Czy XI Przykazanie jest herezją?

Wszyscy znają Dziesięć Przykazań. Okazuje się, że po wielu poszukiwaniach odkryto jedenaste. Odkrycie to spowodowało wielkie zamieszanie i  ferment wśród uczonych teologów, kardynałów – a nawet krążą plotki, że sam papież Franciszek został porwany w wir tego fermentującego problemu.

Okazało się, iż w starożytnych manuskryptach odczytano tajemniczy tekst: „Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza”. Problemem jest, czy powiedział to Bóg, czy Jezus, ale wiele wskazuje na to, że problem ten zostanie rozwiązany. Problemem jest również wątpliwość, czy rzeczywiście to Bóg łączy małżonków przed ołtarzem, czy ksiądz, bo jak ksiądz, to przecież nie ma problemu. XI przykazanie tutaj nie obowiązuje. Bo czy dostał ktoś zaświadczenie od Pana Boga, że związał małżeństwo, czy tylko od księdza?

Ha! i tu się mamy! współczesna postępowa teologia udowodni niebawem, że jeśli zaświadczenia podpisanego własnoręcznie przez Pana Boga nie ma – małżeństwo jest ważne, ale „nie związane”. A skoro jest ważne, to równie dobrze można je ważnie unieważnić, i wtedy będzie nieważne.

A jest to podstawą szczęścia małżeńskiego, żeby unieważniać pierwsze małżeństwa, które uniemożliwiają dostęp do szczęścia, którym są kolejne małżeństwa. Nie może być tak, żeby dyskryminować jedne małżeństwa a inne protegować. Współczesna postępowa teologia udowodni, że w globalistyczny multikulturowym i postępowym świecie, podstawą szczęścia jest równouprawnienie małżeństw, w równym dostępie do rozwodów.

Pozostaje jeszcze kwestia świętości sakramentu małżeństwa – ale ten problem został już poniekąd rozwiązany powyżej. Bez oryginalnych zaświadczeń i certyfikatów, nie ma mowy o świętości, dlatego do czasu aż Bóg w końcu łaskawie nie zdecyduje się wystawiać stosownych dokumentów – sakramenty będą nieświęte – co jak najszybciej powinno stać się normą w odnowionym nowoczesnym Kościele Postępowej Teologii.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika ruisdael

16-10-2014 [08:42] - ruisdael | Link:

Bardzo trafna analiza. Jedynie mała korekta: "problemem jest czy powiedział to Bóg czy Jezus...". Jak Pan wie, słowo "czy" jest tu niepotrzebne.

Obrazek użytkownika JacBiel

16-10-2014 [09:49] - JacBiel | Link:

100% racji. Przytoczyłem tę błędną wypowiedź, gdyż sformułowania tego typu, również kilkukrotnie słyszałem z ust nowoczesnych teologów (np. Bóg powiedział ustami Jezusa).

Obrazek użytkownika Deidara

16-10-2014 [09:31] - Deidara | Link:

Z przykazaniami jaja już były. "Nie zabijaj" było naginane nieskończoną ilość razy. Drugie przykazanie wywalono i żeby wypełnić pustkę, ostatnie rozdzielono na dziewiąte i dziesiąte. Czwarte bardzo mocno zmieniono w stosunku do jego pierwotnej wersji.

Obrazek użytkownika JacBiel

16-10-2014 [09:50] - JacBiel | Link:

Coś bliżej? bo chyba nie rozumiem...

Obrazek użytkownika Deidara

16-10-2014 [11:02] - Deidara | Link:

Proszę porównać sobie oryginalny dekalog biblijny z jego wersją katolicką: http://pl.wikipedia.org/wiki/D... Zmiany są widoczne gołym okiem. Dlatego droga do wprowadzania kolejnych jest otwarta i nie powinna zaskakiwać.

Obrazek użytkownika JacBiel

16-10-2014 [11:38] - JacBiel | Link:

Prosiłbym o jakieś poważne źródło, albo po prostu, jakieś źródło.

Czy chodzi Panu o to, że Chrystus zmienił (w sensie uzupełnił) niektóre zapisy Starego Testamentu?

Obrazek użytkownika Deidara

16-10-2014 [12:22] - Deidara | Link:

Podałem przecież źródło, w czym problem? Do każdego fragmentu są tam także linki zewnętrzne w przypisach, jeśli to nie wystarcza (bo na Wikipedii każda informacja musi być uźródłowiona).
Chrystus dodał jedynie przykazanie miłości. Przykazania o zakazie tworzenia wizerunków boga, zmianie dnia oddawania czci Bogu (z Szabatu, czyli soboty na niedzielę) to już zmiany, które wprowadził kościół w swoim katechizmie, dostosowując go do realiów europejskich i swoich czasów (gdzie zakaz tworzenia wizerunków bóstwa i świętych nie miał prawa działać, gdyż było to tam mocno zakorzenione w kulturze, a tradycyjnym dniem oddawania czci bóstwom była niedziela, a nie sobota). Zniknęła też wzmianka o mściwości Boga, nie pasująca do wizji Boga miłosiernego, podobnie jak kwestia tego, że Bóg mści się do kilku pokoleń. Zmiany te wprowadzono w IV wieku po Chrystusie, Ergo, nie ma przeszkód, by dalej modyfikować te zasady, dostosowując je dalej do czasów i miejsca.

Obrazek użytkownika JacBiel

16-10-2014 [13:34] - JacBiel | Link:

Myli Pan dwie rzeczy - kwestie istotowe z kwestiami przygodnymi (akcydentalnymi), które zmieniając się (bo i świat się zmienia), nie zmieniają istoty rzeczy (czyli sensu).
II przykazanie ze ST odnosiło się do bałwochwalstwa (istota). Przed Chrystusem było to zrozumiałe. Chrystus jednak posiadał i postać i wygląd i jest Bogiem. Tworzenie jego wizerunków nie zmienia istoty rzeczy - nie jest bałwochwalstwem. Obrazy i figury Chrystusa mają pomóc wiernym we właściwym nastrojeniu duszy w czasie modlitwy. Sprawę obrazoburstwa wyjaśnił ostatecznie II Sobór w Nicei (787) - w odniesieniu do sztuki sakralnej przedstawiającej Chrystusa, Matkę Bożą, Aniołów, czy świętych.

itd.

To co Pan robi - opieranie się na Biblii i jednoczesne ignorowanie Magisterium Kościoła, to protestancka metoda tzw. sola scriptura (tylko Pismo) potępiona na soborze w Trydencie (1545) (najprawdopodobniej - bo piszę z pamięci).

pozdrawiam

Obrazek użytkownika Deidara

16-10-2014 [15:06] - Deidara | Link:

Ależ ja właśnie dowodzę, że kościół, w odróżnieniu od protestantów, przyjął do wiadomości fakt, że pewnych rzeczy z Biblii nie można traktować dosłownie, literalnie i przenosić do naszych realiów, gdyż tworzone były dla półkoczowniczego plemienia Izraelitów i nie miałyby szans zaistnieć w cywilizacji śródziemnomorskiej. Takie rzeczy ulegają zmianom - w końcu kościół uznaje, że poza Biblią ma tradycję, a tradycja to zbiór norm ulegających pewnym zmianom w miarę upływu czasu.

Dlatego też nie zdziwi mnie zmiana w sprawie stosunku do ludzi rozwodzących się i wstępujących w nowe związki małżeńskie. Tu kościół już też zmieniał zdanie w przeszłości (vide kwestie władców, którzy brali ponownie śluby). Trwanie przy niezmiennych od wieków zasadach i nie dostrzeganie, iż świat się zmienia to właśnie cecha niektórych grup protestanckich (vide Amisze).

Obrazek użytkownika JacBiel

16-10-2014 [15:30] - JacBiel | Link:

No to po długim wstępie ustaliliśmy pozycje wyjściowe do dyskusji.

Rozumiem, że uważa Pan iż dopuszczanie rozwodników do komunii św. oraz uznanie przez Kościół związków niesakramentalnych nie zmienia doktryny, czyli istoty naszej wiary, a jest tylko zmianą w zakresie akcydentalnym?

Obrazek użytkownika Deidara

16-10-2014 [15:59] - Deidara | Link:

Rozwodników dopuszcza się już do komunii - vide stwierdzenie nieważności małżeństwa, które pozwala na zawarcie nowego związku i dostęp do komunii. Na synodzie chodzi, jak sądzę, o uproszczenie dostępu do tej procedury, która jest obecnie kosztowna i bardzo długotrwała (młyny watykańskie...), dzięki czemu katolicy będą mogli z niej korzystać łatwiej, bez konieczności uciekania się wyłącznie do świeckich rozwodów, które skazują ich na niemożność korzystania z sakramentów.

Związki niesakramentalne to zupełnie inna para kaloszy i tu trudno powiedzieć, czy i w jaką stronę pójdą zmiany.

Obrazek użytkownika maniera oficera

16-10-2014 [18:39] - maniera oficera | Link:

@Deidara

Nie do końca jest tak jak Pani/Pan pisze. Kościół nie uznaje żadnych rozwodów. Rozwód jest wymysłem państwa, nie jest w żaden sposób wiążący dla Kościoła. Małżeństwo "rozwiedzione" przez państwo dla Kościoła nadal pozostaje małżeństwem. Zatem bycie "rozwiedzionym/ą" jest kategorią państwową i nie ma nic wspólnego z Kościołem. Kościół niestety posługuje się tym fatalnym językiem państwowym, sztuczną kategorią, wymyśloną przez prawo świeckie.

Nie ma w Kościole rozwodów, nawet jak ktoś niedouczony tak powie. Stwierdzenie nieważności małżeństwa nie rozwiązuje małżeństwa, bo nie można rozwiązać umowy nieważnej (nie zawartej). W przypadku stwierdzenia nieważności nie można mówić o "dopuszczeniu rozwodnika do komunii". Po prostu udzielana jest komunia, pod zwykłymi warunkami, ludziom między którymi małżeństwo nie zaistniało. Tak samo osoba, która została np. bez własnej winy (rzadkie, lecz możliwe) zmuszona do wzięcia udziału w państwowej rozprawie rozwodowej, a sąd orzekł rozwód, w świetle nauki Kościoła jest dalej w małżeństwie i jeśli może uzyskać rozgrzeszenie, może przystąpić do komunii. Naturalnie, dobrowolne ucieknięcie się do państwowego rozwodu w sakramentalnym małżeństwie jest już samo w sobie grzechem, który może stanowić trwałą przeszkodę w przyjmowaniu komunii. Katolik, który się rozwodzi, naraża siebie i współmałżonka na utratę zbawienia, a innych ludzi na zgorszenie. Dlatego Kościół dozwala na czasową separację w uzasadnionych przypadkach, np. przemocy.

W ogóle mówienie o "komunii dla rozwodników" to zwykła nowomowa kościelna. To taka sama kategoria nowomowy jak powszechne mniemanie o istnieniu "orientacji seksualnej". Nie istnieje żadna "orientacja seksualna". Człowiek jest z natury istotą płciową (seksualną), kobietą lub mężczyzną. Płeć nie potrzebuje orientacji.

Obrazek użytkownika JacBiel

16-10-2014 [23:35] - JacBiel | Link:

"bez konieczności uciekania się wyłącznie do świeckich rozwodów, które skazują ich na niemożność korzystania z sakramentów".

Z takim rozumowaniem naprawdę, daleko nie zajdziemy. Co Pan w ogóle wygaduje?

podaję Pańską wypowiedź w tłumaczeniu z polskiego na nasze: "bez konieczności uciekania się do szwindli, które skazują ich na niemożność korzystania z przywilejów".

Pan nie stara się zrozumieć prawa, tylko cały czas szuka "knyfów", czyli obejść, żeby w istniejącym systemie prawnym dogadzać swoim zachciankom.
Jest to postawą skrajnie egoistyczną, żeby nie powiedzieć - egotyczną.

Być może postawa taka przynosi korzyści w świecie doczesnym, ale rozmawiamy o religii i świecie nadprzyrodzonym. Pańskie wypowiedzi w tak rażący sposób odbiegają od właściwego ujmowania tematu, że nabrałem przekonania, iż jest Pan po prostu prowokatorem - osobą podszywającą się pod katolicyzm w celu siania złego fermentu i zamętu.

Pańskie wypowiedzi są niespójne - to świadczy o nieszczerości.

pozdrawiam równie szczerze, jak Pan.

PS. postawiłem konkretnie problem, a Pan dalej swoje - jątrzenie i judzenie. Merytorycznej odpowiedzi zero. A dlaczego? bo merytorycznie leży szanowny pan na cyckach i kwiczy, jak zarzynany prosiak.

Obrazek użytkownika maniera oficera

16-10-2014 [16:07] - maniera oficera | Link:

1/2
@Deidara

Nic, co opisujesz nie ma miejsca w Kościele Katolickim. Zmiany, które sugerujesz, nie zaszły.

Przykazanie o zakazie sporządzania wizerunków bóstw, po to by oddawać im bałwochwalczą cześć, jest od początku przez Kościół zachowywane. W starożytności poganie sporządzali np. posągi, które czcili jako bóstwa, bo wierzyli, że sam posąg jest bóstwem lub bóstwo w nim przebywa. To o zakazie takich praktyk mówi pierwsze przykazanie. Fakt, że np. niektóre obrazy mogą przyczyniać się do rozkwitu szczególnej pobożności (np. maryjnej) albo wiązać się ze szczególnymi łaskami od Boga, nie oznacza, że Kościół uprawia bałwochwalstwo. Kościół nie oddaje czci wizerunkom czy rzeźbom. Poniważ wizerunek Chrystusa nie jest Chrystusem, nie jest więc przedmiotem czci. Na podobnej zasadzie jak zdjęcie żony w portfelu nie jest żoną. O ile w przeszłości niektórzy ludzie mieli problem ze zrozumieniem znaczenia kościelnej ikonografii czy sztuki, o tyle w dobie rozpowszechnienia fotografii nie powinno być to problemem. Dlatego o kimś, kto w tych czasach twierdzi, iż Kościół Katolicki czci obrazy w miejsce Boga, można powiedzieć, że oderwany jest od rzeczywistości.

W Kościele święci się niezmiennie dzień tygodnia następujący po 6 dniach pracy, jako "dzień w którym Bóg odpoczął". A ponieważ Chrystus zmartwychwstał w pierwszy dzień po szabacie Paschy, niedziela nie jest tylko "zastępstwem" szabatu, ale prawdziwym dniem świętym, który sam Bóg uświęcił. Nie ma nic wspólnego z tradycją pogańską. Pascha i szabat zostały wypełnione przez Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa. Jezus, będąc Panem szabatu, nie zmienił przykazania uczczenia dnia świętego, ani Kościół go nie zmienił.

Obrazek użytkownika maniera oficera

16-10-2014 [16:10] - maniera oficera | Link:

2/2
@Deidara

Kościół przypomina od początku o Sprawiedliwości Boga, która czasami domaga się Jego zemsty. Kościół wyróżnia konkretne "grzechy wołające o pomstę do nieba", np. grzech współżycia homoseksualnego, zabójstwo z premedytacją. Odsyłam do katechizmu. Miłosierdzie Boga nie przeczy Jego Sprawiedliwości.

Kościół uczy też, że grzech ma skutki społeczne, dotykające bezpośrednio lub pośrednio innych ludzi, w czasie i przestrzeni (np. bliskich, dzieci, wnuki). Kościół naucza, że grzech może tworzyć swoje struktury, rozciągnięte nawet na całe grupy społeczne i mogące trwać przez pokolenia (np. komunizm). Zatem odpowiedzialność za grzechy także może rozkładać się na pokolenia, a kara Boża dotknąć całych pokoleń czy narodów. Dlatego np. młodzi Polacy nie mogą dziś mówić: "nas komunizm nie dotyczy, to było dawno", bo urodzili się i wychowują w strukturach zła, które przetrwały z PRL-u (nie dokonano dekomunizacji, socjalizm wciąż jest praktykowany, PZPR "odrodziła się" w PO, itp.). Jeśli nie przeciwstawiają się tym strukturom zła, ponoszą odpowiedzialność za ich trwanie. 

Kościół Katolicki nie dostosowuje przykazań Bożych do "czasów i miejsca", przykazania Boga są niezmienne do końca świata, tak samo jak dogmaty Kościoła, których Kościół nie tworzy (bo pochodzą z Objawienia), a tylko definiuje. Jedyne co Kościół dostosowuje to dyscyplinę wewnętrzną (np. celibat) i środki misyjne. Co ciekawe, istnieje nieomylna wypowiedź, że papież nie musi i nie ma obowiązku się dostosować do "nowoczesnej cywilizacji" i postępu. Jak zechce, może się poruszać lektyką i nauczać po łacinie, bo ma takie prawo.

Obrazek użytkownika andzia

16-10-2014 [11:00] - andzia | Link:

Proszę Pana,tak dla jasności : sakramentu małżeństwa nie udziela ksiądz.Tego sakramentu udzielają sobie nawzajem sami małżonkowie (jako szafarze łaski Chrystusa)wypowiadając wobec Kościoła swoją zgodę.
I jest to jedyny taki sakrament.

Obrazek użytkownika JacBiel

16-10-2014 [12:06] - JacBiel | Link:

Ma Pani rację, mój błąd.
Kapłan zaś wypowiada formułę będącą słowami Chrystusa.

"Prezbiterium, czyli chór kapłański, i nawy to jakby głowa i reszta ciała. Słowa: "Co Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozłącza", mają swe zastosowanie i tutaj. Nawy muszą patrzeć ku ołtarzowi. Lud winien być w żywej łączności z ołtarzem. Służba Boża nie jest rzeczą samego tylko kapłana. Kapłan przy ołtarzu nie stoi jako prywatna osoba i to nawet wtedy, gdy tylko on sam w kościele się znajduje. Kapłan jest zawsze przedstawicielem Chrystusa, przede wszystkim jednak w obecności wiernych. On mówi i działa w Chrystusowym imieniu."  - ze strony Msza Wszechczasów

Cytat odnosi się do Mszy św. ale myślę, że można go zastosować również do sprawowania sakramentu małżeństwa.

Obrazek użytkownika maniera oficera

16-10-2014 [20:11] - maniera oficera | Link:

Do Autora

Pański artykuł jest dość gorzką ironią, nie jestem pewien czy wszyscy ją zrozumieją, zwłaszcza katoliccy reprezentanci sił postępu. ;)

Swoją drogą obecny Synod ukazuje katastrofalny stan Kościoła. Doskonale widać, że w samym wnętrzu Kościoła zalągł się jakby "drugi Kościół", jakaś struktura obca, która na zewnątrz wygląda jak Kościół, ale jej działanie nie jest zgodne z naturą Kościoła. Są więc w niej kardynałowie - jawni heretycy, którzy panoszą się w Watykanie jak wilki przebrane za owce. Z zewnątrz niby wyglądają jak kardynałowie, niby wszystko jest w porządku, ale ich mowa nie jest katolicka. A zachowują się jakby Kościół do nich należał i mieli prawo robić co chcą. Chodzą słuchy, że jeden z uczestników Synodu, kardynał, podczas obrad zaczął głośno szlochać i krzyczeć "Co oni robią z Kościołem!".

Kardynał Walter, jeden z wilków, uparcie twierdzi, że jest ustami papieża Franciszka. Papież Franciszek z kolei siedzi cicho, jakby zapomniał o swoim prymacie, albo przynajmniej nie chciał przeszkadzać. Kardynał Burke zażądał publicznie od papieża sformułowania definitywnej wypowiedzi na tematy synodalne. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Obrazek użytkownika JacBiel

16-10-2014 [23:17] - JacBiel | Link:

@ maniera oficera
Może ma Pan rację. Wynika z tego, że trzeba częściej podejmować tematy związane z katolicyzmem, gdyż założenie "a priori", że wszyscy lub większość użytkowników, wie o co chodzi, jest na wyrost.