Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Kolacja " U Sowy " nad Tamizą
Wysłane przez Siukum Balala w 06-03-2015 [22:41]
Jako członek watahy ścigającej naturalizowanych Japończyków, dziś sobie odpuściłem. Ile można pisać o Japonii, nie będąc japonistą ? To już stało się nudne a ja nie chcę żeby ten blog zdominowała nuda. Na to przyjdzie czas jak będę stary, później też stary.
W poniedziałek wyjadą Bronkobusy, coś na pewno się wydarzy i znowu wesołość zapanuje w domu naszym. Będzie o czym pisać, jestem dobrej myśli. Dziś zatem króciutka notka o niedoli brytyjskich parlamentarzystów.
Brytyjscy parlamentarzyści jak wszyscy parlamentarzyści świata korzystają z rozmaitych przywilejów. Oprócz normalnego uposażenia ( 67 tys. funtów rocznie ) mają mnóstwo możliwości dodatkowego wyrywania grosza. Mają na przykład interesujący - można powiedzieć - historyczny przywilej sięgający początków angielskiego parlamentaryzmu, pozwalający ubiegać się o zwrot kosztów wynajęcia domu w Londynie jeżeli ich główny dom znajduje się w większej odległości od parlamentu niż odległość jaką może pokonać piechur ( a może koń ? nie pamiętam ) w ciągu dnia a może w ciągu godziny ? Prawo do skorzystania z taksówki jeżeli posiedzenie parlamentu lub komisji parlamentarnej zakończyło się po godzinie 23:00. Jakieś ryczałty za hotele, refundacja posiłków w parlamentarnej, subsydiowanej restauracji itp.
W czasach przedkryzysowych wszyscy korzystali z tych możliwości pełnymi garściami. Kiedy zaczął się kryzys w tej fantastycznie funkcjonującej maszynerii zazgrzytało. Ktoś musiał zwrócić kasę i tłumaczyć się z fikcyjnie wynajętego mieszkania, choć mieszkał w londyńskim mieszkaniu siostry. Inny parlamentarzysta musiał sie pokajać za kupno fikusa do własnego mieszkania. Speaker Izby Gmin Michael Martin, jako pierwszy w historii brytyjskiego parlamentaryzmu, musiał zrezygnować ze stanowiska, przy okazji wygłaszając najkrótszą w historii - 30 sekundową przemowę - za takie same nieuzasadnione wydatki jak okręt flagowy polskiej dyplomacji Radek S. Chodziło min. o zwrot kosztów za jazdę odbytą ze służbowym szoferem czy regulowanie rachunków żony za korzystanie z taksówek.
Wiem, że dla nas przyzwyczajonych do ekscesów i wydatków naszych mężyków stanu takie historie mogę jedynie bawić, ale cięcie tych wydatków parlamentarna komisja odpowiedzialna za standardy, potraktowała bardzo poważnie. Wczorajsze decyzje jeszcze bardziej pogłębią niedolę brytyjskich posłów. Stracą prawo do zwrotu kosztów posiłków jedzonych w parlamentarnej restauracji. Stracą prawo do darmowego abonamentu telewizyjnego ( 145 funtow/ rok ) a najgorsze jest to, że nie będą już mogli wracać taksówką do domu, nawet jeśli posiedzenie parlamentu skończy się o godzinie 00:30. Zamrożeniu ulegnie również limit wydatków na drugie mieszkanie parlamentarzysty oraz wynajem hoteli. Herbata i bisquity za własne pieniądze.
To w skali kraju nie są wielkie pieniądze, propagandowo ważą więcej niż księgowo, ale skoro ktoś nawołuje do zaciskania pasa to sam powinien ów pas zacisnąć choć symbolicznie. No i czy Napoleon nie miał racji ? To naród sklepikarzy i liczykrupów.
Komentarze
06-03-2015 [23:52] - smieciu | Link: Biedny parlamentarzysta to
Biedny parlamentarzysta to zdyscyplinowany parlamentarzysta.
Kto wie czy nie nadchodzą nadzwyczajne czasy wymagające nadzwyczajnych ustaw. W takiej sytuacji dyscyplina jest pożądana ;-)
06-03-2015 [23:25] - Janko Walski | Link: "W poniedziałek wyjadą
"W poniedziałek wyjadą Bronkobusy"
Chodzi o to by nikt nie wiedział, w którym jest nasz skarb narodowy, Bronek?
07-03-2015 [00:11] - macho | Link: A każdy z nich, dla większej
A każdy z nich, dla większej wiarygodności, z przynależną eskortą BOR-u. Na koszt podatnika...
Pozdrawiam
07-03-2015 [11:03] - mada | Link: Trzydzieści Bronkobusów - a w
Trzydzieści Bronkobusów - a w każdym Bronek!
07-03-2015 [11:06] - NASZ_HENRY | Link: Uciechy będzie co
Uciechy będzie co niemiara,
pietnaście klonów się POstara ;-)