Motto: Kto nie ma wspomnień to tak, jakby się nigdy nie urodził
Kultowa kawiarenka Vis-à-Vis na krakowskim Rynku to wspomnienie cudownie grzesznej młodości. Wciąż je mam przed oczami. Śmiałe i nieśmiałe dziewczęta i dziewczyny, a nierzadko panie. Znające moc swej urody Modelki z podkrakowskich Zakładów Futrzarskich, zmanierowane córki lokalnych notabli, zwariowane aspirantki z krakowskiej Szkoły Teatralnej, znudzone żony przemądrzałych jagiellońskich mędrców, lecz również, a może przede wszystkim odurzone klimatem krakowskiej bohemy, wchodzące nieśmiało w życie latorośle, których imion już dalibóg nie pamiętam.
Do dziś słyszę ich radosny śmiech, czuję zapach włosów i skóry spalonej od słońca. A po lampce koniaku czasem mi się zdaje, że na stoliku stoi wciąż ta sama filiżanka ze śladami szminki i popielniczka z tlącym się niedopałkiem.
A jeśli teraz, którejś z Pań podskoczyło tętno, proszę się nie obawiać. Nie puszczę pary z gęby choćby na torturach.
„Vis a Vis”
owiana legendą
ażurowo przeszklona krakowska kawiarnia
niegdyś
ołtarz nieformalnych spotkań elit podwawelskiej bohemy
magiczna soczewka
skupiająca tych
których warto znać
W mrocznej głuszy PRL-lu
na szarej mapie Polski
jaśniało ożywczym blaskiem
kilka bajecznych oaz
„wielkiego świata”
owych czarownych miejsc
gdzie towarzystwo
ludzi z natury szykownych
żyło w zadziwiającej harmonii
z kawiarnianym kubłem i szmatą
a wielce bywałym personom
klucz od klozetu dawano za kaucją
oni zaś
po wielkopańsku
pozwalali sobie na poufałą zażyłość
z ubraną w typowy dla tamtych czasów czepek i fartuszek
„kelnerką”
W Krakowie, Paryżu, Nowym Jorku...
są otoczeni zawsze gromadą „przyjaciół”
znający wszystkich „wybrańcy”
mający za sobą życie piękniejsze i lżejsze od snu.
Lecz za tę butną fanaberię musieli zapłacić na starość ceną samotności
gdyż ci łakomie zachłanni na życie koryfeusze luzackiej istoty szczęścia
„tracili czas” na tyle szaleńczo, wartko i beztrosko
iż nie zdążyli, a może nie chcieli spostrzec
że lato się kończy, a słońce zaczyna powoli zachodzić
a oni zostali na plaży sami.
Ale ta „samotność”, była ich własnym, świadomym wyborem
bowiem ci z natury krnąbrnie wolni mężczyźni
mieli charaktery zbyt harde by się dać oprawić
w zbyt ciasne dla nich ramy zaściankowych konwenansów
którymi buńczucznie gardzili
i niefrasobliwie, nie bacząc na utarte kanony
czerpali z życia samo piękno i radość.
I choć zawsze wiedzieli
że za to La Dolce vita
trzeba będzie zapłacić
mieli się za bogaczy
gdyż w głębi duszy czuli
że skarbu świadomości życia przebytego pięknie
nikomu odebrać nie sposób.
Dlatego warto pomyśleć
czy owi „samotnicy”
nie byli de facto mniej samotni
niż ci
których w bogobojnych, roztropnych i bezpiecznych stadłach
przez całe życie męczyło
skwapliwie skrywane przed samymi sobą poczucie dokuczliwej duszności.
Krzysztof Pasierbiewicz (wilk stepowy)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3325
"Pan poeta,Pan poeta..."
Polecam opowiadanie w Cyberiadzie S.Lema pt. "Elektrybałt Trurla".
Ten Elektrybałt podobnie tworzył...tylko bardziej turpistycznie :-))
"jeśli...którejś z Pań podskoczyło tętno...Nie puszczę pary z gęby"
To, naturalnie ZACHĘTA? No,no, Panie Krzysztofie, pogratulować!
Pozdrawiam.
@jdj
Każdy orze jak może.
Serdeczności!
Lubię pana czytać, pozdrawiam - ,,Ta nasza młodość ....muszę w końcu wpaść do mojego ukochanego Krakowa
@stachu
W takim razie serdecznie zapraszamy do Krakowa. A póki, co ta nasza młodość:
https://www.youtube.com/…
Serdecznie Pana pozdrawiam.
Pana jak zwykle miło zobaczyć
Z Panem Bogiem Pietrek
@pietrek
Z Panem Bogiem, Krzysztof P.