Prezydent ma wątpliwości, spotyka się i dyskutuje, decyzje podejmie jutro [TUTAJ]
Cała reszta informacji to oczywiście bicie piany, wrzaski opozycji itp.
Dlatego, moi PT Czytelnicy, jak zwykle spróbuję wytłumaczyć Wam, o co biega.
Otóż Prezydent, jak wiadomo, powołał Narodową Radę Rozwoju, a w tej Radzie jest również komisja/sekcja oświaty i edukacji. Osoby tam skupione uważają, że reforma oświaty wg min. Zalewskiej jest niepełna i przez to niezbyt wartościowa, bowiem nie zakłada zasadniczej zmiany Podstawy Programowej (PP), a bez tego będą to tylko zmiany czysto organizacyjne. Na ten temat było spotkanie w Roninie, można wysłuchać tutaj > https://youtu.be/6IknRC2CzEQ
A teraz uwaga!
Nie będę dyskutować z argumentami opozycji, bo to bzdury z palca wyssane. PiS zapisał w programie zamiany w organizacji edukacji i ma się wywiązać – dlaczego MUSI to zrobić teraz? Bo w 2018 roku są wybory samorządowe!!!
Jeżeli ta reforma zostanie przełożona, w przyszłym roku stanie się podstawą do nawalanki w kampanii wyborczej i nikt już nie będzie traktował tego racjonalnie!
PiS nie zdecyduje się w tej kadencji na zmiany w samorządzie, o których wielokrotnie pisałam – szkoda, ale rozumiem, że wszystkiego się nie da naraz. Niestety, wobec braku tych zmian wybory nie będą łatwe, bowiem na sejmiki głosuje tylko bardzo niewielka część wyborców i w związku z tym wygrana nie będzie wcale taka prosta, a z kolei te wyniki mogą wpłynąć bardzo niedobrze na wybory parlamentarne rok później. Dlatego nie można dostarczać dodatkowego paliwa do nawalanki.
Dobrze – ktoś słusznie zapyta – ale co z tą Podstawą Programową?
Otóż, moi drodzy Czytelnicy, tak naprawdę w tym roku potrzebna jest tylko nowa PP dla klas siódmych i ósmych podstawówki i to jest zrobione. Prawdziwe skutki reformy edukacji objawią się naprawdę dopiero za dwa lata, kiedy ruszą pierwsze klasy szkół średnich wg nowego programu, a więc jest dość czasu na zrobienie tej PP. Jest też dość czasu na zmiany organizacyjne i będą one następowały powoli, rok po roku, w miarę wchodzenia nowych roczników w nowy układ.
Reforma jest wymyślona tak, że ostatecznie „zaskoczy” w ostatnim roku tej kadencji parlamentu. Jeśli się ją opóźni o rok, a PiS (nie daj Boże) nie wygra następnych wyborów, to wszystko zostanie odkręcone i zepsute. Mam nadzieje, że wszyscy oponenci/krytykanci wewnątrz środowiska prawicy mają trochę wyobraźni i potrafią liczyć.
Jest jeszcze inny aspekt rej reformy. Minister Zalewska przygotowała zmiany ułatwiające co nieco prace nauczycielom i dające im większą samodzielność, niemniej nie zapominajmy o tym, że wg idiotycznych zasad, które obowiązują obecnie, uczą już całe pokolenia młodszych nauczycieli. Ich też trzeba przygotować i wyszkolić, bo oni po prostu nie potrafią uczyć inaczej niż wg tych idiotycznych procedur wprowadzonych przez poprzednie ekipy rządowe. To wszystko musi trwać i powinno się zakończyć pełnym wprowadzeniem nowych zasad w roku 2019 – inaczej nawet nie ma co zaczynać, bo można tylko zrobić bałagan. Dlatego mam nadzieje, ze prezydent Duda nie będzie robił numerów i podpisze te ustawę jak najszybciej.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8999
Reforma edukacji nie jest dla wygody PiSu i innych partii i od rządu należy wymagać aby działał niezależnie od wyborów. Tym bardziej by działał niezależnie od kreciej roboty V kolumny udającej opozycję polityczną albo lewicowego Związku Nauczycielstwa polskiego.
Oczywiście znając PiS nie będzie deregulacji oświaty przez wprowadzenie bonów oświatowych, co byłoby najlepszą formą referendum dla rodziców i pozostawiałoby, zgodnie z doktryną lewicową, oświatę w rękach państwa.
Brak zainteresowania PiSu bonem oświatowym świadczy tylko, że jest na lewo od tego centrolewicowego rozwiązania. PiS jest bowiem zdania, że rodzice są niezdolni do decydowania o swoich dzieciach, a nauczyciele do samodzielności i odpowiedzialności.
Bon oświatowy łączy się z projektem budżetu. Nie można zrobić projektu budżetu bez wstępnej reformy szkoły. Jak wejdzie reforma, można w dalszym etapie myslec o bonie oświatowym. Osobiście tez jestem jego zwolenniczką, i to od 1989 roku.
Trochę obok tematu notki. Kilkanaście lat temu w szkole gdzie uczyła moja żona, religii uczył ksiądz Piotr K. Po kilku latach wyjechał na misje do Afryki. Podczas jego urlopu w Polsce w rozmowie jedna z koleżanek wyraziła podziw (a może współczucie) że pracuje w takich warunkach, z takimi ludźmi. Odpowiedź była mniej więcej taka: Znacznie gorzej wspominam lekcje religii w gimnazjum.
Wracając do reformy oświaty. Bardziej sensownym byłoby utworzenie podstawowych szkół 4- klasowych i 8 - letniego gimnazjum (liceum). Tak jak było np. za II RP.
A co z technikami i szkołami zawodowymi? Tez od V klasy? Chyba jednak nie.
Ci co nie poszliby do gimnazjum dalej uczyli by się w klasach 5-8 (przed wojną 5-7) ale już w innej albo tej samej szkole. I nie byłaby przed nimi zamknięta droga do egzaminu maturalnego. Byłoby trudniej, ale dla wartościowych jednostek droga do przejścia.
A teraz jest zamknięta?
Podstawówka - szkoła branżowa (zawodowa)I stopnia - szkoła branżowa II stopnia (matura) - studia
Ci co nie poszliby do gimnazjum dalej uczyli by się w klasach 5-8 (przed wojną 5-7) ale już w innej albo tej samej szkole. I nie byłaby przed nimi zamknięta droga do egzaminu maturalnego. Byłoby trudniej, ale dla wartościowych jednostek droga do przejścia.
Znacznie gorzej wspominam lekcje religii w gimnazjum.
-----------------------------
Ciekawe spostrzeżenie.
Widzę w nim, tak wyrażonej ocenie, tylko skutek różnicy pomiędzy percepcją tematyki wykładów naszych gimnazjalistów a percepcją Afrykanerów - w większości tabula rasa. Nasi gimnazjaliści już zdobywają się choćby na niepoprawne pytania. Afrykanerzy łykają wszystko jak pelikany.
"Otóż, moi drodzy Czytelnicy, tak naprawdę w tym roku potrzebna jest tylko nowa PP dla klas siódmych i ósmych podstawówki i to jest zrobione."
Naprawdę jest zrobione? Ja czytałem tę podstawę programową dla nauk ścisłych, bo na tym akurat się znam. Powiedzieć, że jest fatalna, to nic nie powiedzieć.
A do tego trzeba naprawdę być wielkim optymistą, aby uznać, że "na razie zrobi się klasę 7 i 8, a potem pomyślimy nad resztą". To nie jest pisanie tekstu, gdzie po godzinie można zacząć go zmieniać, a nawet pisać od nowa. To eksperyment na milionach dzieci - na wiele, wiele lat.
Nieprawda - obecne siódme i ósme klasy są, niestety, tylko zakończeniem paranoi sześcioklasówki. I cudów się zrobić nie da. Tak naprawdę ważna jest sytuacja klasy I i zerówki, bo one wchodzą w nowy program - ale to akurat jest do zrobienia i poprawienia do nowego roku szkolnego.
Mam proste pytanie - ma być zmiana czy nie? Bo jak ma być, to teraz, inaczej się nie zdąży.
"Cudów się zrobić nie da"? To może lepiej nic nie robić, zamiast robić byle co i byle jak, byle szybko.
Zmiana musi być, ale nie rozumiem, co to znaczy, że "jak ma być, to teraz"? Już, nagle, od razu, bo... no właśnie - co się stanie, jeśli najpierw się wszystko mądrze przygotuje? Nie ma jeszcze zatwierdzonej podstawy programowej (są prekonsultacje, o ile dobrze pamiętam), a więc autorzy nawet nie mogą się zabrać za napisanie podręczników. Porządny podręcznik pisze się minimum pół roku (mam akurat doświadczenie), a sensownie chyba by było, aby potem został zrecenzowany. To dodatkowy miesiąc. A druk? Wypada, aby nauczyciel zobaczył podręcznik zanim wejdzie do klasy.
A przypominam jeszcze - tak po cichu - że ustawa nie jest nawet jeszcze podpisana.
Jasne, lepiej nic nie robić i narzekać. To najprościej...
Proszę mi nie imputować tego, czego nie napisałem. Zrobić, ale nie na hurra. Taką reformę przygotowuje się minimum 3-4 lata. Z fachowcami, a nie metodą Zalewskiej, która jest totalnie niekompetentna. Miałem okazję obejrzeć rozmowy z ludźmi, którzy mieli być szefami zespołów, chociaż nikt ich o zgodę nie pytał.
Proponowany program z fizyki i chemii jest przygotowany przez żałosnych amatorów. Zero koordynacji przedmiotów, a do tego brak korelacji z matematyką. I taki absolwent podstawówki pójdzie do LO - i tam trzeba będzie wszystko prostować i uczyć od nowa.
Wie Pani, ja uczyłem przez 30 lat - na wszystkich możliwych poziomach. Dlatego wiem, co piszę.
Liczę na rozsądek Dudy.
A ja uczę o d 40 lat, na uczelni. I mimo różnych paranoi administracyjnych ciągle jeszcze, Bogu dziękować, nikt mi nie mówi, JAK mam to robić, tylko CO ma student wiedzieć po zaliczeniu mojego przedmiotu.
I nikt mim nie powie, że nie można w ciągu dwóch lat ustalić, CO ma wiedzieć uczeń po zakończeniu kolejnej klasy i opracować do tego jeden, wzorcowy podręcznik przedmiotu.
A ja uczę o d 40 lat, na uczelni. I mimo różnych paranoi administracyjnych ciągle jeszcze, Bogu dziękować, nikt mi nie mówi, JAK mam to robić, tylko CO ma student wiedzieć po zaliczeniu mojego przedmiotu.
I nikt mim nie powie, że nie można w ciągu dwóch lat ustalić, CO ma wiedzieć uczeń po zakończeniu kolejnej klasy i opracować do tego jeden, wzorcowy podręcznik przedmiotu.
W ciągu dwóch lat? Zdaje się, że jeszcze zegar nie wystartował - więc nie ma dwóch lat. Jest kilka miesięcy. Uczenie tylko na uczelni od połowy lat 70. wyraźnie straszliwie zawęża punkt widzenia.
„PiS zapisał w programie zamiany w organizacji edukacji i ma się wywiązać” – SLD spaprawszy reformę ochrony zdrowia tak właśnie mówiło. Przecież to naród tak chciał, bo na nich głosował.
Skoro podstawa programowa nie jest celem reformy, należy spytać, co nim jest. I Pani odpowiada – zajęto się tym, bo taka była obietnica. Zatem będzie przemeblowanie i wiążący się z nim bajzel, ale na nowe meble nie starczyło, a pozamiata się, jak będzie czas. Przypuszczam, że i planu nie ma. W każdym razie nauczycieli wyszkoli się kiedy indziej. No ale trzeba coś zrobić, i to szybko, żeby nie mówili, że nic nie zrobiono. Szybko, bo jeszcze tamci wrócą i meble ustawią na dawnych miejscach.
Traktujecie Polskę jak piaskownicę. Nie wam się brać za reformę edukacji. Do kąta i klęczeć na grochu! Piszę o obu stronach.
Towarzysz Broniarz z podobnym do siebie towarzystwem kwiczał i rwał szaty gdy wprowadzano gimnazja,klęska,nie pozwolimy ,bubel ,zwolnienia nauczycieli,brak wszystkiego .
dziś ten sam Broniarz powtarza dokładnie to samo ,to samo powtarzają ci co darli się gdy wprowadzano gimnazja.
Komuszy ZNP z korzeniami w II RP i KPP słowa nie powiedział gdy wprowadzano dziesięciolatkę na kacapski wzór bez zadawania pytań co dalej ,siedzieli cichutko bo przecież nie wolno było być przeciw pomysłowi matki PZPR a ta wie lepiej .ten pomysł to dopiero był chory a dzieciaki się cieszyły i ich tępi rodzice bo mógł nieuk mieć same dwóje ale z klasy do klasy miał przechodzić i tak aż do piątej.Nieuctwo premiowane bezstresowym wychowaniem.
Jak sie skapowali ,że to gówno warte nawet jak radzieckie to zaczęli dalej kombinować ale tym razem już krajowi bolszewicy.
Oczywiście lepiej nic nie robić i narzekać, że się nie da, bo to trzeba lat i takie trudne....
W 1990-tym nowe samorządy dostały nakaz komunalizacji/zmiany własności i nowego zapisu WSZYSTKICH nieruchomości w Polsce. I daliśmy radę.
Teraz wszyscy tylko narzekają, widać jest dobrze z tym narzekaniem.
Jak mawiał najwybitniejszy generał II WŚ – Jak nie wiesz co robić, atakuj!
Tylko on niczego nie zbudował, ani domu, ani szkoły.
Zmiana ma być i to teraz. To już ostatni dzwonek. Tu zgoda.
Swoją drogą, to spodziewałem się pójścia do 7-klasy mojej 13-latki już w bieżącym roku szkolnym. Jakoś (naiwnie) spodziewałem się całej (niebieskiej, widziałem) teczki projektów ustaw. Powinny one teraz hulać przy wtórze trzasków zewsząd. Tych ustaw jakoś brakło a i trzaski jakieś niemrawe.
Co do nauki powszechnej, jej sposobów i skutków.
Widzę naiwne mniemanie większości o wyłącznej roli szkoły w tym procesie. Nic bardziej błędnego. Szkoła na prawdę niewiele jest w stanie nauczyć nikogo kto tego nie będzie chciał. Szkoła może być jedynie przygodą, okazją, ścieżką, miejscem gdzie człowiek czegoś się uczy przy okazji lecz znacznie więcej marnuje ze swoich możliwości. Młody człowiek pwinien co najwyżej w szkole weryfikować swoją wiedzę a powinna ona w każdym aspekcie wyprzedzać programy szkolne. Swojej córce tłumaczę: dostać 4 lub mniej z dowolnego przedmiotu na poziomie I KL. Gim. - to zwyczajnie wstyd. A już zupełny wstyd nie skorzystać z okazji by zdobyć maksymalne oceny z takich przedmiotów jak: geografia, historia, przyroda, informatyka, język polski, j. niemiecki, j. angielski, plastyka-technika, muzyka. Jedynie matematyce,biologii, fizyce i chemii pozostawiam pozostawiam ocenę 4 jako oczywistą dla dziewczyny. Efekt mam przewrotny bo córka gra sobie kiedy chce na keybordzie a z muzyki 3. Z chemii za to same 5.
Program na tym etapie nie ma jeszcze znaczenia decydującego. Lecz na poziomie średnim - już raczej tak. By nie trzeba było obniżać kryteriów dla studiów...
P.S. Bez reformy samorządowej nie ma co się łudzić na dłuższą perspektywę sukcesu. Aspekt strategiczny podpowiada konieczność tego kroku dokładnie w tym roku by w rok wyborczy wejść z "pozamiatanym podwórkiem".Zwiększone zasoby pozwolą na sukces w kolejnym roku i nastepnym. Zaniedbanie - nawet nie chcę myśleć.
Pełna zgoda co do samorządu - obawiam się jednak, że to nie przejdzie. Za dużo radnych partyjnych ma tam swoje niezłe diety...
Co Pani powie na sytuacje w nowym salonie 24,zaglądam a tam pustki i zostali ci co do których byłem pewien ,że zostaną .Czytam sobie jak Igor sam siebie napędza pozytywnie i liczy na złamanie bojkotu.Na razie to liczy straty i dobrze za potraktowanie blogerów i komentatorów jak chłopów pańszczyżnianych .
Mam nadzieję ,że nowy salon skończy tak samo jak nowy neon.
Salon jest teraz kompletnie bez sensu, napisałam o tym notki i teraz czekam na nowe miejsce, które - mam nadzieję - niedługo powstanie i będzie znowu normalnie. S24 w obecnej formule nie ma szans, takich bytów jest zatrzęsienie i nikt prawie tego nie odwiedza poza autorami i właścicielami.
Mam nadzieję ,że nowy salon skończy tak samo jak nowy neon.
*** Dobre ;)