
Zagadka chyba nie jest trudna...nie tylko dla kumatych,że zacytuję klasyka NB.
Ciekawe...człowiek związany z UW...którego sie wyparł nawet promotor z UJ,uwiódł tyle milionów tubylców...[przyznam,że i mnie] obiecankami...a to kwota wolna,a to ANEKS,
że wymienię tylko te dwie obietnice.
Ten gest można tłumaczyć na kilka sposobów:
1.No co ja mogę? Przecież wicierozumicie..
2.Witajcie błogosławieni małego rozumu,albowiem wasze będzie Królestwo Niebieskie.
3.Chodźcie do mnie! Pomożecie?
4.Ten gest jeszcze jest zapożyczony od św.. Jana Pawła II podczas wszystkich Jego wizyt w Polsce.
Duda pozwolił na ordynarny,arogancki i bezczelny komentarz Łapińskiemu...ON JEST SZEFEM TEGO CHAMA I BIERZE ODPOWIEDZIALNOŚĆ Z JEGO SŁOWA.!!!
Panie prezydencie...za trzy lata...przypomnimy w Krakowie na bilbordach i przy urnie wyborczej...każdy krok,każde słowo,każdy gest...nie zapomnimy!
uwiódł tyle milionów tubylców – Został wyznaczony przez nieomylnego specjalistę od spraw personalnych.
Wygląda na to, że nastąpił podział – obiecanki zrealizowane wziął rząd, obiecanki niezrealizowane przydzielono prezydentowi.
Dyżuruje na NB paru entuzjastów komentowania. Jeśli zdążą narąbać do wątku, to praktycznie nie ma tam już po co wchodzić, z uwagi na charakterystyczne wapory.
W temacie notki może się wypowiem w osobnym komentarzu, o ile moderacja puszcza te krytyczne wobec plastusia.
Już zdarzyło mi się, że u niektórych blogerów moje komentarze przepadały, ale nie mam pewności, czyja to robota. Moderacji, czy blogerów.
Natomiast Pan zajmuje się komentowaniem komentującego, nie odnosząc się do tematu.
Współczuję ludziom, którzy z Jabe mają do czynienia w realu.....
Proszę nie zwracać uwagi na jabe,to zwykły troll,który na NB jest tolerowany jako folklor...Admin uważa,że potrzeba takich [-----] "bo jak wszyscy będą za,albo przeciw,to będzie nudno".
Guarda e passa...
Duda ofiarował nam formę zamiast treści.
Dostaliśmy prezent zapakowany w pudło o wymiarach przysłowiowe 6 na 9, owinięte błyszczącym papierem, spowite w ozdobne taśmy z fantazyjnymi kokardami. W środku prozaiczne i tandetne małe nic.
Nic z tego, co miało być, nic z tego, co sugerowały spoty reklamowe, nic z tego, co zapowiadały pompatyczne, i niestety - dziś to już widać - dęte mowy patriotyczne.
To, co znaleźliśmy po rozpakowaniu, złożone jest z gestów, przyklęków, patosu i kabotyńskiego aktorstwa.
Oraz z czegoś jeszcze.
To coś to próba powrotu do władzy, na razie w kluczowych resortach (MON, MS, MSZ) środowisk, które zdawały się należeć do przeszłości, odeszłe w niesławie, skompromitowane, znienawidzone, nie rozliczone z całego zła, jakie Polsce wyrządziły.
Puste gesty, coraz bardziej zuchwałe słowa, coraz więcej bezczelności. Wysunięty dumnie i z wielką mocą podbródek godny potomka cezarów, surmy grzmiące w karcącym głosie, pokrzykiwanie przy każdej okazji oraz bez okazji.
Mam nadzieję, że sejm, że Kaczyński nie dadzą prezydentowi tego, czego żąda, nawet za cenę opóźnienia reform. Jeśli dostanie, czego żąda, będzie to oznaczało, że otacza nas ściana z każdej strony i że nie ma już na co liczyć.
I oto chodzi.
Żeby było tak jak było - jak życzy sobie reżyserka Holland....
"Łotry mogą spać spokojnie" - Wojciech Sumliński.
Dudzie nie powinno się dawać większej władzy, bo wiadomo, co z nią zrobi. Przecież on już nawet tego nie ukrywa.
Po otrzymaniu kolejnych kompetencji zostanie bogiem i dobroczyńcą skompromitowanych elit, które poprą go na druga kadencję. Będziemy wówczas mieć omnipotentnego prezydenta, który nie jest nasz, oraz zachowane w stanie nienaruszonym wraże "elity".
W przypadku nieuchwalenia prezydenckich projektów ustaw co prawda nie zostanie zreformowane sądownictwo, jednak nie zostanie ono zreformowane również w wypadku ich uchwalenia.
Zysk z nieuchwalenia widzę taki, że PiS zachowuje w ten sposób prawo do piętnowania nadużyć w sądach, co po przyjęciu ustaw już nie będzie takie oczywiste.
Poza tym - prezydent wziął na siebie odpowiedzialność za reformę sądownictwa, i ta odpowiedzialność od tej chwili spoczywa po jego stronie. Zatrzymał reformę i tej zasługi nie wolno mu odbierać.
A wszyscy jakby na komendę dostają sr...ki, jakby sejm miał obowiązek uchwalić wszystko, cokolwiek prezydent zechce.
Ustanowienie Dudy Wielkim Imperatorem będzie miało gorsze skutki, niż przeciąganie liny z nadzwyczajną kastą.
Przeciąganie liny nie będzie trwało wiecznie.
To, co jeszcze może nam wymłodzić Duda - może być trudniejsze do naprawienia niż to, co zrobił np. Wałęsa, bo możemy już nie mieć czasu, sił, ani środków, żeby to zrobić
Może to dobrze, że pan prezydent jest hamulcowym reform, skoro są płytkie i koniunkturalne?
No bo Panie, zanim sie zacznie meblować zdemolowane mieszkanie, to priorytet na dziś nakazuje, aby solidnie wymieść pozostałości po patologicznych lokatorach. Oczywiście z nimi samymi, bo inaczej zdemolują i nowe wyposażenie. Duda zaproponował kolejną wersję "wybierzmy przyszłość": nowe fotele dla starych - dzikich lokatorów, dla prawowitych właścicieli, jak dotąd, ulica, w najlepszym razie korytarz.
Nie jest to dostrzegalne dla tych, którzy zamiast myśleć po polsku, udają, że myślą pragmatycznie.
Nie sądzę, że przewidywanie przyszłości i planowanie jest utopią. Ci wszyscy szubrawcy, którzy na nas nastają, właśnie tak robią – posiedli tę zdolność – myślą, knują, kalkulują. Ale dla lemingów to utopia.
Przykład: Okazuje się, że minister Waszczykowski w sprawie reparacji zamierza zrobić kwerendę prawną, policzyć straty, zamówić ekspertyzy. W świat poszła wiadomość, że się domagamy, media huczą, tutejsi blogerzy rozpaleni do białości patriotycznym zapałem i... okazuje się, że nic nie jest przygotowane. Nie wiadomo ile, nie wiadomo jak. Jakoś to będzie. Nic nie będzie, bo do tego trzeba myśleć i prowadzić politykę, a nie ćwiczyć się w sztuce autokompromitacji.
Państwo też trzeba zaplanować, a nie wszystko na pałę, na wczoraj, byle jak. Dlatego właśnie twierdzę, że chodzi tylko o to, o co widać, że chodzi – czyli wyłącznie o władzę.
Pewnie, że chodzi o władzę. Jedni już wiele razy pokazali, że dla samej władzy, a inni właśnie teraz pokazują, że chodzi o władzę, aby dokonać gruntownych zmian.
To, co teraz zrobić należy, usiłują robić. Nie wszystko i niekiedy nie tak, jak trzeba. Ale odpowiedź dlaczego, właśnie niedawno otrzymaliśmy. Okazało się bowiem, że zaraza jest tak rozprzestrzeniona, że pokonać się jej nie da. Tzn. dałoby się pod jednym warunkiem. Absolutnego odwołania się do Boga. Nie dokonają tego politycy, którzy, choć zawierzali się Opatrzności przed wyborami, haniebnie zaniechali zadbania o prawa kardynalne; chodzi o prawo do życia. Nie chcę tu rozwijać tego tematu; zapewne zostałbym uznany za wariata, jak już kiedyś niektórzy obrońcy życia zostali tutaj zagryzieni przez "patriotycznych strategów", którzy "Śluby Jasnogórskie" mają w głębokim poważaniu, ale jak im się przypomni to powspominają o "cudzie nad Wisłą" i nawet wspomną, że to z udziałem Matki Bożej.
Od tego właśnie należało zacząć, a dopiero potem zająć się "ciałem", czyli poprawą bytu Polaków. Dlatego uważam, że PIS przegra i my przegramy. Ale najbardziej przegrają łajdacy z EP. Ich wszystko obciąża najbardziej.
Natomiast Pańskie utopijne śnienia o idealnych przepisach bez odniesienia do realnego kontekstu świadczą o Pańskiej infantylności. To dlatego niektórzy zwą tu Pana "dzieckiem" i proponują zakup tornistra.
Owszem, wielu powtarza, że „chodzi wyłącznie o władzę”. Inni wciąż głosują, gdy się nadarzy ktoś godny zaufania, lub choćby dający nadzieję. Jednak uporczywe trwanie przy tej nadziei przy braku oznak, że chodzi rzeczy większe, jest przejawem – nie wahajmy się tego nazwać po imieniu – fanatyzmu.
Typowe dla niego jest też powoływanie się na knucie innych, przy braku krytycyzmu dla swoich. Owszem, zgnilizna jest. Jednak nie można zwalać na zgniliznę tego, co robi, bądź nie robi sanacyjna formacja, która rzekomo miała być od tej zgnilizny wolna. Tymczasem, gdy się patrzy na fakty, nie na propagandę, ona jest wręcz karykaturalnym przedłużeniem III RP, z jej kolesiostwem, krótkowzrocznością i butą.
PiS przegra i będzie to kompromitacja idei prawicowych, z którymi tak na prawdę nie ma nic wspólnego. Za trzy lata do władzy dojdzie eurogejoza – to nam grozi.
Problem polega na tym, że nigdy nie dogadamy się w diagnozie odnośnie do "zgnilizny". Nie wiem dokładnie, gdzie Pan tę "zgniliznę" postrzega, mogę domniemywać, ale nie chcę tu budować teorii, bo musiałbym prześledzić Pańskie wpisy, a to - z całym szacunkiem - przy małej ilości czasu na internet, nie jest moim priorytetem, wiem natomiast, że objawem "zgnilizny" na tym stanowisku jest ktoś taki, jak ów Łapiński. Pan chce odwrócić kota ogonem, że to nie on jest aferą, tylko "fanatycy" robią aferę wokół niego.
Pan pisze o partyjniactwie, kolesiostwie i takich tam, również w wydaniu PIS. Ja tego nie nie znam, bo nigdy do żadnej partii nie aspirowałem i aspirować nie zamierzam. Wielu jednak tak pisze, więc przyjmuję, że coś w tym jest. Wiem też jednak, że w obliczu takiej wojny, jaka się odbywa, albo głupoty albo przejawem złej woli jest stanowisko "nie popieram PIS, bo partyjniackie doły zrobiły mi kuku..." itd. Nie chce mi się nawet dywagować, jakie debile dla swego debilizmu są w stanie wymyślać debilizmy. Chyba nie potrafię.
Ja oczywiście jestem fanatykiem. Nie żadnego tam PIS, choć powinienem tu dodać, że jestem "mamutem", bowiem popieram Jarosława Kaczyńskiego od czasu PC; właściwie od ICH rozbratu z Wałęsą. To Pan Bóg Jeden wie, i - na szczęście - nikomu nie muszę tego udowadniać.
Oczywiście, że jestem fanatykiem. Jestem fanatykiem Prawdy i dlatego uważam - tak, jak Pan - że PIS przegra, a że, w tym konkretnym momencie uważam - już nie tak, jak Pan - że PIS to Polska, przegramy wszyscy. Uważam tak jednak z zupełnie innej pozycji niż Pan. Ja to uważam ze smutkiem, z jakim Pan uczuciem, nie wiem.
Tylko, że - tak jak w Objawieniach - zawsze jest alternatywa "jeśli"...
A poważnie. Pan mnie tutaj nie wciągnie w analizę "co takiego powiedział Czerepach" (© Matka Kurka [chyba]), ponieważ byłoby to dla mnie uwłaczające. Pan doskonale wie, co powiedział, a nawet, jak się kiedyś zachowywał i jak się zachowuje.
Dla mnie jest oczywiste, że to zachowuje się "Andrzej Duda".
Po co więc Pan pyta ?
W ten sposób nie przekonuje Pan do siebie nawet jako do ucznia, który potrzebuje tornistra, lecz ujawnia się Pan jako niewystępujący w swoim imieniu.
Jak chodzi o mnie, nie oceniam żadnego człowieka po wyglądzie, lecz po jego zachowaniu.
Jeśli Pan nie czuje w przypadku Łopińskiego żadnego dyskomfortu, to obawiam się, że różni nas nie tylko ocena sytuacji.
Nawracam każdego co prosi.