Minęło już wystarczająco dużo czasu od wizyty i słynnego przemówienia prezydenta USA pod Pomnikiem Powstania Warszawskiego, żeby – po wysłuchaniu wszystkich peanów i hymnów pochwalnych na jego i naszą cześć - powiedzieć o tym, w czym Donald Trump się pomylił. Jednak o tym na końcu, zwłaszcza, że nie jest tego dużo. Nie mogę sobie jednak odmówić prawa do kilku słów komentarza do tego, co z Placu Krasińskich usłyszeliśmy. A nie mogę dlatego, że jako jeden z niewielu komentatorów życia politycznego, już przed wyborami pisałem, że z wygranej Trumpa może wyniknąć coś dobrego dla nas. W tekście Tryumf Trumpa, a sprawa Polska, który ukazał się w Warszawskiej Gazecie 15-go kwietnia 2016 roku napisałem m.in.:
Brutalna prawda jest taka, że żaden prezydent, ani król, ani cesarz, ani premier żadnego kraju nie zrobi nic dla nas, o ile nie będzie to leżało w jego własnym interesie. Dotyczy to wszystkich prezydentów, cesarzy, królów i premierów, w tym Orbana i Trumpa, ale także Hillary Clinton i nie bądźmy głupi myśląc, że jest inaczej.
Jest to kwestia tak oczywista, że nie wspominałbym o niej dziś, gdyby nie pewne zaskoczenie, polegające na tym, że w postępowaniu nowej administracji amerykańskiej widać wyraźnie coś w rodzaju dwóch poziomów tego „interesu”.
Pierwszy i najlepiej widoczny poziom tego interesu jest oczywisty. To sprzedaż broni i gazu łupkowego. W tej sprawie powiedziano już prawie wszystko, ale chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Ponieważ kontrakty na dostawy surowców bezpośrednio do Europy Środkowej są kijem w szprychy dla Rosji, Francji i Niemiec, nie ulega najmniejszej wątpliwości, że zrobią one dosłownie wszystko, żeby temu zapobiec! Między innymi, przy pierwszej nadarzającej się okazji, spróbują Jankesów przekupić. Ale tym razem nie będzie łatwo. Naszym atutem jest wielkość rynku zbytu. Wykpiwana wielokrotnie idea szerokiego porozumienia pomiędzy państwami leżącymi pomiędzy morzami: Bałtyckim, Czarnym i Adriatykiem, jest czymś, co uprawdopodabnia utrzymanie umów z USA. Rynek zbytu, a zatem i spodziewane zyski dla Amerykanów są takie, że potrzeba by jakiegoś niezwykle potężnego lewara, zastosowanego przez Angelę Merkel, czy Putina, żeby Amerykanie nas sprzedali.
Drugi poziom interesu jest chyba jeszcze ważniejszy. Donald Trump zdaje się rozumieć, że świat na którym dorobił się swego majątku i na którym ten majątek chce zostawić dzieciom, jest zagrożony. Rozumie też zapewne źródła tego zagrożenia i wie, że w obronie tego świata również potrzeba mu sojuszników. Z jego licznych wypowiedzi – przypomnijmy, człowieka kilkukrotnie żonatego, którego trudno posądzić o jakąś dewocję – wynika, że zdaje sobie doskonale sprawę, iż żadnej cywilizacji nie da się ani stworzyć, ani rozwinąć, ani też obronić bez Boga. Wszystkie cywilizacje w dziejach ludzkości miały jedną wspólną cechę – spójny system religijny! Stąd jego odwołania i pochwały w stosunku do katolików, stąd jego nawiązania do św. Jana Pawła II w przemówieniu z Warszawy i cytat z pieśni religijnej: ”My chcemy Boga”! Podejrzewam, że Trump, który sam jest prezbiterianinem widzi, że cywilizacja zachodnia oparta była na katolicyzmie, a dobrobyt społeczeństw – coś co zaistniało po raz pierwszy w całej historii ludzkości – państwa zachodnie osiągnęły dzięki społecznej nauce kościoła katolickiego i wynikającemu z niej etosowi pracy. Myślę, że widzi niebezpieczeństwo, wręcz samobójcze, w relatywizowaniu prawd i norm i w zastępowaniu Boga zbrodniczymi ideami Oświecenia. Stąd jego działania skierowane na przykład przeciw ruchom aborcyjnym. Wydaje się, że jest człowiekiem patrzącym dalej, niż można się było spodziewać. I znów, jak w przypadku handlu bronią i gazem – te sto milionów ludzi żyjących między trzema morzami w centrum Europy, to sojusznicy zbyt cenni, by nie dotrzymać danego słowa i złamać obietnice z byle powodu!
Zatem widać wyraźnie jak niezwykle ważna jest inicjatywa Trójmorza, a przy tej okazji trzeba koniecznie wspomnieć panią prezydent Chorwacji Kolindę Grabar-Kitarović , której wielką zasługą jest namówienie liderów pozostałych państw tworzących tę inicjatywę do udziału w niej. Należy się jej za to nasza wdzięczność i uznanie. Wydaje się, że Opatrzność czuwająca nad światem i Polską sprawiła, że w mniej więcej jednym czasie w Polsce, w USA i w Chorwacji znaleźli się u władzy ludzie, którzy rozumieją współczesny świat na tle dobrze, by pociągnąć go w odpowiednią stronę.
Ponieważ zbliżam się do wyczerpania limitu znaków przydzielonych mi przez redakcję, wypada powiedzieć, gdzie Donald Trump się myli.
Nad tym kontynentem nie unosi się już widmo komunizmu – powiedział prezydent USA.
I tu się niestety mylił. Europa jest w szponach komunizmu! Komunizm, o czym już wielokrotnie pisałem, jest – jakkolwiek nieoficjalną – to jednak z całą pewnością naczelną doktryną przywódców Unii. Stary kontynent tkwi pod butem najgorszego z możliwych systemów opresji, który tylko sprytnie został upudrowany, by nie widać było jego prawdziwego szpetnego oblicza! I chyba jedyna nadzieja na ratunek tkwi w ludziach naszego rejonu Europy, w ludach, które ten komunizm poznały najdokładniej, czyli w nas Polakach, w Czechach, Słowakach, Węgrach, Bułgarach, Rumunach, Chorwatach…
Już na sam koniec nasunęła mi się pewna myśl. Dyskutujemy w Polsce o sensie takich heroicznych zrywów, jak Powstanie Warszawskie. Zdaniem niektórych było ono zupełnie niepotrzebne i nic nie dało. Na pewno krytycy Powstania mają swoje racje, ale 6-go lipca 2017 roku, miliard ludzi na całym globie usłyszało z ust najpotężniejszego człowieka świata historię o obronie wąskiego przejścia przez ulicę w centrum naszej stolicy:
Na nic zdadzą się największe gospodarki świata i broń największego rażenia, jeśli zabraknie silnej rodziny i solidnego systemu wartości. Tych, którzy zapomnieli o ich kluczowym znaczeniu zachęcam do odwiedzenia kraju, który nigdy tego nie zapomniał – niech przyjadą do Polski.
Niech przyjadą tu, do Warszawy i niech poznają historię Powstania Warszawskiego. Niech poznają historię Alej Jerozolimskich…
Teraz zbieramy owoce męstwa Powstańców Warszawskich! Dlatego wypada mi na zakończenie powtórzyć to, co krzyczeli ludzie na spotkaniu z prezydentem USA, w reakcji na jego powitanie skierowane do weteranów Powstania:
Cześć i Chwała Bohaterom!
Cześć i Chwała Bohaterom!
Cześć i Chwała Bohaterom!...
Lech Mucha
Tekst ukazał się w tygodniku Polska Niepodległa (12.07.2017.)
P.S. Okazało się że Donald Trump potrafi być również uszczypliwy. Dokładnie w rocznicę Rewolucji Francuskiej, na francuskiej ziemi prezydent USA zwrócił się do Francuzów słowami: „Niech Bóg ma w opiece Francję”! Złośliwiec…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 18358
Jak widać, prezydent USA rzeczywiście myli się, i to bardziej, niż Pan myśli. Europa jest nasycana ideami lewicowymi od dawna i z wielu kierunków.
Nauka społeczna kościoła jest poświęconą wersją socjalizmu???
Nauka społeczna przejęła od przeciwników, wobec których miała być alternatywą, to, co najważniejsze – myślenie w kategorii grup społecznych, nie jednostek. Nic nie znaczy, że wyrosła na gruncie sprzeciwu wobec socjalizmu. Na przykład to, że komuniści się bili z faszystami, nie oznacza, że to są przeciwieństwa. Używając banalniejszego porównania, nie uważa Pan dwóch awanturujących się pijaczków spotkanych na ulicy za przeciwieństwa, tylko za przejawy tego samego zjawiska, prawda?
„Uspołecznione” myślenie zostało przeszczepione na grunt kościoła, podobnie jak stawianie na państwo jako organizatora i arbitra. Ta sama idea zrodziła XX-wieczne totalitaryzmy. Neguje Pan to?
Proszę Pana, ja daaaawno nie czytałem nic równie nonsensownego.
Ale zanim przejdę do rzeczy - istnieje możliwość że nie mówimy o tym samym, bo aż mi się nie chce wierzyć....
Skąd Pan czerpie swą wiedzę o społecznej nauce kościoła? Z jakiego źródła?
Pisałem o nauce społecznej kościoła katolickiego dawno:
http://naszeblogi.pl/628…
Pisze Pan, że społeczna nauka kościoła zmniejszyła znaczenie jednostki, poświęcając jednostkę na ołtarzu społeczeństwa. To nonsens. Np. encyklika Rerum Novarum i pisma biskupa Kettelera mówiły jaka ma być pozycja jednostki wobec społeczeństwa, pracownika, pracodawcy. Mówiły, o tym, że nie wolno podporządkować jednostki ani pracodawcy, ani systemowi! Stąd zarzut wydaje mi się zupełnie absurdalny. To jest tak, jakby Pan powiedział, że transport ludzi dyliżansami był bardziej ludzki niż koleją, bo w dyliżansie na jednego pasażera przypadała 1/6 stangreta, a w pociągu na jednego pasażera przypada 1/200 maszynisty.
Z kolei napisać, że skoro po pojawieniu się nauki społecznej kościoła nastąpiły dwie wielkie wojny, to właśnie ta nauka jest tym wojnom winna, jest podobnie nonsensowne, jak napisać, że do wynalezienia walizek na kółkach były potrzebne podróże kosmiczne, bo walizki na kółkach wynaleziono później niż loty kosmiczne...
Napisałem, że wkrótce po powstaniu nauki społecznej Europa spłynęła krwią dwa razy. Nie prawda? Europa była potężna zanim ona powstała. Napisał Pan, że to nauczanie wywindowało dobrobyt zachodu Europy, co jest bezpodstawne. Tymczasem wkrótce były dwie wojny, obie wzniecone przez kraj, w który był pierwowzorem tej katolickiej nauki – Niemcy Bismarcka. To może właśnie katolicka nauka w jej oryginalnym wydaniu się do tego przyczyniła? Pewne przesłanki są – pobłogosławiono hegemonię państwa.
Np. potęga Europy przed XVIII wiekiem, nie oznaczała wcale dobrobytu jej społeczeństw. To był najwyżej dobrobyt arystokracji, ale np. chłopów pańszczyźnianych, albo niewolników już nie dotyczył.
I jeśli chce mi Pan wmówić, że wojny światowe były efektem nauki społecznej kościoła, to - proszę wybaczyć - nie będę uprawiał orki na ugorze...
Niestety nauka społeczna kościoła jest przywoływana przez socjalistów pobożnych by mogli bez przeszkód współpracować z socjalistami bezbożnymi. Ma to miejsce w Europarlamencie, w którym to chadecy nie dopuścili do przystrojenia tej rewolucyjnej instytucji listkiem figowym odwołania się do Boga. Z pobudek tzw. liberalnych to uczynili. Socjaliści jawnie antykatoliccy nie musieli nawet kiwnąć palcem. Przytacza ten fakt min. Szczerski w zbiorze swoich wywiadów.
Tak się kończy marsz marksistów przez instytucje i instytucje kościelne nie są w żadnym razie wyjątkiem.
Kariera w "Trybunie Ludu" autora tych insynuacji ominęła wyłącznie z racji wieku.
100/100
Absolutnie taka wlasnie jest prawda, a Jabe i Andrzej W. to 0/100 cwiercinteligenci i zadam od rzadu PiS-u przeprowadzenia bardzo spoznionej LUSTRACJI I DEUBEKIZACJI nie tylko na wyzszych uczelniach ale takze w szkolach srednich......
Pozdrawiam autora