Zawsze byłem bardzo dumny z mojej intuicji.
W zawodzie, który wykonuję, podobnie jak w przypadku lekarzy, połowa pracy to poszukiwanie wad i usterek i prawidłowa diagnoza. Wówczas człowiek w takiej sytuacji bez przerwy zadaje sobie pytanie – co jest? Dlaczego tak się dzieje? Oraz najważniejsze – jak to naprawić?
Intuicja rozwija się w człowieku w miarę zdobywania życiowego doświadczenia. To jest coś poza świadomością, pewien cudowny proces umysłu, o którym jeszcze nie mamy zbyt dużo wiedzy.
I jak się w końcu celnie trafi, coś się rozwiąże, gdy widzi się to, co jeszcze dla innych jest nieuchwytne, to uczucie triumfu i radości jest niesamowite. Taka specjalna nagroda od Boga za ludzki sukces.
Niestety, jako sprawa niezmiernie tajemnicza, na którą nie mamy za dużo wpływu, są sytuacje, gdy rzeczona intuicja, w moim wypadku powód do dumy, zawodzi okrutnie.
Ta intuicja zdradziła mnie i wprowadziła w błąd i nadal mnie zdradza w odniesieniu do przewidywania zachowań narodu polskiego. Widocznie mam zbyt mało wiedzy w tym temacie, za co, jak rozmyślam, może być winien fakt, że połowę ostatnich trzydziestu lat spędziłem za granicą, praktycznie bez naturalnego kontaktu z Polakami.
Gdy w czasie ostatniego projektu, na burzliwym Morzu Północnym, znalazłem się w otoczeniu kilku Polaków, ludzi mądrych i wykształconych i parę tygodni normalnie z nimi przepracowałem, to wydali mi się znacznie bardziej egzotyczni i nieprzewidywalni, niż Norwegowie, Amerykanie, czy Filipińczycy, z którymi zazwyczaj obcuję.
Jedno jednakże rzuciło mi się bardzo na oczy – to, że oni byli tak bardzo zajęci sobą. Poza tym, niewiele co się dla nich liczyło...
Rankiem 10 kwietnia 2010 roku byłem akurat w domu, w kraju i brałem poranną kąpiel, kiedy zadzwonił telefon. Córka maksymalnie zdenerwowana i podniecona wykrzyczała, że rozbił się samolot i prezydent Lech Kaczyński nie żyje.
I wtedy nagle nadeszły impulsy, które zapewne bardzo dobrze znacie – skurcz brzucha, mrowienie, bicie serca. Wielu pamięta dobrze ten stan przed ważnym egzaminem. Współczesna neurobiologia i psychologia nazywa to – odczucia trzewne. Niektórzy w takim stanie mogą nawet zemdleć, albo co najmniej zwymiotować.
Wybitny naukowiec, profesor neurologii behawioralnej, Antonio Damasio tak o tym mówi: - "Zanim twój umysł zacznie zmierzać ku rozwiązaniu problemu, dzieje się w nim coś istotnego: gdy na myśl przychodzą złe skutki danej decyzji — nawet gdy dzieje się to tylko przez mgnienie oka — doświadczasz nieprzyjemnego uczucia w trzewiach. Ponieważ owo odczucie odnosi się do ciała i sygnalizuje pojawienie się określonego uczucia nazwałem to zjawisko markerem somatycznym (..)" [1]
No więc ja wtedy, siedząc w wannie, po usłyszeniu tej wiadomości, przez długą chwilę, której nie potrafię określić, lecz było to zapewne wiele minut, bo woda zdążyła ostygnąć, nie przyjmowałem tej wiadomości. Po prostu ją negowałem, albo zaprzeczałem. I wtedy, w końcu, gdy jakoś się z tym pogodziłem nadeszły te odczucia trzewne – impulsy, że właśnie coś strasznego się stało i to dopiero początek.
Gdy już uzyskałem, siedząc przed telewizorem, więcej informacji, a w głowie otworzyła się czarna studnia, bo człowiek nie był w stanie natychmiast i jednorazowo ogarnąć tak wielkiej i nagłej tragedii, intuicja odezwała się poraz pierwszy.
Cóż takiego mi powiedziała? Coś bardzo niedobrego – to wojna! Ruskie zabiły nam prezydenta wraz z żoną i jego najbliższymi ludźmi. Reakcja może być tylko jedna.
Następne dwa, trzy dni... rozwój sytuacji, zachowanie się polskich władz, haniebne poczynania Komorowskiego, nasunęły inne zasadnicze pytania – czy w tej zbrodni może także brali udział przeciwnicy prezydenta Kaczyńskiego, a konkretnie obóz Tuska.
Intuicja wówczas zawiodła mnie sromotnie. Byłem święcie przekonany, że musi dojść do przełomu, a naród nie dopuści, by pełniący wówczas władzę nadal kontynuowali sprawowanie urzędów. To było nie do pomyślenia w uczciwej i honorowej sytuacji.
Jednak nie; ani rządzący nie poddali się dobrowolnie pod osąd narodu i międzynarodowej opinii, ani też Polacy specjalnie nie naciskali na uzyskanie czystej i jednoznacznej pozycji. Jakby wszyscy się zadowalali takim rozmytym i dwuznacznym obrazem. Dla mnie było to nie do zniesienia; byłem mocno poruszony i jeszcze bardziej sfrustrowany.
Minęło już od tamtych chwil pięć lat. Nadal jeszcze tak na prawdę nie wiemy wszystkiego do końca. Bardziej to są nasze przekonania, logika i zdrowy rozsądek niż nagie fakty.
Trochę czasu musiało minąć, bym w pełni zrozumiał, że mam do czynienia z czymś kompletnie nowym – taką "wojną proxy", gdzie niczego się nie oznajmia, wojen się nie wypowiada. Rządzi propaganda, fałsz i obłuda, a na proste pytania jest odpowiedzią kłamstwo na jeden metr w głąb.
Czerwona migająca lampka intuicji zapalała się jeszcze wielokrotnie, raz mocniej, raz słabiej. Po prawdzie to ona cały czas się tli, sygnalizując nadchodzące gwałtowne wydarzenia. Impulsy, te odczucia trzewne, znamionujące dysonans poznawczy, praktycznie przerodziły się w nieustanny stan niepokoju.
Ile już takich momentów w ostatnich pięciu latach było – bezczelnej korupcji, okłamywania narodu w żywe oczy, oszustw, szalbierstw, grabieży i chamskiego lekceważenia. Było mnóstwo. Intuicja, teraz już odpowiednio wyuczona, nie alarmowała, tylko delikatnie się pytała – może to już teraz?
Nawet tak niesamowite wypadki, które się wydarzyły i nadal trwają na Ukrainie, ta także zupełnie nowa "wojna hybrydowa" tuż za naszą granicą nie zmienia światowego status quo.
Czyli problem z prawidłowym odczytaniem właściwych zachowań ludzkich nie dotyczy wyłącznie Polaków, ale również szerszych zbiorowości, w tym przede wszystkim Unii Europejskiej.
Dlaczego nagle doznałem takich smutnych przemyśleń?
Oczywiście! Intuicja odezwała się ponownie.
Rząd polski pod przywództwem "kłamczuchy" (Braun) i "lawirantki" (Wipler) premiery Kopacz, chce gwałtwonie doprowadzić kraj do pustyni energetycznej, a przy okazji zniszczyć Śląsk, zniszczyć kopalnie węgla, co wobec świadomego wstrzymania eksploatacji gazu łupkowego, ślimaczenia się budowy gazoportu, rzuca bezbronną energetycznie Polskę na pastwę ruskiej dziczy i prusackiej buty.
To czysta zdrada narodowa, niewypowiedziany zamach stanu, śmiertelna zbrodnia wobec państwa i narodu.
Intuicja ma pełne prawo podpowiadać, że to musi się skończyć masowym protestem i pozbyciem się narodowych szkodników.
I odczucia, które dają znać w brzuchu też są usprawiedliwione, bo sytuacja jest poważna i dramatyczna.
Niestety, nie wierzę już swojej, tak wspaniałej dotychczas intuicji, tak, jak kiedyś. Szczególnie gdy impulsy dotyczą Polski – jej władz i jej obywateli.
Dzieją się rzeczy nie do pomyślenia w uczciwej i honorowej demokracji. Władzę zdobyli ludzie do cna zakłamani, fałszywi i zdolni do wszystkiego.
A naród? Cóż...
Może, jak tych paru polskich kolegów na Morzu Północnym jest za bardzo zajęty sobą i na Polskę już nie ma czasu i chęci?
*****
"Z punktu widzenia ... władzy [złej, głupiej i leniwej jk] najlepiej jest jeśli społeczeństwo jest zajęte sobą i jednocześnie pozostaje na tyle głupie, by w każdym dobrowolnym momencie, odpowiednio dało sobą manipulować. A jeżeli już pozwoli sobą kontrolować, to nawet jeżeli nie znajdzie w sobie dość energii, żeby robić to, co mu się każe, to przynajmniej niech nie robi nic." [2]
___________________________________________________________________________________________________________
[1] Damasio A. R., Błąd Kartezjusza. Emocje, rozum i ludzki mózg. Rebis, 1999
[2] Toyah, O siedmiokilogramowym liściu i inne historie, str.303, Klinika języka
mam już, że tak powiem wiek emerytalny, ale jeszcze nie czuję się bezradny. I nadzieja jakaś też jeszcze się tli.
Sprytnym posunięciem, obietnicą nowej Irlandii, Tusk dostarczył najlepszą część młodzieży zachodnim rynkom pracy. Niewiele buntowniczej siły pozostało w kraju.
Czy li nam, starszym przyszło walczyć. Jak kto może. Także piórem i słowem.
Tyle jeszcze ludzi nie wie, że robi się z nich niewolników.
Pozdrawiam - zwyciężymy!
niestety jestem przekonany, że tutaj uprawia się świadomą politykę rujnowania Polski i eliminacji tych wszystkich ludzi i środowisk, które temu mogą się przciwstawić.
Dlaczego tak się dzieje? Bo taki scenariusz wspólnie sobie wymyśliły Niemcy i Rosja, mające duże doświadczenie w rozbiorach Polski.
Czy ten Tusk u boku Merkel nie przypomina króla Poniatowskiego na dworze carycy Katarzyny?
Pozdrawiam
Nie wiem, czy TV Trwam i TV Republika docierają do Holandii. MUSI SIĘ Pan oderwać od reżimowych mediów. One normalnego człowieka potrafią wykończyć.
Teraz już funkcjonariusze propagandy sikają po nogach, bo Piotr Duda ogłosił pogotowie strajkowe w całym kraju.
A ja nie wiem, czy przypadkiem pan Duda nie ma zadania spacyfikować i opanować wzburzonych Ślązaków.
Nikomu już nie mogę ufać.
Pozdrawiam
Też tak uważam. Najpierw się podnieść z kolan, a liderów wyłonić później spośród siebie.
Każda czapa spacyfikuje bunt. A jak przestaje być spontaniczny to nie ma efektu.
Dlatego 13 grudnia nawoływałem do spontanicznych marszów w całej Polsce.
Lecz zawsze było pytanie - kto to organizuje?
Pozdrawiam
Lecz pisząc to, sam Pan udowodnił, że my jeszcze mamy rozum, czyli dodatkowy wpływ na naturalne cykle.
Tak, jak ksiądz Rydzyk, możemy doprowadzić do protestu ludzi starych. Tylko trzeba to umieć zrobić.
Pozdrawiam