Dr nauk humorystycznych

Niańka pana prezydęta – Jan Lityński rzekł był kilka dni temu: „Oczywiście to jest raczej taka political fiction, że wygra ktokolwiek inny niż Bronisław Komorowski (...) jeśli się patrzy na wyniki prezydentury Komorowskiego i Lecha Kaczyńskiego, to pięć lat prezydentury Bronisława Komorowskiego jest o wiele bardziej owocnych „.
Tu trzeba mu przyznać rację bo pan prezydęt Komorowski jest wyjątkowo płodnym prezydętem. Ileż Bronisław  Maria wstęg przeciął, muzeów naotwierał, które zamykano zaraz po uroczystym ciach prezydęckimi nożyczkami. Ile kotylionów narobił, jaj nadrapał – niedźwiedzich, tygrysich, makrelich, wielkanocnych i choinkowych.  Ile listów z gratulacjami do sportowców nawysyłał i „słytfoci”  nastrzelał - z harataczami w gałę od siatkówki i od szczypiornej harataniny,  z olimpijczykami itd. Ile  razy łączył się w bulu i nadzieji w kondolencjach. A ilu antenatów cudownie odnalazł – to były hrabiowskie korzenie, koligacje z francuskimi i belgijskimi królami. Doktorem honoris causa został, a  dębów to już tyle nasadził, że ho ho.  Pomnik postawił - ten w Ossowie. Siedział w pudle dla internowanych w Jaworzu i  solidarnie głodował z innymi internowanymi . Książkę nawet napisał.
Tylu sukcesów śp.Prezydent Lech Kaczyński rzeczywiście w życiu nie odniósł...

Po pierwszej kampanii wyborczej w 2010 r. ostały się Bronisławu Marii – głęboka cisza o hrabiowsko-królewskich przodkach i sławne tytuły dwa -  Strażnika Żyrandola, którym został uhonorowany jako jedyny w historii Najjaśniejszej Rzeczpospolitej sprawujący urząd Prezydenta RP.  I tytuł prezydĘta. O głodówce chodzą słuchy, że by ją zacząć to najpierw zeżarł innemu więźniowi paczkę świąteczną i następnego dnia odmówił więziennego śniadania za co go wypuścili na wolność... Został mu się  jeszcze sygnet z herbem, który zniknął wraz z hrabiowstwem ale jakoś tak od roku Bronisław Maria znów dyskretnie nim błyska i kokietuje oraz  famy, puszczane w okolicach 1 sierpnia przez jego bizantyjski dwór o pokrewieństwie  z pewnym generałem. Też Komorowskim.  Ile jednak tego pokrewieństwa po mieczu czy kądzieli w Bronisławie Marii jest, tylko jeden Pan Bóg wie! Jedno jednak trzeba mu przyznać - że sadzeniem dębów ciężko na przydomek „Bór” przez ostatnie 2 lata pracował.  Posadził ich chyba ponad 600, czym na pewno „wysadził” się na czołówkę światową głów państw. Bór niestety nie rośnie – wiele drzewek uschło, wiele chorowało i niewiadomo czy przetrwają zimę, wiele padało ofiarą wandali. To wielki bul i dlatego zamiast „Bór” wciąż stoi  „Bul” przed nazwiskiem.

Co zostanie Bronisławu Marii po obecnej kampanii prezydenckiej? Na pewno kartka, z której startując do reelekcji czytał pozdrowienia dla małżonki, na pewno miszczowskie cięte riposty na twitterze, na pewno słitfocie z komitetami poparcia – z szarlotką i bez. Na pewno... Zbyt wcześnie jest spekulować co jeszcze bo wesoły bronkobus ma dopiero ruszyć w Polskę. Jedno jednak jest pewne – od dziś obowiązuje zamieszczanie przed nazwiskiem  kandydata na reelekcję tytułu „dr nauk humorystycznych”.
Pardon -  „humanistycznych”!

* http://wpolityce.pl/polityka/2...