
[1]
a to całkiem śmiechową historyjkę memową:
[2]
W sumie, mnie też Bronek zaczął się bardzo podobac, i to nie dlatego, że jest śmieszny i toporny zarazem, tylko z powodu wielkiej jednak przysługi, jaką robi demokracji, mimochodem tych swoich wygłupów. Taka lekcja wychowania obywatelskiego na wesoło.
Bo w gruncie rzeczy, to co teraz obserwujemy, to nie są zabiegi Bronka o nominację. On już stoi na swoim stołku. Bronek walczy o to żebyśmy nie dali mu dymisji. I to jest piękne. Pokazuje całej Polsce, czego politycy najbardziej się boją, i do czego są zdolni, żeby nadal móc na swoim stołku stac - są zdolni do największych poświęceń, nawet do słuchania wyborców, i o zgrozo, nawet do spełniania obietnic wyborczych!
I tylko szkoda, i tylko łza się w oku kręci, że takie cudowne chwile możliwe są tylko przez dwa tygodnie co pięc lat... chyba że korzystając z okazji, przeforsujemy, jako wyborcy i obywatele, następny temat, czyli możliwośc dymisjonowania posłów i senatorów w trakcie kadencji. Rozumiecie o co mi chodzi? o pół tysiąca wielce uprzejmych, usłużnych i wrażliwych na krzywdę ludzką polityków, ale nie od święta raz na cztery lata, tylko na codzień. Nie byłoby się lepiej żyło?
W demokracji, jednym z jej filarów jest kontrola polityków. Niestety, kontrola bez sankcji, bez bata dymisji, to jak wiemy z doświadczenia, czcze gadanie i puste słowa. Frazesy o tym, że polityk jest oceniany nie będąc wybieranym na kolejną kadencję, są w perspektywie możliwości, jakie mamy w zasięgu ręki, i jakie nam się należą - śmieszne do potęgi.
Także korzystając z tego wielkiego demokratycznego jubla, na który nas Bronek zaprosił, uprzejmie poproszę jeszcze o kolejną zmianę w konstytucji: o mandat związany, z możliwością pognania znarowionych zwierząt politycznych w trybie natychmiastowym.