli działać to pokażą Polsce i Światu, że można raz na zawsze skończyć ze starym myśleniem i wiecznie skłóconą Polską rządzoną przez skażonych wojną polsko polską, piszących na komputerze jednym palcem, skostniałych mentalnie i nieczujących bluesa zgredów.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Niekumatym należy powtarzać w nieskończoność, aż do skutku. Bo w przeciwnym razie będzie nieszczęście.
jaki swietny tekst dla blogujacego "becwala" ... tfu ... blogera dbajacego o standardy i "niezaleznego" a wspomagajacego ... Pominalem jeszcze jakies "pierdoly" ktorymi sie podpisuje po napisaniu kolejnej ramoty Pan Krzysztof ?! ... aaa ze tez nie pamietalem ... oddany prawdzie , jeszcze sie podpisuje bloger . W Krakowie mowia na tykie cos ... jaja jak balony ...
Pytam sie Admina ... co na to ?!
Czy jak pisalem ze to "buc" i mitoman o konotacjach parszywych ... to sie nie nadawalo ... Natomiast to co pisze "becwal" uzywajac okreslen obrazliwych jakby nie bylo wobec osob ... To nie pierwszy raz
https://wpolityce.pl/pol…
Pozdrawiam Pani Anno
Panie Blogerze niezawisły ......, o ile się orientuję, Pan również jest z pokolenia "60+" - czyżby Pana czas się nie imał?..."
--------------------
Imał się. Imał. Ale notka jest nie o mnie, lecz o rządzących Polską.
Nie wiem, czy ktoś gdzieś na świecie pokusił się o zarejestrowanie w księdze rekordów Quinnesa jakiegoś rekordu świata w tandetnym krasomówstwie, komicznym pustosłowiu, istnej parodii intelektu! Jeśli nie, to wystarczy sięgnąć po powyższy tekst dr inż. Pasierbiewicza.:)
Zajrzałem do zakładki @Michała W. o nazwie "Ostatnio komentowane moje wpisy", a tu ciekawostka. Wpisów od cholery i 98% z nich dotyczy moich notek. Każdy może z łatwością sprawdzić. Więc chyba nikt nie ma wątpliwości, kto pisze pod nickiem @Michał W.
Wniosek dodatkowy: Grubo ponad 6 milionów wejść na mój blog świadczy o tym, że moi czytelnicy z Naszych Blogów to masochiści, którzy lubią, cytuję za @Michałem W.: "tandetne krasomówstwo, komiczne pustosłowie i istną parodię intelektu!".
Piszesz doktorku że twoi czytelnicy to masochiści ? Nieeee, raczej złośliwcy którzy próbują cię wyrwać z paranoicznych zwidów. Ja bym ci nie przeszkadzała, ale ja jestem bardziej złośliwa, dlatego rzadko tu zaglądam, więc musisz klikać i "tworzyć" :)
Pani zawistny komentarz świadczy niezbicie o tym, że moją notką trafiłem w dziesiątkę.
Po pierwsze, na wspomnianej przez Pana Krzysia liście znajduje się 27 moich komentarzy. Zaufajmy, bądź co bądź, inżynierowi doktorowi co do arytmetyki w przedziale liczb od 0 do 100 , choć w konkretnym przypadku Pana Krzysia i to założenie może być ryzykowne, i przyjmijmy wskaźnik 98% za wiarygodny, co by oznaczało, iż blogowi Echo24 poświęciłem 26 i 46/100 komentarza. Wymieniona wyżej lista obejmuje okres od kwietnia 2015 do dnia dzisiejszego, czyli plus minus 125 tygodni. Idziemy dalej i szacujemy (bo któż by je zliczył?) ilość tekstów napisanych przez Pana Krzysia w tym okresie. Przyjmijmy 4 sztuki tygodniowo, a nie jest to, jak znamy potencjał wytwórczy Pana Krzysia, wygórowana jego tygodniowa wydajność , co po wykonaniu prostego mnożenia w pamięci daje imponującą liczbę 500 (słownie: pięćset) panakrzysiowych notek! Dzielimy teraz, już przy użyciu kalkulatora, 500 na 26 i 46/100 i okazuje się, iż mój 1 jedyny (słownie: jeden jedyny) komentarz wypada na 18 i 89/100 notki pana Krzysia.
A po drugie - moich 26 komentarzy w czasie 125 tygodni oznacza mniej niż jeden komentarz na miesiąc.
Panie Szanowny Krzysiu, czy wobec powyższego uzasadnione jest Pańskie powiedzenie:"wpisów od cholery"? A jeśli już - to czy raczej nie w odniesieniu do Pańskiej "twórczości"?
Łączę pozdrowienia.
PS. Aha, no i co z tą dyskretną hipotezą, skoro załozenie pada?:)
To ten komentator o nicku MichałW. także jest mną i tymi wszystkimi, którzy są Pańską zmorą jako jakiś em.prof.UJ ? A nie pytał Pan naszego Admina? On by potrafił ukoić Pańską wzburzoną duszę i równowagę psychomentalną zaprowadzić...
Rozpisałem się i nagle dotarło do mnie, że ten komentarz może zostać zatrzymany; przecież tutaj nikt nie może krytykować osoby Pierwszego Sekretarza, chyba istnieje jakaś niepisana umowa (raczej zmowa), że podlega on specjalnej jakiejś ochronie - mam nadzieję jednak, że się mylę, w końcu to strefa WOLNEGO słowa, a ja tu nikogo niczym nie obraziłem...
0/100
Widac zabolalo was obnizenie emerytury resortowej przez prezesa i jego ludzi.....To co wypisujecie to stek bzdur. Jak zorganizujecie partie sami, wejdziecie do Sejmu i osiagniecie taki sukces jak Prezes czy wg was I sekretarz KC PiS to wtedy bedziecie mogli krytykowac prezesa, a jak macie tylko tyle do zaoferowania Polsce to lepiej "zmiencie kanal" i zajmijcie sie czyms bardziej pozytecznym np cerowaniem skarpet itp. Wy towarzyszu Starszy Mlotkowy powinniscie w koncu uzyc tego mlotka i sie porzadnie stuknac moze sie wam cos przejasni w glowie. Dzisiaj nie bylibyscie wpuszczeni do przedpokoju prezesa w ktorym czeka tlum ludzi co chca tylko zawiazac sznurowki prezesowi................Starszy Mlotkowy jestescie bardzo cienki bolek i roznica miedzy wami a prezesem jest przynajmniej 2 galaktyki roznicy w poziomie intelektualnym.....niestety, no ale mamy taki zamordyzm ze nawet mozecie tutaj wypisywac prawie wszystko co wam przyjdzie do glowy............wspolczuje glupiego wpisu! Skad sie biora tacy ludzie co maja pusto w glowie...???
Ostatnich kilka komentarzy pokazuje, że pewien mający na moim punkcie fixum dyrdum emerytowany profesor piszący pod różnymi nickami sam ze sobą zaczął gadać.
fixum dyrdum to Pan ma na swoim punkcie, Terleckiego, Woleńskiego i każdego, który ośmieli się skrytykować ciągle te same teksty ze zmienioną datą.
Druga natomiast metoda, to metoda na pewnego profesora UJ, perfidnego lewaka, ex partyjniaka, który z ideologicznych pobudek i pod przeróżnymi nickami nieustannie od lat ściga biednego pana Krzysia w internecie. No, a skoro ten straszny prześladowca jest lewakiem, to znaczy, każdy czytelnik pojmuje to w mgnieniu oka, że Pan Krzysio jest szlachetnym prawicowcem! Jest tu wprawdzie pewien mały problem, bo od niedawna pan Krzysio wszem i wobec ogłasza, iz nie jest już prawicowcem, lecz strażnikiem prawdy, ale nie czepiajmy się jakichś nieistotnych szczegółów. Grunt, że, zapamiętaj sobie to czytelniku, pan Krzysio jest szlachetny mędrzec, a cała reszta - trzask prask i po wszystkim! - to ciemna masa lub lewactwo.
Prawda, że to wszystko genialnie proste?