Dziś w porannej audycji "Zapraszamy do Trójki" dyskutowano nad problemem kasków rowerowych, a właściwie nie tyle samych kasków, co ewentualnego obowiązku ich noszenia przez uczestników ruchu drogowego. Taki nakaz obowiązuje już w niektórych krajach, bodajże w Australii, a są też takie państwa, które zdecydowały się wprowadzić obowiązek jazdy na rowerze w kasku dla dzieci.
Zanim przejdę do tematu napiszę, że sam jeżdżę w kasku. Mam kask rowerowy (zakładany również w czasie jazdy na rolkach), narciarski i oczywiście kask na motor. I wszystkich tych kasków używam, zarówno ze względów bezpieczeństwa, jak i dlatego, że chcąc namówić moje dzieci do jazdy w kaskach, sam nie mógłbym jeździć bez nich. Tak więc, poniższy tekst nie jest pomyślany jako promocja jazdy bez kasku. Jego celem jest tylko obrona prawa wolnych ludzi, do decydowania o sobie i o swoich dzieciach! Skoro zdradziłem już swój pogląd na problem przepisów regulujących noszenie na głowach kawałków styropianu, proponuję przyjrzeć się koronnemu argumentowi zwolenników takiego obowiązku, który można było również usłyszeć dziś rano w Trójce.
"Ktoś, kto jeździ bez kasku, naraża się w większym stopniu na skutki urazu czaszkowo-mózgowego, w związku z tym powinien płacić wyższe stawki na ubezpieczenie zdrowotne, względnie sam opłacać sobie koszty leczenia takich urazów" - powiedział na antenie jeden ze słuchaczy.
Pozornie ma rację, ale gdyby iść dalej tym tropem, gdyby posługiwać się taką logiką, to należałoby zakazać kobietom chodzenia w butach na wysokim obcasie, bo to zwiększa ryzyko skręceń stawów skokowych, względnie nakazać zwolenniczkom szpilek pokrywanie kosztów wizyt u ortopedów zdjęć rentgenowskich i zakupu gipsu! Absolutnie nie ma mowy o zgodzie na wykonywanie tatuaży, które obciążone są ryzykiem zakażeń wirusowym zapaleniem wątroby! Ludziom uprawiającym sporty i to nie tylko wyczynowo, trzeba by podnieść stawki ubezpieczenia zdrowotnego (może za wyjątkiem szachistów i brydżystów...), oraz zakazać wychodzenia z domu w czasie burzy i jeżdżenia autem w czasie mgły. (O tym ostatnim już kiedyś słyszałem)
Czy to aby nie zaprowadzi nas do zupełnego absurdu?
Jak byłem chłopakiem w wieku szkolnym, to gdy tylko był odpowiedni mróz, woźny z naszej szkoły wychodził na plac szkolny ze szlaufem i zamieniał boisko w lodowisko. Do budy szło się z przewieszonymi przez ramię łyżwami i na dużej przerwie, oraz po lekcjach, jeździło się na nich do upadłego! (BEZ KASKU!) Dziś boiska szkolne po lekcjach są zamknięte, żeby szkoła nie odpowiadała jak ktoś złamie sobie paznokieć grając w nogę, a o lodowisku za kompletną darmochę, można sobie tylko pomarzyć...
Jest bezpieczniej? Niby tak, ale czy przepadkiem kosztem bezpieczeństwa nie rośnie nam pokolenie ludzi, których jedyną rozrywką są głupie gry komputerowe i którzy spotykają się na "fejsiuniu", zamiast na łyżwach?
z poważaniem
Lech "Losek" Mucha
P.S. Moje nastoletnie dzieci - niestety - jeżdżą czasem na rowerach bez kasków. Namawiam je. Ale uznałem, że są już na tyle duże, żeby mieć swój rozum...
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7892
Serdecznie witam,
1. Pańskie dzieci z pewnością nie zawiodą ! Tak, bo mają rozum po Tacie, który daje im coś znacząco więcej wartego niż neurotyczny lęk o ich bezpieczeństwo! Pan im daje zaufanie i wiarę, nie tylko w Opatrzność, ale również, czy też zwłaszcza, w ich rozsądek, umiejętności i dojrzałość.
Daje Pan im również wolność ! A czy jest coś cenniejszego ? Dając to, bierze Pan na siebie lęk i obawy i zmaga się Pan z tym, jak prawdziwy Ojciec, nie jak pospolity "rodzic", przerzucający odpowiedzialność na przepisy, kodeksy, paragrafy i "prawo", czy certyfikaty dopuszczające i potwierdzające skuteczność ochrony. To jest najłatwiejsze rozwiązanie - "..niech założy kask, to będę spokojniejsza !" A to zwykły egoizm. Czyż nie?
2. Zgadzam się również całkowicie z @Marektaki - ścieżki rowerowe są OK, ale przepisy są do luftu ! Są przez to nadużywane i wykorzystywane do udowadniania swojej "wyższej" pozycji na drodze, a to prowadzi do wielu niebezpiecznych, głupich i irytujących sytuacji. Pieszy, rowerzysta, motocyklista, czy kierowca auta, wszyscy są uczestnikami ruchu drogowego i powinni podlegać takim samym prawom !
3. Telefony komórkowe, MP3-ki i inne gadżety w powszechnym użyciu przez rowerzystów w czasie jazdy. I to jest OK ?! Dodatkowo wielki kaptur na głowie lub modny szal o objętości tylnej opony traktora, które ograniczają widoczność do 45 stopni ! Zresztą to dotyczy również kierowców samochodów. I w tych razach panie są nie do pobicia. Czasem mam wrażenie, że nie są świadome, że w ogóle prowadzą pojazd, tak są zajęte rozmową przez telefon. Dodam, że mnie autem nauczyła jeździć Mama, ale uczyła mnie również szacunki dla innych i samego siebie. Inne czasy ...
4.Dla wyjaśnienia dodam, że rowerem jeżdżę od dziecka i nigdy w kasku, a jeśli zostanie wprowadzony obowiązek jazdy w kasku, to sprzedam rower !
Motocykl prowadzę od ponad dwudziestu lat ( zawsze w kasku, chociaż ten używany w upały w mieście jest prawie jak rowerowy :-) ).
Najczęściej używam auta. Bywam również pieszym. Mam zatem bardzo zróżnicowany punkt widzenia.
Pozdrawiam wszystkich motocyklistów - Lewa w górze !
P.S. Bardzo proszę wszystkich kierowców samochodów - patrzcie w lusterka wsteczne, to może komuś oszczędzić wiele bólu !
:-)