Perspektywa Europy? „Ch..., dupa i kamieni kupa” czyli...

...jak Makrela Europę w jasyr oddała i jak wielkiego wezyra Erdogana drugim Janem Sobieskim mianowała...

Ponieważ wszędzie znów tylko Rzepliński, Rzepliński i Rzepliński to będzie o czymś w cieniu Rzeplińskiego. Czyli o pewnej ciszy...
...Po ostatnim dealu Makreli z prezydentem Turcji jej kanclerski fotel jakby przestał się chwiać ale nastąpiła dziwna cisza medialna jakby to miało znaczyć, że problem z uchodźcami na zawsze znikł. 
Niestety – problem nadal jest i chwilowa cisza to tylko cisza przed kolejną burzą, która już za moment zacznie szaleć bo bossowie w Brukseli za plecami państw członków wymyślili sobie właśnie „algorytm 7%”  z hakiem  plus pomoc socjalna - na głowę „uchodźcy” ma być jednakowa w całej UE. To np.dla Polski oznacza, że taki śniady włóczykij i nierób dostanie o wiele więcej niż Polak, zarejestrowany na bezrobociu albo tyrający na śmieciówkach. Poza tym Polak na bezrobociu dostaje kasę tylko przez kilka miesięcy, a na „uchodźców” Polska będzie bulić do us.... śmierci i coraz więcej bo po pierwszej „lokacji” Bruksela obdarzy ją kolejną i kolejną porcją „gości”...
Z tej ciszy bardzo korzysta ostatnio wiedeński bastion Makreli - właśnie obwarował się przed napływem gości berlińskiej przyjaciółki  kanclerza Faymanna kolczastymi zasiekami ale o tym było i ma być cicho - Austria to nie jakaś tam pipiduła Europy jak np. Polska, Słowacja czy Węgry, a już w ogóle Przybałtyk... A przecież o Austrii i jej granicznych barykadach powinno być głośno, media Merkel Angeli powinny zachłystywać się krytyką  jak Austria brutalnie wciska w błoto  unijne idee i decyzje św.Brukseli, dyktowane „humanitaryzmem Unii E. i jej misją integracji”.  Bo Austria to  przecież Unia E., a w Unii E. przecież  panuje demokracja w najlepszym wydaniu -  panuje solidarność i solidarna zbiorowa odpowiedzialność, za które wszystkie członki zobowiązały się oddać życie. A kto się wyłamuje to  mu zaraz różne Timmermansy, Jaglandy, Strassburgi, Komisje Weneckie itd. paluchem pokażą miejsce w szeregu.
Jak na ten przykład Polsce...  
Opajęczony wczoraj drutem kolczastym Wiedeń dziś spokojnie delektuje się serniczkami, likierami i kawusią. I żaden Timmermans, żaden Verhofstadt, żaden wenecki cyrulik, ba - żaden cyngiel FAZ-a, Spiegla i reszty głównego zeitungowego berlińsko-brukselskiego ścieku informacyjnego tej sielanki  nie mąci.
...W Wiedniu cicho, o Wiedniu też, a przecież kilka miesięcy temu, na styku rządów umiłowanej Brukseli baletnicy Kopacz - namaszczonej na premiera RP przez samego dyłektoła Eułopy Donalda, osobiście namaszczonego z kolei przez Makrelę -  Beaty Szydło, rzekomo  „popychadło antyunijnego Pinocheta Kaczyńskiego”, ten Wiedeń pierwszy podniósł niesamowite larum by Unia E.  za odmowę przyjęcia kwot uchodźców nałożyła Polsce surowe sankcje. W sukurs poszły mu natychmiast brukselskie pudle  – rozjazgotał się migiem szef Prosektorium Europejskiego dr Martin Szpicbródka z gł.asystentem Oettingerem i miotając gromy i pryskając z brukselskiej trybuny  pianą sznapsbarytonem wygrażali niewdzięcznej za dobrodziejstwa Unii E. Polsce. Wtórowały im falseciki dwóch rudzielców sanitariuszy - szczerbatego specjalisty od politycznych lewatyw, zagorzałego obrońcy praw macic do skrobanki Verhofstada i  Donalda. Dopingował ich cały eurokołchoźny internacjonał, aktywnie wspierany przez lokalne manufaktury smrodów KOD-ów, Petrów, Schetynek i innego tałatajstwa. Po czym główne konowały UE zajęły się  szczegółową  kontrolą stanu zdrowia polskiej demokracji, wynajdując sobie pretekst – „A bo w Polsce PiS  bije  Murzyna Rzeplińskiego!”...
Wiedeń słucha słowików, a pudle brukselskie siedzą podejrzanie cicho - może w oczekiwaniu co tam nowego w Polsce i przeciw św.Unii zmajstruje Kaczyński? A może – co jest jeszcze bardziej prawdopodobne - knują jakiś „tajemny plan” z Tuskiem w głębokim tle...
Coś jednak  się szykuje bo wielki  inkwizytor UE Timmermans podejrzanie nagle zrezygnował z głośno zapowiadanej kolejnej wizytacji Polski, egzekutywa Rady Europejskiej właśnie dziwnie ostentacyjnie odrzuciła wniosek najbardziej wpływowej frakcji o Raport ws.mordowania demokracji w Polsce, przy którym dopiero co przyjęta z entuzjazmem przez PE „Rezolucja w sprawie Polski” z 13.04.2016 była jak tępy zardzewiały scyzoryk przy toporze rzeźnika, a  dyłektoł Eułopy Tusk Donald nagle zaczął grać na polskiej fujarce, co - znając jego ryżą  przewrotność i  cwaniactwo - można tłumaczyć tylko zmyłą przed nagłym bolesnym kopem Polsce w słabiznę. Bo oceniając nagłą voltę Donalda, której właśnie stawiając się okoniem swej berlińskiej mecenasce  krytykując w czambuł jej  przymierze z Turcją (o którym za chwilę) dokonuje, to Donald - albo już wie, że o reelekcji i w ogóle o jakiejś synekurce brukselskiej ma definitywnie zapomnieć, albo właśnie z daleka powoli szykuje „wielki return smoka na białym koniu” do Polski. Za prawie 8 lat swego premierowania miał kilka takich – najpierw robił wielką kupę zamieszania i intryg, a gdy wielka chryja już wisiała na włosku to  cichaczem, w skarpetkach po ciemku wynosił się - a to w Dolomity „wyczerpany sprawami państwowymi”, a to do Peru albo jeszcze gdzieś dalej (oczywiście zawsze w „sprawach państwowych”) by w odpowiedniej chwili – jak jaki rzymski bohater - odbyć tryumfalny wjazd do Warszawy i  przywrócić ład, spokój, ciepłą wodę w kranie, cołykędowe grillowanie przy piwku i w ogóle mir domowy i bezpieczeństwo.  Jak prawdziwy gospodarz i ojciec narodu...  
Ale wracając do ciszy i nagłego dolce far niente  brukselskich pudli i pinczerów...
Przyczaiły się bo przecież szefowa zawarła Bardzo Ważny Pakt z wezyrem Erdoganem, który ma obronić – ich i cały niewierny lud Europy przed prawowiernymi...


 
Pakt kolejny (choć to w istocie cyrograf jest) bo pierwszy był tzw. pakt maltański. Miał on być jednoaktową komedią lania brukselskiej wody na turecką szable i eurokołchoźną sztachetę, w którym wielki wezyr Tayyip  popieściwszy najpierw swe szlachetne ucho  brzękiem tysiąca brukselskich dukatów stwierdził, że mu się należy i „na drugą nóżkę”. Znaczy się  -  geszeft będzie ale najpierw  jego drugie szlachetne ucho ma ukontentować brzęk 3 tysięcy dukatów... Makrela poprosiła wielkiego wezyra by w łaskawości swej dał jej chwilę na zastanowienie i  komedia kończyła się kurtyną, spadającą przy dźwięcznym brzęku przesypywanych z brukselskiego trzosa do worów wielkiego wezyra Tayyipa tysiąca dukatów  i burzliwym  aplauzem na stojąco eurokołchoźnych pudli i pinczerów. Potem  wszyscy udali się na skromnie zakrapiany bankiecik, po którym szef eurokołchozu Szpicbródka przez dwa tygodnie toczył mętnym wzrokiem, tłumacząc się alergią na biblioteczny kurz maltańskich księgozbiorów,  a pewien eurokołchoźny dyro to  w ogóle nie doleciał na niezmiernie ważne plenum eurokołchoźnej egzekutywy...
I wszystko miało być cacy ale... wielki wezyr Tayyip dopisał niespodziewanie drugi akt sztuki bo jeden z trefnisiów kanzlery  Makreli,  kompletny burak ale o nazwisku (czy pseudonimie), nawiązującym do nawyższej półki niegdysiejszej sławnej europejskiej cyganerii, pozwolił sobie nadać wielkiemu wezyru przydomek „Kozoyeb bey”...
Wielki wezyr się wqrwił i podał trefnisia do sądu. Tiaaaaa, ale klapa -  Almanaya to nie jakiś podległy wielkiemu wezyrowi  wilajet, co oznacza tylko jedno – że wielki wezyr mógłby najwyżej pocałować trefnisia w arsch. Ale wielki wezyr uparł się, tupnął nogą i pańcia trefnisia szybko wydała go wielkiemu wezyrowi na pożarcie. W imię...
No właśnie – w imię czego? 
Böhmermann jednak niech się nie martwi. Gdyby go wielki wezyr zaczął chrupać przed ikindiją, to zawsze może ogłosić się  I Męczennikiem Eurokołchozu, baranem dziękczynnym za szczęśliwe wyjście świniopasów z Opresji,  a Makrela dyskretnie - za uratowanie kanclerskiego stolca -  uczyni mu w pierdlu raj.
Albo...?
Równie dyskretnie sypnie wielkiemu wezyrowi eurodukatów z unijnego skarbca by gniew jego złagodzić, a najpiękniejszy kwiat buraczanej berlińskiej bohemy za półtora roku jak nic może zasiąść... na wakacie po obecnym dyłektorze Eułopy...
 
Ale żarty na bok bo sprawa jest świńska – trzeci akt tej komedyi dopisała właśnie Historia, a w nim kanzlera Makrela złożyła hołd lenny wielkiemu wezyrowi prawowiernych w wysokości 3 tys.dukatów i deklarcji następnych i to on ma teraz ratować niewierną Europę przed najazdem prawowiernych wyznawców Allaha.
Cyrk czy komedia, komedia czy cyrk? Bo wygląda to tylko tak jak scenka rodzajowa, w której skazaniec stojąc nad katowskim pieńkiem woła – „Kacie, kacie, za chwilę utną mi głowę, ratuj me życie!”.
No, ale sprawa już się rypła – pakt zawarty, kobyłka – znaczy się Makrela z unijną kozą na postronku stoi u płota  i... niech dobry Bóg ma w swej opiece Europę i jej ludy, bo ich politycy bez jednego wystrzału oddali ich w kolejny jasyr...
Dlaczego kolejny?
Pierwszym było zaproszenie przez Angelę do Niemiec tzw.”uchodźców”  i wszystkie jego następstwa – choćby np.  odżegnanie się od katolickiej tradycji obchodów świąt Bożego Narodzenia, Wielkanocy przez obdarowaną przez Makrelę „uchodźcami”  Francję, Włochy itd. By przypadkiem przystrojona świątecznie choinka albo malowane pisanki  „nie zraniły uczuć religijnych” gości... No pewnie - choinka mogłaby im się skojarzyć z palem, jedną z najhaniebniejszych śmierci dla wyznawcy Allaha, a malowane jajka – szyderstwem z cierpień fizycznych jego nabrzmiałych cojones...
...To tylko jeden przykład, tak na szybko, pierwszy z brzegu. Innych jest jednak tyle i równie frapujących, że  nie bez kozery wróble po podwórkach ćwierkają, że władze Unii Europejskiej skapitulowały i Europa zamiast integracyjnie „wsysać” islamskich uchodźców, jest wsysana przez nich.
Jasyr? Jasyr...
„Ojcom” globalizacji,  snującym się pod postacią  białych dam albo pohukującym głosami puszczyków po krużgankach różnych Bilderbergów na pewno jest to na rękę. Są co prawda jak Yeti – wszyscy o nich słyszeli ale nikt nie widział jednak istnieją, czego materialnym dowodem są w niedalekiej przeszłości różne Geremki, Olechowskie, Palikoty, spijające małmazje na corocznych nasiadówkach loży, gdy w mroku całkowitego zaciemnienia informacyjnego zapadają kluczowe decyzje. Być może nawet ta by Makrela oddała Europę w jasyr wielkiemu wezyrowi by ją bronił przed jasyrem...
Hehehehe, chytre, nie?
A wielki wezyr jest wielce kontent...
Ten, kto myśli, że jego jedynym celem jest przyjęcie Turcji na łono Unii Europejskiej, jest więcej niż durniem do kwadratu – "Unia Europejska bardziej potrzebuje Turcji, niż Turcja UE" powiedział 3 dni temu wielki wezyr. Kto myśli, że deale między nim,  kanzlerą Makrelą i Brukselą  mają zburzyć wszystkie mury i tamy przed członkowstwem Turcji w UE – wierzy w istnienie Czerwonego Kapturka, Misia Puchatka i św.Mikołaja bardziej niż 4-letnie dziecko. 
Erdogan jest „tym” politykiem i prezydentem „tego” państwa, którzy są właściwie „europejskimi wrotami islamu”. Bosfor i Dardanele właśnie przemieszczają się  na północny zachód, a wielowiekowa misja i sen sułtanów Imperium Osmańskiego i całego świata islamskiego o nowych kontynentach, morzach, oceanach, sławiących imię Allaha już zaczął się materializować bo dźwierza Europy, zatrzaśnięte niegdyś islamowi przez polskiego króla Jana III Sobieskiego właśnie z łoskotem wypadły z zawiasów, staranowane przez dyktatorkę Europy w jej pogoni za  jeszcze chwil kilka na fotelu kanclerskim, za jeszcze trochę paciorków władzy i perkaliku wpływów, byle odroczyć chwilę przejścia w stan  politycznych zwłok...
Islamizacją wschodu i południa kuli ziemskiej od dawna zajmują się  Emiraty i idzie im całkiem, całkiem.  Największym problemem islamu była jednak zawsze północ i zachód. Czyli Europa... 
I Europa pada, Europa w jasyrze!
 
...Polski król Jan III Sobieski powstrzymał pod Wiedniem nawałę prawowiernych spod znaku Półksiężyca i uratował Europę przed ogniem i mieczem, przed krwawymi jatkami i gwałtami rozpasanych bejów, murzów, baszów, gazich i janczarów.  Do dziś można  znaleźć w pd.-wsch. Europie świątynie chrześcijańskie z czasów tamtej nawałnicy. Wkopane w 3/4  swej wysokości w ziemię  - bo nie miały prawa być wyższe od meczetów – do dziś istnieją, funkcjonują i opowiadają o tamtych czasach. Wiele z nich zostało przez najeźdźców w turbanach spalone razem ze spędzonymi do nich miejscowymi mieszkańcami ale te ocalałe od ognia do dziś noszą na freskach krwawe ślady rzezi. Zachowało się z tamtych czasów również wiele murowanych wiejskich i miejskich ogrodzeń.  Zastanawia ich  jednakowa wysokość?  To słońce Allaha - padyszach wydał rozkaz by na zawojowanych terytoriach nie były wyższe od jeźdźca na koniu - krążąca na koniach w dzień i w noc  zaptieh (sułtańska policja)  kontrolowała każdą chwilę życia podbitych narodów...
Co prawda działo się to kilka wieków temu, dla wielu może wydawać się jak tysiąc i druga bajka Szeherezady ale prawdy historycznej o doświadczeniach narodów nie da się zmienić. Węgierski film pt.”Gwiazdy Egeru” to tylko epizod z tamtych czasów i prawie w ogóle nie obrazuje prawdziwej, krwawej gehenny narodów, które doznały ciężaru islamskiego buta. Historia jednak niestety lubi się powtarzać i potrafi boleśnie zadrwić z tych, którzy ostentacyjnie odwracają się do niej tyłem, którzy ją bojkotują albo chcą po prostu zarżnąć, którzy nie chcą czerpać z niej mądrości.
Dziś wojny i okupacje mają zupełnie inne oblicze ale zawsze kończą się jednym - po agresorach zawsze pozostają ruiny... Jeśli dziś Bruksela się nie opamięta i nie zacznie prowadzić polityki proeuropejskiej, propaństwowej, pronarodowej to z Europy za chwilę zostanie najprawdziwsza z prawdziwych  „ch..., dupa i kamieni kupa”! 

Na koniec - z zamiaru złośliwą  szarżę mej zezowatej, ciemnogrodzko-zaściankowej  kreatury dedykuję jaśnieoświeconym, europejskim  "polskojęzycznym" niemieckim wygłupiaczom - niewolnikom tajnych instrukcji "solidarnej, humanitarnej i demokratycznej" tante Makreli  i szczerbatych piranii z jej berlińsko-brukselskiego akwarium, która nigdy Pinochetowi, ani Bismarckowi, którego  próbuje naśladować z arcytragikomicznym efektem, do dziur w skarpetach nie dorośnie. 
A.Merkel może była "mężem stanu"  ale to było zanim do stanu swych mężów  wyniosła np. Martina Schulza i jego totumfackich Timmermansów, Verhofstadtów, Tusków i  najważniejsze sprawy Europy przejęli w istocie kamerdynerzy kamerdynerów...


 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika anakonda

23-04-2016 [07:23] - anakonda | Link:

Nie martw sie Contesso o Europe i Niemcy, za roczek Frau Kazimierczak dostanie bana od niemieckich wyborcow.
W Niemczech AfD rosnie w sile, w pozostalych krajach Unii konserwatysci i nacjonalisci rowniez.
Uwazam, ze Europejczycy sa modrzejsi niz nam sie to z pozoru wydaje, juz niedlugo lewactwo pogonia z Brukseli.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

23-04-2016 [09:51] - NASZ_HENRY | Link:

Makrele to trzeba do Bałtyku spuścić ;-)

Obrazek użytkownika jdj

23-04-2016 [10:52] - jdj | Link:

nie, bo już cuchnie ... może raczej do Talibów żądnych pieszczot multikulti?