Z kolei nasz euro-deputowany, porównuje ten wynik w interesujący sposób do wyniku w tych samych wyborach, osiągniętych przez nacjonalistów szkockich, którzy przy podobnej liczbie głosów, uzyskali 56 mandatów.
Obaj panowie ubolewają nad niesprawiedliwością JOW.
Cóż, pierwsze, co narzucałoby się w takiej sytuacji, to poproszenie o komentarz kogoś ze Szkockiej Partii Narodowowej, która zgarnęła owe wzmiankowane 56 mandatów, czego oczywiście zabrakło w powyższych „analizach”.
Problem 1 – jak analizować?
Czy można skarżyć się, że 13% głosów dało tylko 1 mandat, kiedy powszechnie wiadomo, ze system proporcjonalny z progiem bez trudu również wygeneruje podobny wynik? (3 partie uzyskają po 4,5% i już – 13% wyborców nie ma ani jednego posła).
Jak widzimy, analizą nie jest chęć „przywalenia” niemiłej koncepcji, w celu proponowania pomysłów promujących swoją partię. Analiza powinna prowadzić nas do ustalenia, jaki system wyborczy będzie dla społeczeństwa, w danych warunkach optymalny.
Optymalny w sensie, w jakim rozmawiamy, czyli w zakresie zwiększenia mocy demokracji, poprzez maksymalne rozszerzenie praw politycznych obywateli oraz zabezpieczenia dużych grup, np. 13-o procentowych, przed wykluczaniem z życia politycznego (brak reprezentantów w parlamencie).
Problem 2 – jak myśleć?
Musimy tutaj rozróżnić dwa podstawowe podejścia: aprioryczne, które odpowiada na pytania „jak?” oraz aposterioryczne, które odpowiada na pytanie „w jakim celu? czyli dlaczego?”
Myśląc apriorycznie, czyli „z góry”, zastanawiamy się, w jakim systemie wyborczym będzie najmniej głosów „zmarnowanych”, czyli takich, których kandydaci nie otrzymają mandatu. Jest to słuszne, gdyż im większa jest reprezentatywność, tym lepsza demokracja.
Myśląc aposteriorycznie „z dołu”, myślimy o celu naszego myślenia, którym jest optymalny sposób wyłaniania reprezentacji parlamentarnej.
Pozornie mamy tutaj do czynienia z tym samym, ale praktyka dowodzi, że na pewno nie. Otóż myśląc apriorycznie „wcielamy” się w rolę demiurgów-teoretyków, którzy stworzyli jakiś teoretyczny model demokracji i usiłują go wprowadzić w życie. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że takie działanie nie ma nic wspólnego z demokracją. Jest to metoda inżynierii społecznej, która z natury jest antydemokratyczna. Możemy jeszcze zastanawiać się, czy nie jest to jedynym sposobem – wprowadzenia demokracji, przez brak demokracji, ale dojdziemy, co najwyżej do WSI, które mordowało obywateli dla dobra ogółu obywateli.
Zrozumieć ideę parlamentaryzmu
U progu tego zrozumienia leży również myślenie aposterioryczne. Posłów i posłowanie wymyslono po to, aby działac efektywniej. Grupa obywateli wysyłała na sejm walny posła (posłańca) aby w jej imieniu pozałatwiał wszystkie sprawy. I tak to ma funkcjonować teoretycznie i dzisiaj.
Grupy obywateli, tradycyjnie łączy bliskość zamieszkania, stąd zwyczaj wybierania posła z jakiegoś okręgu geograficznego. Poseł nigdy nie był urzędnikiem, nigdy nie był częścią systemu administracji państwowej. Zawsze załatwiał sprawy swoich wyborców (którzy płacili mu za utrzymanie i podróże itp.).
Żale pana Farege i innych mu podobnie myślących wynikają z niezrozumienia tej prostej funkcji, którą ma spełniać instytucja posła. Argumentują oni: to nic, że wasz okręg nie chce wystąpić z Unii, ale ja znam tylu ludzi, że GDYBY skomasować ich w jednym miejscu, to z Unii chciałoby wystąpić 56 okręgów, a nie tylko wasz!
Mam nadzieje, że teraz już wyraźnie widać, na czym polega błędność takiego podejścia. Demokracja musi szanować mniejszości, ale nie za cenę własnej dezintegracji, czy też wyrzeczenia się własych, nawet i również „mniejszościowych” potrzeb. Jest to dylemat, który poprzez wielowiekowe praktyki rozstrzygany był zawsze terytorialnie.
Sposób myślenia pana Farage, i innych, to nie sposób terytorialny (aposterioryczny - z faktami się nie dyskutuje), tylko partyjny (aprioryczny - "a gdyby").
Nowoczesne państwo stworzyło nowe struktury społeczne i formy komunikacji. Zgoda. Wymaga wiec nowych metod zarządzania oraz reprezentowania – również zgoda. Ale myślenie, że owe nowe metody to przede wszystkim zniszczenie metod tradycyjnych i sprawdzonych, to kolejny przykład myślenia apriorycznego.
Cała sztuka polega na utrzymaniu reprezentacji terytorialnej, bo więzi te przecież nadal istnieją! i DODATKOWO na stworzeniu nowej metody, godnej nowych czasów, wyłaniania reprezentacji partyjnej, nie kolidującej i nie niszczącej dobrze działających urządzeń w państwie.
Od teorii do praktyki
Wszystko mamy przed nosem, a może nawet pewien nadmiar. To podobnież również utrudnia odgadnięcie właściwych koncepcji – z konieczności pozbycia się nadmiaru dóbr wszelakich, które stają się zawadą i niepotrzebnym obciążeniem w myśleniu.
Otóż mamy proporcjonalny sejm i JOW-owy senat, i oba źle działają.
Nie będę opisywał całej historii życia, przejdę do finału, który będzie jakby hasłem do następnych rozważań.
- Pierwsze co się narzuca, to że JOW jednak wkroczy w nasze życie publiczne, i słusznie.
- Ma jednak swoje braki – brak list krajowych reprezentujących partie.
- System mieszany. Proponuję model czysto polski:
- Do sejmu na odwrót, czyli JOW zamiast proporcjonalnego
- Do senatu na odwrót, czyli proporcjonalny zamiast JOW
- Zwiększenie liczby mandatów do sejmu (mniej wykluczonych)
- Utrzymanie liczby mandatów do senatu – wystarczy
- Sejm – instrukcje wyborcze – mandat związany
- Senat – mandat wolny
- Obie izby – finansowane przez wyborców, a nie przez budżet państwa.
Ale też sądzę że do problemu finansowania należy podejść równie przemyślanie jak do problemu JOWów. Całkowite odcięcie kasy może przynieść nieporządane skutki. Zwłaszcza że prawdziwe wydatki i straty budżetu leżą zupełnie gdzie indziej.